Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Na początku dzieci mówiły ''pani mamo''

14.03.2008
Autor: Kinga Komorowska
Źródło: inf. własna

Adopcja jest szansą dla osieroconych i opuszczonych dzieci, dla bezdzietnych małżeństw, a także dla rodziców, którzy z różnych przyczyn nie mogą wychowywać swoich dzieci. Adopcja jest także szansą dla osób niepełnosprawnych, by stać się rodzicami, jak i dla chorych porzuconych dzieci, by odnalazły nową rodzinę.

Czasem zdarza się tak, że czyimś głównym życiowym celem jest pomoc drugiemu człowiekowi. Takiej pomocy oczekują przede wszystkim dzieci pozostające w ośrodkach pomocy społecznej i domach dziecka. Pomocy, ale i miłości. Osobą, która wraz z mężem zdecydowała się zostać zastępczą matką dla trójki chorych dzieci jest Małgorzata Gołębiewska.

- Od początków naszego małżeństwa zakładaliśmy, że może adoptujemy jakieś dziecko – wspomina pani Małgorzata - ale to budowa, to kredyty, to inne sprawy na głowie. I w telewizji usłyszeliśmy apel o rodzinę zastępczą dla trójki dzieci. Było powiedziane, że dzieci są chore i tylko z tego względu tak szybko się  zdecydowaliśmy, bo wiedzieliśmy, że nie mają innej szansy. Byliśmy jedyną rodziną, która się zgłosiła. W ciągu miesiąca dzieci znalazły się u Państwa Gołębiowskich.

Na zdjęciu: Małgorzata Gołębiewska

- My tak nietypowo zaczynaliśmy rodzinę zastępczą, bo najpierw dzieci były u nas a potem wszelkie sprawy prawne i formalności załatwialiśmy. I tak to się zaczęło. Jak pojawiły się dzieci, to już było dla kogo walczyć o wszystko.

Zostać rodzicem

Żeby zostać rodzicem zastępczym trzeba się dobrze przygotować. Takie przygotowanie ma zazwyczaj ogólny charakter. Kiedy zapadnie decyzja i dziecko zamieszka w domu, należy rozpocząć dodatkowe szkolenia.

- Dzieci są u nas już trzy lata. Przez ten cały czas ciągle się szkolimy. Wszystko po to, żeby umieć jak najlepiej im pomóc, bo przychodzą z całym bagażem doświadczeń i przeżyć, których nie znamy. Dopiero po symptomach możemy dochodzić do tego, co przeżyły. Jeśli znamy symptomy, wtedy możemy dzieciom pomóc. A nie jest to łatwe. I czasami ludzie po prostu załamują się i rezygnują. Dzieci, które zostały oderwane od swojej rodziny i przeżyły zerwanie więzi, czy to przez śmierć  rodziców, czy oderwanie od rodziny biologicznej. To zawsze bardzo mocno odbija się na ich psychice. Po jakimś czasie przebywania w rodzinie zastępczej nabierają pewnych doświadczeń, ale ciągle tych swoich rodziców zastępczych wypróbowują, sprawdzają.

Czas poświęcony dzieciom, szczególnie na początku rodzicielstwa zastępczego, kiedy dziecko pojawiło się w nowym domu, jest dla niego bardzo ważny.

Na zdjęciu: Rodzina Gołębiewskich

- Każde dziecko chce mieć rodzinę i tak, jak w przypadku naszych dzieci, one nie chciały być gorsze od innych dzieci – też chciały mieć mamę i tatę. Wiedziały, że ich rodzice nie żyją. Prowadziliśmy wiele rozmów na ten temat, szczególnie wieczorami. One musiały przeżyć śmierć rodziców. I mimo, że my nie byliśmy na to przygotowani, to udało nam się je przez to wszystko przeprowadzić. Trafiły do nas dwa miesiące po śmierci ojca, a cztery lata po śmierci matki. Dodatkowym obciążeniem była śmierć starszego brata. Pielęgnowały pamięć tych zmarłych i żyły wspomnieniami. Naszym zadaniem było pomóc im pogodzić się z tym wszystkim i spowodować, żeby zaczęły żyć na nowo, teraźniejszością.

„Pani mamo”, „Panie tato”

Pani Małgorzata wspomina, jak szybko, dzieci zadomowiły się w nowym miejscu.

- Dzieci chciały mieć rodzinę i dlatego zaczęły mówić do nas „mamo”, „tato” szczególnie, kiedy poszły do szkoły. Na początku mówiły „ciociu”, „wujku” - wtedy jeszcze nie było na 100% wiadomo czy zostaną. Jak zabieraliśmy je ze szpitala   myśleliśmy, że tylko na Święta Bożego Narodzenia. Stwierdziłam, że gdyby po świętach miały tam wrócić to byłaby dla nich kolejna krzywda. Robiliśmy wtedy wszystko, żeby nie wróciły do szpitala. Pojawiły się u nas 17 grudnia, a w wigilię zaczęły już mówić „mamo”, „tato”. Nie bardzo im to przechodziło przez gardło, i było to tylko „pani mamo”, „panie tato”. Nas bardzo to radowało, ale też śmieszyło – te ich pierwsze próby. Ale jak w drugi dzień świąt odwiedzili ich koledzy, to już się pilnowali, żeby inaczej nie powiedzieć, tylko „mamo”, „tato”, żeby wszyscy się  dowiedzieli. Dzieci mają takie potrzeby, dlatego rodzina jest dla nich najważniejsza.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas