Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Rodzic i dorosłe dziecko. Naprawić relacje

25.07.2017
Autor: Mateusz Różański, fot. Barbara Ostrowska, Anna Dobkowska
Źródło: Integracja 2/2017
Pozujące do zdjęcia matka z córką, obie w czapkach kapitańskich, matka obejmuje córkę i patrzy na nią

Scena dobrze znana wszystkim pracującym z rodzinami, w których są dzieci z niepełnosprawnością. Często „bardzo” dorosłe dziecko chodzi wszędzie w towarzystwie rodzica (najczęściej matki), który oprócz bycia opiekunem pełni funkcję rzecznika prasowego, adwokata i impresaria. Z drugiej strony, nieraz zdarza się, że osoba z niepełnosprawnością woli ciężar podejmowania decyzji złożyć na spracowane barki rodzica. Tego typu doświadczenia stały się inspiracją do powstania w Gdyni innowacyjnego projektu: „(Nie)pełnosprawne więzi”.

- Często zdarza się, że osoby z niepełnosprawnością przychodzą do nas w poszukiwaniu różnego rodzaju wsparcia i choć mają niekiedy po 30–40 lat, są w towarzystwie rodziców – zauważa Anna Dobkowska, specjalista ds. osób z niepełnosprawnością z Centrum Integracja w Gdyni. – Ten rodzic jest nie tylko osobą wspierającą, ale niekiedy przyjmują rolę wiodącą w kontaktach swojego syna lub córki ze światem. Nie jest to zdrowe wspieranie osoby z niepełnosprawnością, ale wyręczanie jej w działaniach, które sama powinna podejmować – dodaje.

Tego typu doświadczenia skłoniły zespół gdyńskiego Centrum do poprowadzenia projektu „(Nie)pełnosprawne więzi”, który pomoże rodzicom i ich dorosłym dzieciom popracować nad relacjami. Wzięło w nim udział 12 par rodzic–dziecko. Co znamienne, nie uczestniczył w nim żaden ojciec. Wśród uczestników projektu znalazły się osoby z różnymi rodzajami niepełnosprawności i w różnym wieku.

Przez pół roku bardzo intensywnej pracy – zarówno podczas warsztatów z psychologami: Kamilem Tomaszewskim i Magdaleną Karamać, jak i podczas aktywności fizycznych (więcej w ramce poniżej) uczestnicy projektu uczyli się nowych ról: osoby dorosłej, samoświadomej i odpowiedzialnej za swoje życie oraz roli matki takiej osoby. Celem „(Nie)pełnosprawnych więzi” było pokazanie, że można żyć inaczej i czasem wystarczy dać drugiemu człowiekowi więcej wolności i zaufania. O tym, jak wpłynął on na ich życie, opowiadają mi jego dwie uczestniczki: Paulina i jej mama Mariola.

Trzydziestoletnie dzieci

- Rodzice niepełnosprawnych dzieci widzą przede wszystkim ich niepełnosprawność, a nie dostrzegają tego, że stają się one dorosłe – opowiada pani Mariola, matka dobiegającej trzydziestki Pauliny, kobiety z porażeniem mózgowym. – W ich oczach te dzieci nie spełniają kryteriów dorosłości – nie zarabiają, nie są niezależne finansowo i wciąż wymagają pomocy. Są takimi wiecznymi dziećmi – dodaje uczestniczka projektu.

Pani Mariola to uśmiechnięta i energiczna kobieta. Gdy pojawia się gdzieś ze swoją córką Pauliną, od razu widać, kto w tym tandemie gra pierwsze skrzypce. Gdy jednak spotykam je w gdyńskim Centrum Integracja, aby porozmawiać o udziale w projekcie, to na czas rozmowy z córką wychodzi. Robi to, bo chce, by Paulina miała pełną swobodę i nie czuła się skrępowana jej obecnością. Widać, że uczy się nowego podejścia do córki, którą postrzegała jako osobę bardziej potrzebującą opieki niż przestrzeni do osobistego rozwoju.

Pani Paulina, absolwentka administracji na Uniwersytecie Gdańskim, przyznaje, że dobrze jej było w roli wiecznego dziecka.

- Wygodnie było pod bezpiecznymi skrzydłami mamy. Choć nasze relacje stawały się coraz bardziej napięte, to strach przed odpowiedzialnością, dorosłością i ponoszeniem konsekwencji swoich decyzji był zdecydowanie silniejszy – przyznaje pani Paulina. – Nie chciałam dopuścić do siebie świadomości, że to ja powinnam zrobić coś z własnym życiem albo w ogóle zrobić coś po swojemu.

Obie panie zgodziły się co do tego, że ich problemem jest zaakceptowanie dorosłości Pauliny. Mniej lub bardziej świadomie zachowywały się tak, jakby córka miała nie prawie 30, a najwyżej 13 lat. Z drugiej strony, obie ponosiły koszty takiej sytuacji.

Dla pani Marioli przez lata nie do wyobrażenia był samodzielny wypad do kina czy lektura książki niezwiązanej z niepełnosprawnością córki. Ich relacje psuły nawet najdrobniejsze, codzienne sprawy.

- Ja jestem typowym skowronkiem, ósma rano to dla mnie środek dnia. Tymczasem Paulina to sowa i lubi spać do późna. Stąd brały się choćby problemy z posiłkami, bo jak tu przygotować wspólne śniadanie. Zwłaszcza że wolałam je robić sama – opowiada pani Mariola.

Mam tę moc!

- Pracowaliśmy nad relacjami pomiędzy uczestnikami projektu, ale też nad asertywnością i umiejętnościami komunikacyjnymi – opowiada Kamil Tomaszewski, który prowadził zajęcia z młodymi osobami z niepełnosprawnością. – Tematem, który pojawiał się rozmowach z uczestnikami, była samoocena i poczucie własnej wartości. Młodzi uczestnicy projektu poznawali swoje możliwości, to, jak wiele mogą i potrafią – dodaje.

W ramach projektu organizatorzy dbali o to, by „wymieszać” rodziców i dzieci tak, by matka nie była z własnymi córką czy synem w jednej grupie. Dzięki temu rodzice i ich dzieci nabyli nowe umiejętności, rozwinęli kompetencje społeczne i przede wszystkim lepiej poznali samych siebie.

Paniom Marioli i Paulinie udało się nauczyć wiele o sobie i na poważnie przemyśleć kształt łączących je relacji.

Samodzielność jak kanapka z serem

- Podczas warsztatów zrozumiałam, że córka nie jest już dzieckiem, za które muszę podejmować decyzje. Jest dorosłą kobietą i tak ją powinnam traktować – tłumaczy pani Mariola. – Zdałam sobie też sprawę, że stosunki na linii rodzic-dorosłe dziecko wymagają ode mnie większej świadomości tego, że wszyscy się zmieniamy i potrzebujemy dla siebie coraz więcej przestrzeni i niezależności – dodaje.

Pani Paulina podkreśla, że zaczęła inaczej patrzeć na matkę.

- Do tej pory nie zauważałam, że mama potrzebuje oddechu, czasu dla siebie. Zaczęłam to dostrzegać dzięki projektowi. Bardziej otworzyłam się na relacje z mamą i dążę do tego, by zbudować z nią partnerstwo – mówi.

I matka, i córka powoli uczą się funkcjonować w nowych rolach i odkrywać nowe możliwości. Nieśmiała i niepewna pani Paulina stara się być aktywna zawodowo – bierze udział w projekcie aktywizacyjnym gdyńskiego Centrum Integracja. Mama zaś spełniła swoje marzenie o zrobieniu patentu żeglarskiego, do czego zainspirował ją rejs po Bałtyku. Do tego coraz częściej wychodzi bez córki, co jeszcze do niedawna było nie do pomyślenia. Bez poczucia winy zdarza jej się pójść na wieczorny koncert jazzowy czy do kina, nie po to, by zrobić przyjemność córce, ale samej spędzić czas w ciekawy sposób. Zniknął też problem śniadaniowy.

- Teraz mamy ustalone, że jeśli córka chce zjeść na śniadanie coś fajniejszego, omlet lub naleśniki, to musi wstać równo ze mną. Jeśli zgodnie ze swoją sowią naturą woli pospać, to zostają jej kanapki z serem – śmieje się pani Mariola.

Polubić swoje dziecko

Relacje z dzieckiem dorosłym czy wkraczającym w dorosłość zawsze są niełatwe. Rodzic musi przekonać się, że niegdyś słodki brzdąc jest dziś dorosłą kobietą lub dorosłym mężczyzną. Podobnie syn lub córka muszą na nowo ustalić sobie, jak będą wyglądać ich kontakty z rodzicami. Dla osób z niepełnosprawnością jest to o wiele trudniejsze i delikatniejsze zarazem.

Organizatorom projektu „(Nie)pełnosprawnych więzi” udało się. Na pytanie w ankiecie o ocenę projektu jedna z matek napisała: „Polubiłam moje niepełnosprawne dziecko. Mogę powiedzieć, że jestem z niego dumna”.


Zajęcia sportowe

Pracy z psychologiem w postaci warsztatów dla rodziców i dla młodych osób z niepełnosprawnością towarzyszyły aktywności sportowe i rekreacyjne, które pomogły sprawdzić w praktyce nabyte umiejętności społeczne.

Spływ kajakowy

W lipcu 2016 r. uczestnicy projektu wzięli udział w spływie kajakowym Motławą, który został przygotowany przez Fundację „Podróże bez granic”. Uczestniczyło w nim siedem par, dwoje wolontariuszy oraz czterech pracowników Centrum Integracja w Gdyni. Podczas spływu każdy miał okazję wykazać się nie tylko siłą mięśni, ale przede wszystkim współpracą i radzeniem sobie z trudnościami. Po zmaganiach na wodzie odbyło się ognisko.

Przystań kajakowa przy rzece. Osoby na wózkach i pełnosprawne na pomoście, część w kajakach na wodzie

Rejs po Bałtyku

Uczestnicy z niepełnosprawnością i ich rodzice żeglowali osobno pod opieką skiperów i wolontariuszy z Yacht Clubu Rewa. Tylko trochę stresowali się tym, co dzieje się z dziećmi, bo sami mierzyli się z wyzwaniami morskiego żywiołu Zatoki Puckiej.

Gra miejska

Uczestnicy wzięli udział w grze miejskiej na ulicach Gdyni. Została tak przygotowana, by wykorzystać potencjał uczestników, postawić wyzwania, integrować, nauczyć radzenia sobie w trudnych sytuacjach, przełamywać bariery – z wykorzystaniem przestrzeni miejskiej i wszystkich atrybutów Gdyni i gdyńskiej infrastruktury. Pary rodzic-dziecko zostały rozdzielone. Na koniec odbyło się ognisko.


Pięć warunków naprawy relacji rodzic-dorosłe dziecko

Pracująca z rodzicami (mamami) osób z niepełnosprawnością psycholożka Magdalena Karamać wskazała pięć kluczowych elementów, które pozwoliły na nowo wypracować relacje z córkami i synami.

  1. Sami swoi

Uczestniczki projektu znalazły się w gronie osób o podobnych doświadczeniach. Nigdzie indziej nie miały możliwości wymieniania się przeżyciami i przemyśleniami oraz wyciągania z nich wniosków.

  1. Swoje życie

Celem projektu było uświadomienie uczestnikom, że dwie dorosłe osoby mieszkające pod jednym dachem oprócz wspólnego życia mają także własne. Dlatego biorące udział w projekcie matki musiały zająć się sobą. Nie tylko oddzielić się od potomstwa czy zmienić z nim relacje, ale nauczyć się funkcjonować jako niezależna jednostka.

  1. Odbarczenie

Matki musiały zdać sobie sprawę z tego, na co mają wpływ, a na co go nie wpływu. Taka wiedza pozwala skupić swoją uwagę i działania na sprawach naprawdę istotnych.

  1. Każdy tak ma

Kolejnym tematem poruszanym podczas warsztatów było to, że ich problemy są podobne do tych, jakie mają rodzice osób bez niepełnosprawności. Wszyscy rodzice martwią się o to, czy ich dorosłe dzieci będą szczęśliwe i samodzielne. Oczywiście w wypadku rodziców dzieci z niepełnosprawnością te lęki są o wiele większe.

  1. Zmiana słownictwa

Potrzebna była zmiana samego określenia. Dotychczasowe „moje niepełnosprawne dziecko” trzeba było zmienić na „mój dorosły syn/córka”. Dopiero zmiana takiego „szyldu” umożliwia inne spojrzenie na relację rodzicielską.


Centra Integracja

Szukasz pomocy w znalezieniu pracy, kontaktu z prawnikiem, wsparcia doradcy socjalnego lub wiedzy na temat niepełnosprawności? Jeśli tak, to polecamy kontakt z naszymi Centrami Integracja:

Centrum Integracja w Gdyni

ul. Traugutta 2, 81-388 Gdynia
tel.: 505 606 776
e-mail: gdynia@integracja.org

Centrum Integracja w Warszawie

ul. Dzielna 1, 00-162 Warszawa
tel.: 22 831 85 82, 505 602 517, 505 603 016
e-mail: warszawa@integracja.org

Centrum Integracja w Zielonej Górze

ul. Kościelna 2 (I piętro/winda), 65-064 Zielona Góra
tel.: 570 066 206
e-mail: zielonagora@integracja.org


Obejrzyj galerię zdjęć matek z ich dorosłymi dzieci – uczestników projektu „(Nie)pełnosprawne więzi”.


Projekt współfinansowany ze środków PFRON będących w dyspozycji miasta Gdynia

Komentarz

  • Niepełnosprawni intelektualnie - też mogą być samodzielniejsi.
    Taweusz
    29.07.2017, 00:13
    Program interesujący, szkoda że tak skromny ilościowo i prawdopodobnie jednorazowy. Jestem ojcem samotnie wspierającym NI syna lat 32. Bardzo dużo czasu i wysiłku po śmierci żony, kosztowała zmiana w relacjach z synem. Nauczyłem siebie i jego żyć w miarę samodzielnie - niezależnie. Efekty przerosły najśmielsze moje oczekiwania. Brakowało mi wsparcia i przykładu, warto jednak było podjąć ten wysiłek. Swoje doświadczenie opisałem w książce "Niepełnosprawność to nie jest choroba". Problem jednak w tym że osoba niepełnosprawna intelektualnie do końca życia mniej lub bardziej potrzebuje wsparcia. Mam 69 lat i co gdy mnie zabraknie? Może program "Za życiem" zaproponuje coś sensownego co pozwoli mi spokojnie odejść z tego świata.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas