Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Tabletka – groźny lek

12.10.2015
Autor: Ewa Kuźniar
Ewa Kuźniar

W maju 2000 roku sześcioletnia wtedy córka aktorki Ewy Błaszczyk zakrztusiła się podczas połykania tabletki. Płyn, którym usiłowała w panice popić tabletkę, wlał się do płuc. Ola do dziś jest w śpiączce.

Firmy farmaceutyczne odpowiadają na potrzeby klientów, gdyż tym samym pomnażają swoje zyski. Ale nie każda sugestia jest przyjmowana i czasem trudno się doczekać na korektę niewłaściwie wykonanych produktów.

Wiele osób starszych, dzieci i ludzi chorych ma ogromne kłopoty z zażywaniem leków. Nie chodzi mi tu o skutki uboczne medykamentów, ale o wielkość tabletek, kapsułek i drażetek. Zaburzone połykanie nosi nazwę dysfagii i niekiedy bywa podstawowym objawem poważnych chorób. Ale najczęściej dysfagia ma podłoże nerwicowe, lękowe lub jest ubocznym skutkiem w występowaniu schorzeń przewlekłych, przede wszystkim chorób ośrodkowego układu nerwowego.

Przy połykaniu tabletek nadwrażliwcy wykorzystują przeróżne sposoby, począwszy od rodzaju płynów, aż do przekąsek, które pomagają „popchnąć” proszek. I tak jedni piją herbatę, inni wodę mineralną lub sok, jedzą miękisz chleba, serek topiony lub smarują lek masłem. Są jeszcze rozmaite „magiczne sposoby”: odchylanie głowy, szybkie picie dużych łyków, a nawet słuchanie ulubionej muzyki, co ma spowodować relaksację i odwrócić uwagę od wykonywanej czynności.

Na sam widok wielkiej piguły czuję ucisk w gardle. Z powodu zaburzeń nerwowo-mięśniowych mam skłonność do zadławień, muszę ostrożnie połykać pokarm, żeby nie doprowadzić do nagłego kaszlu i innych przykrych konsekwencji. O ile jednak pożywienie można rozdrobnić albo zmiksować, o tyle z lekarstwami sprawa jest bardziej skomplikowana.

Nie każdą tabletkę można rozkruszyć czy podzielić, nie każdą rozproszkowaną da się połknąć, ze względu na jej czysto chemiczny i długo utrzymujący się w ustach gorzki posmak. Poza tym zawartość leku podrażnia śluzówkę jamy ustnej, przełyku i żołądka, a niekiedy źle wpływa na inne narządy wewnętrzne. Doszło do tego, że zanim wykupię nowy lek, muszę najpierw wiedzieć, jak on wygląda. Zdarzało się, że lekarka zmieniała specyfik, kiedy ten nie nadawał się do „bezawaryjnego” połykania.

Mimo bogatej oferty farmaceutyków, czasami nie znajduję bezpiecznego zamiennika. Szczególnie suplementy diety, witaminowe preparaty, podawane w pękatych kapsułkach, nie mają odpowiedników. Kiedyś nabyłam kolejno trzy różne zestawy witamin z grupy B i żadnego nie mogłam wykorzystać, choć wydawało mi się, że miękkie i śliskie, choć duże kapsułki powinny być łatwiejsze do przełknięcia.

Nic z tego. Kapsułka staje w gardle i prędzej można się nią udusić, niż poczuć zbawcze działanie witamin na oczy, skórę czy układ nerwowy. Wielkość porcji leku wpływa na rozmiar tabletki. Ale można podzielić porcję na dwa – wolę połknąć dwie małe tabletki niż jedną dużą. Myślę, że nieliczni chorzy uskarżaliby się na taką niedogodność...


Ewa Kuźniar – ma 53 lata, jest osobą z niepełnosprawnością od urodzenia, życie spędza w domu. Za pomocą internetu realizuje swoje literackie pasje: pisze i publikuje opowiadania, recenzje książek i inne teksty. Powyższy materiał powstał w ramach akcji Fundacji Integracja „Zostań korespondentem Integracji”.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • Też tak mam
    Kryska
    12.10.2015, 20:27
    Ja mam również problemy z łykaniem tabletek, największą jaką połknę to Rutinoscorbin, inne niestety gryzę. Niektóre tabletki są ohydne i długo utrzymuje się smak w ustach, ale nie mam innego wyjścia
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas