Życie na wsi to więzienie
„Złożyłam podanie o mieszkanie w mieście, żeby było łatwiej żyć. Czekam już osiem lat, bo w małych miastach nie buduje się w ogóle, a poza tym pokój i łazienkę mam. Brak dostępu do rehabilitacji, więzienie, jakim jest wieś dla osoby niepełnosprawnej bez auta, to nie jest argument dla władz” – pisze Marta Świć.
Właściwie nie wiem, czy powinnam pisać, lecz skoro jest mowa o projekcie „Za życiem”, to chyba tak. W katolickim kraju kładziemy nacisk na to, by żyć, ale czy nikt nie zastanawia się, jak?
Jestem dorosłą osobą niepełnosprawną ruchowo. Z racji choroby oczu, nie mogę mieć prawa jazdy. Mimo to pracuję, zdalnie, ale jednak. Mieszkania chronione czy wspomagane, o których mowa w jednym z artykułów portalu, są tylko w nielicznych miejscach, przystosowane autobusy też. Asystenci osób niepełnosprawnych to również usługa dostępna wyłącznie w nielicznych miastach.
A czy ktoś pomyślał o osobach niepełnosprawnych mieszkających na wsi?
Komunikacyjne białe plamy
Piszecie o opiekunach – tak, rodzice osób dorosłych się starzeją. Co wtedy z samymi osobami niepełnosprawnymi? Za chwilę kończy się rok szkolny, na wsi powstają wtedy „komunikacyjne białe plamy”. Nie ma żadnego autobusu. O przystosowanym nawet nie marzę (dobrze, że chodzę o kulach, to i do zwykłego z trudem, ale wejdę). Osoby na wózkach bez pomocy lub własnego auta nie są w stanie się ruszyć. W roku szkolnym na wsi są dwa nieprzystosowane autobusy rano, więc często nie mogę z nich korzystać, bo nie zdążę popracować.
Mądry powie: „Masz pracę, to wyprowadź się do miasta”. Choć dużo jest firm zatrudniających osoby niepełnosprawne, to prawie wszystkie są agencjami pracy tymczasowej. Na takie umowy, zawierane na kilka miesięcy, żaden bank nie da kredytu na mieszkanie. Tym bardziej, że nikt nie wystawi zaświadczenia z gwarancją, że po upływie terminu, na który została zawarta umowa, będzie na pewno kolejna.
Ludzie są dobrzy i jeszcze czasami pomogą dojechać do miasta... Czasami – może raz na dwa miesiące. Człowiek na wsi żyje wyobcowany, bez dostępu do kultury, sklepu z ubraniami czy rehabilitacji.
Marta Świć
Rehabilitacja? Jak?
A właśnie. Cóż z możliwości zakładania subkont i zdobycia pieniędzy na rehabilitację, skoro nie ma jak na nią pojechać?
Dzieci uczące się i osoby będące uczestnikami Warsztatów Terapii Zajęciowej mają zapewniony dojazd busem z gminy. Niestety, osobom pracującym on już nie przysługuje.
Bus nie przysługuje, autobusu nie ma. Żeby się rehabilitować, muszę wyjeżdżać do sanatoriów lub kłaść się do szpitala na oddział rehabilitacji, a co za tym idzie – brać zwolnienia lekarskie od pracy. Teoretycznie nie można zwolnić pracownika za uzasadnione zwolnienia, ale przecież moja umowa jest tymczasowa i wiadomo, że jeśli trzy tygodnie byłam w szpitalu na oddziale, to nie do końca mogłam wykonać powierzone mi zadania.
Takie leżenie na oddziale nie ma w ogóle sensu, gdyż ćwiczenia trwają raptem maksymalnie trzy godziny. Mając dojazd spokojnie mogłabym pogodzić rehabilitację i pracę.
Nikt nie widzi mieszkańców wsi
Złożyłam podanie o mieszkanie w mieście, żeby było łatwiej żyć. Czekam już osiem lat, bo w małych miastach nie buduje się w ogóle, a poza tym pokój i łazienkę mam. Brak dostępu do rehabilitacji, więzienie, jakim jest wieś dla osoby niepełnosprawnej bez auta, to nie jest argument dla władz.
Jest wielką niesprawiedliwością, że nikt nie widzi mieszkańców wsi. Ustanowione są przepisy, które dyskryminują osoby niepełnosprawne. Dzielą je na tych, którym się należy i tych, którym nie. Przecież dzieci tak naprawdę mają młodych rodziców i oni dają radę je nosić. Wyobrażacie sobie, że rodzic w wieku lat 70+ niesie osobę niepełnosprawną lat 40+? Jak?
Mam lat prawie 40. Nie mam asystenta, nie mam autobusu ani zapewnionego dojazdu na rehabilitację. Przecież muszę walczyć, żeby jak najdłużej dać radę, wykonywać choćby podstawowe czynności z zakresu samoobsługi.
Myślałam o pobycie w Domu Pomocy Społecznej, lecz ceny są takie, że mimo pracy nie jestem w stanie zapłacić.
Nie chcę niczego za darmo
Jako osoba niepełnosprawna nie jestem za życiem. Władze ustanowią tylko przepisy, że „nie wolno” i zostawią ludzi samym sobie. Nie pozwala mi się żyć na miarę możliwości i nie wolno mi także umrzeć.
Czasami też czytam opinie w prasie, na portalach internetowych, że osoby niepełnosprawne są roszczeniowe, nieaktywne, że wygodniej im korzystać z ulg i zasiłków, niż podjąć pracę. Pracuję, podatki i składki są odprowadzane z mojej renty i z pracy. Nie chcę niczego za darmo, ale jestem przeciw dyskryminacji ze względu na status społeczny (ci, co nie pracują, mają więcej) i miejsce zamieszkania (na wsi o przystosowanym autobusie, asystencie osoby niepełnosprawnej czy mieszkaniu wspomaganym pomarzyć można).
Obawiam się żyć w takich warunkach, bo choć mam kochającą rodzinę, na głowę tynk nie leci i podstawowe potrzeby są zapewnione, to nie wyobrażam sobie w tych warunkach samodzielności. Trzeba walczyć jak taran o aktywność społeczną, o dojazd na rehabilitację, na koncert czy do kina. Zakupy ubrań, książek, mebli umożliwia już internet, ale chciałoby się czasami pójść do sklepu i przymierzyć.
Bezradność zabija
Nie na długo mi tych sił wystarczy, choć staram się jak mogę. Uważam, że mimo ograniczeń osiągnęłam dużo: pracuję, udaje mi się jeździć tu i ówdzie dzięki ludzkiej życzliwości, rozwijam swoje pasje (jestem autorką pięciu tomików wierszy). Zawsze jestem jednak uzależniona od osób trzecich w kwestii dojazdu.
Czy ktoś zwolnił lokalne władze mniejszych miasteczek i wsi z przepisów o przystosowaniu środków komunikacji publicznej? Dlaczego z jednej strony ustanawia się projekt „Za życiem”, a z drugiej – dorosłym pracującym osobom niepełnosprawnym prawo nie zapewnia dojazdu na rehabilitację, która często umożliwia im to życie? Bezradność zabija, a do samodzielności potrzebna jest aktywność.
Osoby mieszkające na wsi też chcą być aktywne, często są pozytywną reklamą okolicy. Mamy jednak tyle do pokonania... że żyć się odechciewa.
Komentarze
-
Prawda
30.01.2020, 14:33Bardzo mądre i rzeczowo napisane słowa tak jest. Jestem w podobnej sytuacji ale od 5lat mam wymarzone, upragnione, wyczekiwane 10 lat prawo jazdy co z tego jak znowu nie stać mnie na zakup nowego auta a stare ciągle się psuję ale jaka nie jest u mechanika to jeżdżę, co z tego, ze piszemy jak i tak zmiany nie widaćodpowiedz na komentarz -
a w herbutowie
09.08.2019, 19:55a jak jest w herbutowie? opiszcie!odpowiedz na komentarz -
Prawda i tylko prawda
30.06.2017, 13:54Brawo Marta, wreszcie może ktoś zauważy nas. Ty masz tak z dojazdami jak ja mam z gminą a co gorsza z kościołem. Nic nie mam przystosowanego , samochód mam ale i tak wszystko załatwiam na ulicy, chodniku w sród tłumu ludzi.odpowiedz na komentarz -
Niestety to jest prawda.
27.06.2017, 20:03Ja nie jestem niepełnosprawna, ale przyjaźnię się z taką osobą. Dziewczyna CAŁY ROK jest w domu, czasem wyjdzie na spacer, raz w roku jedzie na wyjazd, Ze mną. Pracy nie może podjąć, choć chce, a terapie zajęciowe? Jej brat jeździ autobusami, bo autobus gminny chyba nie jest od tego. Dziewczyna nigdzie nie jeździ, rehabilitacji nie miała od lat, o kinie może zapomnieć... tak jak o łazience (dobrze widzicie, nawet o łazience może pomarzyć). Państwo bierze się do tego ze złej strony.Nie wystarczy zakazać, bo kobieta sobie z nim poradzi, trzeba dać warunki, aby żyć, a nie wegetować.odpowiedz na komentarz -
Szczera Prawda, Mądre słowa...!!!
27.06.2017, 16:56Witam! Jestem także osobą niepełnosprawną i także zamieszkuję wieś...W pełni podzielam Pani odczucia, spostrzeżenia... :) ;) Aczkolwiek muszę po części przyznać tu rację temu, iż na tej wsi, naprawdę jest ciszej, spokojniej, jest gdzie pospacerować ( no oczywiście gdy jest ładna pogoda ;)) No ale...trzeba też każdą ,, niepełnosprawność,, traktować indywidualnie... ps. A co do tej niepełnosprawności... Mam SM, i Jestem świeżo po operacji głowy...Ale mimo wszystko staram się być Samodzielna, no oczywiście z pomocą rodziny... :) Grunt!!To myśleć Pozytywnie :) I się nie Poddawać!! :) ;) Pozdrawiam serdecznie :) i życzę Wszystkiego Dobrego, zrealizowania planów...odpowiedz na komentarz -
mieszkam w mieście ponad 700 000 mieszk. i też nie mam asystenta, nie mam zbytnio dużego dostępu do rehabilitacji też- jedynie jakieś 2x w roku i to wówczas, jak coś mi się pogorszy, bo normalnie, to przecież mój stan niepełnosprawności, więc, po co rehabilitacja skoro i tak nie pomoże?! Jedyne, co więcej, to ten dostęp do sklepów z ubraniami, ale też nie chodzę do tych sklepów, bo nie przymierzę sama. Zostaje zamawianie przez internet owych ubrań. Mogę też zamawiać zakupy spożywcze przez internet. Pracuję w domu, więc znajomych z pracy też nie mam. Żeby mieć mieszkanie wzięliśmy z mężem kredyt (mąż też niepełnosprawny ze stopniem znacznym, jak i ja). Nie czekaliśmy, że coś nam skapnie. Powinniśmy mieć obydwoje i asystenta i rehabilitację, a nie tyranie. Dziewczyno, mimo że mieszkasz na wsi, to zapewne masz, póki co, pomoc rodzica/rodziców: ktoś Ci pierze, gotuje, robi zakupy. Ja i mąż obydwoje mamy niepełnosprawność ruchową i jedno z nas chorobę postępującą. Żyjemy nie skarżąc się na "ustawę za życiem". Nie chciałabym być usunięta zanim poczułam, co znaczy kochać i być kochaną. W dużym mieście też nie żyje się łatwo, bo autobusy, tramwaje niedostosowane. Do knajp wejście po schodach. Nawet jakieś sklepy typu Żabka bywają po schodach. Wolności długo nie zyskamy. Trzeba o nią wołać i tupać, ale w dużym mieście też nie jest łatwo.odpowiedz na komentarz
-
Ale za to na wsi jest bardziej czyste powietrze niż w mieście, jest też większy spokój, kontakt z naturą, itp.odpowiedz na komentarz
-
Dziękuję za komentarze
24.06.2017, 19:27Dziękuję za komentarze i odzew pod moim artykułem. Dobrze, że nie jestem sama z tym problemem, lecz równocześnie straszne, że osób w tej sytuacji jest więcej. Chciałabym, aby ten artykuł wyzwolił w nas moc, abyśmy głośniej powiedzieli, że nie mamy siły już tak dłużej żyć. Myślałam o petycji tylko nie wiem jeszcze do kogo : do Rzecznika Praw Obywatelskich , do PFRON, który rozdziela środki na zakup przystosowanych busów dla osób niepełnosprawnych i owe busy w wakacje służą do celów prywatnych lub bezczynnie stoją? Wyrazy współczucia niczego nie zmienią. Chciałabym coś zrobić, czekam na pomysły i Wasze sugestie. Pozdrawiam Serdecznieodpowiedz na komentarz -
życie na wsi
23.06.2017, 06:56Olek 23.06.2017. Napisz do mnie EMAIL; atarwid@gmail.com, jestem inwalidą po wypadku drogowym , mam samochód i może coś zaradzimy, czekam i więcej optymizmu, NAMASTEodpowiedz na komentarz -
Masz racje życie na wsi bez auta jest więzieniem ja mieszkam na wsi ale posiadam samochód i prace wieć jest dobrze nie zamieniłbym wsi na miasto tam jest wiezienie . pozdrawiam dobry artykułodpowiedz na komentarz
-
życie na wsi osób niepełnosprawnych.
22.06.2017, 11:58Mieszkam od zawsze na wsi. Mam dwóch niepełnosprawnych synów. Nigdy nie zamieszkałabym w mieście. jeżeli mogę pomóc . Proszę o kontaktodpowiedz na komentarz -
Piotr Kowalczyk
22.06.2017, 11:48zgadzam sie z tym artykułemodpowiedz na komentarz -
Zdolność do życia "bezstresowego" .
21.06.2017, 23:11Prawo do posiadania prawa jazdy na wsi, jest jak tlen . Koncesja na transport zbiorowy powinna "zmusić" przewożników i samorządy do dotowania nierentownych tras,kursów. Głos "zmięń miejsce zamieszkania " kieruję do lokalnych władz miasteczek i wsi. Srodki ,zacznijmy od płatnych parkingów i 100 % przeznaczmy na transport , rozmawiajmy z lokalnymi przedsiębiorcami - "autobus dowieżie twego pracownika i jego sąsiada " . Coś rubcie bo chętnych,aby zamieszkać na emeryturze na wsi nie będzie. kodpowiedz na komentarz -
Doskonale romiem autorkę
21.06.2017, 20:44Jestem w identycznej sytuacji i niestety nie widzę z niej wyjścia. Rozwiązaniem jest asystent ale o tym można tylko pomarzyć poza dużym miastemodpowiedz na komentarz -
życie na wsi dla niepełnosprawnych = horror
21.06.2017, 19:21Nic dodać nic ująć, mój syn właśnie jest w takiej sytuacji. Porusza się tylko na wózku i to bardzo powoli, jest całkowicie uzależniony od nas . My po wielu latach opieki sami zaczynamy potrzebować pomocy, a on zamknięty w czterech ścianach bo nie ma jak dojechać do miasta, samochód mamy ale z włożeniem do samochodu jest duży problem więc wyjeżdżamy bardzo rzadko. Tak sobie żyjemy na tej wiosce zapomniani przez świat ,ani państwo nie wspiera ani rodzina . Doskonale rozumiem autorkę tego artykułu, gorąco pozdrawiam i życzę dużo sił.odpowiedz na komentarz -
Miałam to samo....
21.06.2017, 15:03Mieszkałam na wsi, poruszam się na wózku, parter niski- 4 schodki, barak możliwości instalacji platformy. Oferty o pracę? Owszem są ale nie do domu- tylko stacjonarne. Jak się więc wydostać? Ciągła pomoc osób trzecich? Nie wchodzi w w grę. Szukałam pomocy w PGOPS- oferują jedynie bezzasadne kursy, aby jedynie na chwilę wybyć z domu, ale bez ciągłości, bez gwarancji zatrudnienia. PCPR- "pani się rozczula nad sobą", znaczy to, że chcę pracować, uaktywnić się itp, czy być aktywnym konsumentem, klientem i osoba samodzielną, to jest rozczulanie się....Więc nie miałam wyjścia po kilku latach bezgranicznego siedzenia w domu, postanowiłam...trudno wieś piękna, zbyt mało zaingerowana, ale mocno stereoytypowana i niedoinwestowana traci. Miasto zyska, dobrego pracownika i klienta. Bo zarabiam na siebie, płacę podatki i jestem klientem, który nie ma lekko, ale jest troszkę lżej. Niestety o podstawowe potrzeby nikt nie zadba. Osoby niepełnosprawne są mocno dyskwalifikowane, bo ani transportu, ani zrozumienia,ani tym bardziej tego "chciejstwa" ze strony urzędników by wspierać. Oni patrzą aby samemu mieć pracę,aby zarabiali na tyle by dom postawić, dzieci kształcić, bo ich stać na to. Resztę nie wychylają się poza tym co muszą z racji swojej pracy. Może w końcu pora coś zmienić w tym zakresie?odpowiedz na komentarz -
mieszkanie
21.06.2017, 14:37Ja jako osoba niepełnosprawna też bym chciała otrzymać mieszkanie w wielkim mieście .odpowiedz na komentarz -
jestem zainteresowana takimi sytuacjami jako wolonatriusz zdarzało mi się 'wyciągać ' na rozrywkę czy rehabilitację osobę ze wsi Marzę o sytuacji kiedy będzie można jako wolontariusz iść do jakiegoś centrum w miasteczku i odszukać takie osoby, pomóc trochę się zapoznać i usprawnić plany... Póki co nie mamy jeszcze centrum wolonatariatu, o wolontariat trza pytac w lokalnym stowarzyszeniu co i tak uważam za dobrą sytuację Panią wyżej serdecznie pozdrawiam i ...głowa do góry!odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz