Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Linia wysokiego zaufania. Dwa odrębne światy: miejski i wiejski

14.09.2017
Autor: Jan Arczewski, fot. Mateusz Różański
Jan Arczewski

Według encyklopedii, rehabilitacja to „przywracanie sprawności fizycznej, psychicznej i społecznej (także zawodowej), utraconej wskutek schorzeń i urazów, przez stosowanie działań usprawniających i terapeutycznych”.

Najczęściej jednak rehabilitacja kojarzy się z usprawnianiem fizycznym. Prawdą przy tym jest, że o wiele trudniej przywracać osoby do samodzielności w pozostałych sferach ich życia.

Wydawać by się mogło, że w obecnych czasach, w XXI wieku, każdy powinien mieć dostęp do rehabilitacji na miarę swoich potrzeb. Cywilizowanemu społeczeństwu powinno zależeć na tym, aby ludzie, bez względu na wiek, byli jak najbardziej sprawni, a przez to też samodzielni, nieobciążający społeczności, w której funkcjonują, głównie rodziny. Najważniejsze jest – dla osób z daną dysfunkcją – aby ją zminimalizować, a najlepiej całkowicie pokonać. Pozwoliłoby to poczuć się w pełni wartościowymi ludźmi, żyć na miarę oczekiwań, ale też bardzo dużych możliwości.

Bariery już w szkole

O ile procesy usprawniania w środowisku miejskim przebiegają w miarę poprawnie, o tyle funkcjonowanie osoby niepełnosprawnej na wsi pozostawia wiele do życzenia. Już dzieci mają ograniczone możliwości. Nie wszędzie w pobliżu znajdują się ośrodki, do których można dowieźć niepełnosprawne dziecko. Jeśli natomiast są, to pojawiają się problemy z transportem. Lokalne szkoły to w większości budynki z barierami architektonicznymi. Do tego dochodzi chora mentalność rodziców dzieci pełnosprawnych, którzy wywierają presję na dyrektorów, aby w „trosce” o ich pociechy nie przyjmowali dzieci niepełnosprawnych na nauczanie stacjonarne.

Pozostaje więc często nauczanie indywidualne, które nie służy rehabilitacji społecznej. Przykładem niech będzie Kuba, który przez takie wymuszone odizolowanie płaci dziś cenę jako dorosły człowiek, bo nie nauczył się żyć z rówieśnikami, i w obawie, że go nie zaakceptują, żyje w czterech ścianach, tłumiąc naturalne potrzeb bycia w grupie, potrzebę, aby kochać i być kochanym. Środowisko wiejskie ma też bardzo ograniczone możliwości pracy dla osób niepełnosprawnych, często zdolnych i wykształconych. A praca to nie tylko pieniądze, ale także droga do samorealizacji i szansa na bycie z ludźmi, znalezienie partnera życiowego.

Jeśli nawet człowiek znajdzie pracę, natrafia na problemy, z pozoru banalne, aby ją kontynuować. Tak jak Maria, która nie mogła się doprosić, aby odśnieżono kilkaset metrów drogi, co było dla niej jedyną możliwością dotarcia do pracy samochodem. Wcześniej nie bez problemu zdobyła prawo jazdy i kupiła ten samochód.

Większe powody do rezygnacji

Jeśli więc patrzeć na rehabilitację najczęściej rozumianą jako usprawnianie fizyczne, to osoby mieszkające na wsi mają bardzo ograniczone możliwości. Rehabilitacji nie można zawęzić do kilkunastu dni pobytu w sanatorium, na turnusie rehabilitacyjnym czy oddziale szpitalnym. Pozostają prywatne wizyty rehabilitanta, co wymaga dużych wydatków, a jego dojazdy tylko te koszty potęgują. Inna sprawa, że tych specjalistów w pobliżu zwykle nie ma...

Te wszystkie problemy powodują, że osoby niepełnosprawne mieszkające na wsi mają więcej powodów do myśli rezygnacyjnych, zaniżonego poczucia własnej wartości, małych perspektyw na życie, poniżej oczekiwań i możliwości. W efekcje często potrzebują rehabilitacji swojej psychiki, na co też mają ograniczone szanse. Ich kontakt z psychologiem często odbywa się więc telefonicznie lub przez internet.

Ciągle mamy jakby dwa światy, w których żyją osoby niepełnosprawne. Świat miejski i ten nie gorszy, ale trudniejszy – wiejski. Zróbmy wszystko, może w ramach Programu „Za życiem”, aby był to jeden świat, do tego lepszy dla osób niepełnosprawnych.


Jan Arczewski – od dzieciństwa choruje na rdzeniowy zanik mięśni i porusza się na wózku. W Domu Pomocy Społecznej Kalina w Lublinie, w którym od 32 lat mieszka i pracuje jako psycholog, stworzył Telefon Zaufania dla Niepełnosprawnych (81 747 98 21). Odbył dziesiątki tysięcy rozmów. Problemy, z którymi zwracają się do niego ludzie, dotyczą wszystkich sfer życia, nie tylko psychologicznej czy egzystencjalnej. Jest finalistą konkursu „Człowiek bez barier 2004” i pierwszym laureatem Nagrody Prezydenta RP „Dla dobra wspólnego” (2016).

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • Naiwny tekst dla naiwnych
    gosc
    14.09.2017, 22:13
    Naiwny czlowiek na pasku propagandy . Nie napisalam PiSowskiej propagandy bo bierze w tym udzial cala klasa polityczna od prawa do lewa. Przyczyna tragedii jest bieda, bieda bieda..
    odpowiedz na komentarz
  • amatorka psychologii
    amatorka psychologii
    14.09.2017, 18:39
    Nie studiowałam psychologii ale obserwuję akceptację osób niepełnosprawnych. Kiedy przeprowadziłam się z wioski do miasta maleńka dziewczynka / ok.3 lat/ powiedziała mi takie zdanie cyt" inwalidka to taka osoba której nikt nie chce kochać przez to że jest inwalidką, ale ja Panią kocham. Ja nie chciałabym być inwalidką i dobrze że jestem zdrowa to będę Pani pomagać jak podrosnę" Nasze drogi się rozeszły i ponad 50 lat jej nie widziałam, ale wciąż myślę o jej interpretacji pojęcia inwalidztwa. Jakże dużo w tym było prawdy to sama doświadczyłam kiedy poszłam do pracy. Wśród większości wspaniałych ludzi i moich koleżanek-kolegów szkolnych którym tak wiele zawdzięczam, że traktowali mnie tak samo jak zdrowych - byli też tacy zwłaszcza w zakładach inwalidzkich, którym przeszkadzał wygląd i niepełnosprawność i robili wiele aby obrzydzić niepełnosprawnym życie, pracę, i na siłę udowadniać, że niepełnosprawny to człowiek gorszej kategorii a nawet podważać opinię medyczną dotyczącą psychiki takiej osoby. Według wielu osób to, że niepełnosprawny potrafił pracować i normalnie funkcjonować było dla nich nie do przyjęcia bo to było w ich mniemaniu zarezerwowane tylko dla zdrowych a często zarządzających niepełnosprawnymi. Niepełnosprawny nie powinien mieć takich samych pragnień czy szans na pracę i nie powinien korzystać z rozrywek, zabaw, kina itp? Zmienił się na przestrzeni lat stosunek i jest coraz większa akceptacja niepełnosprawnych, ale zmieniło się na niekorzyść usamodzielnianie z powodu likwidacji większości Spółdzielń Inwalidzkich, gdzie może nie była całkiem doskonała praca ale milion razy lepsza niż obecne sprzątania i ochrona - a przede wszystkim miał ją każdy kto chciał pracować.
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas