Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Żądza parkowania

11.08.2009
Autor: Piotr Stanisławski. Fot.: Ewa Strasenburg
Źródło: Integracja 4/2009

Sprawni kierowcy, którzy parkują samochody na miejscach przeznaczonych dla pojazdów osób z niepełnosprawnością, to już mniejszość. Nasila się za to inny problem: udawanie kierowców z niepełnosprawnością i wykorzystywanie karty parkingowej do zajmowania "kopert". W Polsce to prawdziwa plaga.

Zwiększenie wysokości mandatu do 500 zł, odholowanie samochodu na koszt winowajcy i prowadzenie cyklicznej kampanii medialnej wymierzonej przeciwko kierowcom zajmującym miejsca parkingowe pojazdów osób z niepełnosprawnością, przynoszą efekty. Niedługo straż miejska będzie mogła karać krnąbrnych kierowców również na parkingach supermarketów. Przygotowywane są odpowiednie przepisy.

Nadchodzi zatem czas na uporanie się z kolejnym nadużyciem – użytkowaniem karty parkingowej zarejestrowanej na osobę z niepełnosprawnością. Próbują z tym walczyć władze wielu miast. Na razie bez większych sukcesów. Tymczasem liczba wydawanych kart parkingowych wzrasta w nieprawdopodobnym tempie. W niektórych miastach w każdym nowym roku wydaje się ich o 100 proc. więcej.

Wzór karty parkingowej

Babcia pomoże
Istnieje wiele sposobów na zdobycie karty parkingowej. Najpopularniejszy jest prosty, tzw. na babcię. Zainteresowana osoba przychodzi do Wydziału Komunikacji w Urzędzie Miasta i składa wniosek o wydanie karty parkingowej. Nie na siebie oczywiście, bo nie ma orzeczenia o stopniu niepełnosprawności i wygląda na zdrową. Mówi, że ma chorą babcię, która ma niepełnosprawność i orzeczenie o jej stopniu. I jak to z babciami bywa, chce pojechać do szpitala, przychodni, apteki, na cmentarz, pocztę i załatwić sprawy w urzędach. Jest jeszcze duża rodzina rozsiana po całym mieście, która regularnie chce babcię oglądać i podziwiać jej kondycję. "Wnuczek" przedstawia urzędnikowi niezbędne dokumenty babci, orzeczenie o stopniu niepełnosprawności, świeżutkie zdjęcie zrobione cyfrowym aparatem w studio i bez narzekania uiszcza opłatę skarbową w wysokości 25 zł. Kartę parkingową odbiera kilka dni później.

Karta parkingowa babci potrafi uszczęśliwić całą rodzinę: dzieci, wnuków, kuzynów, ciocię z wujkiem, a czasem nawet dziadka – jeśli jest zdrów jak ryba i ma prawo jazdy. Dokądkolwiek ktoś z nich jedzie, zabiera babciną kartę i... niekoniecznie babcię. Babcia może nawet nie wiedzieć, że krewny gdzieś pojechał z jej kartą. – Taki kierowca złapany na parkingu zwykle mówi, że przywiózł właściciela karty, aby ten mógł coś załatwić, a my ani kontrolerzy płatnych sfer parkowania nie jesteśmy w stanie udowodnić mu kłamstwa – mówi strażnik miejski Adam Woźniak. – Dla nas Karta jest najważniejsza, nie możemy jej kwestionować.

Kartę parkingową zgodnie z przepisami prawa o ruchu drogowym może otrzymać każda osoba z niepełnosprawnością, mająca znaczny lub umiarkowany stopień niepełnosprawności, ale o "obniżonej sprawności ruchowej". Może to więc być: osoba głucha, upośledzona umysłowo, niewidoma i każda inna spełniająca ten wymóg, a także osoby z lekkim stopniem niepełnosprawności, pod warunkiem że w swoim orzeczeniu mają zaznaczony punkt 9 (kod 05-R i 10-N). Ten zapis daje szerokie pole do nadużyć. W praktyce z przywileju osób z niepełnosprawnością korzysta wielu pełnosprawnych. Właściciel karty może pojechać załatwić sprawę z kimkolwiek chce, nawet z sąsiadem. W konsekwencji "koperty" mogą być zajmowane nawet w połowie przez kierowców, którzy nie zabrali ze sobą właściciela karty. Pomagają im w tym dziurawe przepisy i praktycznie nieistniejąca kontrola kart. Trudno straży miejskiej udowodnić, że kierowca samochodu z kartą za szybą w sposób nieuprawniony go zaparkował.

Samochód zaparkowany na

Skali zjawiska parkowania na kartę babci, dziadka, wujka, cioci, kuzyna, brata i żony z niepełnosprawnością nie da się ustalić. Nawet jeżeli strażnik postanowi zaczekać przy samochodzie, który rzekomo przywiózł babcię do szpitala, to sprytny kierowca potrafi zorganizować dowiezienie jej taksówką. Sam przy samochodzie też nie będzie czekał, bo "ma sprawę do załatwienia", a podwiózł babcię na imieniny do cioci.

Strażnik jest bezradny. Jeśli złapie kierowcę na gorącym uczynku, czyli gdy parkował na "kopercie", nikogo nie przywożąc, to ten tłumaczy się nieznajomością przepisów. Skąd miał wiedzieć, że nie może skorzystać z karty parkingowej, która należy do członka rodziny? Czasem mówi też, że musiał zaparkować na "kopercie", bo słabo się poczuł. Uściśli przy tym, że w samochodzie była karta należąca do babci, i to przemawia na jego korzyść. Nie jest tym, kto nie ma karty, a parkuje na "kopertach".

– Strażnik czy policjant, mając tylko podejrzenia o kłamstwie i złamaniu przepisu przez kierowcę, nie wystawi mandatu ani nie będzie wszczynał postępowania przed sądem grodzkim – dodaje Adam Woźniak. – Sąd sprawę natychmiast umorzy, jeśli babcia stawi się i powie, że rzeczywiście w tym czasie wnuczek przywiózł ją do cioci na imieniny. Wielu strażników ogranicza się zatem w takiej sytuacji do pouczenia kierowcy.

Karta załatwiona "na babcię" czy na  innego członka rodziny – chorego bądź z niepełnosprawnością, wykorzystywana jest do potrzeb wszystkich krewnych. Są też rodziny, które korzystają z karty nawet wtedy, gdy jej właściciel nie żyje albo od dawna mieszka w zakładzie opiekuńczym.

Powiatowe Zespoły ds. Orzekania o Niepełnosprawności mają pełne ręce roboty. Spora część osób stawiających się na komisje lekarskie przychodzi w jednym celu: aby otrzymać orzeczenie o lekkim stopniu niepełnosprawności, ze wskazaniem otrzymania karty parkingowej. Już na początku zgłaszają potrzebę jej posiadania i zaznaczenia w pkt 9 orzeczenia symbolu 05-R i 10-N. Często zupełnie nie kryją się z tym, do czego jest im potrzebna.

– Pewien młody chłopak powiedział, że założył firmę stolarską i będzie mu wygodniej, kiedy jadąc do klientów bez problemów zaparkuje na "kopercie". Prosił mnie o zaznaczenie pkt 9 – mówi Dariusz Opioła, Inspektor z Wojewódzkiego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności w Warszawie. – Inny mężczyzna chciał kartę, ponieważ pomaga żonie przywozić towar do sklepu z kosmetykami.

Straż Miejska kontrolująca samochód na

Nie będzie musiał dźwigać paczek, jeśli skorzysta z "koperty" znajdującej się najbliżej budynku. Kiedy powiatowa komisja przyzna orzeczenie o lekkim stopniu niepełnosprawności, lecz nie uwzględni pkt 9, osoba z niepełnosprawnością odwołuje się do wojewódzkiego zespołu. Tu pierwsza decyzja zwykle zostaje podtrzymana. Niektórzy są jednak tak zdeterminowani do posiadania karty, że odwołują się do sądu.

Wg prawa
Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. z 2003 r., Nr 58, poz. 515 ze zm.) normuje obowiązki kierowców będących także osobami z niepełnosprawnością o obniżonej sprawności ruchowej oraz kierowców przewożących takie osoby niepełnosprawne, aby sami, mimo posiadanych uprawnień do zajmowania oznaczonych miejsc parkingowych, nie naruszyli Kodeksu wykroczeń, czyli: Art. 8 ust. 3. Karta parkingowa powinna być umieszczona za przednią szybą pojazdu samochodowego w sposób umożliwiający jej odczytanie.

Kserowane podróbki
Kolejny sposób na umożliwienie sobie parkowania na "kopertach" to podrobienie karty parkingowej. I tu nie ma dokładnych danych, ale szacuje się, że ok. 20 proc. kart parkingowych będących w obiegu może być sfałszowana. Nowoczesne kolorowe kserokopiarki i drukarki umożliwiają wykonanie tak dobrych kopii, że nawet strażnicy miejscy mają trudności z odróżnieniem fałszywki od oryginału. Mało tego, wzór karty jest zamieszczony na różnych stronach internetowych, więc bez problemu można go ściągnąć na własny komputer, wydrukować na kolorowej drukarce, a potem uzupełnić dane. Strażnicy trafiają czasem na karty, które mają takie same numery. Kierowcy z podrobionymi kartami (bądź nieprawnie korzystający z prawdziwych kart) zwykle kładą je za szybą drugą stroną, na której nie ma informacji o organie wydającym (i pieczątki) oraz daty ważności.

– Częściowo rozumiem kierowców, którzy wykorzystują karty parkingowe osób z niepełnosprawnością – mówi Marek, z umiarkowanym stopniem niepełnosprawności i własną kartą parkingową. – Miasta zabierają niemal każdy wolny skrawek i wydzielają na nim strefę płatnego parkowania. Płacenie w miesiącu za parkingi 100 zł to znaczący wydatek.

W nieuprawnionym korzystaniu z kart mogą mieć także udział – świadomie bądź nie – same osoby z niepełnosprawnością. Wiele z nich pożycza bowiem swoją kartę znajomym i członkom rodziny. Nie spodziewają się, że mogą oni zrobić kopię. W niektórych miastach w Polsce (np. w Zielonej Górze) jeszcze niedawno kopiowanie karty było całkowicie legalne. Rada Miasta dopuszczała bowiem wkładanie za szybę samochodu kserokopii karty, pod warunkiem że właściciel samochodu pokaże potem oryginał w urzędzie.

Takie rozwiązanie sprzyjało oszustwom. Kiedy kierowca stojący na "kopercie" ze skserowaną kartą za szybą zostawał wzywany do pokazania oryginału, pożyczał prawdziwą kartę od osoby z niepełnosprawnością i stawiał się w urzędzie.

Samochód dostawczy na

Zgłaszane policji podejrzenia mieszkańców (często osób z niepełnosprawnością) o prawdopodobnym fałszerstwie karty leżącej za szybą jakiegoś samochodu w zasadzie niewiele dają. Policja odsyła skarżącego do straży miejskiej. Tam zainteresowany usłyszy, że strażnik niewiele może zrobić – nie będzie godzinami czekał przy samochodzie, aby sprawdzić, czy podejrzenia są prawdziwe.

Wszyscy przyznają, że karty parkingowe łatwo podrobić, bo są bardzo słabo zabezpieczone. W Katowicach Urząd Miasta zdecydował się wprowadzić specjalne pieczątki z podpisem osoby wydającej kartę. Urzędnicy mają jednak świadomość, że to nie rozwiązuje problemu. Pomóc mogłyby hologramy umieszczone z dwóch stron karty, a to oznaczałoby wprowadzenie nowych i wymianę dotychczasowych kart. Pozwoliłoby przy okazji na ich dokładną weryfikację.

Jak dotąd żadne miasto w Polsce nie zdecydowało się na wspomniane rozwiązanie, choć wydaje się, że nie ma innego wyjścia, jeśli realnie chce się poprawić sytuację. Na razie padają propozycje zobowiązania straży miejskich do kontrolowania kierowców i kart parkingowych. Z podanych wcześniej powodów nie jest to jednak łatwe. Szczecińska straż miejska znalazła częściowe rozwiązanie. Od urzędu miasta otrzymała dostęp do bazy posiadaczy kart parkingowych w mieście (dane ograniczone do nazwiska właściciela, numeru karty i kontaktu). Strażnicy łączą się przez radiostację z dyżurnym i w ciągu kilku minut mogą sprawdzić, czy nazwisko osoby figurującej na karcie znajduje się na liście osób, które ją otrzymały. Najczęściej spotykanym procederem jest nieuprawnione wykorzystywanie kart legalnie wydanych (nawet jeśli zostały skopiowane), więc weryfikacja jest pozytywna.

– Jeśli przy weryfikacji okaże się, że kierowca nie jest uprawniony do parkowania, to wystawiamy mandat w wysokości 500 zł za wykroczenie – mówi Joanna Wojtach, rzeczniczka Straży Miejskiej w Szczecinie. – Jeśli autentyczność karty budzi naszą wątpliwość, to zgłaszamy sprawę do wydziału, który kartę wydał. Poza ukaraniem mandatem za nieuprawnione parkowanie na "kopercie" nie możemy nic zrobić. Sytuacja poprawiła się na tyle, że osoby, które otrzymują mandat, nie podejmują już ryzyka ponownego parkowania na "kopercie".

Ułatwić sobie życie
Myli się ten, kto sądzi, że z kartą parkingową osób z niepełnosprawnością "kombinuje" jedynie rodzina albo niezamożni zdrowi właściciele samochodów. W wielu miastach sporym problemem są samochody dostawcze w strefach, gdzie obowiązuje zakaz ruchu. Jak wiadomo, z tego zakazu najczęściej wyłączone są osoby z niepełnosprawnością. Właściciele samochodów dostawczych i sklepów położonych w centrach miast "starają się" o karty lub specjalne zezwolenia, aby wjeżdżać do zakazanej strefy i parkować na miejscach dla pojazdów kierowców z niepełnosprawnością. W Bielsku-Białej niektóre regionalne firmy zatrudniały nawet osoby mające kartę, aby można było swobodnie podjeżdżać z towarem. Widok samochodu zaparkowanego przy kawiarni, restauracji czy pizzerii, w którym za przednią szybą leży karta parkingowa, a na tylnej nalepiony jest niebieski znaczek z wózkiem inwalidzkim, nie należy do rzadkości.

– W Katowicach w centrum można zobaczyć stojące na „kopercie” volva, audi, a nawet jaguary, a za szybą każdego z nich karty parkingowe – mówi Arek poruszający się na wózku. – Wszyscy, także strażnicy miejscy wiedzą, że są to samochody ludzi, którzy mają tu swoje biznesy.

Pojazd osoby z niepełnosprawnością zaparkowany w niedozwolonym miejscu. Fot.: Ewa Strasenburg

Żeby opanować sytuację, władze miast coraz częściej wprowadzają całkowity zakaz ruchu i parkowania w centrach miast. Nawet dla osób z niepełnosprawnością. Pod znakami zakazu ruchu pojawiają się tabliczki, że dotyczy to także posiadaczy kart parkingowych. Takie decyzje wywołują zwykle oburzenie w środowisku osób z niepełnosprawnością.

W Łodzi miejscowi włodarze postanowili zamknąć ul. Piotrkowską również dla posiadaczy kart parkingowych. Kontrowersyjną decyzję poparł Łódzki Sejmik Osób Niepełnosprawnych oraz Miejska Społeczna Rada Niepełnosprawnych. Część osób z niepełnosprawnością była oburzona. Władysław Korowajczyk, Pełnomocnik Prezydenta ds. Osób Niepełnosprawnych, wyjaśniał w "Dzienniku Łódzkim", że sytuację trzeba było wreszcie uporządkować, bowiem siedmiu na dziesięciu kierowców parkujących na ul. Piotrkowskiej samochody ze znaczkiem osoby na wózku to nie były osoby z niepełnosprawnością ani takich nie przywoziły. Decyzję władz poparła zdecydowana większość mieszkańców miasta, którzy chcą mieć główne ulice wolne od jakichkolwiek samochodów.

Karta parkingowa oraz specjalny znaczek inwalidzki są przepustką do darmowego parkowania w zatłoczonych centrach miast i na miejscach uprzywilejowanych. Z tego głównie powodu  tak wielu sprawnych kierowców stara się wejść w ich posiadanie nawet nielegalnie. Skoro prawdopodobieństwo udowodnienia nieprawnego wykorzystania karty parkingowej jest niewielkie, to i ryzyko wydaje się małe. Nie brak przy tym opinii, że niemały wpływ na obecny stan rzeczy mają istniejące przepisy i poprawić sytuację może jedynie zmiana zasad przyznawania kart parkingowych oraz ich weryfikacja. Obecne przepisy bez problemów można bowiem obejść.

W sieci podejrzeń
Zarzuty o sfałszowanie karty parkingowej padają często na parkingach osiedli. Jest tam tak mało wolnych miejsc, że osoby z niepełnosprawnością wręcz rywalizują o prawo do "koperty". Nietrudno wtedy usłyszeć oskarżenia o "załatwieniu sobie karty na babcię". Zarządy Dróg Miejskich zarzucane są wnioskami mieszkańców z niepełnosprawnością o wyznaczenie nowych "kopert" na osiedlach. Podczas wizji lokalnej okazuje się jednak, że w niewielkim czteropiętrowym bloku mieszka dziesięć, a nawet więcej osób
z niepełnosprawnością. I wszystkie mają samochody. Trudno mieć pretensje, że ubiegają się one o kartę parkingową, skoro wciąż są miejsca, gdzie "kopert" jest jak na lekarstwo. Trudno także robić zarzuty komisjom lekarskim, że uznają tak wiele osób za niepełnosprawne w stopniu lekkim, skoro istnieją odpowiednie przepisy pozwalające na wydawanie takich decyzji.

Straż Miejska kontrolująca samochód na

– Człowiek niepełnosprawny nie zawsze jeździ na wózku – mówi Marta chorująca na astmę. – Kiedyś, gdy wysiadałam z samochodu po zaparkowaniu na "kopercie", kilku przechodniów nazwało mnie oszustką. Mojej niepełnosprawności nie widać, tak jak wielu innych, ale ludzie o tym zapominają. To nie wina niepełnosprawnych, że tylu sprawnych Polaków wyrabia sobie kartę "na babcię" albo ją podrabia. Winni są przede wszystkim ci, którzy nie znaleźli skutecznego sposobu walki z plagą załatwiania sobie kart parkingowych przez ludzi sprawnych.
 

Komentarz

  • KARA POWINNA WYNOSIĆ 5000ZŁ.
    Misia
    12.08.2009, 18:10
    CIEKAWE JAK TO JEST W USA,ŻE NAWET BOGACI BOJĄ SIĘ PARKOWAĆ NA KOPERTACH,MOŻE TO KWESTIA NIEUNIKNIONEJ KARY.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas