Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Gala pełna łez

20.01.2004


To może dziwne, ale dopiero teraz mogę spokojnie napisać o tym, jakie emocje wywołała we mnie Wielka Gala Integracji, którą oglądałam w telewizji z okazji zakończenia Roku 2003.

Zrobiło mi się przykro i bardzo smutno. Przykro i smutno. Tylko tyle i aż tyle. Jestem osobą niepełnosprawną, mam 36 lat, wyższe studia, staram się być samodzielna, pracuję i może to jest powód do dumy, ale czegoś
tu jeszcze brakuje, bo gdyby wszystko było OK, to oglądając Waszą imprezę nie ryczałabym jak dziecko.

Niczego w życiu nie dostałam od nikogo. Wszystkie swoje marzenia spełniłam sama. Nawet nie mogłam liczyć na dofinansowanie do turnusu rehabilitacyjnego, bo pracuję... Teraz już nie mam marzeń. Myślę, że każdy dzień, to po prostu dzień bliżej do śmierci, kiedy skończy się to wszystko, ten ból fizyczny i psychiczny.
Codziennie rano wstaję i idę do pracy, w której jestem niepełnosprawną - sprawną. Nie mam już siły pracować, ale nie mogę iść na rentę, bo niby czemu, w końcu chodzę. Nie jeżdżę na wózku, mam "tylko" skrzywiony kręgosłup we wszystkie możliwe sposoby, 140 cm wzrostu, krzywe, garbate plecy, nieustający ból i przezwisko z dzieciństwa, które chciałabym zapomnieć.

Moja dusza umarła z powodu samotności. Nikt nie mówi, jak bardzo z tego powodu można cierpieć. A można bardzo. Powiedzcie też czasami o samotnych, odrzuconych ludziach niepełnosprawnych, o zwykłych przerażająco pustych dniach i nocach. Nie jestem bohaterką Waszej Gali, jestem smutną, przegraną osobą już
bez marzeń. -Naprawdę potrzebuję pomocy

Imię, nazwisko i miejscowość tylko do wiadomości redakcji.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas