Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Dorota Próchniewicz: Kto ma najgorzej?

22.08.2014
Autor: Dorota Próchniewicz

Prawdziwie niepełnosprawni, najbardziej pokrzywdzeni i naprawdę potrzebujący. Czy jest ktoś, kto zawsze „wygrywa”? Dokąd prowadzą takie porównania i czy przypadkiem nie są one największą niesprawiedliwością w obszarze niepełnosprawności?

Pod jednym z artykułów na portalu, na którym właśnie Państwo jesteście, znalazłam kiedyś komentarz, w którym napisano – co cytuję z pamięci – takie mniej więcej zdanie: „Niechby zobaczyli, co to jest prawdziwa niepełnosprawność”. Zapewne musiało być w komentowanym artykule coś o obecnym systemie wsparcia osób z niepełnosprawnością w Polsce, potocznie zwanym „brakiem systemu” – ten temat wszystkim podnosi ciśnienie.

Przez chwilę pomyślałam, że autorce z nerwów zabrakło bardziej adekwatnego określenia, np. głęboka niepełnosprawność. Dalsza lektura wyprostowała moje myśli. Dowiedziałam się bowiem, że na przykład głusi (lub głuchoniemi) nie są naprawdę niepełnosprawni, bo funkcjonują sami. Czytaj: nie trzeba ich karmić, ubierać, zmieniać im pieluch. Pracują, zakładają rodziny. Nie potrzebują więc pomocy. Autorka komentarza wie to doskonale, bo sama zna taką rodzinę i widzi, jak żyją.

Zaczęłam się zastanawiać, czy mój syn ma ten autyzm naprawdę, czy może tylko udaje... Nie brak „fachowców”, uważających, że te autyzmy i aspergery to wymysły. Przecież oni obserwują, więc wiedzą.

Pierwsza nagroda

Niestety, porównania są dość powszechne w naszych codziennych rozmowach – kto ma lepiej, kto ma gorzej, a kto najgorzej, czyli zgarnia „pierwszą nagrodę”. Jaką? Prawo do największego cierpienia i do tego, by najgłośniej narzekać, że nie dostaje się tego, co się należy.

Najbardziej zaburzeni mają najgorzej? Najbardziej cierpią? Oczywiście, rodzaj i stopień zaburzenia to obiektywne fakty, ale zarówno cierpienie, jak i odczuwanie własnej sytuacji jako lepszej lub gorszej, niż mają inni, jest sprawą bardzo indywidualną. Wiele zależy od tego, jak dana osoba w ogóle daje sobie radę w życiu, jaki ma charakter, temperament.

Trudno zmierzyć prawdziwe cierpienie za pomocą wagi albo linijki. Czy trudniej ma w życiu matka dziecka z głębokim czterokończynowym porażeniem mózgowym, które trzeba przenosić kilkanaście razy dziennie, czy matka dziecka z głębokim autyzmem, które w każdej chwili może wyskoczyć przez okno, jak tylko spuści się z niego wzrok?

Gorzej ma ten porażony, bo nie może się ruszać, czy ten autystyczny, który wprawdzie biega i skacze, ale wariuje pod wpływem bodźców docieracjących z otoczenia? Który z nich miałby o sobie opowiedzieć?

Patrz i ucz się

Tak zwani zwykli ludzie często mówią, że najgorzej mają niewidomi. Prawdopodobnie najtrudniej im sobie wyobrazić, jak można żyć nie widząc bliskich osób, pięknych krajobrazów, jak nie upaść idąc ulicą. Na studiach pedagogicznych uczyli mnie, że najwyższy poziom stresu z powodu własnej niepełnosprawności występuje u osób głuchych i głuchoniemych, bo deprywacja dźwiękowa, a ściślej mówiąc posługiwanie się innym językiem, jest poważniejszą przeszkodą, by funkcjonować w społeczeństwie, niż niewidzenie.

Ciepło pomyślałam o tych głuchoniemych „nieprawdziwych niepełnosprawnych”. Jeśli dziś pracują, mają dzieci, musieli przejść długą drogę, prawdopodobnie od dzieciństwa mieli odpowiednie wsparcie w edukacji, a może i wychowaniu, sami też pewnie nie czekali na mannę z nieba. Nie wiem. Chciałabym ich zapytać.

Znajoma terapeutka i poczytna pisarka kiedyś celnie skomentowała tę kwestię – jak już koniecznie chcesz się z kimś porównywać, to tylko z tymi, co mają lepiej. Dowiedz się, jak do tego doszli. Może się czegoś nauczysz!

Jestem jej niezmiernie wdzięczna za te słowa. Nie zapominam o nich ani na chwilę. Ale gdy zaglądam na fora rodziców dzieci niepełnosprawnych, dominuje tam inny pogląd: mnie jest ciężko, ale jak popatrzę na tych, co mają jeszcze gorzej, to od razu mi lepiej... Tak wygląda prawdziwe pocieszenie?

My i oni

Ludzie wyrabiają sobie zdanie o osobach niepełnosprawnych na podstawie tego, co widzą, a raczej chcą zobaczyć – „ma niepełnosprawne dziecko, to nie musi pracować i państwo jej płaci, a ja haruję za mniejsze pieniądze”, „wcale nie jest taki chory, jak do kina poszedł”... Słyszeliście Państwo takie opinie o sobie, swoich bliskich? Ganimy wredne społeczeństwo, że nie rozumie, nie współczuje. A sami jesteśmy lepsi?

Proszę bardzo – ktoś z „naszych” uznał swoją wyższość nad głuchymi znajomymi. A takie przykłady można mnożyć. Wsparcie dla nas budowane jest często na tych samych fundamentach, czyli stereotypach – biedni niepełnosprawni i ich rodziny, tak cierpią, są tacy nieszczęśliwi. A są i tacy, co pomimo dysfunkcji potrafią cieszyć się z życia. Przeważnie dlatego, że szukają na to sposobów.

Lepiej ma więc ktoś lekko upośledzony czy ten bez nogi? Która niepełnosprawność jest bardziej prawdziwa? Najfajniej być pewnie upośledzonym bez nogi... Niestety, nasz system orzecznictwa i przyznawania pomocy z jednej strony bazuje na deficytach – im bardziej ktoś zaburzony, tym więcej się należy – z drugiej zaś wszystkim należy się tak mało, że mniej i bardziej zaburzeni dostają prawie to samo. Niezależnie od własnych starań, by żyć lepiej, być bardziej sprawnym. Tak być nie powinno. To okropnie frustrujące. Naprawdę chce się narzekać!

Hm, a gdyby tak zapytać tych głuchoniemych, którzy podobno mają tak świetnie, o ocenę ich własnej sytuacji? Może powiedzą, że im bardzo ciężko, o wszystko walczą i boją się, co będzie dalej? A może nie?

Bo kto ma zwykle najgorzej? Bierni pesymiści?

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • To nie jest kraj dla ludzi innych niż przyjęto
    Ksylomides
    07.12.2016, 21:47
    Ano właśnie - prawdziwa niepełnosprawność. Wydaje mi się, że żadne pieniądze nie wynagrodzą cierpienia i samotności, na którą była ta osoba skazana przez lata, bo byli tacy, którym ta osoba "nie podpasowała". Polska to nie jest kraj dla chorych ludzi, tutaj jest ciemnota, zwykły prymitywizm, który każe ludziom myśleć, że ktoś jest gorszy i na coś nie zasługuje. Powinien przynajmniej prosić wszystkich o pozwolenie by żyć po swojemu. To zauważyłem. Taki schemat zachowań tyczy się pomijając niepełnosprawnych, ogólnie wszystkich ludzi, którzy odstają od "normalności". Wszystkie odstające od normy grupy społeczne są narażone na niezrozumienie i zamiast ludzie ludziom ułatwiać, to utrudniają. No, ale ja nic nowego nie powiedziałem, tak zawsze było...
    odpowiedz na komentarz
  • Inne kryterium
    HannaW
    21.09.2014, 15:44
    Jest jeszcze inne kryterium porównywania się z innymi. Mianowicie, jako osoba z poważną dysfunkcją istniejącą od urodzenia (przepuklina oponowo-rdzeniowa) często słyszę od tych z połamanymi kręgosłupami (sytuacja porównywalna do mojej): "Tobie to lepiej, bo nie miałaś wypadku, więc nie wiesz, jak to jest, kiedy jednego dnia się straci wszystko!" A ja pytam: "Skąd wiecie, jak mi jest?" (Nota bene - wcale nie twierdzę, że jest mi najgorzej. Dopóki sobie radzę na co dzień, nie jest źle.) Znałam kiedyś panią, która złamała nogę (a więc dysfunkcja jest tymczasowa) i ubolewała, że ma zmarnowane wakacje. Ludziom często trudno jest dostrzec coś poza czubkiem własnego nosa i nieraz trzeba im to pokazać palcem.
    odpowiedz na komentarz
  • porównania
    Kasia
    06.09.2014, 11:11
    "mnie jest ciężko, ale jak popatrzę na tych, co mają jeszcze gorzej, to od razu mi lepiej..." Ja przyznaję, czasem myślę: inni mają gorzej a sobie radzą, to ja też mogę :)
    odpowiedz na komentarz
  • No i znowu licytacja....
    Sceptyczka
    04.09.2014, 16:27
    Pani Doroto,każdy ocenia problem ze swojego punktu odniesienia.Obiektywne oceny nie istnieją. Poza tym jak można porównywać różne rodzaje niepełnosprawności np. intelektualną z fizyczną? Co do puenty : Bierność i pesymizm też nie zawsze wynikają z braku dobrej woli, ale po prostu z braku możliwości. Pozdrawiam
    odpowiedz na komentarz
  • Bez nogi
    Owens
    26.08.2014, 11:07
    A co jak ktoś nie ma nogi to nie może sobie świetnie radzic? Znam wiele osób które nie mają rąk albo nóg a doskonale sobie radzą!
    odpowiedz na komentarz
  • danuta
    danuta
    25.08.2014, 15:29
    jak słyszę że ktoś bez nogi świetnie sobie radzi ,to mnie krew zalewa,ale nikt nie wie jakie niesie cierpienie osoba NP ruchowo .Ile musi potu wylać ,aby przejść choć krok do przodu dla mnie taka osoba jest bez mózgu
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas