Wolni jak ptaki
Odstresuj się stresem – tak swoje usługi reklamuje
Centrum Sportów Ekstremalnych 2Wieże w Warszawie. Uczestnicy
Warsztatów Terapii Zajęciowej z Fundacji Pomocy Ludziom
Niepełnosprawnym postanowili reklamowe hasło wcielić w życie.
Niektórzy zdecydowali się na wspinaczkę, ale byli też tacy, którzy
wykonali skok dream jumping. To nietypowa forma rehabilitacji, za
to o wielkiej sile sprawczej.
2Wieże to autentyczne stare 25-metrowe silosy, w których
przechowywano kiedyś cement. Można się po nich wspinać na
specjalnie wytyczonych trasach lub zjechać na stalowej linie, tzw.
tyrolce, rozciągniętej nad Kanałem Żerańskim. Można także skoczyć w
technice dream jumping - dzięki zastosowanej metodologii,
swobodne spadanie wydłuża się do 90 proc. wysokości obiektu, z
którego oddawany jest skok.
Łukasz Bieleń, właściciel 2Wież, już nie pamięta dokładnie, skąd
wziął się pomysł z zajęciami dla osób niepełnosprawnych. Ważne, że
w tym roku odbyły się one już kilka razy, głównie z osobami na
wózkach oraz niewidomymi.
Ułożyć układankę w głowie
- Naszym gościom przede wszystkim pozwalamy poznać, czym
jest spadanie, a ściślej - absolutnie swobodny lot. By jednak
zrozumieć to niesamowite uczucie, trzeba zrobić krok, przekraczając
jakąś mniejszą lub większą barierę, zazwyczaj większą. Każdy
stający nad przygotowaną przez nas przepaścią musi wykonać pracę w
swojej głowie, ułożyć pewną układankę. Wykonanie tego ćwiczenia
pozwala nam zapamiętać bardzo ważny mechanizm, którego sensem jest
to, że z każdą przeciwnością warto walczyć i że satysfakcja już z
samej walki jest ogromna, a co dopiero kiedy efektem tej walki jest
osiągnięty przez nas założony cel. Mechanizm ten automatycznie
koduje sie w naszej podświadomości i kiedy w życiu, w pracy czy w
domu, coś nie pozwala nam pójść tam, gdzie byśmy chcieli, reakcje
schowania się i ucieczki zastępuje reakcja szukania alternatywnej
drogi do celu - tłumaczy filozofię działania 2Wież Łukasz
Bieleń.
- Im trudniejsza układanka, tym większa satysfakcja z jej ułożenia.
Tego właśnie uczymy - że warto układać układankę; bo życie to
układanka i czasem potrafi być trudna, ale trzeba układać ją dalej,
nie poddawać się. Czasem drobny sukces wzrusza nas bardziej niż
samego uczestnika. W zmaganiach tych nie ma wygranych ani
przegranych, samo zmaganie jest zwycięstwem – przekonuje
Bieleń.
30-letni Paweł Karolak, uczestnik WTZ od blisko 10 lat, który
porusza się na wózku, podjął decyzję, by tę układankę ułożyć. -
Zdecydowałem się na wspinaczkę, bo chciałem przełamać swoje
wewnętrzne opory, chciałem sobie pokazać, że jestem w stanie
pokonać lęk. Wspiąłem się, co prawda na krótko, ale udało się! –
opowiada z dumą Karolak.
Aleksandra Drałek, także z WTZ, również zdecydowała się na
wspinaczkę. – Bałam się, bo im wyżej wchodziłam, tym większa była
wysokość. Jak już się udało, czułam się bardzo zmęczona, nie miałam
siły. Nie myślałam o satysfakcji, ale potem, tak, czułam ją –
wspomina Drałek.
Jak ptaki
Bieleń nie ukrywa emocji, opowiadając o swoim
doświadczeniu i odbiorze skoków osób z niepełnosprawnością. -
Najbardziej zadziwiająca dla mnie była niebywała świadomość ciała w
przestrzeni niektórych niepełnosprawnych skoczków. Jedni mają tę
świadomość wrodzoną, inni muszą się jej nauczyć. Obserwując ludzi,
różnicę tę można określić jako szybowanie - u tych, którzy
świadomość mają, i spadanie - u tych, którzy muszą ją wyćwiczyć.
Większość pełnosprawnych skoczków, których miałem okazję obserwować
- a są to tysiące osób, jej nie ma. Jak wielkim zaskoczeniem
było to, że niepełnosprawni, którzy od urodzenia nie chodzą,
których po prostu trzeba było z pomostu wyrzucić, układali się
podczas spadania, niczym ptaki: lekkie i absolutnie wolne –
opowiada instruktor.
Zapewne wolny jak ptak, podczas skoku czuł się 26-letni Mustafa
Huseini. Porusza się na wózku, choruje na mózgowe porażenie
dziecięce. – Dla mnie to było bardzo fajne przeżycie i polecałbym
je wszystkim osobom niepełnosprawnym. Jest adrenalina; lubię takie
przeżycia i zrobiłbym to jeszcze raz – opowiada Huseini. Sam skakał
już dwa razy; spróbował także wspinaczki.
Podopieczni Fundacji Pomocy Ludziom Niepełnosprawnym, którzy
zdecydowali się na sporty ekstremalne, byli zachęcani przez
przykład Krzysztofa Komana, prezesa Fundacji. – Musiałem dać dobry
przykład. Osoby, które zdecydowały się na skok czy wspinaczkę, są
zachwycone i zafascynowane. To przede wszystkim przełamanie
własnego lęku, ale też uwierzenie we własne siły – mówi Koman.
Skok w ciemność
Niezapomnianym przeżyciem było dla Łukasza Bielenia
asystowanie przy pierwszych skokach osób niewidomych.
- Nie sposób sobie wyobrazić, co podczas takiego spadania czuje i
myśli taki człowiek. Jak mu to wytłumaczyć? Czy powinno się jego
ogromną chęć spróbowania wystudzić czy przeciwnie - dodać mu
skrzydeł? – zastanawia się Bieleń. - Nigdy nie zapomnę, jak
pierwszy niewidzący po oddanym skoku, kiedy stał już na ziemi, trzy
razy kucał, dotykając tego, co ma pod nogami, by upewnić się, że
już wylądował. Nie jestem w stanie żadnymi słowami oddać tego, co w
tych chwilach rysuje się na ich twarzach, jest to jednak
nieporównywalnie silniejsze i pełniejsze niż u pełnosprawnych –
wspomina instruktor.
Bieleń deklaruje, że w 2Wieżach dalej będą realizowane zajęcia dla
osób niepełnosprawnych. Korzyści z tego innowacyjnego projektu są
bezsprzeczne – zarówno dla osób z niepełnosprawnościami, jak i dla
pełnosprawnych.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Rusza głosowanie na najlepszego i najpopularniejszego sportowca 2024 roku – tegoroczne #Guttmanny nadchodzą
- Seniorzy w artystycznym żywiole
- Wspólna lekcja wrażliwości. Premiera spektaklu „Brzydkie Kacząko”
- Jak muzyka pomaga przebodźcowanym dzieciom? Ciekawe wyniki badań z polskich przedszkoli
- Nawet 30 kilometrów do ginekologa? Nierówny dostęp do ginekologów w Polsce - jak miejsce zamieszkania łączy się z jakością życia Polek?
Komentarz