Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Dobra pora na biwak

14.07.2011
Autor: Krzysztof Kaperczak, fot.: Krzysztof Kaperczak
Źródło: Integracja 3/2011

Coraz więcej obiektów turystycznych jest dostosowanych. Wśród nich są kempingi i pola namiotowe z pełnym zapleczem socjalnym: kuchnią, pralnią, toaletami, prysznicami, a nawet sauną. Wystarczy odrobina odwagi i można ruszyć pod namiot. Okaże się wtedy, że nie jesteśmy na polu jedynymi ludźmi z niepełnosprawnością.

Dlaczego namiot? Największą zaletą namiotu jest jego ekonomiczność. Nie trzeba rezerwować miejsca ani wpłacać zaliczki, która może przepaść, jeśli zmienią się plany. Nie ma też obaw, że jeśli wróci się z wczasów wcześniej, to zostanie stracona kwota za zarezerwowany czas. Zatem, gdy namiot się znudzi bądź coś się nie spodoba, to lepiej spakować manatki i wyjechać, a zapłacić tylko za okres faktycznego biwakowania w danym miejscu.

Należy też wspomnieć o rzeczy przykrej, choć prawdziwej. Większość tanich noclegów w prywatnych kwaterach (szczególnie w górach) jest dla osób z niepełnosprawnością niedostępna, gdyż zwykle są to adaptowane pod wynajem poddasza. Nie ma tam mowy o jakimkolwiek dostosowaniu. Jeśli lokum znajduje się na parterze, to zwykle prowadzi do niego jeden bądź więcej schodków lub przeszkodę stanowi wysoki próg. No i jest oczywiście niedostosowana toaleta. Gospodarze, nieprzygotowani na pobyt osoby z niepełnosprawnością, często ją po prostu zbywają. Bo po co kłopoty? Najczęściej radzą iść tam, gdzie jest dostosowanie, a tego jak na lekarstwo. (Polecono mi kiedyś horrendalnie drogi hotel w Zakopanem. Wysoka cena zniechęciła mnie skuteczniej niż perspektywa żmudnego przekonywania gospodarza, że jakoś sobie poradzę).

Na zdjęciu: biwak na plaży, fot. K. Kaperczak
Pola namiotowe znajdują się na ogół w ciekawych miejscach, w których nocleg w hotelu jest o wiele droższy, fot.: Krzysztof Kaperczak

Zdarza się też, że ludzie, u których można by zamieszkać, wiedzą, że dostępnych kwater jest mało, więc windują cenę, mając niemal pewność, że się u nich zostanie (bo mimo wszystko wychodzi taniej niż w hotelu). Jakby nie patrzeć, pole manewru jest niewielkie. Wtedy właśnie alternatywą staje się namiot. Na kempingach, szczególnie poza sezonem, może trafić się i wolny domek. Wtedy dochodzi
jeszcze szansa na zmianę lokum w trakcie pobytu.

Po pierwsze: ROZPOZNANIE
Zanim dojdzie do decyzji o wyjeździe, warto wykonać próbę generalną. Czyli pożyczyć namiot, śpiwór, materac lub karimatę. Nie ma sensu ich kupować, jeśli jeszcze nie wiadomo, czy będą potrzebne. Potem trzeba poszukać miejsca typu: podwórko własne, rodziny lub znajomych – to najlepsza lokalizacja na początek. Będzie spokój i czas na potrenowanie wszystkich czynności. W razie niepowodzenia łatwo wrócić do łóżka i pościeli w domu…

Namiot można rozbić samodzielnie albo z pomocą innych osób. Tym, że sami nie potrafimy, nie należy się przejmować: na polu namiotowym zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże. Podobnie jest z rozlokowaniem wszystkiego wewnątrz: karimaty, śpiwora i pozostałych rzeczy. Najważniejsze – to móc samodzielnie ułożyć się do snu. W tym raczej nikt nas nie wyręczy. W zależności od tego, czy jesteśmy sami, czy z kimś, nie wolno zapomnieć o opanowaniu pozostałych czynności: wejścia z poziomu terenu na wózek (i zejścia z niego), rozsunięcia/zasunięcia namiotu, wejścia/wyjścia do/z namiotu, zabezpieczenia wózka folią (przed deszczem lub mgłą) lub wyprowadzenia go do przedsionka. Dlaczego to takie ważne? Opanowanie tych czynności pozwala uniezależnić się od pomocy i np. w razie potrzeby wyjść do toalety. Ponadto można samodzielnie wracać o różnych porach, kiedy niekoniecznie będzie miał kto pomóc. Jeśli próba biwakowania wypadnie pomyślnie, to można zaryzykować wypad gdzieś dalej.

