Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Lekcja dobrego wychowania

04.02.2009
Autor: Marta Kotas, Fot.: www.sxc.hu, Gozde Otman

Dobre wychowanie to cecha, którą ma niewielu ludzi. A kultura wobec osób z niepełnosprawnościami to już praktycznie rzadkość. Wystarczy tak niewiele, by było miło.

Osoby z niepełnosprawnościami traktowane są przez innych inaczej, a obecność kogoś z niepełnosprawnością w towarzystwie kojarzy się z pewnym dyskomfortem i nieumiejętnością właściwego zachowania się. W dużej mierze wynika to z faktu, że podświadomie uważa się, że osobie z niepełnosprawnością należą się specjalne przywileje lub że wymaga ona zdecydowanie więcej uwagi i opieki. Oczywiście najczęściej jest to opinia mylna i zwykle osoba z niepełnosprawnością nie potrzebuje szeregu specjalnych przywilejów. I zamiast współczucia czy dyskomfortu oczekuje „normalnego” traktowania. Z racji tego bardzo przydatne okazuje się zapoznanie z paroma podstawowymi zasadami, które dotyczą relacji i zachowań wobec osób z niepełnosprawnościami. Tak, by nie stawiać ich w niezręcznej sytuacji ani nie urażać.

Student pomaga koledze w nauce. Fot.: www.sxc.hu
Fot.: www.sxc.hu

Dobre wychowanie ważne, bo…
Osoby z niepełnosprawnościami są bardzo czułe na punkcie swojej niepełnosprawności, dlatego też często na przejaw współczucia reagują agresją lub czują się upokorzeni. Okazując nadmierną i zbędną troskę, możemy urazić taką osobę. Oczywiście jeśli mamy do czynienia z krewnym czy bliskim znajomym, wówczas potrafimy wyczuć, jakiego rodzaju zachowania nie sprawią mu przykrości czy nie upokorzą go, a nas samych nie postawią w złym świetle.

- Ludzie często starają się na siłę mi pomóc – mówi niewidoma Kasia Dobrowolska. – Kiedy zauważają, że idę z laską, podbiegają do mnie i np. na siłę przeprowadzają przez ulicę czy ciągną do autobusu. Zwykle radzę sobie sama, a takie „nagłe zrywy” częściej odbieram jako atak niż chęć pomocy. Co więcej, staram się być normalną, „zwykłą” osobą, a nie kimś, kto nie poradzi sobie z najprostszymi czynnościami, a co za tym idzie, trzeba go wyręczać nawet w najprostszych sprawach – wyjaśnia Kasia.

Według psycholog Marii Skut, ludzie sprawni często nie mają wyczucia, jeśli chodzi o udzielanie pomocy osobom z niepełnosprawnościami. Nie zdają oni sobie sprawy, że nawet ich najszczersze chęci mogą być negatywnie odebrane, gdy ktoś o tę pomoc nie prosi czy nie wygląda na osobę tej pomocy potrzebującą. Nie można zakładać, że każda osoba z niepełnosprawnością potrzebuje pomocy i nie wszyscy chcą być traktowani w uprzywilejowany sposób. Niestety sprawni często nie zdają sobie z tego sprawy i nie analizując sytuacji, „ruszają z (nieraz zbędną) pomocą".

Dziewczyna w kapturze. Fot.: Gozde Otman/www.sxc.hu
Fot.: Gozde Otman/www.sxc.hu

Co mnie denerwuje
Dla Kasi Dobrowolskiej najbardziej irytujące jest to, gdy podczas rozmowy, w trakcie której obecny jest opiekun, wszystkie pytania dotyczące jej samej kierowane są do niego.
- Nie wiem czy wynika to z faktu, że jestem niewidoma i nie jestem w stanie nawiązać kontaktu z rozmówcą, czy z wygody, jednak jest to dość niegrzeczne, a mnie samej sprawia wiele przykrości – mówi Kasia. - Oczywiście nie jest to zachowanie nagminne i zwykle spotykam się z tym, nawiązując kontakt z nową osobą lub jakimś dalekim znajomym, no i kiedy jestem w towarzystwie np. rodziców czy siostry – tłumaczy.

Drugą rzeczą, która denerwuje Kasię, jest fakt, że ludzie mówiąc do niej, nie przedstawiają się, nim zaczną rozmowę. - Szczególnie dotyczy to osób mniej znanych, których głosu zwykle nie rozpoznaję – mówi Kasia. – Często ktoś zaczyna rozmowę, oczekując od razu, że skojarzę kim jest i czego ode mnie oczekuje. Nie zawsze jednak jest to tak oczywiste, jakby się mogło wydawać. Dlatego też odbieram to jako nieuprzejmość, ponieważ zarówno laska, jak i ciemne okulary jednoznacznie mogą sugerować, że jestem niewidoma.

Dla poruszającego się na wózku Kamila Lewandowskiego ignorowanie go nie jest najgorsze. Bardziej irytujące okazuje się przedmiotowe traktowanie.
- Niby te sytuacje zdarzają się rzadko, ale znajomi zapominając się, kładą na mnie czy na moim wózku książki czy torebki lub kilkakrotnie nawet rzucano mi swetry i kurtki – wylicza Kamil. – Jasne, że nic się nie stanie, kiedy ktoś o to poprosi – wyjaśnia. – Bardziej drażniące są przypadki, kiedy robią to bez pytania, po prostu rzucając jakąś rzecz na mój wózek czy na mnie – dodaje.


Innym męczącym zjawiskiem dla Kamila jest nagminne wyręczanie go w różnych obowiązkach czy czynnościach, a często - przyznawanie mu taryfy ulgowej.

- Kiedy jestem na uczelni, znajomi lub personel uczelni starają się za wszelką cenę mi pomóc – mówi Kamil. – Nie tylko nie pozwalają mi wykonywać prostych czynności, jak choćby przyniesienie notatek, odbicie materiałów na ksero, ale odciążają mnie nawet wykładowcy, którzy traktują mnie lepiej – zezwalając na pewne braki czy przymykając oko na moją niewiedzę – opowiada. - Co prawda znajomych oduczyłem tego i teraz powierzają mi tyle samo obowiązków co innym, np. w pracy grupowej. Jednak o wiele gorzej jest z wykładowcami – trudno się przecież wykłócać o to, że umiem mniej – kończy Kamil.

Do góry nogami. Fot.: Gozde Otman/www.sxc.hu
Fot.: Gozde Otman/www.sxc.hu

Oczekiwania
Oczekiwań jest wbrew pozorom niewiele. Przede wszystkim najważniejsze jest to, aby podchodzić z szacunkiem do osób niepełnosprawnościami. Szacunek ten przede wszystkim wyraża się w unikaniu określeń obraźliwych czy upokarzających. Jednak wiąże się to również z tym, aby zwracać uwagę na osobę z niepełnosprawnością podczas rozmowy czy podczas rozdzielania zadań. I nie chodzi tutaj o uprzywilejowane traktowanie czy ciągłe wypytywanie o jej samopoczucie lub niepełnosprawność.

- Chciałabym przede wszystkim, aby wszyscy traktowali mnie jak zwyczajną osobę – mówi Kasia. – A nie jak kogoś, na kogo trzeba uważać, kogo trzeba pilnować czy pomagać mu na każdym kroku – wylicza. – Jasne, że kiedy byłam mniejsza, to wszystko miało sens, ale teraz, gdy mam 28 lat, wiele osób sprawia, że czuję się, jakbym w dalszym ciągu miała pięć lat i potrzebowała prowadzenia za rękę – dodaje Kasia.

Kamil od innych oczekuje, aby przestali traktować go jak przedmiot do wożenia różnych rzeczy, a także, by nie odciążano go od każdego obowiązku, gdyż to sprawia, że czuje się jeszcze bardziej niepełnosprawny niż w rzeczywistości.

Motyl w dłoni. Fot.: www.sxc.hu
Fot.: www.sxc.hu

Zważaj na słowa!
Osoby z niepełnosprawnościami dużą wagę przywiązują również do słownictwa, jakiego używa się, kiedy mówi się o nich lub o ich chorobie. - Chyba największym nietaktem jest, kiedy ktoś mówi o mnie „kaleka” – mówi Kamil Lewandowski. – I już nawet nie chodzi o to, że jest to niegrzeczne, tylko przykre, nawet bardziej niż kiedy słyszę, że „jestem przykuty do wózka”. To ostatnie można odebrać jeszcze w jakiś pozytywny sposób czy po prostu jako skrót myślowy, niby kolokwialny, ale nie tak upokarzający jak „kaleka” – wyjaśnia. - Zresztą pewnie podobnie myślą osoby z innymi niepełnosprawnościami. W końcu język polski jest bogaty, jeśli chodzi o możliwości ubliżenia osobom mniej sprawnym – dodaje.

 


Mówiąc o osobach z niepełnosprawnościami, trzeba pamiętać, że łatwo je urazić źle dobranym słowem, zwłaszcza kiedy chcemy zdefiniować jej status. Lepiej jest powiedzieć np. osoba niesłysząca niż głuchy. Jednak z drugiej strony nie należy popadać w skrajności i uważać na wszystko, co mówimy. Nikt nie odbierze źle zwrotu: „do zobaczenia” czy „miło cię widzieć”, jeśli jest osobą niewidomą.

Niewidomy z laską. Fot.: www.sxc.hu
Fot.: www.sxc.hu

Nic na siłę
W kontaktach z osobami z niepełnosprawnościami należy pamiętać o tym, by żadna nasza pomoc nie była jednocześnie narzucaniem się lub aby nie była odbierana jako atak na prywatność danej osoby. Chodzi tutaj o wszelkie próby wmuszania pomocnych gestów, które często mogą się okazać zbędne. Trzeba unikać np. przeprowadzania przez ulicę na siłę, ustępowania miejsca lub wmuszania miejsca w środkach komunikacji miejskiej, kiedy osoba niepełnosprawna nie chce siadać. Warto umieć odczytywać czy osoba z niepełnosprawnością pomocy potrzebuje.

Każda chęć pomocy powinna wcześniej być zakomunikowana i poprzedzona stosownym pytaniem. Dopiero po uzyskaniu zgody osoby niepełnosprawnej można udzielić pomocy. Nie należy pomagać na siłę i każdemu tylko dlatego, że jest to osoba z niepełnosprawnością.

Dłonie. Fot.: www.sxc.hu
Fot.: www.sxc.hu

Wiadomo jednak, że każda z powyższych wskazówek powinna być traktowana dość swobodnie. Nie powinno się popadać w skrajności i zważać na każdy gest i każde słowo. Osoby niepełnosprawne mają spory dystans do siebie i potrafią zrozumieć, że momentami możemy niechcący coś zrobić czy powiedzieć. W każdej sytuacji powinniśmy robić tak, by nie sprawić swoim zachowaniem przykrości drugiej osobie.

Od niedawna w Polsce dostępny jest „Praktyczny poradnik savoir–vivre wobec osób niepełnosprawnych” autorstwa Judy Cohen. Książka została przetłumaczona przez Pełnomocnika rządu ds. Osób Niepełnosprawnych i zaadaptowana przez Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych na zlecenie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • Gratuluje
    Justyna
    09.02.2009, 10:21
    Gratuluje pomysłu. Temat jest niby oczywisty ale jakże często pomijany...
    odpowiedz na komentarz
  • Zaradność
    Małgorzata
    05.02.2009, 22:29
    Witam ! Mam męża osobę niepełnosprawną od 4-go roku życia /najechał go sam.cież./amputowali mu prawą nogę powyżej kolana gdy miał 4 latka.Przez swoje całe życie dźwigał swą niepełnosp.bardzo dzielnie.Z tego co mi opowiadał chodził do szkoły z dziećmi zdrowymi i to uczyło go zaradności.Teraz jest osobą 59 letnią i nadal świetnie sobie radzi.Bardzo męża podziwiam za to i kocham.Jest osobą czułą i wrażliwą. Jeżdzi na rowerze i samoch.przystosow.Ma zawód dostosow.do jego możliwości/zegarmistrz/ 35 lat w zawodzie,w domu nie potrzebuje żadnej pomocy chodzi na prot.modularnej.Potrafi się posługiwać komputerem.Gotować.Uważam,że został dobrze przygotowany do życia przez szkołę i swoich mądrych rodziców.Myślę że jest bardziej zaradny niż niejedna osoba zdrowa w obecnych czasach.Martwi mnie teraz to ,że program "sprawny dojazd" został zlikwidowany a jego sam.się sypie ,a do pracy trzeba dojeżdzać jeszcze parę lat do emerytury. Szkoda,że nasze państwo nie przypatruje się każdej osobie niepełnosprawnej indywidualnie poprzez swoje instytucje w terenie i w zależności od potrzeb danej osoby nie wdraża tego programu "sprawny dojazd".Przecież tych osób na danym terenie nie jest znów aż tak dużo.Myślę tylko o osobach o nieprawnych nogach,rękach i na wózkach inwal.niewid.z opiekunami.Osoby z porażeniami mózgowymi i po wylewach, które muszą mieć opiekunów. Te osoby jeszcze muszą chcieć jeżdzić samoch.lub ich opiekunowie którzy zechcą ich wozić.Trzeba by wtedy zrobić dokładny wywiad środowiskowy ,poparty opinią uczciwego lekarza i dopiero takiej osobie przyznać kredyt lub dofinansowanie. A u nas niestety daje się wszystkim osobom niepełnospr.nawet tym którzy mają zdrowe ręce i nogi a potem nie korzysta z tego sam niepełnosp.tylko rodzina. Uważam,że gdyby środki finans.były dokładniej przyznawane to teraz by ich nie zabrakło i nie trzeba by było programu "sprawny dojazd" zawieszać. Serdecznie pozdrawiam
    odpowiedz na komentarz
  • Taaak.
    Mariola
    05.02.2009, 16:52
    Zgodzę się, tylko czytają to, ludzie o tym wiedzący, jak to przekazać tym nieświadomym? Nie widzę sposobu.
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas