Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Czy jedzie ktoś na koncert?

26.10.2009
Autor: Piotr Stanisławski
Źródło: Integracja 5/2009

Skończyły się czasy, kiedy osobom z niepełnosprawnością pozwalano czasem wejść na koncert bez biletu. Organizatorzy przewidują pewną liczbę darmowych miejsc, ale wyłącznie dla specjalnych gości (VIP-ów), dla których rezerwuje się najlepsze miejsca, blisko sceny. Reszta za bilet musi płacić.
 
Rafał, który kilka lat temu organizował koncerty znanych polskich zespołów, bez cienia ironii przyznaje, że „niepełnosprawni nie chcą, aby traktowano ich inaczej, więc za bilety płacą jak wszyscy”. Rzeczywistość w Polsce jest jednak bardziej złożona.

– Byłem na wielu koncertach w Polsce i za granicą: Jacksona, U2, George’a Michaela, Pet Shop Boys, Depeche Mode, Duran Duran, J. M. Jarre’a, Celine Dion, Madonny i wielu innych – mówi Gabriel Zubowski. – Na Zachodzie standardem jest to, że osoba niepełnosprawna płaci normalną cenę za bilet, ale jej asystent wchodzi bezpłatnie. W Polsce jest inaczej: opiekun musi płacić za bilet pełną cenę.

W tym roku organizator koncertu U2 w Polsce przygotował „Pakiety dla widzów niepełnosprawnych”. Okazały się nimi bilety po 450 zł każdy. Nieważne czy osobą towarzyszącą jest opiekun, czy asystent, oni także muszą zapłacić pełną cenę za bilet. Wiele osób z niepełnosprawnością uważa, że takie podejście organizatorów odbiera im szansę uczestniczenia w koncercie ulubionego zespołu. Nie mogą wymagać od asystentów, aby towarzysząc im, płacili za wejście. Ich samych nie stać na bilet dla asystenta.



Mirosława Kolankiewicz, Pełnomocnik Rektora ds. Osób Niepełnosprawnych Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu, mówi o liście, który wysłała do organizatora przed koncertem zespołu U2 w Chorzowie: – Koszt wyjazdu na koncert z opiekunem to suma ok. 900 zł. W innych sektorach ceny są dużo niższe: 140 zł, a na płycie 190 zł. Uważam to za dyskryminujące, że nie daje się nam możliwości wyboru miejsca, a tym samym ceny, jaką mamy zapłacić za przyjemność bycia na koncercie.

W takiej sytuacji była Marta, poruszająca się na wózku elektrycznym. Jej dwaj asystenci, którzy pomagają jej na zmianę, nie lubią muzyki Madonny. Marta chciała pojechać na jej koncert. Pytała wśród znajomych, ale oni nie słuchają Madonny. Gdyby ktoś zdecydował się pojechać do Warszawy, płacąc za swój bilet na pociąg, to ona i tak musiałaby dołożyć 220 zł za jego bilet na koncert. Została więc w domu. Miała nadzieję, że wybierze się na Open’er Festival do Gdyni. Gdy podliczyła koszty biletów (za jeden dzień festiwalu 140 zł) plus przejazd pociągiem w dwie strony, to wyszło, że za taką sumę żyje w domu przez 2 tygodnie. Nie pojechała więc i tam.

Bilety dla osób z niepełnosprawnością rzeczywiście nie są najtańszymi, jakie oferują organizatorzy koncertów. Miejsca dla publiczności podzielone są zwykle na sektory, im bliżej sceny, tym są droższe. Sektor dla osób poruszających się na wózkach lub przygotowana dla nich platforma, umieszczane są z reguły bliżej sceny. To determinuje wyższą cenę. Dlaczego więc osoby z niepełnosprawnością nie wybierają najtańszych sektorów, np. na płycie? Nie mogą, gdyż organizator nie sprzeda osobom na wózkach biletów na głównej płycie, słusznie kierując się bezpieczeństwem. Zresztą one też obawiałyby się pójść w wielotysięczny tłum. Skazane są więc na droższe bilety w specjalnym sektorze.

Gdy osobie korzystającej z pomocy asystenta uda się z nim pojechać na koncert, nie oznacza to, że na pewno wysłuchają go razem. Czasem organizatorzy nie pozwalają opiekunom (wolą ich nazywać „osobami towarzyszącymi”) wejść do sektora. Opiekun ma tylko doprowadzić podopiecznego do platformy, a sam zająć miejsce obok.

– W Live Nation rozmawiałem z organizatorem koncertów i wyjaśnił mi, że od tej zasady nie ma odstępstw – dodaje Gabriel Zubowski. – Podyktowane jest to względami bezpieczeństwa, aby platforma nie zawaliła się pod zbytnim obciążeniem. Wszystko rozumiem, ale dla osoby na wózku jest bezpiecznie, kiedy obok jest opiekun. Platforma może się zawalić także wtedy, gdy zajmą ją osoby na wózkach elektrycznych, bo takie wózki ważą po 100 kg.

Zasady bezpieczeństwa nie zawsze są przestrzegane. Na platformę nierzadko wchodzą kamerzyści, dla których jest to dobry punkt widokowy. Niewidomi i niedowidzący, jeśli chcą jechać na koncert, muszą zabrać ze sobą przewodnika. Wybranie się w pojedynkę jest bardzo ryzykowne. Na koncerty często chodzi słabowidzący Rafał. Poza dużymi imprezami uczestniczy również w kameralnych, organizowanych w klubach. Zwykle chodzi z dziewczyną lub ze znajomymi. Kiedy trochę lepiej widział, chodził sam. Zdarzały mu się niespodzianki.

– Ochrona przy bramkach nie dopuszcza myśli, że na koncert może przyjść osoba taka jak ja albo całkowicie niewidoma – mówi Rafał. – Kiedyś stałem w kolejce do bramki, a ochroniarze, widząc moje niepewne przemieszczanie się, odsunęli mnie na bok i bez zgody przeszukali. W pierwszej chwili nie wiedziałem, o co im chodzi. Wzięli mnie za pijanego albo naćpanego. Nie mieli żadnych podejrzeń, że mogę być osobą niepełnosprawną.


 
Kto ma informację
Największe koncerty odbywają się zwykle na otwartych przestrzeniach, na trawie. Osoby na wózkach, jeśli są bez asystenta, mogą się mocno natrudzić, zanim dotrą do swojego sektora, niekiedy oddalonego nawet o kilometr od wejścia. Jeśli zapowiadany jest deszcz, lepiej wcześniej poszukać pomocnika do pokonania dystansu.

Pierwszą osobą spotkaną na masowej imprezie jest najczęściej ktoś z ochrony. Niestety często zdarza się, że nie wie on o „sektorze dla niepełnosprawnych”, choć organizatorzy zwykle umieszczają informacje na swojej stronie. Większość uczestników koncertów stara się zapoznać z programem, a także mapką imprezy jeszcze przed wyjazdem. Niektórzy jednak zapominają o tym i pojawiają się bez przygotowania. Bywa i tak, że pracownicy ochrony wprowadzają uczestników w błąd, wskazując złe miejsce lub zaprzeczając sobie.

– Dwa lata temu na koncercie George’a Michaela na Służewcu ochroniarze przy bramkach powiedzieli, że wejście dla niepełnosprawnych jest razem z wejściem dla VIP-ów – mówi Gabriel Zubowski. – Zrobiłem ze znajomymi ponadkilometrowy spacer. Obsługa na miejscu powiedziała, że nas tędy nie wpuści i mamy zawrócić. Nie miałem ochoty telepać się z powrotem. Powiedziałem, że się nie ruszę.

Między ochroną a grupą wywiązała się kłótnia. Po 20 minutach przyszedł ktoś z organizatorów. Zgodził się przeprowadzić ich przez bramkę VIP-ów.

O wiele gorsze wspomnienie pan Gabriel ma z koncertu Depeche Mode. Dla osób na wózkach wyznaczono sektor przed sceną, gdzie znajdują się miejsca siedzące. W pewnym momencie ochrona przestała kontrolować liczbę osób, które wchodziły do sektora. Nagle pan Gabriel zorientował się, że ściana ludzi pcha się wprost na niego. Byli tuż nad jego głową. Tłum napierał z tyłu. Przestraszył się, że za sekundę zostanie stratowany. W ostatniej chwili koleżanka wyprowadziła go na bok.

Bywają i miłe niespodzianki. Jak podczas koncertu Duran Duran. Pojechał na niego z kolegą, także poruszającym się na wózku. Ochroniarze podeszli do nich, już widząc, jak wysiadają z samochodu. Pomogli dostać się na platformę w sektorze. – To było coś wyjątkowego. Przyznać trzeba, że sytuacja się poprawia i z każdym rokiem ochrona jest coraz lepiej poinformowana i zorganizowana.
 
Tam się piechotą chodzi...
Toalety Toi Toi to stały element na imprezach masowych. Niestety organizatorzy nie zawsze pamiętają podczas zamawiania toalet, aby wśród nich znalazła się choć jedna przystosowana do potrzeb osób z niepełnosprawnością. Pracownicy firmy Toi Toi Systemy Sanitarne Sp. z o.o., kiedy widzą, że klient zainteresowany organizacją masowej imprezy w ogóle nie myśli o dostosowanej toalecie, wyjaśniają, że taka również powinna się tam znaleźć. Nie ma żadnych wytycznych co do tego, ile organizator dużej imprezy powinien zagwarantować dostosowanych toalet. Łatwiej mu to określić, jeśli wie, ilu  przybędzie uczestników ze specjalnymi wymaganiami.

Jest jeszcze inny problem. Na dużych imprezach toalety dla osób z niepełnosprawnością usytuowane są zwykle w miejscach, gdzie szybko można się do nich dostać. Niekoniecznie stoją tam, gdzie pozostałe toalety. Na koncertach muzycznych ustawia się je przy sektorze osób z niepełnosprawnością. I przed tymi toaletami ustawiają się najdłuższe kolejki... ale osób sprawnych.

– Zdarza się, że ludziom nie chce się przejść 200 m – mówi Dawid Rejniak, dyrektor ds. Marketingu i Sprzedaży w firmie Toi Toi. –Organizator musi czasami postawić przy toalecie ochroniarza, który nie wpuszcza sprawnych uczestników, lecz odsyła ich do pozostałych toalet. Podobnie jest na miejscach parkingowych dla pojazdów osób niepełnosprawnych, które są najbliżej wejścia. Wielu kierowców, mimo oznaczeń, próbuje tam parkować.

Firma Toi Toi Polska specjalnie na III Szczyt Rady Europy, który odbył się w maju 2005 r. w Warszawie, zaprojektowała i wyprodukowała specjalną kontenerową toaletę z linii Exclusiv, przystosowaną też dla osób z niepełnosprawnością. Ta toaleta o wysokim standardzie i komforcie użytkowania, niczym nie różni się od mieszkaniowych. Oprócz standardowego wyposażenia ma w środku alarm, specjalną umywalkę z baterią o przedłużonym włączniku wody, ustawiane pod kątem lustro, jak również klimatyzację. Oczywiście toalety kontenerowe są znacznie droższe od standardowych, ale oferują najwyższy poziom. Mają też wersje dla osób sprawnych. Urzędy miast i różne instytucje wynajmują je niekiedy z okazji szczególnych wydarzeń. I niemal regułą jest, że gdy zamawiają toalety-kontenery, to o użytkownikach z niepełnosprawnością zapominają lub biorą najprostszą plastikową dostosowaną toaletę. Zapewniają minimum.


 
Puste sektory

Większość organizatorów pytanych o przygotowanie imprezy pod kątem uczestników niepełnosprawnych wymienia trzy rzeczy: toalety, punkt medyczny i obecność wolontariuszy. Na masowe imprezy  nie przychodzi wiele osób z niepełnosprawnością. Widoczne są głównie na imprezach organizowanych dla nich albo z ich powodu. Najczęściej przygotowują takie imprezy organizacje pozarządowe, przy wsparciu finansowym lokalnych władz. Dominują pikniki i festyny oraz festiwale i przeglądy twórczości artystycznej osób z niepełnosprawnością, jak np. coroczny festiwal filmowy „Integracja, Ty i Ja” w Koszalinie, na którym prezentowane są filmy o niepełnosprawności. Organizacja festiwalu podporządkowana jest osobom z niepełnosprawnością.

Na największych w Polsce imprezach masowych w sektorze dla osób z niepełnosprawnością zwykle widzi się kilkunastu chętnych. I czasem są wśród nich opiekunowie.

– Zdecydowanej większości osób niepełnosprawnych nie stać na bilet – mówi poruszający się o kulach Robert z Gdyni. – Zniechęcić może sam dojazd na imprezę. Martwi mnie jeszcze co innego. W czasie występów zespołów publiczność reaguje bardzo żywiołowo, a na platformie dla niepełnosprawnych jest cisza. Czasem ożywiają się, kiedy na platformę wchodzą sprawni. Nabierają odwagi i razem z nimi zaczynają krzyczeć i wyrażać emocje. Nie wiem czy to kwestia wstydu, że inni patrzą. Mnie to smuci, bo sam reaguję żywiołowo, a obok mnie siedzi garstka smutnych niepełnosprawnych.



Zabrakło wyobraźni
Zdecydowałem się pójść z żoną na koncert Andrei Bocellego w Warszawie, na stadionie Gwardii. Zamówienie biletu mogłem zrealizować jedynie przez internet, bo telefonu nikt nie odbierał. Wysłałem e-maila z informacją, że jestem osobą z niepełnosprawnością poruszającą się na wózku i chciałbym dowiedzieć się, jaki mam kupić bilet. Na stronie internetowej nie było żadnej informacji na ten temat. Ponieważ nie otrzymałem odpowiedzi, zamówiłem dwa bilety na płytę, blisko sceny, gdzie były też krzesełka. Jeszcze raz poinformowałem, że poruszam się na wózku. Znów nie otrzymałem odpowiedzi.

Na miejscu się okazało, że nie ma gdzie zaparkować samochodu, bo nie wyznaczono miejsc parkingowych dla osób z niepełnosprawnością. Obsługa była niezorientowana, którędy wchodzą osoby na wózkach i gdzie mają się kierować, aby najłatwiej dotrzeć do swojego sektora.

Aby umożliwić mi wejście na płytę stadionu, obsługa postanowiła wnieść mnie po schodach na koronę stadionu. Zobaczyłem, jak wiele jest osób na płycie, i nie chcąc robić zamieszania, zrezygnowałem ze znoszenia mnie po schodach. Panowie z obsługi nie mieli zresztą na to ochoty z powodu wąskich przejść. Zostałem na koronie stadionu w ostatnim rzędzie, żona przez cały koncert stała. Po koncercie spotkałem osoby poruszające się na wózkach i dowiedziałem się, że dostały się na koronę wejściami bez schodów. To oznacza, że obsługa nie miała pojęcia o innych wejściach. Oczywiście był sektor dla osób z niepełnosprawnością, ale usytuowano go w tak niekorzystnym miejscu, że opuściły go i udały się na koronę stadionu. Napisałem do organizatorów odwołanie i czekam na odpowiedź.

Piotr Pawłowski, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji


Międzynarodowy Festiwal Filmowy "Integracja, Ty i Ja"
Już w styczniu zaczynamy przygotowywać się do festiwalu, a jest to jedyny tego typu festiwal w Europie. Każda edycja jest inna, kierowana do innego widza, więc każdy rok jest dla nas, organizatorów, nowym wyzwaniem. Przyjeżdżają do nas goście z: Izraela, Holandii, Finlandii, Francji. Zabezpieczamy ich przyjazd logistycznie, umawiamy się z asystentami, rozmawiamy, aby wyjść naprzeciw ich potrzebom i uniknąć przykrych niespodzianek. Dla wszystkich uczestników wybieramy ośrodki z zakwaterowaniem najlepiej dostosowane, w tym roku wygrało Centrum Edukacyjno-Informacyjne. Zapewniamy zawsze sprawdzoną liczbę wolontariuszy – to młodzież koszalińskich szkół, liceów medycznych, z PCK. Jest ich koło setki. To są osoby, które współpracują z nami od 2003 roku. Mamy także tłumaczy języka migowego dla gości niesłyszących i niedosłyszących, oczywiście wszystkie filmy są także czytane, mają polskie napisy.

Współpracujemy z lokalnymi stowarzyszeniami osób niepełnosprawnych, które dysponują swoimi lektorami i ludźmi, którzy wspierają gości o określonym schorzeniu. Jeśli przyjeżdżają osoby niedowidzące, to lokalne stowarzyszenia sprawują nad nimi opiekę. Te organizacje są naszymi partnerami. Ich pomoc jest nieoceniona,
nie wiemy przecież wszystkiego o specyfice potrzeb osób niepełnosprawnych. Prawie każda osoba niepełnosprawna, która przyjeżdża na festiwal, ma „swojego” wolontariusza i organizację, która zajmuje się nią przez cały festiwal. Nasze centrum festiwalowe, duży namiot, w którym odbywają się imprezy towarzyszące, jest dostosowane. Oczywiście wszystkie miejsca, w których organizujemy jakiekolwiek imprezy, także towarzyszące, muszą spełniać warunek dostosowania, w tym i szkoły. Mamy także dostosowane busy do przewozu osób na wózkach.

Barbara Jaroszek, dyrektor festiwalu

Komentarz

  • lekkie czarnowidztwo
    patie
    31.10.2009, 00:27
    to prawda, że koncerty są drogie i że na większości organizacja jest dość kiepska. jednak ostatnie dwa koncerty na których byłam - red hot chilli peppers i radiohead - okazały się jak najbardziej ok. na ten pierwszy kupiłam dwa bilety na płytę, a siedziałam w sektorze dla ON, który znajdował się tuż za płytą. widoczność była świetna, ochrona i organizacja jeszcze lepsze. na radiohead organizacja nieco kulała, ale za to bilet dla osoby niepełnosprawnej z opiekunem był sprzedawany w pakiecie, za cenę 1,5 biletu. będąc kiedyś na gaelforce dance w sali kongresowej za bilet płaciłam tylko ja, a opiekun już nie. miejsca mieliśmy w 4 rzędzie od sceny. tak więc proszę aż tak bardzo nie narzekać, tylko spokojnie próbować pracować nad zmianami. szlag mnie trafia jak widzę taką roszczeniową postawę ON, którzy tylko czekają, żeby móc na coś ponarzekać...

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas