Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Gdzie my jesteśmy?

07.06.2011
Autor: Janka Graban
Źródło: Integracja 1/2011

Puste miejsca na imprezach integracyjnych, które przygotowano z myślą o nas, to bardzo niepokojące zjawisko. Co więcej – imprezy przeznaczone zwłaszcza dla osób z niepełnosprawnością także nie mają wzięcia. Więcej tam naszych rodzin i znajomych królika. A my sami?

W minionym roku pustymi trybunami najbardziej straszyły Europejskie Letnie Igrzyska Olimpiad Specjalnych 2010 w Warszawie – światowa impreza, sportowe emocje, bezpłatne wejścia, możliwość pomocy ze strony sztabu wolontariuszy. Szansa na zobaczenie wielu ciekawych ludzi i okazja do przeżycia wielkiej przygody kibica. I co?

Los jest, jaki jest, i nie ma co obrażać się na ludzi i świat. A to właśnie robimy. Innych przykładów nie muszę długo szukać.

Odruch odmowy
- Nie rozumiem, dlaczego mam dopłacać do swojej niepełnosprawności? Jak np. chcę obejrzeć film w kinie, to muszę zamówić transport, który, o ile ma wolny termin, to i tak bierze ode mnie więcej niż za cenę normalnego biletu, chociaż niby mam 50 proc. ulgi. W takiej sytuacji wolę siedzieć w domu i oglądać telewizję, bo jestem zwolniony z opłacania abonamentu… – napisał pan Jan T. z Bydgoszczy.

- Nie mam od lat życia kulturalnego, bo w naszej miejscowości nie ma żadnych imprez, na których mogłabym się rozerwać, poznać nowe osoby, zobaczyć coś ciekawego, zdobyć nowe doświadczenia. Wychodzę z domu tylko wtedy, jak mam wizytę u lekarza... – napisała do nas niedawno pani Ola, niewidząca z woj. podkarpackiego.
Podobnych listów otrzymujemy bez liku. Przy okazji innych spraw wyrażacie swoje niezadowolenie brakiem kontaktów z innymi osobami niż z rodziny. Gorzej, gdy ktoś mieszka sam – bo wtedy zupełnie dziczeje.

Zdjęcie: pusty stadion
Fot.: www.sxc.hu

Imprezy nie będzie
Przyszedł też list z tego samego regionu, gdzie mieszka cytowana powyżej pani Ola:
- Pracuję w samorządzie od lat i nie pamiętam takiej sytuacji, aby trzeba było odwołać tak pieczołowicie przygotowaną przez miesiące imprezę dla naszych niepełnosprawnych obywateli... – napisał Józef H., sekretarz gminnej rady.

Osobiście brał udział w przygotowaniu gminnego programu wsparcia osób niepełnosprawnych. Teren tego województwa jest szczególnie trudny do integracji. Odległości między osiedlami są duże, gminy mają małe skupiska gospodarskie. Mimo to samorządowiec nie odpuścił problemu i ze swoimi współpracownikami zjechał całą gminę.

W rodzinie ma osobę, która nie słyszy, więc temat nie jest mu obcy.
- Bardzo chciałem, aby nasi niepełnosprawni – wyznał pan Józef – mieli trochę radości, wyszli ze swojego zamkniętego kręgu. Może dzięki temu następne imprezy zyskiwałyby większą przychylność radnych i miejscowych prominentów? Pracownicy naszych ośrodków pomocy społecznej razem z wolontariuszami dotarli do każdego domu, aby poinformować o terminie i przygotowanych na cały dzień atrakcjach z okazji powitania lata 2010, i... Nic z tego nie wyszło. Nie umiem opisać zawodu i goryczy, jaką z tego powodu czuję.

Na 127 osób tylko 3 wyraziły chęć uczestnictwa. Spróbujcie sobie wyobrazić, jak się czuli organizatorzy i osoby, które pragnęły bezinteresownie poświęcić swój czas, aby pomóc tym, którzy potrzebują wsparcia w czasie takich imprez.

Po to, by żyć
Znów mam okazję, by przypomnieć Krysię P., moją koleżankę, która ciężko chora, uczyła innych hartu ducha. Krysia, gdy wychowała dzieci, była już na wózku z powodu SM. Pewnego razu powiedziała do mnie: „Nie ma że boli, w domu ja umieram. Do życia potrzebuję kontaktu z ludźmi, a radość życia nie ma ceny. Nikt mnie w czterech ścianach nie zauważy przecież...”.

Mieszkała na drugim piętrze bez windy i dwa razy w tygodniu zamawiała przystosowanego busa. Jeden kurs robiła na zajęcia plastyczne, opłacane razem z przejazdami przez stowarzyszenie zajmujące się chorymi na SM, a drugi dzień organizowała sobie sama (kino, teatr, spotkanie z kimś albo zabawy w karnawale). Nawet w domu opieki, kiedy jej stan zdrowia był już bardzo poważny, chętnie brała udział w spotkaniach kulturalnych i towarzyskich.
Nie muszę dodawać, że każdą wyprawę Krysi poprzedzało wielkie przygotowanie. Zawsze wiedziała, gdzie są dostępne toalety, a gdzie musi się jakoś zabezpieczyć. Kiedyś zmęczona jej aktywnością zapytałam: „Po co ci tyle wojaży?”, odpowiedziała z uśmiechem: „Dzień bez ludzi to dzień stracony...”. Robiła wszystko, aby korzystać z życia w pełni i to jej się udawało do końca.

Bez głosu i racji
Takich osób jak Krysia jest wciąż niewiele w naszym środowisku. Czyżbyśmy za mało doświadczali codziennego wykluczenia? Absurdy codzienności na każdym kroku wołają o pomstę do nieba. Ciągle obrywamy, gdzie by się ruszyć: w banku, na poczcie, w przychodni, u operatorów komórek i internetu. Prawie wszędzie. Czy mało nam smaku upokorzenia? Więc dlaczego sami dla siebie nie mamy serca i dobrowolnie wyrzucamy się na aut?

- Przez nieobecność w miejscach publicznych, a więc także na różnego rodzaju imprezach, lepszych czy gorszych, ale coraz częściej organizowanych z myślą o niepełnosprawnych, sami odbieramy sobie szanse integrowania się z ludźmi – pisze Tadeusz W. z woj. podlaskiego.  – Sprawni nie mają szans nas poznać ani my ich. Imprezy publiczne dają wszystkim okazję do twórczego spotkania. Wspólnej zabawy i współpracy. A nieobecni nie mają prawa głosu ani tym bardziej racji....

Zdjęcie: Parking dla osób z niepełnosprawnością
Fot.: www.sxc.hu

Tłumaczenia o niedostosowaniu i braku pieniędzy są naiwne i często naciągane. Tak naprawdę to organizatorzy imprez są zwykle przychylni i otwarci na nasze potrzeby. W trwającym właśnie Roku Wolontariatu jeszcze bardziej możemy liczyć na pomoc, ulgowe lub darmowe bilety, „specjalne” traktowanie itp. Stop samowykluczaniu się zatem. Czas na wyjście!


Jak szukać imprezy?
1. Czytaj lokalną prasę i oglądaj swoją stację TV.
2. Zaglądaj na portal miasta lub gminy.
3. Zapisz adres do miejskiego lub gminnego Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu oraz Wydziału Spraw Społecznych. 
4. Znajdź kontakt do Społecznej Rady Osób Niepełnosprawnych (takie organy są prawie wszędzie).
5. Dowiedz się, czy Twoja miejscowość (lub województwo) ma pełnomocnika ds. osób niepełnosprawnych.
6. Dopytuj w miejscowym Ośrodku Pomocy Społecznej.
7. Zaglądaj na stronę Centrum Wolontariatu i e-wolontariatu, aby poszukać najbliżej mieszkającego wolontariusza, i zaprzyjaźnij się z nim. To znakomity pomysł na wyjście z domu.
8. Zasięgaj języka w okolicznych organizacjach pozarządowych (dobrze mieć ich listę także z innych powodów).
9. Zbieraj informacje od rodziny, przyjaciół i znajomych.
10. Pamiętaj, że najtrudniejszy jest pierwszy raz, potem będzie to chleb powszedni. Przekonaj się sam!

Komentarz

  • jesteśmy w świecie problemów
    wózkers
    07.06.2011, 16:45
    coś jest na rzeczy... ale kiedy wszystko jest pod górkę, to jak się cieszyć ? Kiedy ze wszystkim trzeba walczyć, brakuje Ci zdrowia, przyjaciół, pieniędzy, twoja przyszłość wygląda czarno, to życie przestaje cieszyć. Jedno czy drugie wyjście na imprezę czy do ludzi niczego nie zmieni. Choć oczywiście trzeba to docenić i za to podziękować.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas