Co zamula mózg?
Co społeczeństwo myśli o osobach z niepełnosprawnością? I dlaczego same te osoby myślą o sobie to samo? No i jak się do tego mają blondynki?
Piotr Rycielski, psycholog, doktorant Uniwersytetu Warszawskiego, wraz z dr Sylwią Bedyńską, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, zajęli się tematem autostereotypów w ramach realizowanego przez PFRON we współpracy z SWPS projektu systemowego, zakończonego w zeszłym roku badaniami na 100 tys. osób z niepełnosprawnością. Czym są autostereotypy? Żeby to wyjaśnić, najpierw trzeba wspomnieć o stereotypach.
Serdeczni kibice
Wszyscy używamy pewnych, funkcjonujących w społeczeństwie,
opinii o innych, nie zastanawiając się nad ich prawdziwością. Sądy
te, czyli stereotypy, są bardzo uproszczone, czasem
niesprawiedliwe, ale konieczne dla nas, by poukładać sobie świat
lub mówiąc prościej – nie oszaleć.
- Stereotypy, czyli „myślenie na skróty”, są niezbędne, bo gdy spojrzymy na świat, który jest niezmiernie złożony, a wokół jest wiele ważnych rzeczy, to nie sposób jest świadomie o wszystkim myśleć – tłumaczy Piotr Rycielski. – Jeśli jakaś kwestia została poddana przemyśleniom, to zajmuje nam pamięć. Stereotyp jest natomiast po to, żeby człowiek nie musiał rozważać pewnych kwestii. Czasem oczywiście może być korzystny, bo jeżeli mam stereotyp kibiców, że wychodzą po meczu i biją wszystkich, jak leci, to wiem, że jak się skończył mecz, trzeba unikać okolic stadionu.
Cechą stereotypu jest ogólność, czyli nierozróżnianie jednostek. Niestety, kij ma dwa końce. Stereotypy ułatwiają życie, ale mogą być krzywdzące dla spotykanych przez nas ludzi. - Może się okazać, że z meczu wychodzą bardzo mili, ciepli, serdeczni kibice, np. siatkówki, a ja na bazie stereotypu staram się tamtędy nie przechodzić i już kiepsko na tym wychodzę, bo np. odmówiłem sobie spaceru – tłumaczy Piotr Rycielski. – Podobnie, widząc kogoś na wózku, mógłbym z góry niesłusznie zakładać, że skoro jest „niesprawny”, bo tak sugeruje etykieta językowa, to pewnie w wielu obszarach sobie nie poradzi. Więc w zasadzie nie ma co go zapraszać na imprezę czy spotkanie towarzyskie, bo pewnie i tak nie dojedzie. Albo nie ma co z nim współpracować, bo prawdopodobnie mogą pojawić się jakieś trudności.
Z tego typu reakcji powstają autostereotypy, które mogą być równie szkodliwe. Autostereotyp to nabyta w wyniku kontaktu z innymi etykieta samego siebie.
Fot. www.sxc.hu
Ciepły, niekompetentny
Negatywne autostereotypy wynikają z negatywnej tożsamości
społecznej, czyli sytuacji, gdy jakaś grupa nie jest pozytywnie
oceniana. Społeczeństwo ma na jej temat ogólnie podzielany
stereotyp z elementami negatywnymi, że np. Romowie kradną,
blondynki nie grzeszą intelektem, a osoby z niepełnosprawnością
czegoś nie potrafią i z czymś sobie nie radzą. W amerykańskich
badaniach z 2002 r. okazało się, że osoby z niepełnosprawnością,
tak jak i seniorzy czy gospodynie domowe, są wprawdzie postrzegane
jako osoby ciepłe, ale jednocześnie niska jest ocena ich
kompetencji.
- Czyli dosłownie: niepełnosprawny, to „nie w pełni sprawny”, coś
mu dolega, z jakiegoś powodu jest niesprawny – precyzuje Piotr
Rycielski. – Jeśli jest niesprawny, to jest też takie ogólne
przekonanie, że w różnych obszarach życia do czegoś się nie nadaje.
To oznacza pojawienie się negatywnej tożsamości społecznej w tej
grupie, czyli poczucia, że z jakichś powodów te osoby są gorsze,
niż wszyscy inni atrakcyjni, sprawni, zdrowi.
Wiele osób chłonie tego typu informacje o sobie, dostrzegając, jak inni na nich reagują, słysząc, co o nich mówią i jak – choćby przez słowa takie, jak kaleka czy inwalida. - Jeśli słuchają potocznych opinii, to zaczynają przyjmować negatywną tożsamość społeczną i w momencie, kiedy zaczynają ją akceptować jako własną, rozwija się u nich autostereotyp – kontynuuje Piotr Rycielski. – Mechanizm jest taki: wiem, że jest podzielany społecznie stereotyp, że niepełnosprawni nie nadają się do różnych rzeczy, i wiem, że jestem niepełnosprawny, zatem wynika mi z tego, że pewnie nie nadaję się do różnych rzeczy. Więc jestem gorszy – wyjaśnia.
Zdaniem Piotra Rycielskiego negatywny autostereotyp jest niestety rozpowszechniony wśród osób z niepełnosprawnością. Każdy ma go w jakimś stopniu, mniejszym lub większym. Niektórzy dobrze sobie z nim radzą, innym niestety zaczyna on zaburzać ich funkcjonowanie na różnych obszarach. Prowadzi do izolacji społecznej.
- Jeśli ktoś myśli zgodnie z takim stereotypem, to pojawiają się takie konsekwencje, jak np. lęk przed jakimkolwiek zadaniem, które by sprawdzało jego kompetencje, czyli automatycznie nie podejmuje żadnych zaawansowanych prac, czynności, wyzwań, uważa np. że nie pójdzie na studia, bo jest niepełnosprawny – tłumaczy Piotr Rycielski. – Ma to bezpośrednie przełożenie na jakość życia, choćby na niechęć do kontaktów z innymi. Czyli raczej: zamykam się w domu i z nikim nie rozmawiam lub też trzymam się swojego środowiska i rozmawiam wyłącznie z osobami niepełnosprawnymi – dodaje.
Blondynka jak komputer
Autostereotypy są dość powszechne w wielu grupach
społecznych. Dr Sylwia Bedyńska przeprowadziła badanie, które
pokazało, że jeżeli istnieje jakieś negatywne przekonanie na temat
pewnej grupy, wystarczy przypomnieć o nim tej grupie, by wywołać
negatywne efekty. Dr Bedyńska poddała próbie grupę blondynek, które
były dobre z matematyki. Wszystkie dostały do rozwiązania te same
zadania matematyczne, ale połowa musiała najpierw przeczytać kilka
dowcipów o głupich blondynkach. Czyli przypomnieć sobie, co ludzie
o nich myślą. Tym, które musiały przeczytać dowcipy, zadania poszły
o wiele gorzej, wolniej myślały i pisały.
Można porównać to do działania komputera. - Autostereotyp to jest taki program, który ładuje się do naszej głowy i zajmuje zasoby: procesor, pamięć roboczą. Cokolwiek byśmy robili, trwa przez to dłużej, wykonywane jest wolniej i powoduje więcej błędów – tłumaczy Piotr Rycielski. – Autostereotyp jest takim wielkim programem, który spowalnia nam system.
Taki sam mechanizm zadziała także w przypadku grupy osób z
niepełnosprawnością. Oczywiście, można z tym walczyć. Przede
wszystkim, ważne, by uświadomić sobie, które z barier rzeczywiście
istnieją i trudno je przeskoczyć, a które są jedynie wytworem
wyobraźni. Przestać myśleć o sobie w kategoriach czarno-białych,
czyli: sprawny - niepełnosprawny, co w potocznym rozumieniu może
oznaczać: potrafi wszystko - nie potrafi niczego.
- Jeśli ktoś nie chodzi, to po prostu nie funkcjonują jego narządy
ruchu i tyle, ale to nie czyni go gorszym człowiekiem, nie
powoduje, że się „do niczego nie nadaje” – tłumaczy Piotr
Rycielski. – Jeśli nie może chodzić, to obiektywnie jego problem
jest wyłącznie w obszarze tego, że nie może chodzić, a nie że jest
gorszy, że nie powinien się spotykać z ludźmi, nie powinien z nimi
rozmawiać, że jest mniej inteligentny, zaradny, przedsiębiorczy czy
twórczy. Nie można dać się wpuścić w ten kanał, czyli zacząć myśleć
o sobie tak, jak wszyscy inni o osobach niepełnosprawnych –
podkreśla.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Rusza głosowanie na najlepszego i najpopularniejszego sportowca 2024 roku – tegoroczne #Guttmanny nadchodzą
- Seniorzy w artystycznym żywiole
- Wspólna lekcja wrażliwości. Premiera spektaklu „Brzydkie Kacząko”
- Jak muzyka pomaga przebodźcowanym dzieciom? Ciekawe wyniki badań z polskich przedszkoli
- Nawet 30 kilometrów do ginekologa? Nierówny dostęp do ginekologów w Polsce - jak miejsce zamieszkania łączy się z jakością życia Polek?
Komentarz