Przegląd Pola. Ofiara zamachu w Brukseli spełniła marzenie w Tokio
Pamiętacie zamach terrorystyczny ISIS na lotnisku w Brukseli w 2016? Najkrwawszy w historii Belgii, zginęły 32 osoby. Na zapisie sprzed wybuchów widać, jak zamachowiec-samobójca stoi obok nastolatki gadającej przez telefon. To 17-letnia Beatrice de Lavalette. Sekundy później eksplozja...
Gdy Beatrice oprzytomniała, zobaczyła obraz, jakie widzi się w filmach: chaos, wrzask, dym, gruzowisko, ogień.
- Dostrzegłam światło wpadające z wejścia do hali odlotów. Pojęłam, że aby przetrwać, muszę przejść przez te drzwi. Ale nie mogłem się ruszyć. Nie miałam obu nóg... – wspomina.
Jej obrażenia były tak poważne, że wśród ponad 300 rannych oznaczono ją jako „czerwoną” – osobę, która nie przeżyje, więc nie jest priorytetem do ratowania. Wykrwawiała się.
- Gdy zobaczyłam strażaka, podniosłam rękę najwyżej jak mogłem, a on krzyknął: „tu jest jeden!”. Ten krzyk do dziś dźwięczy mi w uszach jak najsłodszy głos.
Bez nóg, ze złamanym kręgosłupem i poparzeniami 3. stopnia długo przebywała w śpiączce. Kilka miesięcy później, gdy zaczęła powoli dobrzeć, w szpitalu odwiedził ją ambasador USA w Belgii.
- Żartem rzucił, że zobaczymy się na Igrzyskach Paraolimpijskich w Tokio, bo akurat ruszały te w Rio. Chciał mnie podnieść na duchu...
Przed wypadkiem Beatrice codziennie jeździła konno. Po przenosinach do szpitala w USA jej mama sprowadziła na szpitalny parking ukochaną klacz córki, żeby mogła ją zobaczyć przez okno.
- To był moment, który ostatecznie przesądził, że nie odpuszczam życia. Że będę walczyć o marzenia. Zaczęłam intensywnie myśleć o słowach ambasadora i z wyjazdu na igrzyska zrobiłam swój cel. Postanowiłam wystartować w paraujeżdżeniu. Choć byłam świetnym jeźdźcem, musiałam się wszystkiego uczyć od nowa. Bez nóg nie miałam kontroli nad koniem. Nie umiałam złapać równowagi w siodle – wspomina.
- Powoli zaczęłam odbudowywać mięśnie, ciało zaczęło się odnajdywać w nowej sytuacji. Zaczęłam prowadzić konia, dotykając go z boku na bok batem, by wiedział, dokąd ma iść. I jakoś poszło!
Poszło tak dobrze, że w styczniu 2020 trafiła do reprezentacji USA w paraujeżdżeniu. I zapewniłą sobie kwalifikację na igrzyska w Tokio. Tu w dwóch konkurencjach ujeżdżania zajęła 5. i 6. miejsce.
- Myślę, że byłabym inną osobą, gdyby nie fatalne wydarzenia z 2016 roku. Rok po nich obejrzałam wraz z rodzicami zapis wideo z wybuchów i dowiedziałam się, jak blisko zamachowca stałam. To tym większy cud, że dziś nadal żyję i robię to, co kocham. To błogosławieństwo w nieszczęściu, ale także rodzaj koszmaru.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ze wsparciem samej Ewy Pajor. Polki otworzą pierwsze w historii MŚ w ampfutbolu!
- Jesień pod znakiem profilaktyki
- Głos nauczycielski: MEN planuje zmianę sposobu finansowania uczniów z niepełnosprawnościami
- „Ubezwłasnowolnienie i DPS to byłaby dla mnie masakra”
- Rusza głosowanie na najlepszego i najpopularniejszego sportowca 2024 roku – tegoroczne #Guttmanny nadchodzą
Dodaj komentarz