Transkrypcja podcastu „Niepełnosprawność w literaturze”
Transkrypcja podcastu „Niepełnosprawność w literaturze”
Transkrypcja: Jolanta Wiszowata
Dominika Filipowicz: Dzień dobry Dominika Filipowicz. Witam Państwa w podcastach Integracji. Dzisiaj moim gościem będzie dr Paweł Wojtas, literaturoznawca, wykładowca na wydziale Artes Liberales Uniwersytetu Warszawskiego. W swojej działalności naukowej zajmuje się m.in. disability studies, czyli studiami o niepełnosprawności. Dzień dobry.
Paweł Wojtas: Dzień dobry Państwu, dzień dobry Pani redaktor, dziękuję za zaproszenie do programu
Dominika Filipowicz: Tak na sam początek chciałam spytać pana o to, czym właściwie są studia o niepełnosprawności i czy są dość często wykorzystywane podczas badań literatury?
Paweł Wojtas: Tak, studia o niepełnosprawności czy też pierwotnie disability studies to dyscyplina naukowa, która bada społeczny wymiar niepełnosprawności. Powstała ona z inicjatywy ruchu społecznego osób z niepełnosprawnościami w latach 50, głównie w Stanach Zjednoczonych. A w latach 90. stała się już dyscypliną akademicką wykładaną na uniwersytetach i tutaj głównie znowu amerykańskich, brytyjskich, ale dzisiaj coraz częściej też i w polskich. Studia o niepełnosprawności wyrosły ze sprzeciwu środowiska osób z niepełnosprawnościami wobec tzw. medycznego modelu niepełnosprawności, według którego niepełnosprawność jest rozumiana jako dysfunkcja ciała czy dysfunkcja umysłu. Medyczne ujęcie niepełnosprawności człowieka samo w sobie nie musi być szkodliwe, natomiast to, o czym należy pamiętać, to to, że ono kompletnie pomija społeczny wymiar niepełnosprawności. To znaczy, że niepełnosprawność jest wynikiem barier i ograniczeń społecznych, np. architektonicznych, edukacyjnych, prawnych itd. które to uniemożliwiają pewnym osobom dostęp do instytucji użytku publicznego czy różnego rodzaju udogodnień, które przecież nam wszystkim, bez względu na stopień sprawności fizycznych, czy sensorycznych czy umysłowych, ułatwiają życie. Dla przykładu osoba poruszająca się na wózku inwalidzkim nie jest uniepełnosprawniona przez własne ciało, ale przez brak windy czy podjazdu. Prawda? I taki sposób rozumienia niepełnosprawności jest często nazywany modelem społecznym, czy też konstrukcjonistycznym.A to ostatnie dlatego, że zwraca on uwagę na to, że niepełnosprawność jest konstruowana społecznie. W tym sensie, że pewne osoby są uniepełnosprawniane przez brak dostępu do wielu ważnych dla nich miejsc publicznych czy instytucji, ale też i kulturowo. Bo stereotypy i negatywne narracje o niepełnosprawności są jedną z barier społecznych, mających po prostu wpływ na wykluczenie osób z niepełnosprawnościami z przestrzeni publicznej. Jeszcze co do wykorzystania studiów o niepełnosprawności w badaniach literackich. Z pewnością takie podejście pozwala nam lepiej zrozumieć każdy tekst kultury, już nie tylko tekst literacki. Chodzi o to, że poszerza ono perspektywę rozumienia postaci literackich z niepełnosprawnościami i ich roli w społeczeństwie. Na przykład rozumienie społecznych uwarunkowań niepełnosprawności pozwala osobie czytającej na rozpoznanie szkodliwych stereotypów o niepełnosprawności. Dla przykładu nie każdy, kto czyta słynną „Opowieść wigilijna“ Dickensa, uznaje za problematyczne to, że wewnętrzna przemiana głównego bohatera Scrooge'a dokonuje się wówczas, gdy zdaje sobie on sprawę, że jeżeli pozostanie skąpcem i nie pomoże rodzinie Cratchitów, to ich niepełnosprawny syn umrze. I teraz na pozór nie dzieje się tutaj nic złego. Na pozór osoba z niepełnosprawnością jest ukazana w pozytywny sposób, to znaczy niepełnosprawny mały Tim jest tutaj uosobieniem cnoty i dobroci, a jednak to ujęcie jest szkodliwe dlatego, że niepełnosprawność staje się tutaj narzędziem do rozwoju moralnego głównego bohatera, bohatera normatywnego. I właśnie taki sposób przedstawiania niepełnosprawności nazywany jest w studiach o niepełnosprawności protezą narracyjną. Taka proteza narracyjna pojawia się wówczas, gdy fabuła opiera się na niepełnosprawności, ale nie po to, aby ukazać bohaterki czy bohaterów z niepełnosprawnościami w całej ich złożoności, ale po to, aby utrwalić schematy i oczekiwania normatywne osób czytających. Dla przykładu, gdy bohater pokonuje niepełnosprawnego złoczyńcę, aby udowodnić swoją odwagę czy męstwo np. w „Przygodach Piotrusia Pana” czy w powieściach o Jamesie Bondzie Iana Fleminga. Albo, gdy np. protagonista czy protagonistka udowadnia swoją szlachetność, pomagając osobie z niepełnosprawnością, jak właśnie ma to miejsce u Dickensa czy w „Dziwnych losach” Charlotte Bronte.
Dominika Filipowicz: Zwłaszcza kiedyś w literaturze niepełnosprawni bohaterowie często byli przedstawiani w sposób negatywny, pejoratywny. I czy mógłby mi Pan powiedzieć, skąd się bierze takie postrzeganie niepełnosprawności?
Paweł Wojtas: Tak, rzeczywiście. To prawda, że kanon literacki jest pełen negatywnych wzorców o niepełnosprawności. U Szekspira np. tytułowy król Ryszard już w pierwszych słowach swojego monologu wyznaje, że to właśnie jego niepełnosprawność, czyli deformacja ciała, jak o niej mówi, jest przyczyną tego, że jest, że staje się złoczyńcą. Mamy tu zatem do czynienia z typem właśnie niepełnosprawnego złoczyńcy, który jest pewnym stereotypem przedstawiania osób z niepełnosprawnościami i ten typ wyrasta z tzw. modelu moralnego, który jest oparty na założeniu, że cechy ciała odzwierciedlają stan moralny osoby. I w tym modelu niepełnosprawność stanowiła taką fizyczną manifestację ułomności moralnej, grzechu czy też winy jednostki. Często się też o tym modelu mówi jako o modelu religijnym. Natomiast niepełnosprawność nie zawsze była demonizowana w literaturze, czasem wręcz przeciwnie. W literaturze romantycznej na przykład niepełnosprawność jest czasami wręcz idealizowana. Dlaczego? Bo wpisuje się ona w schemat koncepcji szlachetnego dzikusa Rousseau, czyli takiego wyidealizowanego obrazu człowieka pierwotnego, którego cnota bierze się stąd, że nie jest skalany cywilizacją ani żadnymi atrybutami oświeceniowymi, czyli zachodnim rozumem itd. Natomiast romantyzowanie osób z niepełnosprawnościami, tu trzeba dodać, jest również szkodliwe, jak ich demonizowanie. Ponieważ oba te schematy przedstawiają bardzo uproszczony zespół cech kojarzonych z niepełnosprawnością, a to uproszczenie bierze się stąd, że osobami autorskimi były osoby tzw. pełnosprawne, które w sposób normatywny, z własnej perspektywy ujmowały rzeczywistość. I tutaj, odpowiadając na to pytanie, skąd biorą się takie negatywne sposoby przedstawiania niepełnosprawności – no, te typy właśnie się biorą z systematycznego utrwalania przez normatywnych autorów czy autorki wzorców tzw. ableistycznych. Poprzez powielanie równie normatywnych struktur i form literackich. Ableistycznych – oczywiście, mówimy tutaj o uprzedzeniu wobec osób z niepełnosprawnościami. Należy też pamiętać, że od narodzin powieści dominującą formą prowadzenia narracji, zwłaszcza w XIX wieku, jest narracja trzecioosobowa, czyli ta zewnętrzna, wszechwiedząca, wszechwidząca. I takie obiektywizujące ujęcie oznacza, że doświadczenie niepełnosprawności jest również ujmowane niejako z zewnątrz. Z perspektywy normatywnej to się z tym wiąże. I ta perspektywa została w pewien sposób przełamana na początku XX wieku wraz z rozkwitem awangardy czy też literatury, sztuki, kultury modernistycznej, kiedy to odchodzi się właśnie od obiektywizowania świata, a próbuje się w literaturze, w kulturze, w sztuce świat ująć z perspektywy indywidualnej świadomości. I teraz dla przykładu amerykański pisarz, noblista William Faulkner, który sam nie był osobą niepełnosprawną, w swojej powieści „Wściekłość i wrzask” przekazuje narrację pierwszoosobową Benjaminowi Compsonowi, bohaterowi z niepełnosprawnością intelektualną. I za pomocą różnych eksperymentów narracyjnych i formalnych stara się też oddać złożone doświadczenie bohatera. Na przykład jego nienormatywne postrzeganie czasu czy też rozpoznawanie rzeczywistości za pomocą bodźców innych, niż wzrokowe itd. I można twierdzić nawet, że w ten sposób modernizm oparty na poetyce, takiej fragmentaryczności aniżeli kompletności, jest jak niektórzy twierdzili wręcz zdefiniowany, porównywany, ale nawet zdefiniowany przez niepełnosprawność. I faktycznie można by się w tym dopatrywać takiego wręcz subwersywnego potencjału, niepełnosprawności, rozumianej tutaj już jako kategoria estetyczna, ale równie dobrze można stwierdzić, że właśnie takie metaforyzowanie niepełnosprawności, jest po prostu kolejnym sposobem takiego negatywnego instrumentalizowania jej.
Dominika Filipowicz: Ale jednak właśnie w jakiś sposób można powiedzieć, że niepełnosprawność przekształca narrację i tak jakby wytwarza nowe formy wypowiedzi, nowe formy języka, jeśli właśnie nawiązując do „Wściekłości i wrzasku”. Ale chciałam jeszcze trochę nawiązać do poprzedniego wątku, o którym też Pan powiedział, czyli do romantyzowania niepełnosprawności. Bo są właśnie takie formy teoretycznie pozytywnych przedstawień, które w jakiś sposób niby uwznioślają, ale w rzeczywistości tak naprawdę infantylizują niepełnosprawnego bohatera. Mógłby mi Pan powiedzieć coś więcej na temat takiego inspirowania pełnosprawnych odbiorców niepełnosprawnością?
Paweł Wojtas: Tak, to prawda, że inspirująca osoba niepełnosprawna stanowi kolejny przykład takiego, powiedzmy, spłaszczonego ujęcia niepełnosprawności. A bierze się to stąd, że w tym schemacie bohaterka czy bohater podziwiani są za to, że przezwyciężają niejako swoją niepełnosprawność albo ją czymś rekompensują? Tutaj być może dobrym przykładem byłby słynny Forrest Gump w powieści Winstoma Gruma, którego niepełnosprawność intelektualna jest rekompensowana jego nadzwyczajnymi zdolnościami czy dokonaniami. I bardzo podobnie w powieści „Wystarczy być” Jerzego Kosińskiego. Na skutek skomplikowanego splotu okoliczności niepełnosprawny intelektualnie bohater Chauncey Gardiner czy też w polskim przykładzie Los Ogrodnik szybko wspina się zupełnie przypadkiem po szczeblach władzy politycznej na skutek tego, że jego niepełnosprawność jest mylona z mistyczną mądrością.Która zresztą jest jednym wielu stereotypów na temat niepełnosprawności. Chodzi o to, że np. osoby, które nie widzą, uznaje się, że one tak naprawdę widzą więcej. Tak samo osoby z niepełnosprawnościami intelektualnymi mogą nie myśleć normatywnie, ale być może mają jakąś sekretną, mistyczną wiedzę, prawda? Chodzi o stereotypy tego typu. I podobnie dzieje się w komiksach o superbohaterach, w których np. w marvelowskim Daredevilu osoby z niepełnosprawnościami mają nadprzyrodzone moce. Ten typ, który ma swoje zakorzenienie w mitologii greckiej, np. Hefajstos był bogiem z deformacją stopy czy prorok Tejrezjasz był niewidomy. Wpisuje się w koncepcję tzw. super cripple, czyli super kaleki, czyli super sprawnej osoby niepełnosprawnej. Ta konwencja działa po prostu na prawach takiego pozornego paradoksu, który jest po prostu zabiegiem chwytliwym i we wszystkich tych przypadkach nie mamy do czynienia z jakimś realistycznym przedstawieniem doświadczenia niepełnosprawności, a z próbą pozbycia się niepełnosprawności bohaterów czy też przezwyciężenia jej i tym samym przywróceniem tego normalnego, normatywnego porządku. Bo jak mówił Ato Quayson w „Nerwowości estetycznej” – swojej książce, niepełnosprawność w literaturze, ale i w przestrzeni społecznej jest źródłem dyskomfortu, więc trzeba to źródło jakoś fabularnie, narracyjnie usunąć albo przynajmniej oswoić.
Dominika Filipowicz: Dobrze, to w takim razie, jak już omówiliśmy trochę takie nie bardzo dobre sposoby reprezentacji niepełnosprawności, spróbujmy spojrzeć na nią właśnie, z takiej bardziej konstruktywnej, pozytywnej perspektywy. Czym Pana zdaniem powinna się charakteryzować taka właściwa reprezentacja?
Paweł Wojtas: Właściwa reprezentacja to taka, która odzwierciedla zmieniające się wrażliwości społeczne. Jeśli literatura odzwierciedla rzeczywistość społeczną, a często ją też kreuje, znajdując dla niej nowy język, nowe formy wyrazu, to pisarze i pisarki powinni żywo rewidować te zastane, być może szkodliwe, wzorce literackie i językowe. Trudno powiedzieć jednoznacznie, jak właściwie konstruować postaci z niepełnosprawnościami. Tak w życiu, jak i w literaturze niepełnosprawność cierpi na paradoks widzialności i hiperwidoczności zarazem. To znaczy, niepełnosprawność w literaturze jest cechą często definiującą bohaterów i bohaterki, a jednocześnie jest pomijana, bo nie oddaje jej się sprawiedliwości. Z jednej strony mówi się, że niepełnosprawność nie powinna być cechą definiującą bohaterkę, a z drugiej, że dlaczego nie? Że powinno się ją afirmować i eksponować jako ważną cechę tożsamości. Myślę, że obie strony tej debaty mają swoje racje. I podobnie jak obie strony debaty na temat tego, czy autorka musi być niepełnosprawna, aby dobrze pisać o niepełnosprawności. Albo czy pełnosprawni aktorzy powinni grać postaci niepełnosprawne, to jest zjawisko, które się nazywa cripping up. Odpowiadając na podobne pytanie Jarred McGinnis, pisarz amerykańskiego pochodzenia z paraplegią, który sam zresztą napisał świetną semi-autobiograficzną powieść o bohaterze, również właśnie z paraplegią, twierdzi, że pisarz wcale nie musi być niepełnosprawny, by pisać o niepełnosprawności. Oby tylko robił to dobrze, aby tylko robił to właściwie. To jest jedyny warunek. Co to znaczy właściwie? To już sprawa trudniejsza i wielowątkowa. Dla mnie, osobiście, pomijając już to, na ile realistycznie sama niepełnosprawność jest przedstawiana, ważne jest to, aby unikać oceniania bohaterek z niepełnosprawnościami z perspektywy normatywnych przyzwyczajeń, a w zasadzie podwójnych standardów obyczajowych. Często niepełnosprawność jest przedstawiana w sposób taki wybielony, bezpieczny, sanitarny, moralnie niekontrowersyjny. Bo przecież osoby z niepełnosprawnością, zwłaszcza intelektualną, są uznawane właśnie w tym romantycznym paradygmacie, o którym mówiłem wcześniej za niewinne, a więc nie przeklinają, nie mają aktywnego życia seksualnego itd., a przynajmniej nie chcemy o tym mówić. Dobrym przykładem jest tutaj znowu Forest Gump, który w pierwowzorze literackim jest o wiele bardziej transgresyjny, bardziej aktywny seksualnie, bardziej agresywny i nierzadko przeklina, niż jego właśnie ugrzeczniony filmowy odpowiednik w wydaniu Roberta Zemeckisa. W końcu miliony pokochały Foresta właśnie za to, że on wpisuje się w ten model niewinnego, przepraszam za określenie, głupkowatego szczęśliwca. To jest znowu kolejny stereotyp – osoba o niepełnosprawności tzw. happy idiot. Oczywiście, to jest bardzo schematyczne i takie schematy często się tak w literaturze, jak i w filmie eksploatuje.
Dominika Filipowicz: To w takim wypadku czy może Pan polecić mnie oraz słuchaczom książki, których osoby z niepełnosprawnościami nie są przedstawione w sposób schematyczny, tylko właśnie jako takie jednostki z krwi i kości.
Paweł Wojtas: Tak, chyba dobrym przykładem, skoro już o tym wspomniałempo drodze wcześniej,i też idąc za moim własnym tropem, tym obyczajowym, jest właśnie książka „The Coward” Jarreda McGinnisa. Tylko że problem jest taki, że ta książka, jeśli z tego, co wiem, nie została jeszcze przetłumaczona na język polski, więc będę starał się też polecić inne. Tutaj bohater po wypadku samochodowym, który skutkuje paraplegią, mierzy się z nową, niepełnosprawną rzeczywistością. Ale wkrótce przekonuje się, że jego demonem, który prowadzi go na tory społecznej dysfunkcji, stanów depresyjnych itd., nie jest sama niepełnosprawność, a jego nieprzepracowane, nadszarpane relacje z innymi. Czyli rezygnujemy tutaj z tego schematu, że niepełnosprawność jest sama w sobie źródłem problemów, czy tragedii. Jest elementem złożoności życia, ale nie jest tragedią. Niepełnosprawność jest tutaj, jak już wcześniej o tym mówiłem, hiperwidoczna i definiująca, ale to samo w sobie nie musi być problemem. Pytanie, czy mamy do czynienia z takim bohaterem, z którym moglibyśmy się utożsamić, albo przynajmniej go zrozumieć, albo przynajmniej rozliczać go według takich samych standardów moralno-obyczajowych jak inne osoby. Zamiast narzucać mu standardy moralne, odzwierciedlające nasze wyobrażenie o tym, czym jest niepełnosprawność. Również i w powieściach południowoafrykańsko-australijskiego pisarza John Maxwell Coetzee'go, pisarza, którym ja osobiście zajmuję się naukowo, w takich jego powieściach jak „Życie i czasy Michaela K.”, „Foe” czy „Powolny człowiek”. Niepełnosprawność jest nieodłącznym elementem krytyki, przemocy społeczno-politycznej, którą Coetzee adresuje zarówno do opresyjnych reżimów politycznych, jak i liberalnej polityki Zachodu. Myślę, że na uwagę zasługuje też powieść kryminalna „Osierocony Brooklyn” amerykańskiego pisarza Jonathana Lethema i tutaj autor bardzo ciekawie wykorzystuje postać z zespołem Tourette'a poprzez różnego rodzaju gry językowe do podważania pozornego porządku, tak społecznego, jak i powieściowego. Czyli tutaj znowu wracamy do tego, powiedzmy, do tej subwersyjnej roli niepełnosprawności.
Dominika Filipowicz: To już tak na zakończenie chciałbym zapytać co dla Pana jako badacza-sojusznika znaczy zajmowanie się studiami o niepełnosprawności?
Paweł Wojtas: I jak już wspominałem wcześniej, dla mnie literatura nie tylko odzwierciedla rzeczywistość społeczną, ale też ją wytwarza. Myślę, że konstruowanie bohaterek i bohaterów z niepełnosprawnościami poprzez medium języka pisanego, ma bezpośredni wpływ na kształtowanie się kulturowych narracji o niepełnosprawności. Jeśli literatura koduje i utrwala nasze przyzwyczajenia kulturowe, które są często, albo mogą być normatywne czy ableistyczne, to równocześnie może stać się narzędziem demontażu tych negatywnych narracji czy negatywnych stereotypów. Studia o niepełnosprawności myślę, wyznaczają bardzo ważną ramę interpretacyjną, która pomaga lepiej zrozumieć rzeczywistość społeczną i rozmaite formy opresji zakorzenione w społeczeństwach na pozór równościowych. Ale same muszą się też zmieniać, aby wyznaczać nowe cele w rozpoznawaniu przyczyn nierówności społecznych. Uważam, że analiza literatury z perspektywy studiów o niepełnosprawności, to ważny można powiedzieć taki kamień milowy badania dyskursu kulturowego, który to jest według podstawowych założeń właśnie modelu społecznego, jednym głównych przyczyn konstruowania i utrwalania barier społecznych. Dlatego istotne jest to, aby temu dyskursowi bacznie się przyglądać i studia o niepełnosprawności właśnie dają nam narzędzie krytyczne, aby to robić. Dlatego ta perspektywa jest dla mnie tak istotna w kontekście tego, czym się zajmuję, czyli w kontekście badania literatury pięknej.
Dominika Filipowicz: Chciałam Panu bardzo podziękować za inspirującą rozmowę.
Paweł Wojtas: Bardzo dziękuję za zaproszenie, za rozmowę i dziękuję Państwu za uwagę.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz