Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Łańcuszek pomocy

14.10.2009
Autor: Dominika Trębacz. Fot.: www.sxc.hu
Źródło: inf. własna

To historia o pomocnych organizacjach i o pomocnych ludziach. O tym, jak pomoc przechodzi z człowieka na człowieka, z organizacji na organizację.

Pół roku temu obudził go telefon. Do przejścia granicznego w Słubicach Aslan dotarł o czwartej rano. Przez dwadzieścia jeden godzin rozmawiał tam z celnikami. Tłumaczył im, że zatrzymane na granicy kilkunastomiesięczne dzieci powinny wrócić do rodziców. Rodzice, przebywający w Polsce czeczeńscy uchodźcy, wysłali je z obcym człowiekiem. Miał je przewieźć do Niemiec. Nie udało się, więc z płaczem zadzwonili do Aslana.

Aslan Dekaev płynnie mówi po polsku. I zawsze pomoże. – Pomagam, bo ja kiedyś też otrzymałem pomoc – tłumaczy.

Globus na dłoni. Fot.: Flavio Takemoto/www.sxc.hu

Od Unii dla WCPR
- Aslana znam kilka lat. Jest to człowiek sukcesu – mówi Anna Drzazga, koordynator ds. integracji zawodowej cudzoziemców w projekcie "Integracja dla samodzielności". To ona zaprosiła Aslana do projektu organizowanego przez Warszawskie Centrum Pomocy Rodzinie. Projekt finansowany jest ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach programu Kapitał Ludzki. Na jego realizację centrum otrzymało z funduszy unijnych ponad 10 milionów złotych.

– To naprawdę bardzo duże pieniądze – zapewnia Justyna Czapigo, koordynator operacyjny projektu. – Na działania, które realizujemy w ramach projektu, na co dzień nie ma miejsca, czasu, przestrzeni i pieniędzy. Dzięki temu, że dostaliśmy te środki, rozwijamy skrzydła.

Projekt adresowany jest do trzech grup: wychowanków rodzin zastępczych i placówek opiekuńczo-wychowawczych, osób z niepełnosprawnością oraz cudzoziemców, w tym osób mających status uchodźcy i objętych ochroną uzupełniającą. Aslan, który ma czeczeńskie pochodzenie, jest także osobą z niepełnosprawnością. Wskutek dziecięcego porażenia mózgowego ma problemy z nogami, porusza się przy pomocy laski. Niepełnosprawność w zasadzie była jedną z przyczyn jego ucieczki z Groznego do Polski.

- Byłem akurat po operacji, miałem nogi w gipsie, gdy przyszli do mnie żołnierze. Wypytywali, co mi się stało. Powiedziałem, że jestem osobą z niepełnosprawnością, że mam na to dokumenty. Ale oni powiedzieli mi, że w Rosji można załatwić i kupić wszystko, i że na pewno jestem terrorystą, zamachowcem. Potem dowiedzieli się, że moja żona – z pochodzenia Rosjanka - przeszła na islam i posługuje się innym imieniem. Żona próbowała schować oryginalne dokumenty i uciec. Nie udało jej się. Złapali ją i postawili pod murem. Chcieli rozstrzelać. Ja leżałem w gipsie i nawet nie mogłem się ruszyć, nie mogłem nic zrobić. Na szczęście obronili ją sąsiedzi. Po tych wydarzenia zdecydowaliśmy, że jak tylko dojdę do siebie, uciekniemy.

Ludzie. Fot.: www.sxc.hu

Od WCPR dla Aslana
W Polsce Aslan trafił na życzliwych ludzi, choć na początku nie było lekko. Pamięta strach, gdy był na granicy. Pamięta, jak nie miał sił stać w zatłoczonym pomieszczeniu i jak jeden z celników na rozkaz komendanta niechętnie ustąpił mu krzesła. – Potem ten celnik zapytał mnie z ironią: - I jak ci się podoba w Polsce? Odpowiedziałem: - Powoli się przyzwyczajam – wspomina Aslan.

O projekcie "Integracja dla samodzielności" słyszał jeszcze zanim został objęty ochroną uzupełniającą. Do Warszawskiego Centrum Pomocy Rodzinie zgłosił się zaraz po otrzymaniu stosownych dokumentów. – Od początku pobytu w Polsce wiedziałem, że chcę coś robić, uczyć się, że dzięki temu łatwiej będzie mi się tutaj odnaleźć – mówi.
W ramach projektu uchodźcy mogą skorzystać m.in. z warsztatów aktywizacji zawodowej "W drodze do pracy" i kursów zatytułowanych "Znam swoje prawa". Dla każdego z beneficjentów dobierane są także indywidualnie szkolenia zawodowe.

Od Aslana dla innych
- Dzięki warsztatom z zakresu aktywizacji zawodowej dziś wiem, jak ubrać się na rozmowę kwalifikacyjną i zdaję sobie sprawę, że nie każdy pracodawca lubi, gdy się wygląda lepiej od niego – śmieje się Aslan. Poza tym na kursach zapoznawał się z polskim prawem, którego przepisy potem tłumaczył innym Czeczenom.

- Niektórzy uchodźcy niechętnie uczą się i asymilują z polskim społeczeństwem. Gdy mają jakiś problem - dzwonią do mnie. Na warsztatach podszkoliłem się przede wszystkim z języka polskiego, którego zacząłem się uczyć niemal od razu po przyjeździe do Polski. Dlatego dziś łatwo mi się komunikować z Polakami. No i zawsze mogę coś przetłumaczyć, służę pomocą rodakom – dodaje.

- Nam Polakom czasami się jeszcze wydaje, że nadal potrzebujemy pomocy – mówi Arkadiusz Ekiert, specjalista ds. promocji projektu "Integracja dla wszystkich". - Ale to my już od dawna jesteśmy w stanie pomagać innym.

Projekt ma minimalizować wykluczenie i zwiększać szanse na podjęcie pracy osób z grup zagrożonych marginalizacją społeczną. Realizowany jest już dwa lata. W ubiegłym roku z oferowanych w jego ramach zajęć (warsztaty rehabilitacyjne, szkolenia i kursy zawodowe, indywidualne konsultacje z doradcą zawodowym, pracownikiem socjalnym, prawnikiem) oraz zajęć wspierających integrację zawodową i społeczną skorzystało 257 osób.

- Oczywiście różne są losy osób, które do nas trafiają. Mamy sukcesy, jeśli chodzi o uchodźców - są osoby, które po warsztatach dostają pracę, realizują się zawodowo w Polsce – mówi Anna Drzazga.

Ludziki z papieru trzymające się za ręce. Fot.: www.sxc.hu

Aslan pracował w różnych miejscach. Na początku liczył przejeżdżające samochody. Kiedyś dostał propozycję pracy jako kasjer w supermarkecie. - Koledzy dziwili się, dlaczego odrzuciłem tę ofertę. Ale z moją niepełnosprawnością byłoby mi jednak ciężko wysiedzieć przez kilka godzin. Zresztą ja chcę być przydatny, pomocny, a sądzę, że bardziej mogę się przydać jako tłumacz, niż przeciągając towary po taśmie - zapewnia.

- Ludzie na co dzień nie interesują się osobami niepełnosprawnymi i cudzoziemcami, a przecież oni żyją obok nas – mówi Arkadiusz Ekiert. – Ale ja zawsze będę się buntował, mogę nawet wyjść na środek ulicy i krzyczeć, jeśli usłyszę, że administracja nic nie robi, że się nie interesuje osobami potrzebującymi wsparcia. To nieprawda! Jeśli ktoś ma takie wrażenie, widocznie chce tak myśleć. Skoro każdy z naszych beneficjentów do nas dotarł i skorzystał z pomocy, to znaczy, że chciał. Jeżeli ktoś nie chce, możemy zrobić wszystko, ale i tak mu nie pomożemy – dodaje.

Wielką wartością projektu jest to, że organizatorzy starają się nie tracić kontaktu z beneficjentami. - Po kursach oferujemy im na przykład spotkania z asystentem ds. rodziny i rynku pracy. Bo zdarza się, że osoba, która najpierw znalazła pracę, potem straciła ją i może znów chcieć skorzystać z naszej pomocy – mówi Anna Drzazga. – Zresztą już dziś planujemy kolejną edycję projektu.

A chętnych z roku na rok przybywa. W tym roku beneficjentów jest pięć razy więcej niż w ubiegłym. - Do końca 2009 roku pomożemy 1265 osobom. To pewnie tylko mały procent potrzebujących – mówi Arkadiusz Ekiert. – Ale jeśli tylko zajdzie potrzeba, wynajmiemy kolejne biurowce w mieście i zaprosimy wszystkich. Bo pieniądze są i chęci też! – zapewnia z entuzjazmem.

Od WCPR dla organizacji pozarządowych. Od organizacji dla ludzi
Łańcuszek pomocy, który organizatorzy przekazują takim osobom jak Aslan, na tym się jednak nie kończy. WCPR postanowił podzielić się pieniędzmi otrzymanymi na projekt z warszawskimi organizacjami pozarządowymi. W ramach zorganizowanego przy projekcie "Integracja dla wszystkich" konkursu na realizację zadań publicznych z zakresu pomocy społecznej, dotyczących rehabilitacji osób z niepełnosprawnością, rozdysponowanych zostało 1.756.277,53 zł. Wyłonione w konkursie organizacje, które przedstawiły najlepsze projekty zagospodarowania tych funduszy, pomogą łącznie 578 osobom.

Najwięcej, bo 210 osób, wspomoże Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji. - Za pieniądze otrzymane w ramach projektu przeprowadzamy cykl warsztatów i szkoleń dla osób z niepełnosprawnością. Są to: trening kompetencji i umiejętności społecznych, trening aktywnego poszukiwania pracy i warsztaty socjalno-prawne - mówi Maciej Sroka, pracownik Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji, specjalista ds. organizacji instrumentów aktywnej integracji w projekcie "Integracja dla samodzielności".

Klawiatura komputera. Fot.: www.sxc.hu

- Najbardziej zmotywowanym beneficjentom zaproponowaliśmy także szkolenie komputerowe. Mogą oni również korzystać z ofert pracy dostępnych w bazie stowarzyszenia. Być może dołączą do osób z niepełnosprawnością, które znalazły dzięki tym ofertom zatrudnienie, a osób takich jest średnio ponad 30 proc. w skali roku – dodaje Maciej Sroka.

Aslan szuka teraz pracy, ale nie martwi się tym, że może jej nie znaleźć. – Choć jestem osobą z niepełnosprawnością, naprawdę mogę robić wiele rzeczy. Zresztą wkrótce minie pięć lat od czasu mojego przyjazdu do Polski. Będę miał prawo do stałego osiedlenia się tutaj. A co dalej? Może pójdę na studia, a potem założę własny interes. W Polsce nie żyje mi się źle. Przede wszystkim nie czuję się specjalnie traktowany z racji mojej niepełnosprawności. W Czeczenii ludzie często mówili: "o, jaki biedny niepełnosprawny", współczuli mi. Tu nie spotykam się z takim podejściem. Jestem osobą z niepełnosprawnością, ale wiem, że mogę wiele z siebie dać i kiedy tylko zadzwoni telefon, mogę być znowu komuś potrzebny.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas