Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Oddała głos self-adwokatom

13.03.2023
Autor: Krzysztof Gudzelak, fot. archiwum prywatne Bernadety Szczypty

A gdyby ktoś decydował za Ciebie, w co masz się ubrać? Albo co masz zjeść na obiad? Albo twierdził, że nie możesz pracować i założyć rodziny. Niemożliwe? A jednak. Takich sytuacji doświadcza wiele dorosłych osób z niepełnosprawnością intelektualną. Czasami nie wiedzą, że mają pełne prawo do tego, żeby wieść udane, samodzielne życie. Czasami wiedzą, ale trudno im przekonać do tego najbliższych. Ale są i takie osoby, które pokonują bariery własne i innych, dążą do niezależności. Zabierają głos. Wypowiadają się we własnym imieniu. Na forum publicznym reprezentują także inne osoby z niepełnosprawnościami. Są to self-adwokaci. Przedstawiam Wam moich przyjaciół. Usłyszcie ich – pisze w książce „Kiedy się odważysz” Bernadeta Szczypta.

Krzysztof Gudzelak: Bernadeto, dlaczego postanowiłaś wybrać tak trudną profesję, jaką jest słuchanie ludzi i bycie dziennikarką?

Bernadeta Szczypta: O tym, że chcę zostać dziennikarką wiedziałam już w szkole podstawowej. Moja polonistka bardzo wspierała mnie w mojej pasji czytelniczej i pisarskiej. Czytałam mnóstwo książek, ale też uwielbiałam pisać wypracowania. Później uczęszczałam do klasy humanistycznej, następnie studiowałam politologię ze specjalizacją dziennikarską.

Ciekawi mnie człowiek, jego motywacje, siła, która często rodzi się ze słabości. Dociekam, dlaczego ktoś coś zrobił, co nim wtedy kierowało. Fascynujące jest dla mnie docieranie do emocji, o których na co dzień nie mówimy a nawet nie myślimy. Opowiadanie historii ludzi jest bardzo ważne, ponieważ dają nam one nadzieję, siłę i wiarę, że można wiele zmienić, nawet w tych najciemniejszych czasach.

Powiedziałaś, że ciągnie Cię do ludzkich słabości. Dlaczego akurat ten kierunek dziennikarstwa? Przecież jest tyle fascynujących dziedzin: polityka, showbiznes.

Podejmowałam różne tematy w swojej już ponad 20 letniej pracy dziennikarskiej. Zajmowałam się polityką, gospodarką, kulturą, przygotowywałam i czytałam serwisy informacyjne, a także byłam reporterką, która jechała na miejsca wypadków czy tragicznych zdarzeń kryminalnych. Wszędzie i zawsze widziałam, ale też słyszałam człowieka. Tylko nie zawsze był czas i potrzeba, żeby dopytywać, dlaczego dana osoba „to” zrobiła, a bardzo mnie to interesowało. Teraz mam szczęście zajmować się w Polskim Radiu Rzeszów szeroko rozumianą tematyką społeczną. Mogę podejmować tematy trudne, często pomijane w głównym nurcie: kryzys bezdomności, problemy, ale i radości jakich doświadczają osoby z niepełnosprawnością, działania organizacji pozarządowych. Tu jest życie, prawda i konkretne problemy do rozwiązania. I to mnie interesuje. Mam poczucie i ciągle w to wierzę, że media mają moc, nie tyle zmieniania świata, co podpowiadania ludziom, jak mogą działać, jak się zaangażować, jak coś zmienić, żeby poprawić swoją codzienność. Jestem idealistką.

Masz rację. Z pewnością media mają moc, dlatego postanowiłaś część tej mocy skierować na działalność z osobami z niepełnosprawnością intelektualną. Jesteś autorką dwóch książek, które poruszają tę tematykę. Mogłabyś nam opowiedzieć o tych publikacjach?

Pierwszą książkę „Kiedy się odważysz. Inspirujące historię o self-adwokatach" napisałam w 2020 roku. Są to wywiady z 13 self-adwokatami i self-adwokatkami działającymi przy Polskim Stowarzyszeniu na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną Koło w Jarosławiu. Moje rozmówczynie i rozmówcy podzielili się historiami swojego życia. Opowiedzieli, z czym musieli i w dalszym ciągu muszą się mierzyć jako osoby z niepełnosprawnością. Przede wszystkim są to historie o ich sukcesach, pasjach i marzeniach. Po przeczytaniu takiej historii człowiek uświadamia sobie, że naprawdę my wszyscy jesteśmy tacy sami. Mamy swoje problemy, radości, wchodzimy w związki, a niektóre z tych relacji się rozpadają. Wszyscy chcemy być po prostu szczęśliwi. To ważna książka, która bardzo mnie uskrzydliła, ale przede wszystkim uskrzydliła jej bohaterki i bohaterów. Poczuli się zauważeni i docenieni, a skoro ta książka została tak wspaniale odebrana, to pojawiła się myśl o kolejnej. Wspólnie z Przyjaciółmi z PSONI Koło w Jarosławiu postanowiliśmy stworzyć publikację z okazji 40-lecia ruchu rodziców osób z niepełnosprawnością intelektualną w Jarosławiu. Pod koniec ubiegłego roku ukazała się książka „Naszą siłą są ludzie", w której znajduje się aż 40 rozmów z osobami z niepełnosprawnością, rodzicami, pracownikami, specjalistami i przyjaciółmi PSONI Koło w Jarosławiu. To było niezwykle trudne zadanie, ale bardzo satysfakcjonujące.

Te rozmowy mają tak wielką moc i tak wiele jest w nich emocji, że czasami była taka potrzeba by odłożyć pisanie książki i poukładać myśli. Pisząc, starałam się jak najlepiej oddać myśli i uczucia moich rozmówców, ponieważ to są ich historie. Zależało mi na tym, by czuli, że to jest naprawdę książka o nich. Jestem bardzo z niej dumna. Oczywiście nie byłoby jej, gdyby nie ogromna pomoc moich Przyjaciół z PSONI Koło w Jarosławiu. Nie byłoby jej też, gdyby nie otwartość bohaterów. Jestem im ogromnie wdzięczna za to, że zechcieli opowiedzieć o swoich czasami bardzo trudnych momentach w życiu, ale i o tym, co te momenty im dały, co zmieniły, jak pokierowały ich życiem. Przesłanie książki jest w sumie bardzo proste: nawet z najtrudniejszej sytuacji jest wyjście, ważne, żeby byli obok nas dobrzy ludzie. Warto prosić o pomoc a później pomagać innym.

Pozwól, że skupię się na książce „Kiedy się odważysz". Książka składa się z trzynastu historii, którą byś wybrała, jeśli mielibyśmy przeczytać tylko jedną z nich?

To bardzo trudny wybór, ponieważ każda historia jest inna. Każda jest o czyimś życiu i dlatego jest ważna. To może zacznijmy po prostu od pierwszej? To historia Tomasza Balickiego. Tomek opowiada na przykład o tym, jak był traktowany w szkole. Zdarzało się, że był przezywany: „O, idzie ślepak, głupek, debil". Jak to na niego wpływało? Jak sobie z tym radził? Tomek opowiada także m.in. o tym, co mu dała działalność w ruchu self-adwokatów. Bardzo ciekawe są przemyślenia Tomka na temat tego, co powinno się zmienić w Polsce, żeby osobom z niepełnosprawnością żyło się lepiej. Przejmująca jest też jego odpowiedź na pytanie czy zastanawiał się nad tym, dlaczego to on właśnie jest niepełnosprawny, czy miał pretensje do Boga. Oczywiście serdecznie zachęcam do przeczytania wszystkich rozmów z tej książki. Obie publikacje: „Kiedy się odważysz" i „Naszą siłą są ludzie" można wysłuchać na stronie PSONI Koło w Jarosławiu w formie audiobooka.

Cieszę się, że poruszyłaś wątek Tomasza Balickiego. Uważam, że rozmowa z nim to taki niemy krzyk, który oddaje myśl przewodnią tej książki.

Tomek nie koloryzuje swojego życia. Dużo mówi o trudnych momentach, choć też dostrzega swój rozwój, opowiada o marzeniach. Jest realistą. Ma też konkretne oczekiwania wobec społeczeństwa o czym świadczy tytuł naszej rozmowy „Ludzi trzeba uświadamiać". Natomiast każda historia jest inna, dlatego rozpatrywałabym je indywidualnie.

Chciałbym Cię zapytać właśnie o te trudne momenty. W naszym kraju cały czas funkcjonuje myślenie, że osoby z niepełnosprawnością intelektualną nie mogą korzystać z życia, nie mogą się zakochać. Jak myślisz, co by się musiało stać, aby to myślenie się zmieniło?

Faktycznie, ciągle jest to temat, który budzi sporo emocji. A przecież obdarzanie miłością, bycie kochaną i kochanym jest jedną z najbardziej podstawowych potrzeb każdej osoby. Znam związki osób z niepełnosprawnością, które znakomicie sobie radzą. Kochają się, są dla siebie wsparciem i są szczęśliwe. Czasami potrzebują wsparcia, jak każdy z nas. Myślę, że ważne jest, aby opowiadać ich historie, co pewnie nie jest dla nich komfortowe, ponieważ trzeba się nieco odsłonić, ale ma to ogromne znaczenie. Otoczenie bowiem ich widzi, słyszy, zaczyna rozumieć, że jest to możliwe. Tutaj ogromną rolę do odegrania mają mądrzy, empatyczni dziennikarze. Długa droga przed nami, ale jestem optymistką. Myślę, że ludzie po prostu się nad tym nie zastanawiają. Kiedy nie ma się do czynienia z konkretnym zagadnieniem, to jest ono czystą abstrakcją. Jeśli nie ma się obok osoby z niepełnosprawnością to trudno sobie wyobrazić z czym wiąże się jej codzienność, jakie ma potrzeby. Inną sprawą jest niezrozumienie potrzeb dorosłego człowieka z niepełnosprawnością przez jego rodziców. Trzeba na ten temat, mówić, mówić i mówić. Mądrze i z szacunkiem. Ale stanowczo, bo to są podstawowe prawa człowieka.

Przechodząc do książki „Naszą siłą są ludzie" i Stowarzyszenia, co uważasz za największy sukces Stowarzyszenia w Jarosławiu, jakie są jego najważniejsze zalety?

Najbardziej imponuje mi to, że PSONI Koło w Jarosławiu cały czas słucha osób z niepełnosprawnością. Pyta o ich potrzeby i na nie odpowiada. Wsparcie otrzymują osoby w każdym wieku, od maluszków tuż po urodzeniu do osób na emeryturze. Jest to rehabilitacja, nauka, przygotowanie do pracy, asystentura, mieszkalnictwo i self-adwokatura. To kompleksowy system wsparcia. Pracownicy i działacze Stowarzyszenia zadają pytanie: „Co jeszcze możemy dla Ciebie zrobić?". Bardzo mnie to porusza. W tej chwili na przykład ogromny nacisk kładziony jest także na wsparcie rodziców. Jeżeli oni uwierzą, że działania na rzecz ich dziecka mają sens, to wspólnie, można przenosić góry. Trudno uwierzyć, że organizacja istnieje już 40 lat, ciągle jest bardzo dynamiczna i pełna inicjatyw.

40 lat intensywnej pomocy i działania na rzecz osób z niepełnosprawnością. Jak myślisz jakie miejsce w życiu osób z niepełnosprawnością zajmuje jarosławskie Stowarzyszenie?

Wiele z tych osób trafiło do Stowarzyszenia jako kilkuletnie dzieci i są z PSONI od kilkudziesięciu lat. W książce „Naszą siłą są ludzie" jest rozmowa z Łukaszem Sochą, który najpierw korzystał z rehabilitacji w PSONI, później uczęszczał do Środowiskowego Domu Samopomocy, a następnie przez 15 lat był kurierem w PSONI. Mówi wprost: „Stowarzyszenie dało mi życie". I tak czuje mnóstwo osób, o czym można się przekonać czytając książkę „Naszą siłą są ludzie".

Za swoją długoletnią i owocną pracę dziennikarską otrzymałaś tytuł „Dziennikarki Bez Barier”. Możesz nam powiedzieć, co Ci dała ta nagroda i czy mogłabyś nam opisać na czym polegała audycja „Usłysz nasze głosy”?

To najważniejsza nagroda jaką otrzymałam w mojej dotychczasowej pracy dziennikarskiej. To nagroda za podejmowanie tematów niepopularnych w społeczeństwie, a przecież bardzo ważnych i potrzebnych. Bo jak ma się zmienić podejście do osób z niepełnosprawnością, kiedy one nie istnieją w sferze publicznej, bo nie spotykamy ich na ulicach, nie słyszymy w radiu i nie oglądamy w telewizji?

Audycja „Usłysz nasze głosy" pojawiła się na antenie Polskiego Radia Rzeszów w 2014 roku w ramach projektu pod tym samym tytułem realizowanego przez PSONI Koło w Jarosławiu. Jej twórcami i twórczyniami były osoby z niepełnosprawnością intelektualną, które decydowały o podejmowanych tematach, zaproszonych gościach i pytaniach. Audycja cały czas istnieje na antenie rozgłośni, ma nieco inny charakter, ale cały czas porusza szeroko rozumianą tematykę osób z niepełnosprawnością. Choć chciałabym, żeby taka audycja nie była potrzebna. Marzy mi się, że wszystkie osoby, które mają coś do powiedzenia prezentują w mediach swoje poglądy i nie ma znaczenia czy są w pełni sprawne czy też nie.

Pani Bernadeto, dziękuję za rozmowę! Przyłączam się do tych życzeń całą mocą!

"Inspirujące historie o self-adwokatach"

"Naszą siłą są ludzie"

 

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas