Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

„Papież był dobry”

15.10.2008
Autor: Dominika Trębacz, fot.: Wojciech Laski/East News
Źródło: inf. własna


Na ulicach znów pojawiły się samochody z przywiązanymi do antenek wstążeczkami w kolorach papieskich. Telewizja wyemitowała programy mówiące o życiu i posłudze Ojca Świętego. Kościoły zapełnili wierni.

Tak jak przy okazji żałoby narodowej po śmierci Papieża, wylegliśmy na ulice, zapełniliśmy świątynie, zanurzyliśmy się we wspomnieniach i  modlitwie. Dzień Papieski był kolejną okazją dla Polaków na przypomnienie sobie nauk Ojca Świętego.


Jan Paweł II podczas drugiej pielgrzymki do Polski. Fot.: Wojciech Laski/East News

Na autorytet Jana Pawła II powołują się hierarchowie Kościoła, osoby wykształcone, ludzie prości, politycy, a nawet niewierzący. Co sprawia, że Papież Polak przez 27 lat swojej posługi, a nawet po śmierci, stanowi wzór dla tak wielu z nas? Być może kluczem jest  prostolinijność Jana Pawła II i jego szczera miłość do człowieka.

 – Człowiek jest pierwszą drogą, po której powinien kroczyć Kościół w wypełnianiu swojego posłannictwa – mówił Ojciec Święty.  

Jego pontyfikat naznaczony był hasłem człowieczeństwa. Papież nie był daleki i dostojny. On był ludzki. Wtedy, gdy w pierwszych latach pontyfikatu wymykał się na narty i wtedy, gdy żartował z młodzieżą podczas Dni Młodych, i wówczas, gdy pisał wiersze, czy kiedy cierpiał zmagając się z choroba, starością i niemocą.

Jan Paweł II walczył o człowieka, przeciwstawiając się aborcji, antykoncepcji, przyjmując bardzo ostre stanowisko w kwestiach ochrony życia. Potrafił pochylić się nad każdym człowiekiem, a zwłaszcza nad tym cierpiącym, chorym, z niepełnosprawnością.

W posłudze Jana Pawła II osoby z niepełnosprawnością zajmowały szczególne miejsce. Już podczas pierwszego błogosławieństwo Urbi et Orbi w roku 1979,  zwrócił się do nich z prośbą:
 - Niegodny następca Piotra, który stara się poznać niezgłębione bogactwo Chrystusa jak najbardziej potrzebuje waszej modlitwy, waszego poświęcenia, waszej ofiary i bardzo pokornie was o to prosi – mówił.

Osoby chore i z niepełnosprawnością miały swoje miejsce podczas audiencji na Placu Świętego Piotra, podczas spotkań w Auli Pawła VI, podczas licznych pielgrzymek Papieża.
Zawsze w trakcie spotkań z Papieżem osoby na wózkach, o kulach, z różnego rodzaju niepełnosprawnościami były obecne, miały swój sektor z przodu, tuż przed Ojcem Świętym.

Człowiek (ja)
Dlaczego w tym właśnie jedynym dniu powiedziano:
„Widział Bóg, że wszystko, co uczynił było bardzo dobre”?
Czy temu nie przeczą dzieje?
Choćby nasz wiek dwudziesty! I nie tylko dwudziesty!
A jednak żaden wiek nie może przesłonić prawdy
O obrazie i podobieństwie.
                                           JPII


Świadectwo pierwsze
Taki sektor był również wydzielony  podczas pielgrzymki Papieża do Gorzowa Wielkopolskiego w 1997 roku. Pamiętam. Było lato, żar lał się z nieba. Przyjazd Ojca Świętego do niespełna 130 tysięcznego miasta był wielkim wydarzeniem. Starannie wykoszono trawniki, naprawiono dziury w chodnikach, a na wielkim wieżowcu, który straszył swoją szarą płytą, wywieszono hasło: „Witamy Ojca Świętego”. To nad tym wieżowcem miał przelecieć helikopter z Janem Pawłem II  w drodze do parafii Pięciu Braci Męczenników.

Parafia była młoda. Dopiero co udało się ją przenieść z małej kapliczki do będącego jeszcze w budowie kościoła. Ksiądz proboszcz, który rozpoczął budowę, pękał z dumy. Wówczas był energicznym czterdziestoparolatkiem. Nieśmiały, skromny, może pozbawiony oratorskich zdolności i doniosłej postawy proboszcza, był jednak zarządcą największej gorzowskiej parafii, parafii młodej i rozwijającej się, parafii, do której przybył Papież. Dla księdza proboszcza ten czerwcowy dzień był jednym z najpiękniejszych w jego posłudze. Wtedy pewnie jeszcze nie przypuszczał, że z Ojcem Świętym połączy go nie tylko wizyta Papieża w Gorzowie.

Od czasu pielgrzymki minęło jedenaście lat. W miejscu, w którym Jan Paweł II odprawił mszę świętą pozostało usypane wzgórze. Stanął na nim pomnik Papieża. Obok już wybudowany  Kościół. Dziś w tym kościele ten sam ksiądz proboszcz odprawia niedzielną mszę. Gdy wychodzi na ambonę, parafianie zatapiają się głębiej w ławkach. Nie tylko dlatego, że jak proboszcz mówi kazanie, „to na pewno będzie długo”. Jak ten ksiądz proboszcz mówi kazanie, będzie też cicho i niewyraźnie.
Choć niewielu parafian o tym wie, ksiądz cierpi na chorobę Parkinsona, tę samą, która doskwierała Janowi Pawłowi II. Tylko księdzu proboszczowi nie trzęsie się ręka, ale drży głos. Mimo pięćdziesięciukilku lat ksiądz proboszcz ma świadomość, że być może wkrótce nie będzie w stanie odprawiać mszy.

Pamiętacie złość Jana Pawła II, który nie mógł podczas świąt Wielkiej Nocy wydobyć z siebie słów błogosławieństwa? Jaki dramat musi przeżywać kapłan, któremu odebrano główne narzędzie jego pracy?

Ksiądz proboszcz jednak dalej wygłasza kazania. Jego parafia opiekuje się miejskim hospicjum. Powołał także poradnię dla chorych i rodzin dotkniętych Parkinsonem. Poza tym buduje przy kościele klasztor,  sprowadza do parafii relikwie świętych, jeździ na pielgrzymki. Choć słabnie w oczach i z niedzieli na niedzielę jego głos wydaje się być coraz mniej wyraźny, dalej wygłasza kazania, działa.  

 


Świadectwo drugie
- Ojciec Święty jest dla mnie nauczycielem, ponieważ jego całe życie było naznaczone wielkim poświęceniem, nawet cierpieniem – mówi Paulina Biernat.

Paulina jest stypendystką Fundacji Dzieła Nowego Tysiąclecia. Ma też stypendium premiera. To stypendium przyznawane jest tylko jednemu, najlepszemu uczniowi z każdej szkoły.

–  Pieniądze ze stypendium są dla mnie bardzo ważne, bo w domu u nas nie ma ich za dużo – Paulina zawiesza głos. Chodzi do szkoły w Płocku, niepublicznej. Jest jedyna niewidomą osobą w szkole.

Wielką radością i szczęściem  Pauliny jest muzyka. Od wielu lat  uczy się gry na fortepianie.
- Kiedy chciałam zapisać córkę do szkoły muzycznej, spotkałam się z protestem ze strony nauczycieli. W szkole publicznej powiedziano mi, że nikt nie podejmie się nauki mojej córki – wspomina mama Pauliny.

Mimo braku doświadczenia  w nauce dzieci niewidomych, jedna z nauczycielek postanowiła nauczyć Paulinę. Lidia Rogalska jako pierwsza wyciągnęła rękę do dziewczynki.

- Paulinka jest dzieckiem niezwykłym – mówi Lidia Rogalska – jest nie tylko bardzo zdolna i niezmiernie wrażliwa, ale przede wszystkim wyjątkowo pracowita. To chyba spełnienie marzeń każdego rodzica, takie dziecko – zapewnia nauczycielka.

Mama Pauliny słyszy te słowa i nie może powstrzymać łez. – Moim wielkim marzeniem jest, żeby córka widziała – mówi, a łzy dalej kapią jej po policzku. – Wiem, że córka też o tym marzy – dodaje.

Jednak z takich bardziej przyziemnych spraw, Paulina marzy o dostaniu się na wydział wokalny.
Kocha śpiewać. Z panią Lidią śpiewają Ale Maria na ślubach.

- Śpiewamy dla naszych przyjaciół, znajomych, osób, które nas o to poproszą. To jest taki nasz prezent ślubny dla nich – zapewnia Lidia Rogalska. Poza tym Paulina bierze udział w konkursach piosenki, dalej uczy się grać na fortepianie. Dwa razy w tygodniu mama wozi ją na lekcje gry do Łodzi.

Świadectwo trzecie
- To było duże wyzwanie. Zarówno dla naszych uczestników, ich rodziców oraz dyrekcji sklepu – mówi Łukasz Owczarek, kierownik warsztatów terapii zajęciowej w Zalesiu Dolnym działających przy Katolickim Stowarzyszeniu Niepełnosprawnych Archidiecezji Warszawskiej.

- Ale jak widać wszystko ładnie się układa i wszyscy są zadowoleni – dodaje.
Od paru miesięcy podopieczni pana Łukasza pracują w sklepie Leroy Merlin w Piasecznie. Metkują towary, układają je na półkach. Są to osoby z niepełnosprawnościami intelektualnymi, najbardziej fizycznie sprawni uczestnicy warsztatów terapii zajęciowej.

W Zalesiu Dolnym pan Łukasz pokazuje zdjęcia wiszące na gazetce ściennej. – To nasz pierwszy podopieczny, którego wypuściliśmy na rynek pracy - jest stajennym w malowniczej wsi na Mazurach. Odwiedzam go czasami, pracuje w naprawdę pięknej okolicy – mówi z zachwytem Łukasz Owczarek. – Staramy się przygotować niektóre z osób do funkcjonowania na normalnym rynku pracy. Poza tym oferujemy całodzienne zajęcia dla wszystkich podopiecznych – mówi.

Budynek warsztatów w Zalesiu Dolnym z zewnątrz nieco odstrasza. Szary, ze starymi oknami, które domagają się wymiany. W środku wita zupełnie inny świat. Długi oświetlony korytarz zdobią prace i dyplomy podopiecznych, z kuchni wyłaniają się  pierwsze zapachy przygotowywanego obiadu. Zanim jednak uczestnicy warsztatów zjedzą obiad muszą dokończyć to, nad czym od rana pracują w kilku specjalistycznych salach. W  jednej z sal na ławce leży kupka trawy. – To nie jest trawa, tylko sitowie! – obrusza się instruktor. Przy sitowiu pracuje też Magda.

Magda siedzi na wózku, cierpi na porażenie mózgowe. Wydaje się, że każde słowo może sprawić jej trudność. To jednak pozory, gdy Magda zaczyna mówić, trudno oderwać się od słuchania. Jest osobą niezwykle uduchowioną.

- Kiedyś nie mogłam pogodzić się ze swoim losem. Ale bardzo pomogła mi wiara, Kościół, modlitwa. Dziś wiem, że mogłabym przecież mieć gorzej. Przecież mogę mówić i pisać wiersze – zapewnia. Magda jest laureatką konkursów poetyckich. W jej życiu Papież Jan Paweł II także odgrywa wielką rolę.

- Urodziłam się w roku siedemdziesiątym ósmym. W pewnym stopniu jestem więc rówieśniczką Ojca Świętego. Z perspektywy czasu, myślę, że to nie był przypadek, że urodziłam się w tym właśnie roku – dodaje.

Magda uważa, że cierpienie może nadać niezwykły sens ludzkiemu życiu. Ona jest za to cierpienie wdzięczna Bogu.

W sali obok pracuje Misiek. Misiek ma zespół Downa. Jest niezwykle energiczny. Jest jednym z uczestników warsztatów, który pracuje w Lerloy Merlin. Choć jest o wiele bardziej sprawny fizycznie od Magdy, wypowiedź sprawia mu większą trudność. Na prośbę, żeby powiedział coś o Janie Pawle II, Misiek odpowiada: - Papież by dobry.
I wraca do swoich zajęć.


Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył…  
A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre.
                                                                                Księga Rodzaju (1, 27, 31)



Czego nauczył nas Ojciec Święty? Co pozostało w nas po jego wieloletniej posłudze?
Może tego, że każde życie ma sens, że każdy człowiek ma sens?

- Patrząc na osobowość Papieża, na jego hart ducha, na to co mówił – wspomina ksiądz Andrzej Bafeltowski, który od czternastu lat porusza się na wózku - przypominam sobie co mówił do chorych podczas jednej z pielgrzymek. Brzmiało to mniej więcej tak: „Może nie możecie chodzić, ale macie ducha, więc starajcie się, aby w tym waszym duchu mógł zamieszkać Duch Święty”. Właśnie. To jest wezwanie do osób chorych i niepełnosprawnych, żeby mieli ten hart ducha – dodaje ksiądz Andrzej.

To co łączy wszystkich wszystkie wyżej wspomniane osoby to nie fakt, że są ludźmi z niepełnosprawnościami, że zmagają się z chorobą z cierpieniem, albo, że są niezwykli, utalentowani, osiągnęli wiele. Łączy ich właśnie hart ducha, niezłomność, siła, która mimo trudności, każe im iść do przodu walczyć, robić coś ważnego w życiu.

Dla księdza proboszcza chorego na Parkinsona jest to codzienna posługa i praca na rzecz innych chorych, dla niewidomej Pauliny są to wielogodzinne ćwiczenia na fortepianie, które musi godzić z nauką, koncertami i wyjazdami na lekcje gry.

Dla Magdy to jest każdy dzień życia, za który dziękuje Bogu swoją pozytywną postawa wobec świata.

Dla Miska jest to normalna praca, której podjął się mimo swojej niepełnosprawności.

Wszyscy Ci ludzie mimo pewnie trudów dnia codziennego, nie poddają się. Takich osób jest więcej. Każdy z nas może przecież iść za przykładem życia Jana Pawła II i stawiać czoła swoim słabościom, według słów które wypowiedział na początku pontyfikatu: „Nie lękajcie się!”

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas