Gdzie my jesteśmy?
Puste miejsca na imprezach integracyjnych, które przygotowano z myślą o nas, to bardzo niepokojące zjawisko. Co więcej – imprezy przeznaczone zwłaszcza dla osób z niepełnosprawnością także nie mają wzięcia. Więcej tam naszych rodzin i znajomych królika. A my sami?
W minionym roku pustymi trybunami najbardziej straszyły
Europejskie Letnie Igrzyska Olimpiad Specjalnych 2010 w Warszawie –
światowa impreza, sportowe emocje, bezpłatne wejścia, możliwość
pomocy ze strony sztabu wolontariuszy. Szansa na zobaczenie wielu
ciekawych ludzi i okazja do przeżycia wielkiej przygody kibica. I
co?
Los jest, jaki jest, i nie ma co obrażać się na ludzi i świat. A to
właśnie robimy. Innych przykładów nie muszę długo
szukać.
Odruch odmowy
- Nie rozumiem, dlaczego mam dopłacać do swojej
niepełnosprawności? Jak np. chcę obejrzeć film w kinie, to muszę
zamówić transport, który, o ile ma wolny termin, to i tak bierze
ode mnie więcej niż za cenę normalnego biletu, chociaż niby mam 50
proc. ulgi. W takiej sytuacji wolę siedzieć w domu i oglądać
telewizję, bo jestem zwolniony z opłacania abonamentu… – napisał
pan Jan T. z Bydgoszczy.
- Nie mam od lat życia kulturalnego, bo w naszej miejscowości
nie ma żadnych imprez, na których mogłabym się rozerwać, poznać
nowe osoby, zobaczyć coś ciekawego, zdobyć nowe doświadczenia.
Wychodzę z domu tylko wtedy, jak mam wizytę u lekarza... – napisała
do nas niedawno pani Ola, niewidząca z woj. podkarpackiego.
Podobnych listów otrzymujemy bez liku. Przy okazji innych spraw
wyrażacie swoje niezadowolenie brakiem kontaktów z innymi osobami
niż z rodziny. Gorzej, gdy ktoś mieszka sam – bo wtedy zupełnie
dziczeje.
Fot.: www.sxc.hu
Imprezy nie będzie
Przyszedł też list z tego samego regionu, gdzie mieszka
cytowana powyżej pani Ola:
- Pracuję w samorządzie od lat i nie pamiętam takiej sytuacji, aby
trzeba było odwołać tak pieczołowicie przygotowaną przez miesiące
imprezę dla naszych niepełnosprawnych obywateli... – napisał Józef
H., sekretarz gminnej rady.
Osobiście brał udział w przygotowaniu gminnego programu wsparcia osób niepełnosprawnych. Teren tego województwa jest szczególnie trudny do integracji. Odległości między osiedlami są duże, gminy mają małe skupiska gospodarskie. Mimo to samorządowiec nie odpuścił problemu i ze swoimi współpracownikami zjechał całą gminę.
W rodzinie ma osobę, która nie słyszy, więc temat nie jest mu
obcy.
- Bardzo chciałem, aby nasi niepełnosprawni – wyznał pan Józef –
mieli trochę radości, wyszli ze swojego zamkniętego kręgu. Może
dzięki temu następne imprezy zyskiwałyby większą przychylność
radnych i miejscowych prominentów? Pracownicy naszych ośrodków
pomocy społecznej razem z wolontariuszami dotarli do każdego domu,
aby poinformować o terminie i przygotowanych na cały dzień
atrakcjach z okazji powitania lata 2010, i... Nic z tego nie
wyszło. Nie umiem opisać zawodu i goryczy, jaką z tego powodu
czuję.
Na 127 osób tylko 3 wyraziły chęć uczestnictwa. Spróbujcie sobie wyobrazić, jak się czuli organizatorzy i osoby, które pragnęły bezinteresownie poświęcić swój czas, aby pomóc tym, którzy potrzebują wsparcia w czasie takich imprez.
Po to, by żyć
Znów mam okazję, by przypomnieć Krysię P., moją koleżankę,
która ciężko chora, uczyła innych hartu ducha. Krysia, gdy
wychowała dzieci, była już na wózku z powodu SM. Pewnego razu
powiedziała do mnie: „Nie ma że boli, w domu ja umieram. Do życia
potrzebuję kontaktu z ludźmi, a radość życia nie ma ceny. Nikt mnie
w czterech ścianach nie zauważy przecież...”.
Mieszkała na drugim piętrze bez windy i dwa razy w tygodniu
zamawiała przystosowanego busa. Jeden kurs robiła na zajęcia
plastyczne, opłacane razem z przejazdami przez stowarzyszenie
zajmujące się chorymi na SM, a drugi dzień organizowała sobie sama
(kino, teatr, spotkanie z kimś albo zabawy w karnawale). Nawet w
domu opieki, kiedy jej stan zdrowia był już bardzo poważny, chętnie
brała udział w spotkaniach kulturalnych i towarzyskich.
Nie muszę dodawać, że każdą wyprawę Krysi poprzedzało wielkie
przygotowanie. Zawsze wiedziała, gdzie są dostępne toalety, a gdzie
musi się jakoś zabezpieczyć. Kiedyś zmęczona jej aktywnością
zapytałam: „Po co ci tyle wojaży?”, odpowiedziała z uśmiechem:
„Dzień bez ludzi to dzień stracony...”. Robiła wszystko, aby
korzystać z życia w pełni i to jej się udawało do końca.
Bez głosu i racji
Takich osób jak Krysia jest wciąż niewiele w naszym
środowisku. Czyżbyśmy za mało doświadczali codziennego wykluczenia?
Absurdy codzienności na każdym kroku wołają o pomstę do nieba.
Ciągle obrywamy, gdzie by się ruszyć: w banku, na poczcie, w
przychodni, u operatorów komórek i internetu. Prawie wszędzie. Czy
mało nam smaku upokorzenia? Więc dlaczego sami dla siebie nie mamy
serca i dobrowolnie wyrzucamy się na aut?
- Przez nieobecność w miejscach publicznych, a więc także na różnego rodzaju imprezach, lepszych czy gorszych, ale coraz częściej organizowanych z myślą o niepełnosprawnych, sami odbieramy sobie szanse integrowania się z ludźmi – pisze Tadeusz W. z woj. podlaskiego. – Sprawni nie mają szans nas poznać ani my ich. Imprezy publiczne dają wszystkim okazję do twórczego spotkania. Wspólnej zabawy i współpracy. A nieobecni nie mają prawa głosu ani tym bardziej racji....
Fot.: www.sxc.hu
Tłumaczenia o niedostosowaniu i braku pieniędzy są naiwne i często naciągane. Tak naprawdę to organizatorzy imprez są zwykle przychylni i otwarci na nasze potrzeby. W trwającym właśnie Roku Wolontariatu jeszcze bardziej możemy liczyć na pomoc, ulgowe lub darmowe bilety, „specjalne” traktowanie itp. Stop samowykluczaniu się zatem. Czas na wyjście!
Jak szukać imprezy?
1. Czytaj lokalną prasę i oglądaj swoją stację TV.
2. Zaglądaj na portal miasta lub gminy.
3. Zapisz adres do miejskiego lub gminnego Wydziału Edukacji,
Kultury i Sportu oraz Wydziału Spraw Społecznych.
4. Znajdź kontakt do Społecznej Rady Osób Niepełnosprawnych (takie
organy są prawie wszędzie).
5. Dowiedz się, czy Twoja miejscowość (lub województwo) ma
pełnomocnika ds. osób niepełnosprawnych.
6. Dopytuj w miejscowym Ośrodku Pomocy Społecznej.
7. Zaglądaj na stronę Centrum Wolontariatu i e-wolontariatu, aby poszukać
najbliżej mieszkającego wolontariusza, i zaprzyjaźnij się z nim. To
znakomity pomysł na wyjście z domu.
8. Zasięgaj języka w okolicznych organizacjach pozarządowych
(dobrze mieć ich listę także z innych powodów).
9. Zbieraj informacje od rodziny, przyjaciół i
znajomych.
10. Pamiętaj, że najtrudniejszy jest pierwszy raz, potem
będzie to chleb powszedni. Przekonaj się sam!
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Rusza głosowanie na najlepszego i najpopularniejszego sportowca 2024 roku – tegoroczne #Guttmanny nadchodzą
- Seniorzy w artystycznym żywiole
- Wspólna lekcja wrażliwości. Premiera spektaklu „Brzydkie Kacząko”
- Jak muzyka pomaga przebodźcowanym dzieciom? Ciekawe wyniki badań z polskich przedszkoli
- Nawet 30 kilometrów do ginekologa? Nierówny dostęp do ginekologów w Polsce - jak miejsce zamieszkania łączy się z jakością życia Polek?
Komentarz