Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Serce do walki

27.11.2013
Autor: Joanna Adamska
Źródło: Anna Twardowska TVN 24, program „Czarno na białym”; pawelrudzinski.pl
Mężczyna ćwiczący na poręczy do chodzenia/fot. Piotr Stanisławski

„Nazywam się Paweł Andrzej Rudziński i jestem, a w zasadzie byłem do wypadku kardiochirurgiem.” Tak rozpoczyna się pierwszy wpis ze strony doktora Rudzińskiego. Do lipca 2010 roku dr Rudziński wiódł życie poważanego i szanowanego w branży specjalisty. Koledzy nazywali go nawet kardiochirurgiem wyczynowym. Nie bał się nowości. Lubił wyzwania i świetnie operował. Na swoim koncie ma udział w około 100 transplantacjach. To właśnie dzięki tym sukcesom wygrał konkurs na szefa kliniki kardiochirurgii szpitala MSWiA w Warszawie. Prestiżowe stanowisko zwolniło się po głośnej sprawie doktora G.

W jednej chwili stracił wszystko

Doktor Rudziński nie pamięta swojego wypadku. Ani on, ani żaden z nurkujących z nim przyjaciół nie wie, dlaczego nagle przestał oddychać. Znaleźli go lezącego na dnie. Pod wodą spędził kilkanaście minut. Dla ludzkiego mózgu to jak lata świetlne. Doszło do poważnego uszkodzenia kory mózgowej. Do tego doszła niewydolność wielonarządowa. Lekarz zapadł w śpiączkę.

Nie będę warzywem… kapustą

Po pól roku lekarze nie dawali mi żadnych szans. Gdyby nawet się wybudził miał być do końca życia „warzywem”… Rzadko kto pamięta moment wybudzenia, a i samo wybudzenie rzadko wygląda jak to filmowe. W przypadku Pawła Rudzińskiego zaczęło się od delikatnych ruchów dłonią. Prawie trzy lata później, lekarz jest w stanie przejść samodzielnie kilkanaście metrów. Zaczyna też mówić, choć na razie bardzo niewyraźnie. Ma nadzieje, że niedługo w pełni odzyska też wzrok. Te postępy dziwią nawet jego kolegów lekarzy.

„Nie jestem kapustą ani inną rośliną, wszystko pamiętam, normalnie myślę, robię plany na przyszłość, piszę książkę (dyktuję), chciałbym nakręcić film dokumentalny o mnie i moich pacjentach, ale jeszcze sam nie chodzę, choć już powoli zaczynam, jeszcze niewyraźnie mówię, źle widzę (po odzyskaniu przytomności nie widziałem w ogóle), ale mój stan poprawia się. Pracuję nad tym przez cały czas od ponad trzech lat. Dokąd uda mi się dojść nie wiem, ale nie poddaję się, jestem kardiochirurgiem. Wielu moich pacjentów nadal żyje i wspiera mnie.” Pisze na swojej stronie doktor Rudziński

Lekarz ludzkich serc

Pacjenci pamiętają. Po materiale, który ukazał się w magazynie „Czarno na białym” odezwali się od razu.

„Panie Doktorze! Dla każdego kto miał z Panem kontakt, kogo Pan uratował... ten reportaż jest radością i spełnieniem dobrych życzeń kierowanych ku Panu.
Panie Pawle, proszę wracać do zdrowia, szybko i z wiarą, bo Sam Pan na początku Naszego spotkania zaszczepił mi właśnie wiarę w szczęśliwy koniec. Wierzę w Pana!. „

To jeden z licznych wpisów. Doktor Rudziński za pośrednictwem swojej strony odpowiada:

„Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia i życzenia jakie napłynęły po programie. Są one bardzo ważne dla mnie. Najbardziej istotne jest to, żeby nie tylko się nie poddawać, ale też żeby nawet z tych bardzo złych rzeczy, wypadków, chorób czy innych zdarzeń losowych wyniknęło coś dobrego, żeby trud czy cierpienie nie poszło na marne.”

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • Podziękowanie za życie
    Krakus
    16.02.2024, 14:24
    Dr. Rudziński najlepszy kardiochirurg Krakowa , uratował mi życie i ocalił szczęście moich dzieci , teraz nawet wnuków. Dziękuję i życzę powrotu do zdrowia . Modlimy się za pana .
    odpowiedz na komentarz
  • Wdzięczność
    Franciszek Leśniak
    19.04.2022, 15:07
    Panie Doktorze. W lutym 2008 roku Pana operacja na sercu uratowała mi życie. Moja wdzięczność nie zna granic. Dowiedziałem się, że bywa Pan w Solcu na zabiegach. Chciałbym coś dla Pana zrobić.
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas