Freedom znaczy wolność
Na początku byłam nieufna, bałam się nawet na nim usiąść, ale teraz nie wyobrażam sobie bez niego życia. Jest ze mną od kilku tygodni i już odbyliśmy kilka wspólnych wypraw – póki co tylko do szpitala, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by wraz z nim podróżować. Krzesło jest w stanie dać mi to, czego potrzebuję… wolność od moich ograniczeń – tak o krześle transportowym z funkcją schodołazu EnSafe Freedom opowiada Irena Miller, 74-letnia emerytowana księgowa z Żyrardowa.
Pani Irena uwielbiała swoją pracę, była bardzo towarzyska, lubiła wychodzić z mężem na wydarzenia kulturalne, po prostu żyć. Dlatego gdy 15 lat temu zachorowała na nowotwór płuc, świat jej się zawalił, ale dzielnie walczyła, miała chemię i intensywne leczenie. Dzięki temu udało się uśpi raka na kilkanaście dobrych lat, lecz… niestety wrócił. Kilka lat temu okazało się, że znów jest źle.
Kolejna diagnoza
W 2017 r. nasiliły się objawy – tak przynajmniej myślała rodzina:
- Zaczęło się od nogi, która zaczęła mamie drętwieć, była też coraz bardziej słaba, chwiejna, ale myśleliśmy z siostrą i tatą, że to wina nowotworu i kolejnej fazy agresywnego leczenia – wspomina córka Ewa Miller – Prawda okazała się dużo bardziej brutalna, gdyż po wielu badaniach stwierdzono u mamy stwardnienie rozsiane. Byliśmy załamani, jednak mama zadziwiająco dobrze to wszystko znosiła.
Przyszedł oczywiście moment kryzysu dla całej rodziny, ale pani Irena postanowiła się nie poddawać. W momencie diagnozy miała 70 lat, jej mąż 71. Niestety Pan Tadeusz także nie był w dobrej kondycji, bo nasiliły się jego problemy z kręgosłupem. Para mieszka sama na czwartym piętrze bez windy. Przed córkami, które mają swoje rodziny i nie mieszkają już z rodzicami, pojawiły się spore wyzwania. Pani Irena była coraz słabsza, zaczęła nawet używać chodzika, wciąż też leczyła się onkologicznie, więc musiała bardzo często pojawiać się w szpitalu. Chemia ją bardzo osłabiała.
- Mama oczywiście upierała się, by samej wchodzić po schodach, ale wszyscy widzieliśmy, jak dużo energii ją to kosztowało i jak wiele zajmowało to czasu. Postanowiłam działać. Poszukiwałam sprzętu, który ułatwi mi opiekę nad mamą. Mieszkam blisko i dość często u niej bywam, więc pomyślałam, że musi być coś, co można wykorzystać do transportu. Mieliśmy już w domu chodzik i wózek inwalidzki, ale barierą były schody. Dwa miesiące temu wybrałyśmy się z siostrą Anią do Poznania na Forum Dostępności, współorganizowane przez Fundację Integracja. Były tam rozmaite stanowiska ze sprzętami potrzebnymi takim osobom jak mama – wspomina Ewa Miller.
- Trafiłyśmy na prezentację krzesła transportowego z funkcją schodołazu firmy EnSafe. Od razu przykuło naszą uwagę, bo wciąż myślałyśmy o tych czterech piętrach w bloku rodziców, których pokonanie będzie dla nich coraz trudniejsze. Przed zakupem przeanalizowałyśmy sprzęty tego typu, które można było sprowadzić z zagranicy, ale każde krzesło miało jakieś wady: albo było za duże, albo za ciężkie, albo po prostu za drogie.
Dobra decyzja i wsparcie
Dodatkowym atutem przemawiającym za zakupem sprzętu EnSafe był fakt, że pani Ewie udało się uzyskać na tę inwestycję 65-proc. dotację z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.
To spora pomoc, dlatego też pani Irena od razu się zgodziła.
- Na początku się bałam, ale potem oswoiłam z krzesłem Freedom. Jest ładne i wygodne, ma pasy do przypięcia, dlatego czuję się na nim bezpieczna. Na razie obie córki sprowadzają mnie po schodach, ale myślę, że docelowo wystarczy do tego jedna osoba. Mam też wskazanie, by korzystać z niego tylko wtedy, gdy jestem naprawdę słaba. Jeśli jestem w dobrej formie, próbuję pokonać choć dwa piętra sama, bo to świetna rehabilitacja. Zawsze jednak mam z tyłu głowy, że mogę w każdej chwili usiąść i być zawieziona na moim pięknym niebieskim krześle.
Co ważne, krzesło EnSafe Freedom może być też przydatne w razie nagłej ewakuacji z budynku, w którym mieszkają państwo Millerowie. W ich bloku nie ma windy, ale jeśliby nawet była, to w razie alarmu pożarowego byłaby automatycznie blokowana i osoba ze szczególnymi potrzebami nie byłaby w stanie wydostać się na zewnątrz.
- Krzesło jest zwrotne, co jest bardzo ważne w wąskich klatkach schodowych, i doskonale się nim balansuje. Ma trzy pasy, którymi można przypiąć osobę z niepełnosprawnością. Zamierzamy trzymać je na klatce schodowej przy drzwiach, aby mogło być użyte w każdej chwili. Otrzymaliśmy wraz z nim specjalny futerał, który ułatwia przechowywanie. Krzesło jest składane i w miarę lekkie. Jedynym problemem użytkownika krzesła jest to, że nie można go – ot tak – zabrać do samolotu. Oczywiście to technicznie możliwe, ale trzeba zapłacić za dodatkowy bagaż. Być może linie lotnicze pochylą się nad tym problemem i zrozumieją, że wraz z wózkiem, który jest „nogami” osób z niepełnosprawnością, potrzebują one zabierać sprzęt po prostu ułatwiający dostęp do różnych miejsc. Nasza mama nie marzy na razie o podróżach zagranicznych, tylko chce zwiedzać Polskę, więc gdy poprawi się jej zdrowie, to spełnimy jej marzenie – zapewnia Ewa Miller.
Plany i marzenia
Pani Irena stara się żyć tak jak kiedyś, zamierza odwiedzać dawno niewidzianych przyjaciół, którzy mieszkają w blokach bez windy, chce być aktywna i wraz z rodziną regularnie uczestniczyć w spotkaniach osób chorych na stwardnienie rozsiane. Dużo jej to daje, głównie siły psychicznej i wiedzy, by zrozumieć kolejną chorobę.
- A marzenia? – zastanawia się. – Tak, marzenia to dobra rzecz. Chcę być po prostu silna i w miarę samodzielna. Podróże? Może niekoniecznie lot samolotem, ale marzą mi się góry. Nigdy nie byłam w Krynicy, a podobno jest tam pięknie. Wydaje mi się, że teraz, odkąd mam to krzesło, wszystko jest bardziej możliwe do zrealizowania.
Kontakt w sprawie pytań dotyczących produktu: Michał Tokarski, doradca EnSafe.One
tel. 791 400 552 e-mail: michal.tokarski@ensafe.one
Artykuł pochodzi z numeru 6/2024 magazynu „Integracja”.
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz