Wilk: Jeśli pech mnie opuścił, złoto jest blisko
Nie jestem jedynym faworytem, który wystartuje "na luzie" po złoto. Chętnych na pierwsze miejsce będzie naprawdę sporo. Jednak jeśli pech mnie opuścił, złoto dla mnie jest bardzo blisko - mówi przez mistrzostwami świata w USA wielkorotny medalista w kolarstwie Rafał Wilk, zdobywca m.in. 2 medali złotych podczas Igrzysk Paraolimpijskich Londyn 2012, 2 złotych mistrzostw świata w 2013 roku oraz 2 złotych w Pucharze Świata.
Krzysztof Samociuk: Czy będąc miłośnikiem górskiego
powietrza, lubi Pan Szczecin?
Rafał Wilk: Oczywiście, że lubię. Mieszkam w Rzeszowie,
uwielbiam Bieszczady i ten cały mój fantastyczny rejon z
fantastycznymi ludźmi i klimatem. Ale Szczecin oczywiście też
uwielbiam. Może dlatego, że jest tak daleko. W Szczecinie mam klub,
świetnych znajomych i tyle medali zdobywam właśnie dla Szczecina.
Rzadko w nim jednak bywam. Mam nadzieję, że będę cześciej. Jeszcze
jedna sprawa - to blisko morza.
Chciałbym, żeby w Szczecinie odbyły się mistrzostwa Polski.
Pod koniec sierpnia w USA odbędą się mistrzostwa świata
niepełnosprawnych kolarzy w USA. Pan tradycyjnie wybiera się po
złoto?
Proszę nie żartować. Takie żarty tylko pecha przynoszą. Do
Greenville w Południowej Karolinie jadę powalczyć o jak najlepszy
wynik. Jeśli będą 2 złote medale, oczywiście będę szczęśliwy jak
góral, którego nie odwiedza deszcz. Dramatycznego pecha już znam.
Gdy sprzęt się popsuje, bywa, że 11. miejsce nie wystarczy,
potrzebne jest 10. Taka sytuacja sprawiła, że po Pucharze Świata
UCI w Hiszpanii mam ostatecznie drugą lokatę, nie pierwszą. Pechowi
nie wytłumaczysz, o co chodzi w tym wyścigu.
Ten wyjątkowy pech wyjątkowo zdenerwował?
W tym sporcie nie brakuje zaskoczeń. Nagle - nie wiadomo
skąd - zamiast pewnego zwycięstwa ma się tylko drugie miejsce.
Malutkiego szczęścia wyjątkowo zabrakło, ale nerwy trwały tylko
przez moment. Zabrakło spełnienia jednego z marzeń, zabrakło, ale
nie ma co denerwować się przez to kilka miesięcy, od rana do
wieczora. Zdarzyło się i tyle. Wygrał mój serdeczny kolega z
Francji.
Krótko mówiąc, o srebrnym Pucharze Świata UCI trzeba
zapomnieć. Najważniejsze zawody tego roku to mistrzostwa świata w
Greenville. Jest Pan faworytem. Kto będzie Twoim
najgroźniejszym rywalem?
Mistrzostwa w USA będą się odbywały raczej na płaskiej niż
górzystej trasie. Nie jestem jedynym faworytem, który wystartuje
"na luzie" po złoto. Chętnych na pierwsze miejsce będzie naprawdę
sporo. Niemcy, Francuzi, Australijczyk, Austriak i Polacy,
oczywiście też Arkadiusz Skrzypiński. Jednak jeśli pech mnie
opuścił, złoto dla mnie jest bardzo blisko.
Jeszcze jedna ciekawostka. Jeśli chodzi o wywiady,
twierdzi Pan, że woli porozmawiać niż coś napisać.
Rozmowa jest lepsza od pisania?
Trochę zażartuję, ale jestem podobny do Bono z U2. Bono
też twierdzi, że jak się pogada, to można mówić o niemal o
wszystkim. Ja zawsze miałem problemy ze szkolnymi wypracowaniami.
Wolę poezji posłuchać i podyskutować o niej, niż ją pisać. Prosta
sprawa. Dobrze się czuję podczas interesujących rozmów.
Uprzejmie się dziękuję za rozmowę. Powodzenia!
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Spotkanie z redakcją i pisarką o 17.00 w Międzypokoleniowej
- X Ogólnopolskie Zawody Pływackie
- „Sprawdź, czy jesteś HER2-low” w Gdańsku – bezpłatne konsultacje z onkologiem dla pacjentek z rakiem piersi
- Wrocław: bezpłatne szkolenia w ramach projektu „Artysta bez granic”
- Polki z awansem do ćwierćfinału MŚ! Bezapelacyjne zwycięstwo z Brazylią
Dodaj komentarz