Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Bułgaria - kraj odkrywany na nowo

07.08.2009
Autor: Lilla Latus. Fot.: Maria Chwierut
Źródło: inf. własna

Niejednemu z nas Bułgaria nadal kojarzy się tylko z wczasami z okresu PRL, olejkiem różanym i jogurtem. Jednak dziś pobyt nad Morzem Czarnym może odmienić nasze skojarzenia, kraj ten bowiem szybko się przeobraża i na nowo staje się atrakcyjnym miejscem do wypoczynku. To ojczyzna Spartakusa, Dionizosa i Orfeusza.

Na początku 2009 roku rozpoczęłam poszukiwania ciekawych propozycji wypoczynku, które łączyłyby w sobie także elementy rehabilitacji. W poprzednich latach odwiedziłyśmy z koleżanką Słowację, Węgry, Turcję i Grecję, udowadniając sobie i innym, że osoby na wózkach mogą podróżować samodzielnie, a od biur podróży dziś już należałoby oczekiwać przygotowania odpowiedniej oferty i  pomocy w dotarciu na miejsce.

Na zdjęciu: Lilla Latus przed hotelem. Fot.: Maria Chwierut
Na zdjęciu: Lilla Latus przed hotelem. Fot.: Maria Chwierut

Tym razem wybór padł na hotel Wela w Słonecznym Brzegu. Skorzystałyśmy z propozycji biura Atur z Poznania, za pośrednictwem portalu www.traveligo.pl. Hotel na wielu stronach reklamuje się jako wheelchair accessible. Dotarłam do zdjęć tego obiektu, zrobionych przez turystów, przeczytałam różne opinie i poprosiłam o potwierdzenie przez biuro podróży informacji dotyczących udogodnień. Po uzgodnieniu szczegółów i otrzymaniu zapewnienia, że możemy liczyć na niezbędną pomoc, zdecydowałyśmy się na dwutygodniowe wczasy w hotelu mającym basen z solanką i centrum balneologiczne. Na wyjazd skusiły się jeszcze trzy nasze koleżanki i tym samym babski wypad do Słonecznego Brzegu zaczął nabierać realnych kształtów.

Na zdjęciu: Pusty wózek na brzegu. Lilla Latus w basenie. Fot.: Maria Chwierut
Na zdjęciu: Lilla Latus w basenie. Fot.: Maria Chwierut

Naszą podróż rozpoczęłyśmy 26 czerwca. Busem dotarłyśmy z Wrocławia do Poznania, dalej samolotem do Burgas, skąd autokar zabrał nas do Słonecznego Brzegu. Hotel Wela już z zewnątrz robi dobre wrażenie, ze względu na ciekawe rozwiązania architektoniczne i ciepłą kolorystykę. To nowy obiekt - wybudowany w 2004 roku. Nasz pokój (jeden z pięciu przystosowanych) znajduje się na czwartym piętrze. Hotel posiada cztery windy osobowe, które jednak są dość małe. Mieści się do nich jeden wózek i to nie szerszy niż 70 cm, co nie jest bez znaczenia, ponieważ w hotelu nie ma pokoi na parterze. Nasz pokój jest przestronny, łazienka duża, ale brakuje uchwytów, a podłoga jest wyłożona bardzo śliskimi płytkami (dwa razy wylądowałam na podłodze). Częściowo ten problem rozwiązała mata antypoślizgowa, którą nam dano po kilku dniach.

Na zdjęciu: Łazienka w hotelu. Fot.: Maria Chwierut
Na zdjęciu: Łazienka w hotelu. Fot.: Maria Chwierut

Menedżerka obiecała uwzględnić nasze uwagi przy najbliższym remoncie, który może być konieczny wcześniej niż planowano, ponieważ… wyrwałyśmy ze ściany rurki, na których wisiała zasłona prysznicowa. "Polki-demolki"? Delikatna konstrukcja po prostu nie wytrzymała częstego  użytkowania.

W hotelu znajduje się basen z wodą mineralną – jedyny taki w Słonecznym Brzegu. Przy basenie są bezpłatne, wygodne leżaki. Aby skorzystać z basenu, potrzebowałyśmy pomocy, ale zawsze mogłyśmy liczyć na życzliwych (i silnych!) turystów  z całej Europy.

W całym hotelu panuje nieskazitelna czystość. Na uwagę zasługuje również świetna, urozmaicona kuchnia. "Dobrata chrana sama se chwali" (Dobre jedzenie samo się chwali) – mówi bułgarskie przysłowie. Będąc w Bułgarii, warto kupić czubrycę – bardzo smaczną przyprawę ziołową, charakterystyczną dla tamtejszej kuchni.

Poruszanie się w mieście utrudniają wysokie krawężniki, nierówności, ale spacer nadmorską promenadą  (ok. 200 m od hotelu) to prawdziwa przyjemność. Niestety bezpośredniego dojścia do morza nigdzie nie znalazłyśmy. Leżaki i parasole na plaży są płatne do godziny 18.00. Promenada ożywa wieczorem i tętni życiem do rana. Morze Czarne staje się srebrno-grafitowe, a w oddali widać malownicze szczyty gór.

Na zdjęciu: Maria Chwierut i Lilla Latus na promenadzie. Fot.: arch. Lilii Latus
Na zdjęciu: Maria Chwierut i Lilla Latus na promenadzie. Fot.: arch. Lilii Latus

W górach działo się zawsze mnóstwo spraw ważnych dla Bułgarów. Tu się kryli, walcząc z turecką okupacją, trwającą prawie pięćset lat. Stąd wyruszali uczestnicy powstań przeciwko obcej władzy. Tu też decydowała się współczesna historia Bułgarii, dla której wydarzeniem przełomowym stała się wojna rosyjsko-turecka w latach 1877–1878, kładąca kres niewoli. Bałkany nie raz były ogniskiem zapalnym na mapie Europy.

Kilka kilometrów od Słonecznego Brzegu znajduje się Neseber – przepiękne miasteczko położone na niewielkim skalistym półwyspie, połączonym z lądem wąskim przesmykiem. Byłyśmy tam dwa razy, korzystając z taksówki. Sympatyczny taksówkarz Chris świetnie sobie radził ze składaniem i rozkładaniem naszych wózków. Neseber jako miasto w całości zostało uznane za muzeum i znajduje się na liście światowego dziedzictwa pod patronatem UNESCO. Słynie z pięknej starówki, zabytkowych kościołów, bogato zdobionych cerkwi bizantyjskich oraz doskonale zachowanych murów obronnych i baszt. Kamieniste i wąskie  uliczki są  trudne do pokonania dla osób mających trudności z poruszaniem, ale urok miasteczka rekompensuje te niedogodności.

Na zdjęciu: Lilla Latus w Neseber. Fot.: Maria Chwierut
Na zdjęciu: Lilla Latus w Neseber. Fot.: Maria Chwierut

U rezydentki naszego biura wykupiłyśmy dwie  imprezy  fakultatywne – Wieczór Bułgarski i jednodniową wycieczkę do Stambułu. Wieczór Bułgarski to integracyjna impreza odbywająca się w najprawdziwszej, bułgarskiej wiosce, zaczynająca się od przywitania chlebem i solą przez kobietę ubraną w strój narodowy. Potem jest poczęstunek rakiją, po którym goście z różnych krajów zasiadają przy długich stołach. W trakcie konsumpcji tradycyjnych, bułgarskich dań zaczyna się program artystyczny – konkursy, występ clownów oraz egzotyczne, stare tańce bułgarskie. Ostatnia część to po prostu zabawa dla wszystkich. Najbardziej żywiołowo bawią się Słowianie. Kulminacyjny punkt programu, już po zapadnięciu zmroku, to pokaz nestinari. Tak nazywają się tancerze, którzy tańczą boso na rozżarzonych węglach - rodzaj rytualnego tańca wywodzącego się ze starożytności. Pod rozgwieżdżonym niebem gromadzimy się wokół kamiennego kręgu. Tancerz - starszy mężczyzna - daje swój popis, od czasu do czasu wybierając kogoś z turystów. Dostrzegł również moją koleżankę na wózku – Marysię. Wziął ją na ręce i wykonał krótki taniec na migocącej, gorącej nawierzchni (co Marysia zniosła bardzo dzielnie!). Impreza skończyła się około północy, a do Słonecznego Brzegu wracaliśmy ze śpiewem na ustach.

Na zdjęciu: Podróżniczki w Neseber. Fot.: arch. Lilii Latus
Na zdjęciu: Podróżniczki w Neseber. Fot.: arch. Lilii Latus

Nasza wyprawa do Stambułu miała odbyć się kilka dni później. Rezydentka zapewniła nas, że możemy liczyć na pomoc. Punktualnie stawiłyśmy się na miejscu zbiórki. Czeska pilotka, która miała opiekować się grupą turystów, zareagowała na nasz widok dużym zaskoczeniem. Nie wiedziała, że w grupie mają być osoby z niepełnosprawnością. Głośno i z nieukrywanym zdenerwowaniem dawała upust swoim obawom, wyrażając wątpliwość, czy sobie poradzimy na miejscu, czy rzeczywiście będzie miał nam kto pomóc etc. Cóż mogłyśmy zrobić w tej sytuacji, która i dla nas była krępująca? Tylko zrezygnować i wrócić do hotelu.

Na szczęście biur podróży w Słonecznym Brzegu nie brakuje. Zapytałam o możliwość wyjazdu do Stambułu w bułgarskim biurze przy promenadzie. Energiczna Trajana wykonała kilka telefonów,  po czym poinformowała, że możemy liczyć nie tylko na  pomoc, ale również na polskojęzyczną obsługę. Dodam, że ta wycieczka była tańsza od tej, która wcześniej nie doszła do skutku. Następnego dnia  z grupą turystów z różnych krajów  wyruszyłyśmy do Stambułu, znajdującego się w odległości zaledwie 6-7 godzin jazdy autokarem od Słonecznego Brzegu.

Na zdjęciu: Dziedziniec Błękitnego Meczetu. Fot.: Maria Chwierut
Na zdjęciu: Dziedziniec Błękitnego Meczetu. Fot.: Maria Chwierut

Stambuł (dawniej Konstantynopol) usytuowany  po obu stronach cieśniny Bosfor jest jedynym miastem na świecie położonym na dwóch kontynentach: w Europie i Azji. To wielokulturowy tygiel, końcowa stacja Orient Expresu oraz "miasto jedyne na świecie" – jak pisze w o swoim rodzinnym mieście noblista Orhan Pamuk w książce "Stambuł". Kilkugodzinny pobyt pozwolił nam jedynie dotknąć orientalnego uroku tego miejsca. Do Błękitnego Meczetu nie mogłyśmy wejść ze względu na dużą liczbę schodów i konieczność zdejmowania butów. Znajduje się on przy hipodromie, na którym niegdyś odbywały się wyścigi rydwanów. Stoją tu trzy oryginalne pomniki: obelisk Teodozjusza, obelisk Konstantyna VII  oraz Kolumna Wężowa. W pobliżu, przy placu Sułtanahmet znajduje się  Hagia Sophia, czyli Kościół Mądrości Bożej, uchodzący za jedno z największych osiągnięć architektury światowej.

Na zdjęciu: Lilla Latus przed wejściem na Wielki Bazar. Fot.: Maria Chwierut
Na zdjęciu: Lilla Latus przed wejściem na Wielki Bazar. Fot.: Maria Chwierut

Po krótkim zwiedzaniu postanowiłyśmy wybrać się na Wielki Bazar - Kapali Carsi. Bez pomocy życzliwych Turków nie zdołałybyśmy pokonać ok. dwukilometrowej, trudnej drogi pod górę. Na miejscu panuje zgiełk i gwar. Zakupy w Turcji są prawdziwym rytuałem, który nie może obejść się bez poczęstunku (pyszna kawa lub herbata jabłkowa) i długiego targowania się. Zmęczone, ale zadowolone wróciłyśmy do Słonecznego Brzegu późno w nocy.

Bułgarię na pewno będziemy mile wspominać i teraz już rozumiemy jej mieszkańców, którzy w hymnie narodowym śpiewają o swojej ojczyźnie: "Tyś ziemskim rajem, ta twoja krasa, to twoje piękno, ach, nie mają końca".
 

Komentarz

  • A niech zazdroszczą!
    Piotr
    23.08.2009, 19:29
    Dovile napisała super zdanie: "czasu i pieniędzy zawsze nam brakuje". I tak naprawdę jest. A wszystkie marudy stękające na brak pieniędzy niech się sami zastanowią czy nie za bardzo ubolewają nad swoim losem. Lilla jest w takiej samej sytuacji jak większość wózkowiczów. Ale potrafiła znaleźć cel i ustaliła priorytety. Ale ma coś jeszcze: ambicje. A przede wszystkim lubi ludzi. A Bułgaria to naprawdę piękny kraj. I niech się schowa Chorwacja ze swoimi betonowymi plażami i zejściami do morza jak do basenu.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas