Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Paryż 2024. To zapamiętamy

11.09.2024
Autor: Ilona Berezowska, fot. Polski Komitet Paralimpijski
Na paryskim placu zgody odbywa się uroczyste otwarcie igrzysk paralimpijskich. Częścią uroczystości jest pokaz ogni sztucznych i laserów.

Oznaczenia, paralimpijskie wskazówki znikają powoli z ulic Paryża. Paralimpijczycy wrócili do swoich krajów. Na paryskich ulicach zagościła codzienność. Co pozostanie w pamięci z tych 11 dni zmagań? Naszym zdaniem przede wszystkim medale. Polacy zdobyli ich aż 23. Każdy dzień przynosił nowe emocje, a każdy medal był osobną historią.

Worek z medalami otworzył Kamil Otowski, który złotem zakończył 100 m stylem grzbietowym. Złoty kolor miało 8 medali. Ten, Barbary Bieganowskiej- Zając był niemal formalnością. Na dystansie 1500 m od Sydney nikt jej nie pokonał. Tym razem próbowała tego dokonać biegaczka z Brazylii.

Kamil Otowski cieszy się ze złotego medalu.

Fot. Tomasz Markowski/Polski Komitet Paralimpijski

- Czułam jej oddech, ale nie bałam się jej. Wiedziałam, że jestem przygotowana na mocną końcówkę- mówiła złota medalistka, która zadeklarowała, że nie kończy kariery i szykuje się na Los Angeles.

- Nie patrzę na to, ile mam lat. Wiek to tylko liczba. Chcę pojechać do Los Angeles i walczyć o swój szósty medal paralimpijski- mówiła Barbara Bieganowska-Zając.

Karolina Bieganowska_Zając biegnie trzymając polską flagę nad głową.

Fot. Bartłomiej Zborowski/Polski Komitet Paralimpijski

Złoto na koniec horroru

Były też złote medale, które kosztowały kibiców sporo nerwów. Prawdziwy horror zafundowała czekającym na wynik Karolina Pęk. Jej walka o złoto z Xiong Guiyan zaczęła się od przegranych setów. Strata wydawała się trudna do odrobienia.

- Na tym turnieju horror to moja specjalność, ale słuchałam trenera, grałam piłkę po piłce. Nie patrzyłam na wynik. Starałam się wygrywać punkt po punkcie i jakoś to poszło- mówiła Karolina tuż po tym, jak zamknęła udział w igrzyskach złotem.

Zbliżenie na twarz Karoliny Pęk skupionej na unoszącej się w powietrzu piłeczce pingpongowej.

Fot. Bartłomiej Zborowski/Polski Komitet Paralimpijski

Brąz też cieszy

Chociaż złote medale cieszyły najbardziej, zapamiętamy też brązowy medal Lecha Stoltmana, bo to 800 medal w historii startów polskiej reprezentacji paralimpijskiej. Osobiście poruszyły nas jeszcze dwa brązowe medale. Dorota Bucław, tenisistka udowodniła, że cierpliwość popłaca. 46-letnia zawodniczka uczestniczyła w paraolimpiadzie po raz czwarty i doczekała się sukcesu w Paryżu. Wyjątkowy był również brązowy medal Rafała Wilka. Ten utytułowany kolarz z Tokio wyjeżdżał bez medalu. Japońska zalana deszczem trasa mu nie sprzyjała. Do tego walczył tam z awarią roweru ręcznego. Pod Paryżem, gdzie wytyczono kolarską trasę, również padało, ale tym razem pełen determinacji zawodnik, nie zważał na warunki pogodowe i walczył o brąz bez chwili wytchnienia.

Dorota Bucław podczas meczu pingpongowego.

Fot. Bartłomiej Zborowski/Polski Komitet Paralimpijski

Determinacji do walki nie można też odmówić Michałowi Dąbrowskiemu. Ten szermierz potrzebował hartu ducha nie tylko, by sięgnąć po dwa medale, ale również do codziennej walki o życie z chorobą nowotworową. Już po powrocie z Francji dowiedział się, że na koncie jego zbiórki zebrała się kwota potrzebna do kontynuowania leczenia.

Sukcesy debiutantów

W Paryżu wiele rzeczy działo się po raz pierwszy. Pierwsza ceremonia otwarcia poza stadionem, rywalizacja rozgrywana w zabytkowych miejscach i tymczasowych arenach w centrum miasta. Po raz pierwszy Polacy startowali w bocci. Na długo zapamiętamy mecz o brązowy medal. Wprawdzie Damian Iskrzycki zakończył go na czwartym miejscu, ale zaprezentował światowy poziom w bardzo wyrównanym pojedynku z greckim rywalem. Losy tego meczu rozstrzygnęły się dopiero w dogrywce.

Losy debiutujących na paraolimpiadzie triathlonistów zależały od czystości wody w Sekwanie. Ulewny deszcz spowodował, że ścieki spłynęły do rzeki. Organizatorzy byli zmuszeni do zmiany terminu startu, a zawodnicy do zagospodarowania niespodziewanie wolnego dnia i utrzymania motywacji do startu.

Polscy chorążowie podczas ceremonii zamknięcia Igrzysk Paralimpijskich.

Ceremonia zamknięcia, fot. Bartłomiej Zborowski

Kibice dopisali

Motywacji nie brakowało kibicom. To była ogromna zmiana po Tokio. W Japonii z powodu pandemii rywalizacja toczyła się przy pustych trybunach. W Paryżu 2,5 mln kibiców zasiadło na widowni. Dostępne były strefy kibica i wydarzenia towarzyszące. Wydarzenia na arenach sportowych można było śledzić na telebimach i na telewizorach w kafejkach. Miejsca dla kibiców wypełniały się nawet w godzinach porannych. Ponad 80 procent biletów zakupili Francuzi, ale polscy sportowcy tego nie odczuli. Kibice dopingowali wszystkich, brawami nagradzali każdy dobry wynik i doceniali emocjonującą walkę o zajmowaną pozycję bez względu na narodowość startujących.

Pamiętnym momentem igrzysk pozostanie również start Róży Kozakowskiej, która w pierwszej próbie rzuciła maczugą na rekord świata, w drugiej wybiła bark, a później została zdyskwalifikowana za nieprzepisową poduszkę. Protestów, apelacji, odwołań i pretensji było więcej. Bartosz Górczak także czekał na rozstrzygnięcie protestów. Od tego zależała jego pozycja w konkursie pchnięcia kulą. Niestety, ostatecznie zakończył tę rywalizację na 4 miejscu.

Nasze podsumowanie to wybór bardzo subiektywny. Chętnie poznamy Państwa obserwacje, emocje, momenty podczas paralimpiady. Proszę podzielić się z nami swoimi refleksjami w komentarzach.

 

Błąd
Prawy panel

Wspierają nas