Atak na kolejną dyscyplinę!
Odwaga i determinacja niewidomych sportowców chyba nie
zna granic. Po zaistnieniu w tym środowisku sportu strzeleckiego i
ping-ponga ostatnio dwóch naszych zawodników dokonało „zamachu” na
szermierkę, kolejną dyscyplinę, która w świadomości wielu ludzi
zdawała się nieosiągalna dla osób z dysfunkcją wzroku. A
jednak!
Od stycznia 2010 r. Damian Pietrasik i Piotr Krajnik
rozpoczęli systematyczne treningi szermiercze w hali warszawskiej
Akademii Wychowania Fizycznego. Obaj są studentami Uniwersytetu
Warszawskiego, sportowcami. Piotr uprawiał kiedyś pływanie,
rekreacyjnie gra w goalballa. Damian posmakował wielu dyscyplin,
próbował m.in. jazdy konnej, teraz promuje tenis stołowy, a
pływanie przyniosło mu paraolimpijskie srebro.
– Szermierka to bardzo ciekawy sport – mówi Damian. – Za nami
dopiero czwarty trening, stawiamy pierwsze kroki, trudno więc
wyrokować, czy odnajdę się w tej dyscyplinie. Na razie traktuję
szermierkę jako ciekawostkę, zabawę. Cieszyć zacznie pewnie wtedy,
kiedy się wdrożę i opanuję szpadę do perfekcji. To trudna
dyscyplina. Trzeba mieć dobre wyczucie i cały czas „otwarte uszy”.
Nie walczy się własnymi rękami, tylko bronią, niezmiernie ważny
jest zatem zmysł orientacji. Ale dobrze się zapowiada. Z treningu
na trening robimy postępy i już rwiemy się do walki. Jesteśmy
pionierami, ale mam nadzieję, że swoim entuzjazmem zachęcimy innych
do uprawiania tego trudnego, a jednocześnie fascynującego
sportu.
- Nie przeraża cię walka ostrą bronią? – pytam drugiego adepta
szermierki. – Nic podobnego – śmieje się Piotr. - Szermierka
bardzo mi się podoba. To zupełnie inna dyscyplina niż te, które
dotychczas uprawiałem. A czy to będzie mój sport? Za wcześnie o tym
mówić.
Tadeusz Nowicki to spiritus movens całego przedsięwzięcia.
Szef Integracyjnego Klubu Sportowego przy warszawskiej AWF od dawna
nosił się z zamiarem powołania sekcji szermierczej dla osób z
dysfunkcją wzroku.
– Obiecałem to środowisku niewidomych, a że słów nie rzuca się na
wiatr, musiałem obietnicy dotrzymać – mówi. – Ta szermierka zawsze
mnie intrygowała. Jak wspominałem kiedyś na łamach „Crossa”, myśl o
zajęciu się nią zakiełkowała w mojej głowie po obejrzeniu ćwiczeń i
pokazowych walk we Francji, a potem zawodów w Grenoble z udziałem
50 niewidomych. Byłem pod silnym wrażeniem tego, co zobaczyłem.
Pomyślałem: dlaczego Polacy z dysfunkcją wzroku nie mieliby walczyć
na planszach? Przeszkodą w zajęciu się tą sprawą od zaraz było moje
zaabsorbowanie przygotowaniem szermierzy na wózkach - najpierw
związane z paraolimpiadą, potem z kolejnymi zawodami, mistrzostwami
Europy i świata. Ciągle brakowało czasu. Wskutek dopingu redakcji
„Cross” i nieustannych pytań Damiana Pietrasika o szermierczy
trening, dojrzałem do podjęcia decyzji.
Sprzymierzeńcem, paradoksalnie, stały się sroga zima i obfite opady
śniegu. Wielu wózkowiczów nie docierało na treningi, tym samym
zwiększyły się moce przerobowe trenerów. A to bardzo ważne, bo
szermierka niewidomych wymaga pracy indywidualnej. Ba, czasem do
dyspozycji jednego zawodnika musi być nawet dwóch trenerów,
przynajmniej w fazie początkowej. Wykorzystujemy więc okres
przedłużającej się zimy: zawodników na wózkach jest mniej, jest
więcej luzu. Trenerzy Małgorzata Najlepsza i Leszek Małolepszy mogą
więcej energii włożyć w szkolenie niewidomych szermierzy.
Czy obecność innych ćwiczących nie przeszkadza niewidomym?
- Przeszkadza im hałas, dźwięk kling, rozmowy, głośniejsza muzyka.
Oni muszą mieć salę maksymalnie wyciszoną. Dlatego ich trening jest
osobny. Tak naprawdę, to ja sam uczę się dopiero tego, czego
naprawdę niewidomi szermierze potrzebują - jak odbierają bodźce, w
jaki sposób orientują się, jak należy się przemieszczać, gdzie
szukać przeciwnika. Od pierwszego treningu widzę jednak, że to ma
sens. Damian i Piotr bardzo szybko się uczą, w lot chwytają, o co
chodzi. Pomaga im w tym zmysł równowagi i poczucia ruchowego. Na
pewno pomocne jest także to, że obaj mają za sobą zaprawę sportową,
prezentują te cechy psychiczne, które mają zawodnicy: ambicję
walki, odwagę, opanowanie, chęć podejmowania kolejnych wyzwań.
Czy jest jakaś różnica między szermierką widzących i niewidomych? Tego Tadeusz Nowicki sam dokładnie nie wie. Już zauważył, że wiele się będzie musiał sam nauczyć. Ale, jak powiada, nie warto wyważać otwartych drzwi. – Muszę zebrać wszystkie dostępne informacje od tych, którzy od lat zajmują się szermierką niewidomych. Na pewno pomocni będą Francuzi, którzy byli pionierami. Zawodnicy teraz intensywnie ćwiczą, ale widzę ich niecierpliwość, chęć przejścia do form walki, rwą się do niej. Nim do tego dojdzie, musimy uzmysłowić sobie i przewidzieć wszystkie niebezpieczeństwa z tym związane. Już wiemy, że dodatkowo na tradycyjne stroje szermiercze założymy im kurtki trenerskie. W przypadku pełnosprawnych nie są potrzebne, bo zawodnicy wyczuwają odległość, są w stanie ją ocenić, z odległości 20 cm nie zrobią wypadu z ogromną szybkością. Niewidomych chronić będą przed nieprzewidzianym uderzeniem szabli, przed bólem.
- Ale żeby się nauczyć walczyć szpadą, bo w przypadku niewidomych tylko ona, jako najprostsza, wchodzi w grę, zawodnicy muszą zacząć uczestniczyć w zawodach – dopowiada Tadeusz. – A tu nadarza się fantastyczna okazja. W dniach 26-28 marca odbywa się w Paryżu rekonesans przed mistrzostwami świata w szermierce na wózkach. Dostaliśmy właśnie zaproszenie. Czytam komunikat, a tam czarno na białym jest napisane, że w turnieju przewiduje się udział niewidomych szermierzy. Takiej okazji nie mogę przepuścić. Skoro jadę tam z wózkarzami, powalczę o udział niewidomych w tym turnieju. Należy im się chrzest bojowy.
W grę wchodzi zdobycie środków finansowych, więc sprawa nie jest prosta. Czy to się uda? Znając determinację i siłę przekonywania Tadeusza Nowickiego, sądzę, że przynajmniej jest taka szansa. Ma on nadzieję, że zdoła przekonać do sprawy Ministerstwo Sportu, zawsze życzliwe niepełnosprawnym. A może znajdą się także inni sponsorzy?
Artykuł pochodzi z magazynu "Cross"
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Zgłoś najlepszego sportowca Warszawy
- Mikrogaleria Pana Siateczki
- „Wejdź Nowa” z własnym zakończeniem. Teatr Pinokio w Łodzi znów przełamuje bariery dostępu do kultury
- Dentezja – bezpłatna stomatologia bez barier dla osób z niepełnosprawnością w Warszawie
- Gospodynie turnieju minimalnie lepsze. Porażka Polek w meczu otwarcia MŚ
Dodaj komentarz