Na zdjęciu: Droga
Dzięki niedrogim noclegom w namiocie można pozwolić sobie na podróż poza granice naszego kraju, fot.: Krzysztof Kaperczak

Po drugie: PRZYGOTOWANIA
Wybór pierwszego kempingu najlepiej zacząć od większej miejscowości lub jej okolic. Zaletą takiego rozwiązania jest możliwość ewakuacji do „luksusu”, czyli dostosowanego hotelu lub pensjonatu, w razie niepowodzenia całego przedsięwzięcia.

Sporo wiadomości dotyczących kempingów można znaleźć w internecie i różnych broszurach (polecam targi turystyczne i biura informacji turystycznej). O tym, czy miejsce jest dostosowane, mówi międzynarodowy symbol: biały zarys wózka na niebieskim tle (bądź podobny). Warto obejrzeć też galerię zdjęć ośrodka. Czasem są tam nawet zdjęcia dostosowanej toalety. Nie zaszkodzi jednak upewnić się przez telefon co do szczegółów wyposażenia.

Z zasady jestem nieufny, dlatego staram się sprawdzać, czy dany kemping rzeczywiście jest dostosowany. I jeśli mogę – to najlepiej osobiście. Gdy jestem w pobliżu miejscowości, do której planuję wybrać się pod namiot, staram się wygospodarować czas na odwiedziny wybranego miejsca noclegowego. Rozmawiam z obsługą, rozglądam się, próbuję skorzystać z toalety. Pozwala mi to uniknąć przykrych niespodzianek, np. zbyt wąskich drzwi, i nieoczekiwanych problemów, które mogą pojawić się po przyjeździe.

Nigdy też nie poprzestaję na znalezieniu jednego miejsca, nawet sprawdzonego i w pełni dostosowanego. Zawsze szukam rezerwowych – na wszelki wypadek.

Po podjęciu decyzji związanej z miejscem wyjazdu nie zaszkodzi poprosić o rezerwację. Teoretycznie miejsce pod namiot zawsze się znajdzie, ale w praktyce może być różnie. Potwierdzenie, nawet to przesłane mailem, trzeba wydrukować i w razie problemów okazać. Jest to szczególnie pomocne za granicą. Odpada wtedy argument, że przez telefon zostaliśmy źle zrozumiani bądź sami coś źle zrozumieliśmy, i miejsc nie ma. Właścicielowi pola namiotowego będzie trudno odmówić, gdy zobaczy potwierdzenie na piśmie.

Na zdjęciu: wypoczynek na polanie
Do wielu miejsc można dotrzeć bez problemu i doskonale tam wypocząć, fot. Krzysztof Kaperczak

Namiot zawsze lepiej mieć nieco większy niż wynika to z planowanej liczby osób. Będzie więcej miejsca na bagaże i wózek. Trzeba również pamiętać o tym, że wygodniej jest mieć więcej rzeczy blisko siebie, gdyż trudniej po nie wychodzić. Niestety, namiot oraz niezbędne akcesoria zajmują sporo miejsca. Wózek też ma swoje potrzeby. Z mojego doświadczenia wynika, że dobrze jest zabrać komplet kluczy, zapasową dętkę, pompkę i latarkę.

Musimy mieć też więcej ubrań na zmianę. Nie można chodzić w mokrych rzeczach. Konieczne jest  zabranie wszystkich lekarstw; zwłaszcza wydawanych na receptę. Uniknie się wtedy poszukiwań lekarza, który zgodzi się je wypisać bez uprzedniego skierowania na badania. Na posłanie w namiocie składają się materac bądź karimata i śpiwór lub koc (do wyboru). Pamiętajmy jednak, że śpimy prawie na ziemi, dlatego w nocy i nad ranem może być chłodno. W dobry sen warto zainwestować. Mój sposób to spanie na brzuchu. Całkowicie odpoczywa wtedy najbardziej obciążana część mojego ciała. Takie spanie wymaga jednak większej powierzchni. Jest też niebezpieczne z uwagi na prawdopodobieństwo przeziębienia pęcherza. Dlatego rozkładam dwie karimaty owinięte w koc (nie lubię materacy), by się nie rozsunęły i bym nie spał na ziemi. Polecam karimaty grubsze. Przez te cienkie zimno potrafi przeniknąć nawet w upalne noce. Nie wyśpimy się wtedy, a w razie przeziębienia cały czar wyjazdu pryśnie.

Warto także wziąć zapasowe okrycie. I oczywiście przybory toaletowe oraz ubrania, które nadają się do wyjścia między ludzi. Na kempingu, jak wszędzie, należy bezwzględnie dbać o czystość i schludność ubioru. Ludzie częstokroć patrzą na nas „chętniej” niż na innych i krytyczniej nas oceniają. Nie ukryjemy się w tłumie, trzeba zatem świecić przykładem, zwłaszcza za granicą. Proponowany przeze mnie ekwipunek raczej trudno przewieźć pociągiem, mile widziany jest zatem samochód. Auto to też ratunek w razie kaprysów pogody. Można się w nim schronić, gdy namiot przecieka albo zamoknie. Można również, po włączeniu silnika i dmuchawy, wysuszyć mokre rzeczy albo chwilę rozgrzać się w zimną noc. W naszym klimacie słoneczna aura nie jest pewna nawet latem, pogodę warto więc sprawdzić przynajmniej na kilka kolejnych dni. I wziąć pod uwagę porę roku. W polskich warunkach można przyjąć, że czas biwakowania rozpoczyna się w II połowie maja, a kończy w I połowie sierpnia.W innych terminach noce bywają na tyle chłodne, że łatwo o przeziębienie.

Po trzecie: POBYT
Zaraz po przyjeździe, zwykle jeszcze przed rozbiciem namiotu, należy dopełnić spraw formalnych (np. zameldować się). Pozwala to ocenić rzeczywiste warunki, poszukać odpowiedniego miejsca (i ewentualnie pomocników) oraz poznać sąsiadów. Warto wybrać miejsce odsłonięte wczesnym rankiem (aby ogrzewało nas słońce), a w późniejszych godzinach – zacienione. Dobrze, jeśli uda się ulokować namiot niedaleko samochodu bądź gdy samochód znajdzie miejsce parkingowe niedaleko namiotu – wówczas łatwiej będzie z niego w razie potrzeby skorzystać. Ponadto będzie miał również funkcję magazynu rzeczy wartościowych. Warto spytać obsługę, czy obowiązuje cisza nocna i o której najpóźniej można wrócić na kemping. Ceną za niefrasobliwość może być zamknięta brama i brak możliwości dostania się na teren pola namiotowego. Trzeba też rozejrzeć się za mapami czy broszurami dotyczącymi najbliższej okolicy. Czasem, szczególnie za granicą, mogą być dostępne specjalnie przygotowane foldery dla osób niepełnosprawnych.

 Na zdjęciu: podjazd w domku campingowym
Domki kempingowe mogą mieć różne udogodnienia – warto jednak o to zapytać, zanim zdecydujemy się na podróż, fot.: Krzysztof Kaperczak

Powoli odchodzi do lamusa wożenie ze sobą konserw, kuchenek i butli turystycznych. Na nowoczesnych polach są kuchenki i lodówki. Przyznam jednak, że nie używam tego sprzętu. Nie przywożę też ze sobą żywności, garnków ani sztućców (jedynie czajnik i kubek). Pozostawiam to jednak indywidualnemu wyborowi.

Zwykle w niewielkiej odległości od kempingu jest sklep, a w nim potrzebne towary. Nierzadko w okolicy jest też miejsce, gdzie można zjeść gorący posiłek.

Po czwarte: NIESPODZIANKI
Największą wadą tego rodzaju eskapad są duże wahania pogody. Nie tylko deszcz, ale i zimno potrafią skutecznie – nawet w środku lata – zniechęcić do biwakowania. Wtedy warto zachować zdrowy rozsądek, czyli wyjechać, nie tracąc pieniędzy. Czasem zdarzają się nietypowe, ale przyjemne sytuacje. Bywa, że ludzie, patrząc na nas, nie mogą wyjść z podziwu. Szokujemy ich wręcz tym, że zdecydowaliśmy się na pobyt pod namiotem zamiast w sanatorium czy ośrodku rehabilitacyjnym. Bądźmy zatem przygotowani na to, że jacyś turyści dadzą wyraz temu zadziwieniu. Kemping i namiot mogą stać się kolejnym i dobrym miejscem integracji. Niejeden z nas nigdy o tym nie pomyślał. A warto spróbować.

Komentarz

  • Kęping
    Grażka
    14.07.2011, 16:50
    Witam serdecznie. Właśnie wruciłam z letniego pobytu na osierodku z polem namiotowym w Rewalu.Domek 100 procent przystosowany,atmosfera super.Poruszam się na wózku byłam z dwojgiem dzieci 9i11 lat bałam się że nie dam sobie rady.Zachęcam do takiej formy wypoczynku.Pozdrawiam Grażka

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas