Inwalida w urzędzie: poddałem się, to nie ma sensu
Zaświadczenia, orzeczenia, komisje, zespoły i miesiące czekania - niepełnosprawni skarżą się na skomplikowaną procedurę uzyskiwania kart do darmowego parkowania. - Takie jest prawo - odpowiadają urzędnicy.
Z machiną biurokracji przegrał Stanisław Sumera. Porusza się o kulach i ma prawo do bezpłatnego parkowania w strefie z parkometrami. - Poddałem się, to nie ma sensu. Proste sprawy komplikuje się do granic absurdu. Nie będę miał karty w ogóle - mówi.
We wrześniu 2009 roku miał ciężki wypadek samochodowy i doznał skomplikowanego złamania obu nóg. Był kilkanaście razy w szpitalu, miał cztery operacje, czekają go kolejne. - Na szczęście zacząłem powoli chodzić, a nawet jeździć samochodem z automatyczną skrzynią - opowiada. - Postanowiłem, że wyrobię sobie kartę do bezpłatnego parkowania. Już raz o mały włos nie dostałem mandatu. Miałem nawet założoną blokadę na koła, ale strażnicy jeszcze nie odjechali. Zdjęli ją, gdy pokazałem legitymację inwalidzką ZUS - wspomina.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Innowacyjne podejście do rehabilitacji neurologicznej
- Biznes otwarty na nowe możliwości. Ile kosztuje Twoją firmę brak zatrudnienia osób z niepełnosprawnościami?
- Woda odpłynęła, trauma została
- Endometrioza: bolesna choroba milionów Polek, która ma ogromy wpływ na płodność
- UK/Poland Season 2025 – Nowe otwarcie w relacjach pomiędzy Polską a UK
Dodaj komentarz