Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

O określeniu „kaleka” lub „inwalida”

20.07.2022
Autor: Bogumiła Siedlecka - Goślicka, fot. Bogumiła Siedlecka - Goślicka, zbiór prywatny, Marta Kuśmierz, Monika Replin
Grafika z określeniami "inwalida" i "kaleka"

Czy określenie „kaleka” lub „inwalida” jest obraźliwe i krzywdzące? Czy jednak nie? Takie pytania zadaliśmy ekspertom z różnych dziedzin zawodowych, a także samym osobom z niepełnosprawnościami.

Ewa Pawłowska – Prezeska Fundacji Integracja

Określenia „kaleka” i „inwalida” budzą we mnie sprzeciw, są stygmatyzujące, podkreślają ograniczenia a nie możliwości. Z góry szufladkują człowieka, budząc też różne emocje, czasami lęk, czasami strach, poczucie winy czy litość.

Są dalekie mojemu patrzeniu na świat i ludzi z optymizmem, wiarą , nadzieją i miłością. Nie mają wartości motywujących do życia, działania. Nie wzmacniają, wręcz przeciwnie. Chętnie wykreśliłabym je ze słownika.

Ewa Pawłowska - Prezes Fundacji Integracja

(Fot. Marta Kuśmierz)

Alicja Długołęcka - Pedagożka i edukatorka seksualna, wykładowczyni na Wydziale Rehabilitacji Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie

Nic o nas bez nas- to podstawowa zasada przy opisywaniu samej/samego siebie. To osoby z niepełnosprawnościami powinny decydować jak chcą być nazywane. Z pewnością termin "inwalida" powinien pójść do lamusa. Wywodzi się on z łaciny i oznacza kogoś, kto wymaga specjalnej troski, a to stoi w sprzeczności z ideą aktywnej rehabilitacji.

Likwidowanie barier i przystosowanie otoczenia do maksymalnej samodzielności i samodecyzyjnosci powinno być istotą myślenia o OSOBACH, które funkcjonują mniej typowo niż większość. Chodzi o poszukiwanie alternatywnych rozwiązań, które umożliwiają pełne funkcjonowanie w społeczeństwie, a nie podkreślanie pewnych "braków". "Inwalidztwo" to niezwykle ograniczające pojęcie. "kaleka" pochodzi z języków wschodniosłowiańskich i oznacza "brak czegoś", więc tym bardziej nie mieści się we współczesnym rozumieniu niepełnosprawności. Przenieśmy więc punkt widzenia na możliwości i dostosowanie otoczenia i nie traktujmy niepełnosprawności jako cechy opisującej ludzką tożsamość!

Alicja Dlugolecka pedagożka i edukatorka seksualna, wykładowczyni

(Fot. zbiór prywatny)

Paulina Mikuła – autorka kanału na YouTube „Mówiąc inaczej”

Dawniej określenia takie jak „kaleka”, „inwalida” były neutralne. Dziś jednak są stygmatyzujące, a nawet pogardliwe. O wiele lepszą formą jest „osoba z niepełnosprawnością”, bo ona podkreśla podmiotowość.

Podkreśla, że dana osoba jest taka jak my, tyle że jej dodatkową cechą jest niepełnosprawność, co nie czyni jej gorszą czy też niewystarczającą. Słowa „inwalida” używamy rzadko, głównie w języku urzędowym, prawniczym.

„Kaleka” pojawia się w połączeniach typu: „kaleka życiowa”, „kalekie rozwiązanie”, „ty kaleko”. Jest więc nacechowane negatywnie. Na szczęście świadomość językowa w tym aspekcie wciąż się zwiększa, dlatego jestem prawie pewna, że za chwilę pożegnamy te określenia, tym bardziej że mamy je czym zastąpić.

Paulina Mikuła – autorka kanału na YouTube „Mówiąc inaczej”

(Fot. zbiór prywatny)

Piotr Mosak - Psycholog

Psychologia od lat bada wpływ etykietowania na nasze funkcjonowanie. Wnioski są przerażające. Można dziś porównać to do stygmatyzowania, a współcześnie, nawet do hejtu.

Prosty przykład - wybierzmy imię, którego nie znosimy, źle się nam kojarzy, pomyślmy o słowie, które nas obraża i wzbudza w nas niezgodę i złość. A teraz wyobraźmy sobie, że codziennie, nieświadomi, nawet mili ludzie, zwracają się do nas tymi słowami. Prawdopodobnie będziemy się z tym źle czuli. Ale to nie koniec. Wyobraźmy sobie, że prosimy te osoby żeby jednak inaczej nas nazywały, że proponujemy inne imię i zamianę tego, co jest dla nas wręcz obelgą, i tłumaczymy, że chodzi o nasz komfort psychiczny, ale Osoby te jednak nie wprowadzają żadnych zmian, tłumacząc, że przesadzamy, że od zawsze używają takich pojęć i przecież nic się nie stało.

A my, skoro nam to przeszkadza, jesteśmy przewrażliwieni i koniec tematu. To bardzo częsty scenariusz poczucia wykluczenia i obniżenia własnej wartości u osób z niepełnosprawnością. Stąd już prosta droga do rezygnacji, niechęci do życia, do terapii. Dalej pojawia się odrzucenie pomocy i brak nadziei na dobrą przyszłość i życie. W efekcie czego, mamy wycofanie się z życia osoby z niepełnosprawnością, zamknięcie w czterech ścianach, depresje i często myśli samobójcze. Wsparciem okazuje się sam szacunek i wychodzenie na przeciw potrzeb, a jedną z nich jest nieużywanie określeń - „inwalida” i „kaleka”

Piotr Mosak psycholog

(Fot. zbiór prywatny)

Dr n. med. Agnieszka Nalewczyńska - Położna i ginekolożka 

Bardzo dbam o poprawność językową i dla mnie nie do przyjęcia jest w profesjonalnym ale, także potocznym nazewnictwie używanie słowa „kaleka”. Często ośmieszając kogoś, kto tak naprawdę nie ma żadnej niepełnosprawności.

Musimy być bardzo ostrożni dlatego Że może sprawić niezwykłą przykrość osobie, która faktycznie zmaga się z niepełnosprawnością. Oprócz wsparcia fizycznego musi za tym iść również werbalne.

Agnieszka Nalewczyńska - Położna i ginekolożla

(fot. zbiór prywatny)

Jolanta Golianek - Prezeska „Fundacja Poparzeni”

Osoby z widoczną różnicą, czyli z bliznami po oparzeniu ciała, mogą się spotkać z dyskryminacją w przedszkolu, szkole, w pracy i w innych dziedzinach życia społecznego. 

Słowa takie jak: kaleka, inwalida, głupek powinny zniknąć z naszego słownika codziennego. Osoby po oparzeniu ciała często słyszą: boże, ja z takim wyglądem nie wyszłabym na ulicę; tobie ręki nie podam; co tam bełkoczesz; został/a z tobą z litości; kto cię zatrudni z takim wyglądem itp. Uważam, że przede wszystkim powinniśmy widzieć człowieka i to co sobą reprezentuję a nie przez pryzmat wyglądu.

Czy osoba „zdrowa" chciałaby, żeby do niej ktoś się zwracał przez pryzmat jej wyglądu lub poglądu politycznego? Ja zawsze mówię, że osoby z niepełnosprawnością są czasem bardziej empatyczne od osób zdrowych. Po części, to jak się  ktoś zwraca do nas, wiele mówi o tej osobie. Rozumiem, że czasem możemy poczuć zakłopotanie itd, ale każdy myślący człowiek wie, że kaleka, inwalida jest obraźliwe. 

Julia Golianek - Prezes Fundacji Poparzeni

(Fot. zbiór prywatny)

Artur Świercz - Pełnomocnik Zarządu Województwa Mazowieckiego ds. Osób Niepełnosprawnych

Nie jest tajemnicą, że język kreuje rzeczywistość, a to w jaki sposób się do siebie zwracamy ma ogromne znaczenie. Jeśli chodzi o sformułowania w stosunku do osób z naszego środowiska najtrafniej jest mówić o osobach z niepełnosprawnością. Podmiot, którym jest przede wszystkim człowiek zostaje wyraźnie wskazany. To że świat jest pełen barier i niedogodności nie oznacza, że my Osoby z Niepełnosprawnościami mamy się temu przyporządkowywać.

O zwrotach „kaleka” czy „inwalida” nie będę się rozwodzić, należy je wyprzeć ze świadomości

Artur Świerszcz - Pełnomocnik Zarządu Województwa Mazowieckiego ds. Osób Niepełnosprawnych

(Fot. Monika Replin)

Katarzyna Bartosiewicz - Pierwsza stypendystka im. Piotra Pawłowskiego

Kaleka i inwalida, to określenia, które słyszałam jako dziecko od moich kolegów i koleżanek w szkole. Były dla mnie bardzo bolesne.

Nazywanie mnie w ten sposób mówiło mi, że jestem kimś innym, że jestem kimś gorszym. Nawet teraz, jeszcze często się słyszy określenie inwalida, czasami to nawet nie wynika ze złośliwości tylko z niewiedzy.

Dlatego tak ważne jest, by edukować i mówić, jak krzywdzące są to słowa dla osób z niepełnosprawnością.

(Fot. zbiór prywatny)

Edyta Banasiewicz - Inicjatorka akcji „Piaseczno bez Barier”,  „Lady D Mazowsza 2022”

Dla mnie osobiście nazewnictwo nie ma większego znaczenia. Wszyscy jesteśmy ludźmi nie mówi się na rudego rudy a na piegowatego piegowaty. Nie lubię i uważam, że nie powinno używać się słowa „kaleka”, bo to brzmi nie czasowo i obraźliwe. Określenie „inwalida” jest do przyjęcia ponieważ może też dotyczyć "inwalidę wojennego"..

Nie odpowiada mi za to nowo przyjęte określenie  „osoba z niepełnosprawnością”. Nie lubię go i zdecydowanie wolę osoba niepełnosprawna lub osoba z ograniczoną sprawnością fizyczną. Dlaczego nie lubię określenia osoba z niepełnosprawnością? Mam jedną niepełnosprawność fizyczną i mówiąc o sobie, jako osoba niepełnosprawna, to mówię o tej jednej niepełnosprawności, choć częściej mówię o sobie osoba poruszająca się na wózku inwalidzkim.

Mówiąc osoba z niepełnosprawnościami czuję tak jak by wszystkie niepełnosprawnosci na mnie spłynęły i jest mi z tym bardzo źle. Jak już wspomniałam, uważam takie nazewnictwa za niepotrzebne, ponieważ „człowiek to człowiek”. Przecież gdy widzimy osobę w okularach, to nie zwracamy na to uwagi.

Edyta Banasiewicz

(Fot. zbiór prywatny)

Sylwia Błach - Pisarka, programistka, blogerka

To język kształtuje rzeczywistość, a sposób, w jaki się do siebie odnosimy, ma ogromne znaczenie. Nie wyobrażam sobie odzywać się do kogoś tak, jak ta osoba nie chce być nazywana - i nie chodzi tu nawet o słowa obraźliwe, ale o takie pozorne drobiazgi jak zdrabnianie imienia czy używanie innej płci, niż nas poproszono. Zgodnie z tą regułą unikam nazywania osób z niepełnosprawnościami w sposób niezgodny z kulturą osobistą i zaleceniami rady językowej.

Skoro od kilku lat mówi się o tym, że słowa "kaleka" i "inwalida" są obraźliwe, używanie ich uważam za niewłaściwe. Oczywiście istnieją wyjątki od reguły. Czasem osoby z niepełnosprawnościami używają tych słów w kontekście żartobliwym czy prześmiewczym, tak jak osoby homoseksualne czasem nazywają się "lesbami" i "pedałami". Jednakże jeśli nie jesteśmy z kimś blisko i nie wiemy, czy wypada użyć danego określenia, powinniśmy kierować się ogólnie przyjętymi normami i kulturą osobistą.

A słowa "inwalida" i "kaleka" zdecydowanie wskazują na brak szacunku z naszej strony. I choć dyskusja o tym, jak określać osobę z niepełnosprawnością ciągle trwa, to wyznaję jedną zasadę: jeśli mamy wątpliwości, użyjmy słownika, encyklopedii, zajrzyjmy do opinii językoznawców, sprawdźmy zasady savoir-vivre. To pomoże nam się odnaleźć w wielu sytuacjach, nie tylko w tej związanej z używaniem właściwych określeń.

Sylwia Błach - pisarka, programistka i blogerka

(Fot. zbiór prywatny)

 

A co Wy sądzicie na ten temat? Zgadzacie się z naszymi rozmówcami? Zachęcamy do dzielenia się z Waszymi opiniami w komentarzach!

 

Komentarz

  • Czy to kogoś obchodzi?
    Jedrula
    21.07.2022, 17:38
    Dyskusja z gatunku wyższości świat Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia (lub odwrotnie). Jeżdżę na wózku inwalidzkim (nie wózku dla niepełnosprawnych) od ponad 10 lat i nigdy nie zastanawiałem się nad tym, jak powinno się o mnie mówić – głuchy to głuchy, pijany to pijany, niewidomy to niewidomy i nikt w tym przypadku nie stara się nazywać takiej osoby mniej drażliwie, stygmatyzująco, jak to któraś z wypowiadających się osób zaznaczyła. Można, co prawda w stosunku do podanych przykładów zastosować zwroty, jak chociażby: osoba niedosłysząca, będąca pod wpływem alkoholu, czy nie rozpoznająca kształtów i kolorów. Tylko co z tego, to tylko słowa, żonglując którymi, średniointeligentna osoba może doprowadzić do sformułowania zamierzonego, dowolnego kształtu. Dla osoby ułomnej, a więc takiej która charakteryzuje się swego rodzaju deficytem zdrowotnym, nie ma znaczenia, w jaki sposób będziemy ją nazywać. Szereg ułomności jest zwykle widoczna gołym okiem, a definiowanie ich neutralnym, czy jak kto woli mniej stygmatyzującym określeniem, istotne jest może w panelach dyskusyjnych, a nie w rzeczywistym wspomaganiu takich ludzi. Może nawet należałoby skonkretyzować przypadłość, bo dzięki temu, w razie potrzeby, można byłoby zaoferować konkretną pomoc. Definicja „niepełnosprawności” to worek bez dna obejmujący swym zakresem wszystkie rodzaje ułomności, które powstały lub są skutkiem obniżenia sprawności funkcji fizycznych, neurologicznych, bądź umysłowych. Wg danych statystycznych w Polsce funkcjonuje ponad 4 mln ludzi, którzy mogą być w ten sposób sklasyfikowani. Fakt, że w ostatnich latach o tej grupie mówi się coraz więcej, ale czy jest to wystarczająca ilość czasu, energii i działan, jaka powinna być poświęcona tej właśnie mniejszości? Czy za prawnymi rozwiązaniami np. problemu likwidowania barier i przystosowanie otoczenia do maksymalnej samodzielności i samodecyzyjnosci osób borykających się z funkcjonowaniem mniej typowym niż większość, idzie jego praktyczna realizacja. Jak zauważa jeden z czytelników portalu niepełnosprawni.pl „Co mi po dostępnym mieście, gdy w moim bloku nie ma windy, ani podjazdu, a spółdzielnia ma to w d...?” Dyskutantów zachęcam do skupienia się nad sposobem rozwiązania takich właśnie problemów, a nie poprawnością językową, tym niech zajmują się poloniści i to najlepiej w zamkniętych gremiach. Nazywanie mnie niepełnosprawnym, kaleką, ułomnym, inwalidą, czy, co tam komu przyjdzie do głowy, jest mi całkowicie obojętne, a wybór pozostawiam zainteresowanym ….

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas