Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Siła nacisku

09.12.2004

Jak powinna wyglądać prasa dla ludzi niepełnosprawnych, czy jest potrzebna? Na pytania dotyczące funkcjonowania pisma odpowiada nam Grzegorz Lindenberg - wydawca związany z "Gazetą Wyborczą", biznesmen, twórca sukcesu dziennika "Super Express", ostatnio doradca "Tygodnika Powszechnego"- człowiek, który o wydawaniu gazet wie niemal wszystko.

W kioskach nie widać gazet dla osób niepełnosprawnych. Dlaczego?
Może dlatego, że niepełnosprawnym jest trudno pójść do kiosku... Ale są dwa inne powody. Po pierwsze, niepełnosprawni nie mają pieniędzy do wydania, a prasa utrzymuje się z reklam. Różne są poza tym rodzaje niepełnosprawności, to duża grupa ludzi.

Może nie ma sensu wydawać gazet ogólnie dla niepełnosprawnych, skoro tak bardzo się różnią rodzaje niepełnosprawności?
Na dojrzałym rynku prasy tytułów dla ludzi niepełnosprawnych powinno być dużo. Obok ogólnych, które trafiają do wszystkich, powinny istnieć tytuły specjalistyczne. Tak samo, jak to się dzieje z prasą "normalną". "Polityka" czy" Wprost" trafiają do szerokiej grupy ludzi, ale potrzebne są też tytuły dla węższego grona, interesującego się np. gotowaniem czy wędkarstwem.

Istnieje kilkanaście tytułów związanych ze sprawami niepełnosprawnych. To są zwykle pisma hermetyczne, dotyczące z reguły konkretnej jednostki chorobowej. Czy sądzi Pan, że to dobrze?
Tytuły specjalistyczne są potrzebne. Są sprawy, które interesują wąską grupę ludzi, niesłyszący mają inne problemy niż niewidzący. Żeby zainteresować innych, problem musi być ciekawy dla szerszego grona, np. podatki, renty, ulgi.

Kiedy temat niepełnosprawności jest ciekawy dla szerszej grupy ludzi?
Często wtedy niestety, gdy ma posmak sensacji. Urwało mu wszystko, a mimo to żyje i dokonał czegoś niezwykłego.

Czy dziennikarze wiedzą, jak pisać o niepełnosprawności?
Dziennikarze generalnie rzecz biorąc mało wiedzą o czymkolwiek. Zwykle do tego zawodu przychodzą ludzie, którzy mają łatwość pisania, ale nie wiedzą, o czym pisać, lub ludzie, którzy mają wiedzę, ale nie umieją pisać. Kompetencja i wiedza przychodzą z  czasem. Z niepełnosprawnością jest tak samo - jeśli ktoś nie siedzi w temacie, nie wie, jak o tym pisać.

Niepełnosprawni są często w prasie traktowani jak "święte krowy". Niepełnosprawnych się nie krytykuje...
Dziennikarze nie umieją pisać o niepełnosprawności ani znaleźć wątków, które są ciekawe. Czasami czują się niezręcznie, nie chcą robić sensacji z czegoś, co dla innych jest nieszczęściem i przykrością.

Prasa dla niepełnosprawnych często obfituje w ckliwe historie o ludzkim nieszczęściu, cierpieniu. Czy to słuszna droga? 
Niepełnosprawni, tak jak wszyscy, potrzebują, żeby ktoś ich zrozumiał i życzliwie się do nich odnosił. Lubią pisać, że jest im ciężko, ale nie bardzo lubią czytać o tym. Wystarczy im pewnie własnego nieszczęścia. Podobnie jak "Harlekiny". To rodzaj książek o szczęśliwej miłości. A ludziom zdarza się raczej nieszczęśliwa miłość. Ale może dlatego lubią poczytać o tej jedynej, wielkiej. Trzeba pisać tak, żeby wiedzieli, że nie mogą bezczynnie czekać, aż pomoc sama do nich przyjdzie. Nie samo pismo pomoże, ale ruch, który powstaje wokół niego. To może być ogromna siła nacisku.

Co powinno, Pana zdaniem, pojawiać się w prasie dla niepełnosprawnych?
W takim piśmie niepełnosprawni powinni móc przeczytać o sytuacjach, które są podobne do ich własnych, dobrych i złych. Powinni też znaleźć czysto praktyczne porady dotyczące np. dostosowania mieszkania czy porady prawne, a także przykłady tego, jak różni niepełnosprawni sensownie dają sobie radę w życiu. Przykłady tego, że niepełnosprawność,
nawet jeżeli jest trudna, bolesna, okropna, nie jest przekreśleniem wszystkiego.

Czy powinno się pisać o niepełnosprawnych w prasie ogólnopolskiej, czy też powinny powstawać pisma specjalistyczne? 
To dla mnie pytanie rodzaju: czy jak ktoś lubi hodować rybki w akwarium, to powinien mieć swoje pismo? Ludzie, którzy mają własne sprawy, które ich łączą, powinni mieć swoją prasę. Ale i prasa ogólnopolska powinna o nich pisać. Ludzie sprawni muszą wiedzieć, co się z niepełnosprawnymi dzieje. Prasa ogólnopolska ma poza tym odpowiednią siłę przebicia, żeby wymusić zainteresowanie rozmaitych urzędów, instytucji sprawami ludzi niepełnosprawnych.

Jak pisać o niepełnosprawnych?
Wszystkie pisma kreują trochę cukierkowy obraz rzeczywistości. W pismach o zdrowiu nie czytamy o chorobach. Wynika z nich, że wszyscy w Polsce myślą tylko o tym, jak być zdrowsi. Ludzie nie lubią poczucia bezsilności. Każdy materiał w każdym piśmie napisany w duchu: "Rany boskie, jest tak źle, że tylko załamać ręce!" spowoduje niechętną reakcję. Człowiek pomyśli: "No tak, katastrofa totalna! Facet kona na raka, cierpi. I co ja mogę? Mogę nie czytać o tym". Czytelnik musi mieć poczucie, że sytuacja nie jest beznadziejna.

Jak powinno wyglądać dobre pismo dla ludzi niepełnosprawnych?
Przede wszystkim pismo musi wyglądać ładnie, być robione dla ludzi, a nie dla biedaków, którzy podziękują za każdy rzucony ochłap.

Czy pełnosprawni też, Pana zdaniem, mogą czytać taką prasę?
Oczywiście, że mogą, o ile nie są analfabetami... Na pewno warto ją czytać, a powinni to robić ci, którzy mają kontakt z niepełnosprawnymi. Ale również ludzie po prostu ciekawi świata.

Czy ma rację bytu kolorowy magazyn dla osób niepełnosprawnych?
Jak najbardziej! Tych ludzi interesuje przecież nie tylko to, które urzędy są dostępne, ale wszystko to, co interesuje innych: moda, samochody, technika, podróże. Może to luksusy, ale 95% czytelników czytających pisma kolorowe nigdy nie będzie mogło pozwolić sobie na kupno opisywanych w nich przedmiotów. Jeżeli czytamy o ryzyku, to nie znaczy, że zaraz wyruszymy na Mount Everest. Niepełnosprawni są normalnymi ludźmi o normalnych zainteresowaniach, poza tym, że mają trudniej.

Rozmawiali: Barbara Grabowska, Piotr Pawłowski, Piotr Todys, Siła nacisku, "Integracja", nr 04/2001, str. 18-19.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas