Między wolnością a bezpieczeństwem
Kolejny miesiąc pomiędzy dyrekcją Domu Pomocy Społecznej w Żyrardowie a jego niepełnosprawną mieszkanką toczy się spór o granice wolności. 42-letnia pensjonariuszka domu, chora od urodzenia na dziecięce porażenie mózgowe, chce samodzielnie opuszczać teren ośrodka i poruszać się po mieście. Dyrekcja wydała decyzję, która to uniemożliwia. Obie strony racjonalnie argumentują swoje stanowisko, o porozumienie jednak trudno. W konflikt zostały włączone inne instytucje i media.
Pani Aneta Maślakiewicz ma 42 lata, od urodzenia cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. Nie chodzi i wymaga stałej pomocy przy spożywaniu posiłków, ubieraniu się i czynnościach higienicznych. Mówi w sposób trudny do zrozumienia, nie panuje nad mimiką twarzy. Od 9 lat porusza się na elektrycznym wózku inwalidzkim, kierując nim samodzielnie za pomocą joysticka. Jej podstawowym sposobem kontaktu ze światem są komputer i Internet; porozumiewa się przez e-mail, Skype’a, ma aktywne konto na Facebooku. Żyje w świecie książek i marzeń. Próbuje pisać, na razie do szuflady; chce stworzyć autobiografię. Jej pasją jest opera.
W liście do dziennikarki Małgorzaty Karoliny Piekarskiej, która
opublikowała go na swoim blogu prawie rok temu, p. Aneta pisała:
„Mieszkam z rodzicami, którzy są coraz starsi, słabsi i coraz
częściej, z coraz większą mocą, wywierają presję, bym się
wyprowadziła z domu. (…) Wystarczy mi malutki pokoik dwa na dwa,
ale tylko dla mnie, własny kąt, gdzie mogłabym swobodnie popracować
na komputerze, obejrzeć TV, poczytać, mam dużo książek”.
Marzenia p. Anety spełniły się w marcu br. Znalazła miejsce w Domu
Pomocy Społecznej im. Ks. Popiełuszki w Żyrardowie. Ma jednoosobowy
pokój oraz konieczną opiekę, z której jest bardzo zadowolona. Przez
pierwsze 2,5 miesiąca mogła swobodnie opuszczać teren DPS-u i
poruszać się po mieście. Korzystała z tego, o czym marzyła całe
życie – wolności, niezależności i uroków miasta, w którym
zamieszkała. Jeździła wózkiem do sklepu, parku, kina, na
przedstawienia teatralne i koncerty.
Jednak do dyrekcji DPS-u zaczęły napływać niepokojące informacje o zagrożeniu, jakie stanowi sposób poruszania się p. Anety po ulicach Żyrardowa. Dyrektorka Domu Pomocy Społecznej Ewa Bombała podaje przykłady: stanie na środku chodnika, wjeżdżanie na przejście dla pieszych oraz nagłe wycofywanie się z niego, wizyty w banku bez określonego celu i konieczne reakcje ochrony w takich sytuacjach. W związku z tym z końcem maja dyrekcja ośrodka wydała Anecie Maślakiewicz zakaz samodzielnego opuszczania terenu ośrodka. W zamian p. Aneta mogła korzystać z ok. dwugodzinnego spaceru z opiekunem kilka razy w tygodniu.
Fot.: EastNews
Ewa Bombała uzasadnia swoją decyzję dobrem podopiecznej. - Ktoś,
kto wymaga stałej, koniecznej opieki na terenie ośrodka, nie może
być zupełnie samodzielny poza jego obrębem – komentuje Ewa
Bombała. Wyjaśnia, że ruchy spastyczne, które towarzyszą
dziecięcemu porażeniu mózgowemu, nie zapewniają bezpiecznego
kontrolowania wózka w każdej sytuacji.
Dyrektorka żyrardowskiego DPS-u oraz zespół jej pracowników czują
się w pełni odpowiedzialni za pensjonariuszkę, która opuszcza teren
ośrodka, choć - zdaniem dyrekcji - nie jest w stanie obronić
się przed ewentualnymi zagrożeniami. Bombała nie rozumie także,
dlaczego p. Aneta nie chce skorzystać z pomocy wolontariuszy,
którzy mogą z nią wychodzić poza ośrodek i spędzać tam z nią więcej
czasu.
Z takim stanowiskiem nie zgadza się ani sama Aneta Maślakiewicz, ani jej pełnomocnik, Ryszard Boratyn. Traktują to jako bezpodstawne i nieuprawnione odebranie swobody i wolności. Przedstawili dyrekcji niezależną opinię psychiatryczną. Diagnoza nie budzi wątpliwości – pacjentka bez jakichkolwiek zaburzeń psychicznych.
Z propozycją podobnych badań wystąpiła także dyrektorka DPS-u. Miały zostać przeprowadzone w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. W rozmowie podkreśla trud, z jakim udało się ustalić tak szybki ich termin. Jednak na kilka dni przed planowanymi badaniami p. Aneta oraz jej pełnomocnik zmienili zdanie. Ryszard Boratyn argumentuje tę decyzję brakiem poczucia bezpieczeństwa p. Anety w tej sytuacji, on sam zaś nie mógł jej wspierać ze względu na zobowiązania służbowe. Dla Ewy Bombały odmowa ta jest jednoznacznym brakiem chęci współpracy i osiągnięcia porozumienia.
Aneta Maślakiewicz zwróciła się z pytaniem o podstawy prawne pozbawienia wolności, bo tak odbiera decyzję dyrektorki ośrodka, do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie – jednostki nadrzędnej dla Domu Pomocy Społecznej. W odpowiedzi dyrektorka PCPR, Iwonna Wieczorkiewicz pisze o dobru mieszkanki oraz podkreśla fakt posiadania przez nią znacznego stopnia niepełnosprawności, co według niej uzasadnia podjęte przez zespół DPS działania.
Sprawa jest znana także Prokuraturze Rejonowej w Żyrardowie. Pani Aneta zwróciła się tam z prośbą o niezwłoczną interwencję i umożliwienie samodzielnego decydowania o wychodzeniu poza teren DPS. Prokuratura wydała postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania w tej sprawie ze względu na brak przesłanek o popełnieniu przestępstwa przez dyrekcję domu opieki.
- Pensjonariuszka nie została pozbawiona wolności, a dyrekcja działa zgodnie z regulaminem ośrodka – komentuje sprawę prokurator rejonowy Bogusław Piątek. Dodaje, że prokuratura wystąpiła do sądu o ustanowienie dla p. Anety pełnomocnika z urzędu. Wniosek ten jednak upadł, ponieważ p. Aneta w tym czasie znalazła pełnomocnika z wyboru, który może reprezentować ją w sądzie. Do dziś do prokuratury nie wpłynęło zażalenie p. Maślakiewicz. Prokurator Bogusław Piątek uważa, że prokuratura jest ostatnią instancją, która powinna tu zabierać głos. - DPS winien zająć się rozwiązaniem tej sprawy na swoim poziomie; takim rozwiązaniem, które nie będzie upokarzające – dodaje prokurator.
Tymczasem końca konfliktu nie widać. Jeszcze w czerwcu dyrekcja DPS wystąpiła do sądu o skierowanie p. Anety do szpitala psychiatrycznego bez jej zgody oraz rozpatrzenie zmiany domu pomocy społecznej. Kilka dni temu sąd zwrócił wniosek. Do ponownego złożenia wniosku konieczna jest opinia psychiatry, który wykaże konieczność badania szpitalnego.
Obie strony nie chcą walki, jednak konflikt zaostrza się, angażując coraz większą liczbę instytucji i mediów. Czy chodzi tylko o brak skutecznej komunikacji pomiędzy obiema stronami? Czy też o brak empatii obu stron konfliktu i niechęć do konstruktywnego rozwiązania sprawy?
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Rusza głosowanie na najlepszego i najpopularniejszego sportowca 2024 roku – tegoroczne #Guttmanny nadchodzą
- Seniorzy w artystycznym żywiole
- Wspólna lekcja wrażliwości. Premiera spektaklu „Brzydkie Kacząko”
- Jak muzyka pomaga przebodźcowanym dzieciom? Ciekawe wyniki badań z polskich przedszkoli
- Nawet 30 kilometrów do ginekologa? Nierówny dostęp do ginekologów w Polsce - jak miejsce zamieszkania łączy się z jakością życia Polek?
Komentarz