Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Jak uzyskać odszkodowanie z OC sprawcy wypadku

29.12.2016
Autor: Materiał Kancelarii pro juris, fot. Marta Kuśmierz (1), sxc.hu (2-4)
Źródło: Integracja 6/2016
liczenie pieniędzy

Czy wiesz, że ugoda między ofiarą wypadku a sprawcą bywa niekorzystna? Kto ma uprawnienia do odszkodowania, jakie są jego rodzaje i możliwe wysokości? Kiedy roszczenia się przedawniają? Jak działa rynek odszkodowań w Polsce? – na te i inne pytania odpowiadamy w pierwszej części nowego cyklu informacyjnego, skierowanego nie tylko do osób poszkodowanych.

Agnieszka Jędrzejczak: Dlaczego zajmuje się pani sprawami dotyczącymi odszkodowań?

Monika Stępnik: Z perspektywy czasu uważam, że mój pomysł na zaistnienie na rynku odszkodowań nie był przypadkowy. W 2013 r. byłam ofiarą wypadku komunikacyjnego, w wyniku którego doznałam szeregu ciężkich obrażeń ciała, lekarze nie dawali mi wręcz szans na przeżycie. Ktoś jednak nade mną czuwał i nie pozwolił mi odejść. Jako osoba poszkodowana otrzymywałam sporo ofert od firm, które oferowały pomoc w uzyskaniu odszkodowania za wypadek. Każda z tych firm obiecywa- ła najwyższą jakość oferowanej usługi, a niektóre wręcz licytowały się na kwoty, które dla mnie wywalczą.

Jak to „licytowały się” na kwoty?

Proszę sobie wyobrazić kilku przedstawicieli różnych firm, którzy pojawiają się w moim mieszkaniu i po krótkiej rozmowie, „oferują” różne, czasami niebotyczne kwoty odszkodowań z OC sprawcy, które mogę otrzymać, o ile powierzę im swoją sprawę. Nie pytają przy tym o żadną dokumentację, a opierają swoje prognozy wyłącznie na kwadransie rozmowy. Miałam wrażenie, że uczestniczę w jakiejś licytacji własnego zdrowia.

I jak to się zakończyło? Była Pani zadowolona z wysokości odszkodowania?

Tak, dokonałam wyboru, ale nie byłam zadowolona z odszkodowania. Niestety, otrzymana kwota nie przypominała obietnic przedstawiciela.

Co więc Pani zrobiła?

Pobrałam odszkodowanie i w zasadzie tyle. Ale coś we mnie drgnęło. Zaczęłam szukać informacji w internecie, nabierałam świadomości, że mogłam i powinnam otrzymać znacznie więcej. Zadecydowałam, że tej sprawy nie wolno zamykać, trzeba spróbować walczyć o swoje do końca. Niestety, im więcej szukałam, tym bardziej uświadamiałam sobie, jak wielki jest rynek odszkodowań. Są setki, jeśli nie tysiące firm i kancelarii, które zajmują się odszkodowaniami. Na stronach internetowych firm znajdywałam zachęty do tego, by związać się właśnie z nimi. Dlaczego? Bo każda przedstawiała się jako najlepsza, łącznie z tą, która prowadziła moją sprawę.

samochód po wypadku
fot. sxc.hu

Która uzyskała znacznie mniej, niż obiecywała...

Tak. Zaczęłam wynotowywać plusy i minusy każdej z kancelarii odszkodowawczych, którymi się zainteresowałam. W ten sposób eliminowałam ryzyko podjęcia złej decyzji po raz drugi. Tym razem nie chciałam kierować się emocjami, a chłodną kalkulacją. W końcu na placu boju pozostała jedna kancelaria. Napisałam maila, spotkałam się z przedstawicielem. Spotkanie było merytoryczne, treściwe. Powiem więcej – byłam zachwycona! W trakcie rozmowy okazało się, że ta kancelaria prowadzi nabór pracowników. Pomyślałam: „a może spróbować ?”. I tak spotkanie, które początkowo miało dotyczyć wyłącznie mojej sprawy, przerodziło się w wielogodzinną rozmowę o rynku odszkodowań, a ja coraz bardziej przekonywa- łam się, że chcę w nim uczestniczyć. Że być może mój wypadek oraz to wszystko, co się później działo, nie było dziełem przypadku, że mam do spełnienia jakąś misję. Przekazałam tej kancelarii swoją sprawę do dalszego prowadzenia i stałam się jej pracownikiem, integralną częścią. Mogłam teraz pomagać poszkodowanym, takim jak ja, w podjęciu właściwej decyzji. To coś wielkiego!

To imponujące. Rozumiem, że sprawa Pani odszkodowania się zakończyła. Czy udało się uzyskać znacznie więcej niż z pomocą pierwszej firmy?

Oj nie, sprawa jeszcze się nie zakończyła i długo nie zakończy. Pierwsze wpłaty już wpłynęły, ale pojawiła się propozycja zamknięcia sprawy ugodą. Moja obecna kancelaria (i ja już też) jesteśmy z zasady przeciwnikiem ugód, bo w imię czego Poszkodowany ma się zrzekać części – często bardzo wielkiej – swoich roszczeń? Do zawarcia ugody nie doszło, a sprawa toczy się w sądzie.

Co ma Pani na myśli, mówiąc, że ugoda jest zrzeczeniem się roszczeń?

Zasadą jest, że ugoda jest zrzeczeniem się części roszczeń, w zamian za polubowną wypłatę. Ale dlaczego poszkodowani mieliby się ich zrzekać ? Zwłaszcza że często propozycje Ubezpieczycieli to kropla w morzu tego, co się należy. Podam przykład: w sprawie, w której można dochodzić kwoty na poziomie np. 100 tys. zł, Ubezpieczyciel potrafi zaproponować ugodę na 30 tys. zł. W sprawach poważniejszych, gdy roszczenia przekraczają milion zł, Ubezpieczyciel może zaproponować np. 200–300 tys. zł. Podkreślam: zwłaszcza przy sprawach poważnych Poszkodowany nie ma szans na uzyskanie nawet w zbliżeniu tego, co może otrzymać, walcząc o swoje do końca w sądzie.

I ludzie te ugody podpisują?

Podpisują i jeszcze bardzo często są zadowoleni z tego, że zakończyli sprawę ugodą. Powiem więcej, do zawierania różnych ugód dochodzi również, gdy osoby poszkodowane są reprezentowane przez firmy profesjonalnie zajmujące się odszkodowaniami.

nieczytelny podpis
fot. sxc.hu

Co się dzieje, jeśli ktoś taką ugodę podpisze? Czy może nadal walczyć o dopłatę?

Niestety, prawie zawsze nie może. Ugoda praktycznie zamyka możliwość dochodzenia dalszych roszczeń. Są w niej bowiem wskazane zapisy, że Poszkodowany zrzeka się możliwości walki o kolejne świadczenia. Czasami ugodę udaje się złamać, ale niestety, są to na ogół wyjątki od reguły.

A jeśli ktoś nie zawarł ugody, a dostał za małe odszkodowanie, to można mu jakoś pomóc?

Tak. Można dochodzić dalszych roszczeń, aż do pełnej ich wysokości. I to nawet jeśli wypadek był wiele lat temu. Przeszkodą jest wyłącznie przedawnienie sprawy.

Proszę powiedzieć, czym są terminy przedawnień?

Ustalmy najpierw, jakie osoby w ogóle mogą ubiegać się o odszkodowanie z OC sprawcy, bo niestety nie będzie ono przysługiwało wszystkim. O odszkodowanie z tytułu odpowiedzialności cywilnej sprawcy zdarzenia mogą ubiegać się osoby poszkodowane w wypadkach, do których nie doszło z ich wyłącznej winy. Nasza kancelaria walczy o odszkodowania dla Poszkodowanych w wyniku wypadków komunikacyjnych, wypadków w pracy, gospodarstwach rolnych, ale również dla osób, które potknęły się lub poślizgnęły na zaniedbanym chodniku (czyli np. na wystającej kostce czy zaśnieżonym lub nieposypanym chodniku). Zasadą jest, by osoba poszkodowana nie była wyłącznie winna temu wypadkowi. Czyli w przypadku wypadku komunikacyjnego, nie może być uznana za sprawcę wypadku, w wypadku w pracy choćby część winy musi leżeć po stronie pracodawcy. Podobnie w wypadkach na terenie gospodarstw rolnych – tutaj też część winy musi leżeć po stronie właściciela gospodarstwa (nawet gdy do wypadku dojdzie wskutek potknięcia się dziecka rolnika o pozostawione narzędzia rolnicze czy ogrodowe).

Wróćmy do terminów przedawnień.

Zgodnie z obecnymi przepisami przedawnienie w sprawie wypadku komunikacyjnego, w którym Poszkodowany doznał obrażeń ciała co najmniej w postaci złamania (ale nie może być sprawcą!), wynosi 20 lat od dnia wypadku. Z kolei termin przedawnienia w wypadkach w pracy, w gospodarstwie rolnym czy na chodniku, z reguły wynosi 3 lata od dnia zdarzenia. Istnieją wyjątki od tej reguły, ale dla uproszczenia nie będziemy tego teraz rozwijać.

Rozsypane klocki, z których każdy oznacza dzień z kalendarza
fot. sxc.hu

Czy do tego, aby ubiegać się o odszkodowanie potrzebne jest ubezpieczenie? Mamy niską świadomość ubezpieczeniową i wiele osób nie posiada żadnej polisy.

Ubezpieczenie nie ma tutaj nic do rzeczy. O odszkodowanie może ubiegać się każdy poszkodowany nie z własnej winy, w przypadkach o których powiedzia- łam przed chwilą. Niemal wszyscy nasi Klienci roszczą o należne odszkodowania z OC sprawcy wypadku, czyli np. OC pojazdu, który spowodował wypadek, OC pracodawcy, OC rolnika, czy OC zarządcy drogi. Przecież to nie Pani wina, że ktoś odpowiedzialny za utrzymanie chodnika w należytym stanie nie usunie z niego lodu, śniegu, nie posypie go piaskiem – jednym słowem, zaniedba swoje obowiązki.

Przyznam, że rozbudziła Pani moją ciekawość. Proponuję następnym razem porozmawiać o kwotach odszkodowania, np. po wypadku złamania ręki, i w poważniejszych zdarzeniach, np. paraliżu od pasa w dół, o rentach przyznawanych przez Ubezpieczyciela – niezależnie od ZUS, oraz o opłatach na rzecz Kancelarii.

O opłatach powiem od razu: analiza sprawy, jej zaopiniowanie, są bezpłatne. Nasze honorarium pojawia się dopiero w momencie uzyskania dla Klientów świadczeń odszkodowawczych i jest to ustalony wcześniej procent od kwoty wygranego odszkodowania. Nie ma innych opłat, żadnych ukrytych, wszystko od początku do końca jest jasne. Nasza Kancelaria nie tylko prowadzi sprawy na drodze polubownej i sądowej, ale daje możliwość sfinansowania sprawy sądowej dla swoich Klientów na jej koszt. Klient nie ponosi wysokich kosztów sądowych, bo ponosimy je za niego. Co więcej, Kancelaria udziela zaliczek dla Klientów, na poczet przyszłego odszkodowania, nawet do 10 tys. zł. I gwarantuje walkę o najwyższe możliwe odszkodowanie. Zapraszam do kontaktu z Ogólnopolską Kancelarią Odszkodowawczą pro juris.

Kontakt do kancelarii

Kontakt z Kancelarią pro juris jest możliwy przez adres: doradztwo@projuris.pl, a także pod nr. infolinii 0801 05 05 81 lub przez e-mail dyrektor Moniki Stępnik: monika.stepnik@projuris.pl. Więcej informacji: www.projuris.pl.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas