Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Norwegia: Asystent tak, ale za drobną opłatą

23.11.2022
Autor: Mateusz Różański, fot. Mateusz Różański
Obok siebie stoją poruszajaca się z pomocą kijków do Nordic Walking Martine Elliasson i poruszajacy się na wózku elektrycznym Ola Schrøder Røyset.

W 2021 roku z usług asystenta osobistego korzystało w Norwegii 3879 osób z niepełnosprawnością. Jak wyglądają te usługi w praktyce i jakie są bariery w korzystaniu z nich, mówią Martine Elliasson z Uloba – Independent Living Norge SA i Ola Schrøder Røyset z Medvind Assistanse.

Mateusz Różański: Kim w Norwegii jest asystent osobisty?

Martine Elliasson: Osoba, która asystuje osobie z niepełnosprawnością. To może być ktokolwiek: student, emeryt i każdy, kogo osoba z niepełnosprawnością wybierze jako asystenta dla siebie. Jego zadaniami jest pomoc w radzeniu sobie z czynnościami dnia codziennego. Może pomóc zrobić zakupy, obiad, pójść do pracy, na uczelnię, ale też w korzystaniu z czasu wolnego czy w pełnieniu ról związanych z życiem rodzinnym.

Kto może nim być?

Martine Elliasson: Każdy, kto ma ukończone 18 lat i ma fizyczne możliwości wypełniania różnych zadań. Na przykład pomagania w codziennych porządkach osobie z niepełnosprawnością ruchową lub bycia przewodnikiem osoby z niepełnosprawnością wzroku.

To kto w takim razie może skorzystać z takich usług?

Martine Elliasson: Osoba z niepełnosprawnością, która ma potrzebę korzystania z nich w zakresie czasowym nie krótszym niż 32 godziny w tygodniu. Jeśli ktoś potrzebuje mniej, to owszem może wnioskować o przyznanie takich usług, ale musi liczyć, z tym że może otrzymać odmową. Osoba, które potrzeby są większe niż 32 godziny tygodniowo po prostu ma do nich prawo. I to osoba z każdym rodzajem niepełnosprawności. Jest jednak limit wiekowy – 67 lat. Oczywiście nie tracisz wcześniej przyznanych usług asystenckich w dniu 67 urodzin, ale jeśli w tym wieku, to na swój wniosek otrzymasz odpowiedź odmowną.

Kto płaci za usługi asystenckie? Czy robią to samorządy?

Martine Elliasson: Norweskie samorządy zatrudniają asystentów osobistych, ale też płacą firmom i organizacjom świadczących takie usługi. Dlatego osoba z niepełnosprawnością nie musi płacić swojemu asystentowi. Musi za to płacić niewielką kwotę swojemu samorządowi. Jest to taki podatek płacony, by mieć dostęp do usług asystenckich

Jeśli się nie płaci, to nie ma się do nich dostępu?

Martine Elliasson: Nie. Bez uiszczania tej opłaty nie można dostać usług asystenckich. Usługi nie są więc darmowe. Dlatego nasza organizacja zwalczy o to, by zniesiono tę opłaty. Wiele osób z niepełnosprawnością w Norwegii żyje tylko ze świadczeń i dla nich konieczność płacenia nawet niewielkiej kwoty jest poważną barierą.

W Polsce, gdy mówimy o usługach asystenckich, ich darmowość jest rzeczą oczywistą. Jak rozumiem nie są to jednak wielkie pieniądze. O jakich pieniądzach mówimy?

Ola Schrøder Røyset: Opłata najczęściej nie jest zbyt wysoka i jest zależna też od osiąganych przez daną osobę dochodów. Im wyższe dochody, tym wyższa jest ta opłata.

Jak to wygląda w wypadku osób z niepełnosprawnością intelektualną, które potrzebują bardzo intensywnego wsparcia?

Martine Eliasson: One oczywiście też mają prawo do usług asystenckich. Jednak wiele z nich trafia do domów grupowych, a w nich nie ma wystarczająco dużo pracowników, by zapewnić mieszkańcom choćby możliwość spędzania wolnego czasu według swoich potrzeb. W praktyce ich mieszkańcy po prostu muszą w nich przebywać.

Ile osób mieszka w takim domu?

Ola Schrøder Røyset: W całej Norwegii żyje w nich około 2500 osób. W pojedynczym domu może mieszkać od 5 do 50 osób.

Całkiem sporo ludzi. Co w takim razie z deinstytucjonalizacją?

Jeśli mieszkasz w takim domu, to oczywiście możesz wnioskować o usługi asystenckie, ale z mojej wiedzy wynika, że takie osoby najczęściej otrzymują odmowę. Jest to tłumaczone tym, że przecież mają swoich asystentów w domu grupowym.

A co jeśli rodzic chce być asystentem osoby z niepełnosprawnością?

Ola Schrøder Røyset: Zazwyczaj nie dopuszcza się do takiej sytuacji. To dlatego, że docelowo asystencja osobista ma służyć temu, by osoba z niepełnosprawnością była niezależna od rodziców, którzy dzięki temu mają mieć czas dla siebie.

Martine Eliasson: Założenie jest takie, że rodzice są po prostu rodzicami i nie powinni łączyć tej roli z byciem asystentami.

Czyli rodzice nie mogą być asystentami?

Ola Schrøder Røyset: Mogą, ale tylko w bardzo konkretnych sytuacjach. Na przykład przez rok w okresie przejściowym, gdy dziecko przygotowywane jest do otrzymania wsparcia asystenta. Wyobraź sobie dziecko z  niepełnosprawnością ruchową. Do tej pory rodzice zajmowali się tobą całkowicie, myli je, karmili, pomagali w toalecie etc. Nagłe zastąpienie ich asystentem może być traumą dla dziecka. Dlatego trzeba znaleźć osobę, której zaufają i dziecko i dorosły. Bo dziecko może uznać, że danej osobie nie ufa na tyle, by pójść z nią do toalety i zamiast tego woli nasikać w majtki. Dlatego potrzebne jest znalezienie osoby, która wzbudzi w dziecku zaufanie i przyzwyczajenie dziecka do niego. Dlatego przez rok rodzice pracują razem z asystentem tak, by powoli przyzwyczajać je, że w jego życiu pojawiła się nowa osoba.

Czy to jedyna sytuacja, gdy rodzice mogą być asystentami?

Ola Schrøder Røyset: Nie tylko. Również, gdy dziecko jest śmiertelnie chore i wymaga intensywnej opieki w ostatnich latach życia, zazwyczaj wyraża się zgodę na to, by jego asystentem był rodzic.

A kto płaci za te usługi, gdy rodzic jest asystentem?

Martine Eliasson: Również samorząd lub pośrednio organizacja lub firma świadcząca usługi asystenckie.

A czy może być tak, że przyprowadzę do samorządu swojego kolegę i powiem, że chcę by był on moim asystentem?

Ola Schrøder Røyset: Usługi asystenckie świadczy albo samorząd, albo firma bądź organizacja. Jednak w 8 na 10 przypadków samorząd ma podpisaną umowę z organizacją lub firmą działającą na jego terenie. Jeśli zaś ktoś zgłosi się z osobą, którą chce uczynić swoim asystentem, to może to zrobić, ale pensja takiej osoby będzie niższa niż asystenta z firmy lub organizacji. Dlatego w Norwegii nie opłaca się być asystentem zatrudnionym przez samorząd.

Co z osobami wymagającymi naprawdę intensywnego wsparcia, na przykład osób ze sprzężoną niepełnosprawnością, którzy nie mają bliskich, którzy mogliby je wspierać?

Martine Eliasson: Zazwyczaj, jeśli osoba nie jest w stanie sama zarządzać usługami asystenckimi, potrzebuje kogoś, kto ją w tym wspomoże.

Ola Schrøder Røyset: W takich sytuacjach najczęściej samorząd płaci odrobinę więcej podmiotowi, który realizuje takie usługi asystenckie po to, by zajął się on pełną organizacją usług dla takiej osoby.

Co z płatnościami, o których wcześniej rozmawialiśmy?

Ola Schrøder Røyset: W Norwegii osoby z niepełnosprawnością intelektualną otrzymują świadczenia i ta opłata jest z nich pobierana . Gdy takie świadczenie wynosi 1500 euro, co jest normalną kwotą w takiej sytuacji, pobiera się z niej miedzy 19 a 30 euro.

Dziękuję za rozmowę!


Medvind Assistanse jest firmą non profit prowadzącą usługi asystenckie dla osób z różnymi niepełnosprawnosciami w Norwegii. Uloba – Independent Living Norge SA to organizacja pozarządowa wspierająca niezależne życie osób z niepełnosprawnością w Norwegii i świadcząca usługi asystenckie. Martine Eliasson i Ola Schrøder Røyset byli uczestnikami konferencji „Cień, który pozwala wyjść z cienia – asystencja osobista dla osób z niepełnosprawnościami w Polsce i Norwegii”, która odbyła się 18 listopada na Uniwersytecie Warszawskim.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • 32 godziny w tygodniu
    Hania
    25.11.2022, 13:14
    Nie rozumiem założenia, że jeśli ktoś nie potrzebuje aż 32 godzin asystencji w tygodniu, nie otrzyma takiej pomocy. Jeśli osoba niepełnosprawna nie potrzebuje tylu godzin, po co sztucznie pompować w ten system tyle pieniędzy?
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas