Finał CL w Duisburgu. Polacy finiszują na czwartym miejscu
W miniony weekend zawodnicy reprezentacji Polski Rugby na Wózkach wzięli udział w finałowym turnieju tegorocznej edycji Champions League, który odbył się w Duisburgu w Niemczech.
Niedosyt i zadowolenie - takimi słowami można określić turniej finałowy. O tym, że "apetyt rośnie w miarę jedzenia" wiedzą wszyscy - tym stwierdzeniem można również scharakteryzować oczekiwania wobec drużyny The Reds przed ostatnimi zmaganiami. Teoretycznie, gdyby Polacy wygrali oba spotkania, a najbliżsi rywale swoje spotkanie odpowiednio przegrali - drużyna polska zajęłaby w całym cyklu nawet drugie miejsce. I tylko to słowo - gdyby... Zamiast tego, mamy najlepszy występ Polaków w historii ich udziału w elitarnych rozgrywkach Champions League.
W Duisburgu niestety oba mecze przegraliśmy - i mimo, iż wynik nie odzwierciedla stanu gry, to jednak szans z dobrze dysponowanymi Brytyjczykami i Finami nie mieliśmy. Na pocieszenie zostało ponoć tak bardzo nielubiane przez sportowców czwarte miejsce. To czwarte miejsce jest olbrzymim sukcesem reprezentacji. Zważywszy, że rozgrywki te traktowane były jako forma sprawdzania aktualnych dyspozycji zawodników, a także, że impreza docelowa jest dopiero w październiku, to z występu drużyny narodowej w całym cyklu można się tylko cieszyć.
Sukces ten jest wynikiem pracy całego zespołu, jednak jak to w grach zespołowych bywa, kilku zawodników szczególnie rozwinęło skrzydła podczas turniejów Champions League. W ataku prawie niezawodni - Krzysztof Kapusta i Tomasz Biduś, ciągle jeszcze nabierający doświadczenia Piotr Wilamowski, który swoimi "uderzeniami" zyskał sobie spore poważanie u rywali oraz chyba nie do końca doceniany, ale odwalający kawał dobrej roboty, zarówno w ofensywie, jak i defensywie - Dominik Rymer! Bez wątpienia najlepsza czwórka w polskiej reprezentacji. Jednak bez wsparcia wszystkich zmienników nie osiągnęliby takich rezultatów.
Turniej w Duisburgu to obok ciężkiej pracy na boisku, walki i zaangażowania, także ogromna masa błędów własnych. Zadziwiające jest to, że realizowane były zawiłe taktyki trenera Janusza Kozaka, skomplikowane akcje w ataku przeplatane sukcesami w defensywie przy równoczesnej tragicznej skuteczności podań do partnerów! Olbrzymia liczba strat była głównym czynnikiem porażki Polaków w obu spotkaniach. Początki obu meczu były dość wyrównane, by jednak w pewnym momencie w obu przypadkach nastąpił chaos i duża strata do rywala. Mimo szaleńczych pogoni w końcówce, poniesionych strat odrobić się już nie dało. Należy docenić upór i chęć walki. Determinacji zawodnikom nie brakowało, brakowało im skuteczności. Niby fatum, ale jednak pod całkowitą kontrolą zainteresowanych - przecież jest to element podstawowy w tym sporcie. Miejmy nadzieję, że podobne przypadki będą miały miejsce odtąd tylko i wyłącznie na treningach.
Monopol na wygrywanie turniejów kontynuuje niemiecki zespół The Rebels. Naszpikowany byłymi i obecnymi zawodnikami reprezentacji Niemiec team nie poniósł w tym sezonie żadnej porażki. Drugie miejsce zajęła reprezentacja Belgii, a trzecie reprezentacja Finlandii. Za Polakami reprezentacje Wielkiej Brytanii i Austrii, a także dwa zespoły niemieckie. W doborowym towarzystwie Polska uplasowała się w środku stawki. Nie podbiła Europy, ale scaliła zespół, który dopiero za trzy miesiące ma pokazać "lwi pazur".
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- „Wejdź Nowa” z własnym zakończeniem. Teatr Pinokio w Łodzi znów przełamuje bariery dostępu do kultury
- Dentezja – bezpłatna stomatologia bez barier dla osób z niepełnosprawnością w Warszawie
- Gospodynie turnieju minimalnie lepsze. Porażka Polek w meczu otwarcia MŚ
- Nowy system rezerwacji wizyt w urzędzie miasta
- Codziennie stajemy do walki: z miastenią twarzą w twarz
Dodaj komentarz