Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Pokazać siebie innym

04.12.2007
Autor: Damian Szymczak

Zielona Góra gości nietypową wystawę. Na kilkudziesięciu dużych zdjęciach oglądać możemy wolontariuszy, którzy pomagają osobom chorym. Nietypowe jednak jest to, że osoby na zdjęciach też chorują.

W tym blisko 120-sto tysięcznym mieście jest jedenaście stowarzyszeń, w których działają wolontariusze, także zmagający się z chorobami. Rzecz oczywista, znają się dobrze i to w większości od wielu lat. Kłopot w tym, że znają się przede wszystkim we własnym gronie. Bowiem wciąż jeszcze wiele osób w naszym kraju nie lubi, czy wręcz wstydzi się mówić o swojej chorobie komuś z zewnątrz.

zdjecie: uczestnicy projektu
Na zdj. uczestnicy projektu

Dobry wzór do skopiowania
Właśnie to postanowiła zmienić Wanda Tyszkiewicz, prezes działającego już od kilkunastu lat Zielonogórskiego Stowarzyszenia Amazonek.
- W kwietniu tego roku oglądałam podobną wystawę w Warszawie – wspomina. – Sprowadzono ją zza granicy, w Polsce była pokazana tylko w stolicy. Po powrocie do Zielonej Góry, w głowie cały czas kołatała mi myśl, że i w naszym mieście warto by było zorganizować coś podobnego.

zdjęcie: Wanda Tyszkiewicz
Na zdj. Wanda Tyszkiewicz

Nie było to jednak wcale łatwe. Nie tylko z tego powodu, o którym pisałem wyżej. Był jeszcze jeden problem, ten z którym stykamy się zawsze, gdy chcemy coś zorganizować, czyli pieniądze.

Na szczęście pomysł od razu spodobał się Wioletcie Haręźlak, wiceprezydent miasta ds. społecznych, pełniącej zarazem funkcję pełnomocnika ds. osób niepełnosprawnych. Pani wiceprezydent w miejskiej kasie udało się znaleźć większość środków potrzebnych do przygotowania wystawy. Resztę dołożyła firma Amoena Polska. Można było zacząć przekonywać do pomysłu wolontariuszy z poszczególnych stowarzyszeń.

- Tutaj przyszła nam z pomocą zielonogórska Integracja – mówią zgodnie ich przedstawiciele. – To właśnie w jej siedzibie odbywały się nasze spotykania.

Choroba to nie powód do wstydu  
Ustalono, że z każdego stowarzyszenia fotografowanych będzie troje wolontariuszy. Jak łatwo policzyć to 33 zdjęcia. Ostatecznie wykonano ich 35, na tyle starczyło pieniędzy. Choć zaznaczyć trzeba, że to koszt obróbki, materiałów, słowem spraw technicznych związanych z ich przygotowaniem. Bowiem wszystkie fotografie za darmo wykonali zielonogórscy fotografowie: Jolanta Kaniewska i Sebastian Kaniewski, mama i syn.

- Im także należą się ogromne podziękowania – podkreśla Wanda Tyszkiewicz. – Napracowali się chodząc i jeżdżąc za nami, o różnych porach, w czasie wolnych dni. Zawsze, gdy prosiliśmy, by zjawili się w danym miejscu, to byli.

zdjęcie: podziękowania dla wolontariuszy
Na zdj. podziękowania dla wolontariuszy

Najważniejsze jednak że znalazły się osoby ze stowarzyszeń, które nie wstydziły się pokazać swych twarzy. Jakby nie patrzeć, w ten sposób obwieściły całemu światu, że są chore. Jedną z takich osób jest Bogumiła Burda - doktor nauk humanistycznych, wykładowca Uniwersytetu Zielonogórskiego. To ważna informacja, bowiem wystawa najpierw prezentowana jest na tej uczelni, a więc każdy dowie się o jej chorobie.

Bogumiła Burda należy do zarządu stowarzyszenia „Nerka”. Od wielu lat żyje z jedną nerką, efekt choroby nowotworowej.
- W Polsce wciąż spotyka się opinię, że choroba nowotworowa to coś wstydliwego – mówi. – A już na pewno o tych schorzeniach wiele osób nie chce mówić. Zgodziłam się na zdjęcia właśnie po to, by pokazać innym, że absolutnie wstydzić się nie wolno, i że właśnie o swoich chorobach mówić trzeba. Choćby po to, by ci którzy się wstydzą, przełamali ten niepotrzebny wstyd.

zdjęcie: podziękowania dla wolontariuszy
Na zdj. podziękowania dla wolontariuszy

Co ciekawe Bogumiła Burda twierdzi, że to osoby najlepiej wykształcone, robiące karierę, najczęściej wstydzą się jakiejkolwiek dyskusji o swoich problemach.

Gdzie jest reszta?
Na pewno nie należy do nich Waldemar Maniak, prezes oddziału regionalnego Polskiego Towarzystwa Opieki nad Chorymi ze Stomią Pol-Ilko. Jest też jednym z wolontariuszy tego stowarzyszenia, od lat bardzo aktywnego. 

- W regionie, w którym działamy, żyje około 1200 osób, które cierpią na tę chorobę – mówi. – Mamy miejsce, w którym dyżurujemy - to szpital wojewódzki. Nasze namiary są powszechnie dostępne. Słowem - skontaktować się z nami może każdy. Tymczasem ten kontakt nawiązało do tej pory 300 osób, pytam więc gdzie pozostałe 900? Uwzględnijmy fakt, że część osób to indywidualiści, są też tacy którzy dobrze radzą sobie sami. Lecz większości do tych grup chyba trudno zaliczyć, więc wniosek nasuwa się sam. Po raz kolejny – wciąż wielu chorych wstydzi się o chorobie mówić.

Choroba potrzebuje przeciwnika
Nad nazwą wystawy myślano dość długo. Wreszcie zdecydowano się na krótką i konkretną – „Pacjent Wolontariuszem”. Patronat honorowy nad nią objęli rektor uniwersytetu, profesor Czesław Osękowski, Wioleta Haręźlak, oraz dyrektor szpitala wojewódzkiego, Waldemar Taborski.

zdjęcie: Czesław Osiękowski, rektor Uniwersytetu
Na zdj. Czesław Osękowski, rektor Uniwersytetu w Zielonej Górze

Organizatorem wystawy jest Wanda Tyszkiewicz i Zielonogórskie Stowarzyszenie Amazonek. Współorganizatorami: Centrum Integracji Zielona Góra, Ogólnopolskie Stowarzyszenie „Nerka” oraz Uniwersytet Zielonogórski. 

zdjęcie: zielonogórskie Amazonki
Na zdj. zielonogórskie Amazonki

Wystawę otwarto, 5 grudnia. Ma swoje motto, które brzmi „Choroba potrzebuje przeciwnika, gdy go brakuje, czyni szybkie postępy, siejąc w organizmie ogromne spustoszenie. Często nie przychodzi nam do głowy, że sami dysponujemy potężnymi zasobami sił zdrowotnych”. Autorem tego motta jest Władysław Szutta ze stowarzyszenia Pol-Ilko.

Co więcej, na dole każdej fotografii jest podpis osoby, którą tam oglądamy, wraz z jej osobistym mottem życiowym lub jakąś jej osobistą myślą. Fotografie są duże, to właściwie plakaty, o rozmiarach 60 x 50 cm., do tego umieszczone w jeszcze większych ramach. Ponadto, w osobnych gablotach, znajdują się informacje o każdym z tych jedenastu stowarzyszeń.

Nie tylko na uniwersytecie
Zdjęcia mają być na uczelni do końca grudnia lub początku stycznia przyszłego roku. Później trafią do szpitala wojewódzkiego w Zielonej Górze, gdzie także oglądać je można będzie przez około miesiąc. Prawdopodobne, że pojadą także do Chociebuża, miasta partnerskiego Zielonej Góry.

Czy i jaki skutek wystawa przyniesie, będzie to trudno ocenić. Bo to niewymierne – ocena ludzkiej duszy i naszych zachowań. W każdym razie to krok w dobrą stronę. Bo o chorobie trzeba mówić, przecież to żaden wstyd. 

 

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas