Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

W domu nad zalewem

13.07.2016
Autor: tekst i zdjęcia: Damian Szymczak
Źródło: Integracja 3/2016
Mężczyzna na wózku siedzi w swoim mieszkaniu, na ścianach namalowane przez niego obrazy

Jeden skok na zawsze zmienił życie. Niełatwo po czymś takim się pozbierać, ale można. Arkadiusz Cyprian, gdy trafił na wózek, odkrył swoje zdolności plastyczne. Stworzył już kilkaset obrazów, a wszystkie namalował ustami. Pracuje też zawodowo i pomaga innym.

Tamten ciepły, letni dzień to już odległa przeszłość. Niechętnie do niej wraca. Miał 17 lat.

- Pojechałem nad stawek, byłem tam po raz pierwszy, skakaliśmy z kolegami do wody – wspomina Arkadiusz Cyprian. – Niestety, w pewnym momencie uderzyłem głową w jakąś podwodną przeszkodę, której nie powinno być. Nastała ciemność, to wszystko.

Tego nie da się policzyć

Był początek lat dziewięćdziesiątych. Czekał go pobyt w szpitalu. Jednym, drugim, trzecim, kolejnym. Sam nie wie, ile ich było, stracił rachubę. Później ośrodki rehabilitacyjne, wreszcie powrót do domu.

Powoli docierała do niego świadomość, że resztę życia spędzi na wózku. Ręce też już nie będą tak sprawne jak wcześniej. Miał jednak ogromne szczęście – rodzinę. Rodzice i rodzeństwo zaopiekowali się nim troskliwie. To niezbędne, by dojść do siebie i zastanowić się nad tym, co dalej.

Mieszka we wsi Jezierzyce w powiecie kościańskim. I właśnie do Kościana trafił na Warsztaty Terapii Zajęciowej, do Ośrodka Rehabilitacyjnego dla Dzieci i Młodzieży (tę placówkę prezentowaliśmy już na łamach „Integracji”). W 1997 lub 1998 roku, jedna z terapeutek dostrzegła u niego talent plastyczny, przede wszystkim do malowania. Co ciekawe, wcześniej nawet nie podejrzewał, że może mieć takie zdolności. I zaczęły powstawać pierwsze obrazy, wszystkie malowane ustami. Szybko ich przybywało.

Minął rok, może dwa, gdy zorganizowano mu pierwszą wystawę.

Arkadiusz nie wie dokładnie, ile już namalował obrazów, 700–800? Trudno je policzyć. Maluje u siebie w domu. Jak powstaje taki obraz?

- Najkrócej mówiąc, w pocie czoła – mówi z uśmiechem. – Szczęka boli, kark też, muszę się bowiem często pochylać nad płótnem, a to nie jest łatwe. To przecież nie ręka, którą można wyciągnąć przed siebie.

Stały klient

Namalowanie obrazu zajmuje mu około czterech do pięciu podejść, po dwie, trzy godziny każde. I tu ciekawostka techniczna. Płótno i ramy, w standardowych rozmiarach, kupuje zawsze przez internet. Tak jest zdecydowanie taniej, niż gdyby miał jeździć po sklepach w okolicznych miastach. Poza tym przy takich ilościach, jakich potrzebuje, jest już stałym internetowym klientem, ma więc znaczne zniżki.

Oczywiście obrazy stara się sprzedawać, co się zresztą w miarę systematycznie udaje. I jak łatwo się domyślić, należy do Światowego Związku Artystów Malujących Ustami i Nogami AMUN. Jest jego stypendystą.

- To daje mi przede wszystkim możliwość wyjazdów na ciekawe plenery w atrakcyjne miejsca, na przykład w góry – podkreśla.

Dla artysty malarza najważniejsze nie są wystawy. Arkadiusz także nie wie, ile ich już było. Na pewno około trzydziestu. Pokazuje się światu i promuje swoją twórczość. Obrazy Arkadiusza Cypriana można było oglądać w południowo-zachodniej Polsce. Oczywiście zdobią także jego dom.

Obraz przedstawiający leśną ścieżkę jesienią. Parę drzewek wokół, mają pożółkłe liście

Zysk nie najważniejszy

Zamykając wątek dotyczący obrazów, warto dodać, że był czas, kiedy nie malował. Ponad sześć lat temu zaczął bowiem etatową pracę.

- Pracuję do dziś, a że to było zupełnie coś nowego w moim życiu, to musiało upłynąć trochę czasu, zanim potrafiłem pogodzić jedno z drugim, i znów znaleźć czas, by malować – wyjaśnia.

Zaczął pracę w firmie Balian Sport we wsi Chrzypsko Wielkie w powiecie międzychodzkim. Zajmuje się ona sprzedażą sprzętu rehabilitacyjnego. Arkadiusz sprzedaje ten sprzęt najczęściej przez internet. Nierzadko jeździ do klientów.

- Co zresztą nie jest łatwe, bo samochodu nie prowadzę – mówi. – Musi mnie więc zawieźć ojciec lub żona.

Ta praca ma jeden duży plus, bo w głównej mierze sam reguluje jej czas. Owszem, w praktyce oznacza to, że nieraz jest zajęty od rana do wieczora, są jednak i dni dość luźne. Podkreśla przy tym jeszcze jedną zaletę:

- Mnie nie interesuje wielki zysk, zarabianie za wszelką cenę, chętnie sprzedam dętkę za 20 złotych.

Doradca wręcz niezbędny

Na malowaniu i pracy handlowca jego działalność się nie kończy. Zajmuje się również działalnością charytatywną. Firma Balian Sport prowadzi fundację o tej samej nazwie. Arkadiusz Cyprian, najogólniej mówiąc, wspiera osoby niepełnosprawne psychicznie, a poza tym im pomaga. A potrzeb jest dużo: turnusy i wyjazdy rehabilitacyjne, sprzęt, kwestie prawne. Nie ma się nad tym co rozwodzić, bo czytelnicy „Integracji” znają te problemy doskonale. Także bezradność, zwłaszcza zaraz po wypadku czy na początku choroby.

- Przede wszystkim ludzie nie znają praw, które im przysługują – informuje. – Co zresztą absolutnie nie powinno dziwić, bo przecież nikt nie interesuje się takimi sprawami, dopóki los nie posadzi go na wózku. A że przepisów jest dużo i są skomplikowane, to warto mieć kogoś, kto się po prostu na nich zna, coś podpowie i doradzi.

O problemach osób z niepełnosprawnością można by pisać bez końca. Z jakimi według bohatera borykają się najczęściej? Chyba największym jest dobór odpowiedniego sprzętu, a przede wszystkim wózka.

- Wózki są najważniejsze, przecież dla wielu osób to jedyna możliwość, by się poruszać i jakoś w miarę funkcjonować. I tutaj można paskudnie się nadziać. Dziś wszystkie wózki wyglądają estetycznie i są ładne. Niektóre do tego jeszcze stosunkowo niedrogie. Przy czym trudno tu się kierować zasadą: „Nas nie stać na rzeczy tanie”. Po prostu wiele osób po wypadkach nie wie, bo nie może wiedzieć, czy cena jest korzystna. Wtedy bardzo ważny jest ktoś, kto doradzi, jaki sprzęt kupić i skąd wziąć na niego pieniądze.

Jeszcze wiele przed nim

Od tragicznego skoku minęło prawie ćwierć wieku. Młode życie zmieniło się na zawsze, choć absolutnie nie można powiedzieć, że na gorsze. Arkadiusz radzi sobie doskonale. Maluje, pracuje, a jedno i drugie przynosi mu dochód. Pomaga innym. W wolnych chwilach lubi patrzeć przez okno, skąd rozpościera się widok na łąkę i jezioro. To wycisza i uspokaja – gdyż to jego miejsce na ziemi.

A później wraca energia, bo jeszcze tyle musi zrobić...


Czytelników zapraszamy do opowiedzenia o sobie lub bliskich (e-mail: redakcja@integracja.org).

Komentarz

  • Powodzenia, ...
    Joanna Krzysztofik
    16.07.2016, 18:15
    ... p. Arku :). Wszystkiego najlepszego za to, co Pan robi dla innych :).Powodzenia, p. Arku :). Wszystkiego najlepszego za to, co Pan robi dla innych :).

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas