Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Inny punkt widzenia. Pieniądze na asystenta, czyli być szefem

27.07.2018
Autor: Hanna Pasterny, fot. archiwum autorki
Źródło: Integracja 3/2018
Hanna Pasterny

Okupacja sejmu przez osoby niepełnosprawne i ich opiekunów sprawiła, że niepełnosprawność stała się tematem szeroko dyskutowanym i w mediach, i w rozmowach prywatnych. Opinie były skrajne. Jedni uważali protestujące matki za bohaterki, inni za roszczeniowe pieniaczki walczące o pieniądze na tipsy. Protest podzielił także środowisko osób z niepełnosprawnościami. Jedni się cieszą z podwyższenia renty socjalnej, inni obawiają, że będzie jeszcze trudniej do niej dorobić. Mogą się pojawić nowe obostrzenia, a pracodawcy mogą nie chcieć zawracać sobie głowy dostosowywaniem stanowisk i godzin pracy, bo skoro jest nam tak dobrze, to po co nam praca?

Padają też opinie, że zrównanie renty socjalnej z rentą z tytułu niezdolności do pracy to kolejna dyskryminacja osób aktywnych i zachęta do bierności. Dlaczego ktoś, kto przez lata starał się być aktywny, ponosił koszty dojazdu do pracy i wkładał duży wysiłek w przezwyciężanie barier, ma dostawać tyle samo co osoba niepracująca, bujająca się pomiędzy wycieczkami a dziesiątym szkoleniem z pisania CV? Myślę, że nie tylko ja spotkałam osoby z różnymi niepełnosprawnościami, które mówią wprost, że nie zamierzają pracować, bo dzięki wyjazdom organizowanym przez fundacje, szkoleniom i turnusom rehabilitacyjnym po pół roku nie ma ich w domu.

Często niepełnosprawność generuje duże dodatkowe koszty. Potrzebne jest wsparcie finansowe, ale czy podwyższenie renty socjalnej to rzeczywiście dobry pomysł, czy raczej wyświadczenie niedźwiedziej przysługi? Poza tym znów pominięto tych, którzy nie kwalifikują się do renty socjalnej, bo stali się niepełnosprawni, gdy byli dorośli, a nie zdążyli wypracować renty z tytułu niezdolności do pracy. Ich sytuacja często jest dramatyczna.

Uważam, że zmiany w obszarze niepełnosprawności należy zacząć od rzetelnych konsultacji społecznych z osobami niepełnosprawnymi, reprezentującymi je organizacjami i opiekunami. W naszych sprawach ważne jest mówienie jednym głosem, co nie oznacza, że wszyscy powinni dostawać takie samo wsparcie. Rząd najpierw powinien uznać wyrok Trybunału Konstytucyjnego i wreszcie po ludzku zacząć traktować opiekunów osób, które stały się niepełnosprawne w wieku dorosłym. Tymczasem nadal faworyzuje się jedną grupę opiekunów.

Oczywiście niezbędna jest reforma orzecznictwa i wsparcie osób wymagających całodobowej opieki. Warto się przyjrzeć rozwiązaniom innych państw. W Szkocji osoba niepełnosprawna dostaje pieniądze na asystenta. To ona decyduje, kogo zatrudni. Zazwyczaj nie jest to rodzic. Asystent czy opiekun legalnie zarabia, a niepełnosprawny jest szefem, więc może mieć oczekiwania. Nie ma też relacji zależności. Uważam, że zamiast dawać pieniądze opiekunom, należy iść w stronę rozwoju usług opiekuńczych, asystenckich i tworzenie dziennych ośrodków dla dorosłych ze sprzężoną niepełnosprawnością. Takie rozwiązania rodzicom dałyby wytchnienie, a ich dorosłym dzieciom trochę wolności. Ponadto zamiast nakładać na ludzi przedsiębiorczych daninę solidarnościową, należałoby zweryfikować uprawnienia do świadczenia pielęgnacyjnego i tutaj poszukać pieniędzy, które można by przyznać osobom ze sprzężoną niepełnosprawnością.

Dlaczego 1477 zł dostaje rodzic niewidomego dziecka, które cały tydzień mieszka w internacie, matka słabosłyszącego studenta, który mieszka w akademiku, matka niewidomego mężczyzny, który pracuje i często wyjeżdża? Na czym polega ich opieka nad dzieckiem? Co im przeszkadza w podjęciu pracy? Bywa również, że tacy rodzice blokują aktywność zawodową swoich dorosłych dzieci z obawy, że odbiorą im świadczenie. Znam chłopaka z porażeniem mózgowym, który włożył dużo wysiłku w znalezienie pracy. Ostatecznie jej nie rozpoczął, bo matka zrobiła awanturę pracodawcy. Dla tego młodego człowieka było to bardzo upokarzające i ubezwłasnowalniające. Wątpię, by ten pracodawca odważył się kiedykolwiek podjąć współpracę z kimś niepełnosprawnym. Takie są skutki systemu promującego bierność, kombinatorstwo i społeczne podziały.


Hanna Pasterny – konsultantka ds. osób niepełnosprawnych w Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych CRIS w Rybniku, osoba niewidoma, finalistka Konkursu „Człowiek bez barier 2011”, autorka książek: Jak z białą laską zdobywałam Belgię, Tandem w szkocką kratkę i Moje podróże w ciemno. W 2017 r. znalazła się w Liście Mocy, publikacji wydanej przez Integrację, z sylwetkami 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością. Więcej: www.hannapasterny.pl.


Okładka magazynu Integracja. Na zdjęciu manekin siedzi na wózku ze złamanym kręgosłupem na odcinku szyjnym. Napis: Płytka wyobraźniaArtykuł pochodzi z nr 3/2018 magazynu Integracja.

Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.

Zobacz najnowszy numer magazynu „Integracja” (w dostępnym PDF-ie).

Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach (w dostępnych PDF-ach).

 

Komentarz

  • Praca i Godne Życie osób niepełnosprawnych
    Józef Bogdaszewskii
    04.08.2018, 17:45
    Zgadzam się z wieloma nurtami wypowiedzi Pani Hanny, jednak zawsze pozostaje "ale". Przede wszystkim renta socjalna - według mnie - jest ekwiwalentem za utratę powszechnej możliwości podjęcia zatrudnienia przez osobę niepełnosprawną, szczególnie osobę niepełnosprawna od urodzenia. I to jest bardzo ważne odniesienie; osoba niepełnosprawna od urodzenia i wszystkie relacje wiążące się z tą sytuacją (opieka, pomoc, edukacja, rehabilitacja, wózek itd.). Dlatego, tak uważam, nie można mówić, że osoba niepełnosprawna pobierająca rentę socjalną ma ją "za darmo". Nie taki winien być tok rozumowania. Osoba niepełnosprawna od urodzenia "zapracowała" sobie na tę rentę poprzez utratę radosnego dzieciństwa, wykonywanie wyczerpującej pracy rehabilitacyjnej, edukacji oraz ciągłej nauki poprawy funkcjonalności w życiu. Takie codzienne zajęcia, to wcale nie jest "pikuś", to naprawdę ciężka, żmudna i wyczerpująca praca dla osoby niepełnosprawnej np. z mózgowym porażeniem dziecięcym do przejścia przez życie i także praca wykonywana przez jego rodziców. Dlatego powtarzam, że nie można przyrównywać innych rencistów z tytułu całkowitej niezdolności do pracy do osób pobierających świadczenie renty socjalnej. To są dwa skrajne bieguny, to dwa różne światy. Prawdą jest, że mówimy różnymi głosami, brak jedności w naszym środowisku, ale też nie można się temu dziwić, gdyż jak nie ma dwóch takich samych osób, tak nie ma dwóch takich samych niepełnosprawności i problemów z tym związanych, nie mówiąc już o mocno przyprószonych siwizną skroniach rodziców dorosłych dzieci niepełnosprawnych. To też znaczący w systemie pomocy niepełnosprawnym problem do rozwiązania. Można się zgodzić, że część rodziców pobierając świadczenie pielęgnacyjne korzysta podwójne ze świadczeń publicznych, gdyż sami otrzymują świadczenie, a z drugiej strony świadczenie publiczne otrzymuje uczestnik placówki wsparcia. Czy tak być powinno, to następny problem do rozpatrzenia. Asystenci, to następny krok do poprawy sytuacji osób niepełnosprawnych. Całym sercem jestem za tym, aby osoba niepełnosprawna była pracodawcą i zatrudniała wybranego przez siebie asystenta! Jednak, tak uważam, nie może istnieć system narzucania asystenta, gdyż rodzi to sytuacje wręcz korupcjogenne (np. powstanie "przemysł" opiekunów) i nade wszystko należy pamiętać o rodzicach, to oni wychowali dziecko niepełnosprawne i dopóki mają siły i chęci, także warunki niech się nim zajmują i dlatego należy się im godziwe wynagrodzenie za wykonywaną pracę (bez uwarunkowań), bo dlaczego mogą się znaleźć w budżecie środki na asystentów, a nie można ich wygospodarować dla rodziców. Rodzice także mogą być asystentami i to wręcz wspaniałymi. Generalnie jestem za takimi rozwiązaniami, aby w pierwszej kolejności wsparcie kierowane było do osoby niepełnosprawnej (nawet w formie różnych dodatków), w następnej kolejności pomoc - bez uwarunkowań - winna trafiać do rodziców, a dopiero później każde inne formy pomocy instytucjonalnej (WTZ, ZAZ, ŚDS, mieszkania chronione, treningowe itp). Dlaczego? Rodzice i osoby niepełnosprawne doskonale wiedzą na co i ile przeznaczyć środków. Nikt nie powinien narzucać im celów wydatkowania środków, a gdy będą w posiadaniu określonych środków sami podejmą decyzję, co wybrać, jak pożytkować otrzymywane środki i jak zabezpieczyć się na przyszłość, gdy nadejdą "gorsze czasy".

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas