Rio 2016. Znicz zapłonął
Brawurowy skok wózkiem, przemarsz sportowców, samba na protezach. To niektóre z atrakcji ceremonii otwarcia Igrzysk Paraolimpijskich w Rio de Janeiro, która w nocy z 7 na 8 września 2016 r. odbyła się na legendarnej Maracanie.
Ostatnie odliczanie i zaczęło się. Trybuny niemal pełne. Dla Brazylijczyków dzisiejszy dzień to podwójne święto. Ceremonia otwarcia przypada w Dzień Niepodległości. Wiele osób ceremonią kończy wolny dzień, który rozpoczęli na plaży.
Mocnym zakończeniem odliczania był skok wózkiem przez cyfrę „0”, wykonany przez Aarona „Wheelza” Fotheringhama, znanego z tego, że w pogardzie ma niebezpieczeństwo. Aby wykonać skok, zjechał z 17-metrowej platformy. Tuż po tej ewolucji niebo wokół stadionu rozświetliły fajerwerki, a publiczność żywiołowo przyjęła utwór „Um bilhete pra Didi”, który chociaż został napisany w 1972 r., w roku 2007 został uznany za najlepsze nagranie w historii brazylijskiej muzyki.
Hymn równie piękny
Zaraz potem samba rozgrzała publiczność, a entuzjazmu nie zdołała ugasić nawet... woda, która pojawiła się nagle na murawie stadionu. Oczywiście udawana, lecz niemal realne wydawało się przepłynięcie tego błękitu przez Daniela Diasa, pochodzącego z Brazylii wielokrotnego mistrza paraolimpijskiego.
Był to jedynie wstęp do zaprezentowania oceanu i plaży – symboli wypoczynku w brazylijskim stylu. Gdy słońce nad tą plażą zaszło, na murawę stadionu wniesiono flagę brazylijską. Wzruszające było przy jej podnoszeniu wykonanie hymnu państwowego przez Joao Carlosa Martinsa, który grał na fortepianie zniszczonymi chorobą dłońmi. Jednak utwór, co jest w pewien sposób symboliczne, wybrzmiał równie pięknie, jak zwykle. A może i piękniej.
Rafał Wilk chorążym
Tuż po tym, gdy flaga Brazylii zawisła na maszcie, rozpoczęła się parada reprezentacji wszystkich krajów, które od 8 września będą się zmagać na sportowych arenach paraolimpiady. Otworzyła ją grupa sportowców pod flagą paraolimpijską. To sportowcy z krajów objętych wojną. Ich pojawienie się jest apelem o pokój na świecie. Nazwy poszczególnych krajów zapisane były na elementach puzzli, które razem złożyły się na ogromne serce, składające się ze zdjęć wszystkich startujących w Rio zawodników.
Jako 119. z kolei przed publicznością przemaszerowała polska reprezentacja. Prowadził ją Rafał Wilk, podwójny mistrz paraolimpijski z Londynu, mistrz świata, zdobywca Pucharu Świata. Za nim szli przedstawiciele 13 dyscyplin, ich trenerzy, przewodnicy i piloci. Polacy to mistrzowie świata, rekordziści i obrońcy tytułów paraolimpijskich. Do Rio przyjechali po medale.
Widzom zaprezentowała się tylko część polskich zawodników, co świadczy o coraz większym profesjonalizowaniu się sportu paraolimpijskiego. Po prostu reszta Polaków wybrała sen, ponieważ rano czekają ich starty. Coraz wyraźniej więc widać, że Igrzyska Paraolimpijskie to nie jest zabawa.
Natchnąć innych
Po przemarszu nadszedł czas na przemówienia. „Jesteście nadludźmi, naszymi bohaterami, którzy udowadniają, że nic nie jest niemożliwe, inspiracją dla ludzi i dla Brazylii” – to tylko niektóre określenia sportowców z niepełnosprawnościami, które padały podczas oficjalnych przemówień prezydenta Komitetu Organizacyjnego Rio 2016, Carlosa Arthura Nuzmana, i sir Philipa Cravena, przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego, który po portugalsku podkreślał, że Igrzyska Paraolimpijskie w Rio, to igrzyska ludzi.
- Drodzy paraolimpijczycy, jesteście wzorem, który współczesny świat chce widzieć. Postrzegacie przeszkody jako okazje, walczycie o swoje prawa – mówił sir Philip Craven. – Jesteście gotowi pokazać pełnię swoich możliwości i natchnąć innych do uprawiania sportu.
Oficjalna część ceremonii nie była jednak wolna od napięć politycznych, które przeniosły się z ulic na trybuny stadionu. Okrzyki niezadowolenia wyraźnie wskazywały preferencje polityczne widzów.
Technosamba
Po przemówieniach widzowie zabrani zostali w podróż do świata zmysłów, symbolizowaną przez kilkaset osób z białymi, a właściwie świetlnymi laskami. Po nich zaprezentowała się para niewidomych tancerzy. Zaprezentowano też piktogramy poszczególnych dyscyplin sportowych, by następnie wnieść na stadion flagę paraolimpijską. Uczyniły to dzieci z niepełnosprawnością, chodzące dzięki połączeniu specjalnymi butami ze swoimi ojcami.
Wykonano hymn paraolimpijski, nastąpiły ślubowania zawodników, sędziów, trenerów i przyszedł czas na... sambę, którą wykonała Amy Purdy, poruszająca się na dwóch protezach amerykańska snowboardzistka, a także modelka i aktorka. To dla niej nie pierwszyzna. Sławę w USA zdobyła jako uczestniczka programu „Taniec z Gwiazdami”. Tym razem kilkuminutowy taniec wymagał wcześniej 45 dni treningu. Na swych protezach – cudach techniki – tańczyła z równie nowoczesnym robotem o imieniu Kuka.
Schody do znicza
Po tym pięknym tańcu nadszedł kulminacyjny moment ceremonii – zapalenie paraolimpijskiego znicza. Na stadion ogień wniósł lekkoatleta, multimedalista paraolimpijski, Antonio Delfino. Pochodnię przejmowali kolejni byli paraolimpijczycy, a jednej z nich, prekursorce ruchu paraolimpijskiego w Brazylii, wspierającej się o lasce Marcii Malsar, w misji nie przeszkodził nawet upadek. Przewróciła się z pochodnią na płycie stadionu, mokrej od deszczu, który lunął pod koniec ceremonii. Publiczność zgotowała jej jednak owację na stojąco ze łzami wzruszenia w oczach.
Ostatni z zawodników poruszał się na wózku. Tymczasem do znicza prowadziły... schody. Wpadka organizatorów? Przeciwnie. Ze schodów wyłoniła się rampa, po której zawodnik podjechał do samego znicza i zapalił go.
Rozpoczęły się więc XV Letnie Igrzyska Paraolimpijskie w Rio de Janeiro.
Relacje z Igrzyska Paraolimpijskich w Rio na Niepelnosprawni.pl/rio oraz Paraolimpijski.pl.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- „Wejdź Nowa” z własnym zakończeniem. Teatr Pinokio w Łodzi znów przełamuje bariery dostępu do kultury
- Dentezja – bezpłatna stomatologia bez barier dla osób z niepełnosprawnością w Warszawie
- Gospodynie turnieju minimalnie lepsze. Porażka Polek w meczu otwarcia MŚ
- Nowy system rezerwacji wizyt w urzędzie miasta
- Codziennie stajemy do walki: z miastenią twarzą w twarz
Dodaj komentarz