Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Ponad 17 tys. poszkodowanych przez brytyjski system socjalny

12.03.2019
Autor: Paweł Nowosad, fot. sxc.hu
Źródło: www.independent.co.uk
flaga Wielkiej Brytanii

Ministrowie brytyjskiego rządu zostali oskarżeni o „brak udzielenia pomocy ludziom najbardziej bezbronnym” po tym, jak na światło dzienne wyszły przerażające statystyki. Ponad 17 000 chorych i niepełnosprawnych zmarło od 2013 r. w Wielkiej Brytanii, w trakcie oczekiwania na świadczenie socjalne. Oznacza to, że każdego dnia Brytyjczycy żegnali dziewięciu rodaków.

Jedna czwarta (4 330) zmarłych zmagała się z nowotworami, 270 cierpiało na zaburzenia lękowe i depresyjne. Stwierdzono również przypadki stwardnienia zanikowego bocznego. Rodzaj niepełnosprawności nie został zdiagnozowany u 9 020 osób.

Przeciętny okres oczekiwania na wsparcie pieniężne znacznie się tu wydłużył. Z danych opublikowanych przez ministerstwo pracy wynika, że wynosi on obecnie 14 tygodni. Od marca 2018 r. odnotowano więc wzrost o miesiąc.

Bezduszny system

Aktywiści działający pro publico bono zarzucają rządzącym, że stworzyli „okrutny i bezduszny” system oraz „wrogie środowisko dla osób niepełnosprawnych”.

- Ludzie ci nie powinni tak długo czekać na kwalifikację do przyznania świadczenia – kategorycznie stwierdza Philip Connolly, menedżer Disability Rights UK. - Jak bezbronnym musisz się stać, by politycy zmienili obecne zasady i zagwarantowali ludziom przyznanie należnych środków na czas? – pyta.

Popiera go Linda Burnip, która również działa na rzecz osób z niepełnosprawnością.

- Liczba zmarłych podana przez media jest szokująca. Osoby te powinny otrzymać wsparcie w chwili, gdy tego potrzebowały.

Nowa definicja choroby śmiertelnej

Obecnie tylko osoba, która dożywa swych ostatnich dni – istnieją poważne obawy, że pozostało jej najwyżej sześć miesięcy życia - kwalifikuje się do grupy nieuleczalnie chorych (SRTI). Szkocki parlament przyjął w zeszłym roku nowelizację ustawy, która usuwa ten - jakże niehumanitarny -  warunek i zmienia definicję „śmiertelnej choroby”. O tym, kto jest „nieuleczalnie chory”, mają teraz decydować za Wałem Hadriana lekarze specjaliści. Brytyjski parlament na razie nie uchwalił takich zmian.

Jednak Madeleine Moon, deputowana Partii Pracy, stara się przeforsować ustawę wzorowaną na szkockiej.

- Obecna definicja nieuleczalnej choroby (ang. terminal illness) prowadzi do sytuacji, w której ludzie nie mogą liczyć na pomoc finansową w najbardziej bezbronnym i wrażliwym momencie życia - mówi pani Moon.

Walka z systemem do końca

Simon Jones z organizacji charytatywnej Marie Curie zwraca z kolei uwagę na fakt, iż obecne kryterium przyznawania świadczeń socjalnych jest przestarzałe. Wiele osób, których stan nie pozwala na dokładne określenie przewidywalnej długości życia (np. z chorobą płuc albo stwardnieniem zanikowym bocznym) lub, którym pozostało ponad sześć miesięcy, nie otrzyma świadczeń.

- Ludzie powinni przebywać w ostatnich miesiącach z rodziną i najbliższymi. Zamiast tego skazani są na walkę z okrutnym systemem – mówi pan Jones.

Rzecznik ministerstwa pracy próbuje odpierać zarzuty.

- Staramy się nieustannie ulepszać modus operandi naszego systemu wsparcia dla ludzi z różnego typu chorobami i niepełnosprawnością. Rozumiemy, jak ważna jest to dla nich kwestia. Jesteśmy też w stałym kontakcie z czołowymi lekarzami w Wielkiej Brytanii.

 

 

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • A czy to nowość ... ?
    niepełnosprawny
    12.03.2019, 20:26
    Oczywiście oszczędność na najsłabszych.Doskonale wiedzą co robią.Odpowiedzialność przerzuca się na rodzinę.No ale można powiedzieć : czas leczy rany,więc po co się martwić przyziemnymi sprawami,ważne,że dzisiaj .... resztę może sobie każdy sam dopowiedzieć bo ją zna.
    odpowiedz na komentarz
  • W Polsce gorzej
    Dynia
    12.03.2019, 20:12
    A u nas to niby lepiej?! 5 lat biłam się w bydgoskim sądzie z ZUSem o rentę. Nikogo nie interesowało za co będę żyć przez ten czas i co będę jadła. Wzywanie osoby na wózku na drugi koniec Polski na "badanie" gdy człowiek ma zaświadczenia od genetyka o ciężkiej i rzadkiej chorobie genetycznej. Sąd i zus tłumaczyli się że nie ma specjalistów od mojej choroby bo jest rzadka. Tylko dlaczego ja mam być temu winna?! Może też czekali aż umrę i będzie spokój. A ja się trzymam życia jak jakaś nienormalna i jeszcze chcę pomocy a tu ZUS ma tyle wymagających pomocy pijaków z chorą wątrobą. Taki jest system w Polsce.
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas