Czytelniczka: klatka schodowa zastawiona przypiętym rowerem. Nie można przejść. Co robić?
Pod jednym z artykułów na naszym portalu pojawił się ciekawy komentarz Czytelniczki, podpisanej „Poznanianka”. „Jakim prawem ktoś odbiera komuś wolność!?” – pyta.
„Typowy przykład, jak polskie prawo zmusza ludzi do przestępstw – czytamy w komentarzu – taka sytuacja:
stara prywatna kamienica, na drugim piętrze mieszka osoba niepełnosprawna, nie poruszająca się samodzielnie, na wózku. Schody pokonuje z wielkim trudem, z jednej strony wspierając się na poręczy, a z drugiej na innej osobie, wózek znosi inna osoba. Jednak ktoś okazał się tak bezmyślny, że postawił sobie rower męski duży przy poręczy schodów i tak kilka dni i nocy stoi przypięty.
Dzień przed planowanym wyjściem osoby niepełnosprawnej, akurat na wizytę do lekarza, rodzina tej osoby szuka daremnie po sąsiadach właściciela roweru. Nic. Ktoś szepnął, by dać jakiemuś penerkowi na flachę, to rower zniknie i po problemie. Nie, człowiek uczciwy załatwi legalnie.
Dzień wyjścia. Telefony do administracji budynku, rozmowy z właścicielem kamienicy i sąsiadami, mijają godziny, zbliża sie czas wizyty u lekarza, osoba niepełnosprawna siedzi w mieszkaniu, ubrana, czeka i płacze! Telefon do Straży Miejskiej i informacja, że nic nie zrobią, nie mogą odciąć zabezpieczenia cudzej własności w prywatnej kamienicy. Telefon na policję, również nic nie mogą zrobić, przyślą patrol, by sprawdzić, czy rower nie kradziony, jak się okazało na miejscu, to w przypadku starego roweru nawet tego nie są w stanie sprawdzić.
Czarna rozpacz wszystkich ogarnia, bezsilność. Więcej strachu o podrzucony stary, cudzy rower niż o życie i zdrowie osoby niepełnosprawnej! Czas wizyty u lekarza mija. Cóż, dla zdrowego człowieka przejście obok roweru to żaden problem, lecz dla osoby niepełnosprawnej ten odcinek bez poręczy jest nie do pokonania! Cały dzień przykrości i łez. A jakby chcieć wyjść na spacer, na powietrze? Jakim prawem ktoś odbiera komuś wolność!? Jakie prawo pozbawia osobę niepełnosprawną drogi wyjścia z mieszkania i tak bardzo trudnej drogi? Czy cudzy rower jest ważniejszy od ludzkiego życia, od osoby niepełnosprawnej?
Administracja, po kolejnych telefonach, obiecuje zająć się tym jutro! Zostało zapisać się ponownie na wizytę do lekarza, znów prawie dwa miesiące czekania, strach, że przyjdą terminy wizyt, na które dwa lata się czeka i przez głupi rower przypięty do poręczy się nie pójdzie?
A gdzie przepisy przeciwpożarowe, drewniane schody, jedyna droga ewakuacji w razie pożaru? Czy ktoś mądry poradzi, co zrobić w takiej sytuacji? Pomysł z flachą był może nienajlepszy, ale chyba byłby skuteczny. Na przyszłość oddam nawet dwie flachy, bo zdrowie i nerwy stracone są więcej warte, a uczciwie jednak się nie da, takie realia!”
Jaki jest Twój pomysł na rozwiązanie takiej sytuacji? Lepiej legalnie czekać w nieskończoność czy rozwiązać sprawę niezgodnie z prawem? Napisz nam swoją opinię pod artykułem.
Komentarz