Tandem to wolność
Choć niektórym może wydać się to zaskakujące, jednym z najpopularniejszych sportów wśród osób niewidomych jest kolarstwo. Najbardziej znaną polską grupą rowerową, która zrzesza osoby z dysfunkcją wzroku, są „Niewidomi na Tandemach”.
O tym, co w jeździe na rowerze jest dla osób niewidomych najbardziej pociągające, rozmawiamy z Waldemarem Rogowskim, pomysłodawcą i jednym z założycieli grupy „Niewidomi na Tandemach”.
Dlaczego osoba niewidoma wsiada na tandem?
Są dwie grupy niewidomych rowerzystów. Pierwsza to osoby, które kiedyś widziały i jeździły na rowerze, a po utracie wzroku nie mogły rozstać się z tą formą rekreacji. Druga to ci, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z kolarstwem - do tej aktywności zachęcili ich inni. Obydwie grupy łączy potrzeba poczucia wolności i kontaktu z przyrodą, jakie daje jazda na rowerze.
A Pan dlaczego jeździ?
To była moja pasja od dzieciństwa. Odkąd pamiętam, jeździłem na rowerze i zwyczajnie nie potrafiłbym porzucić tego sportu. Gdy straciłem wzrok, jedyną możliwością realizacji mojej pasji był tandem. Ale nie od razu – najpierw musiało minąć rozgoryczenie, że nie mogę jeździć samodzielnie. Dopiero później dowiedziałem się, że istnieje coś takiego jak tandem i - nawet nie widząc - mogę na nim jeździć.
A w którym momencie poczuł Pan, że tandem to jest to, czego Pan potrzebuje?
Po tych kilku latach, gdy nie jeździłem na rowerze, tandem pozwolił mi korzystać z formy ruchu, którą uwielbiałem jako osoba sprawna. To było niemal jak powrót do życia. Coś, co wydawało się, że wraz ze wzrokiem odeszło bezpowrotnie, zostało mi przywrócone.
Jakich wrażeń dostarcza osobie niewidomej jazda na rowerze?
Z mojej perspektywy wrażenia osoby niewidomej nie różnią się od tych, które mają osoby widzące. Jest to samo poczucie wolności, kontaktu z przyrodą, a przede wszystkim przyjemność, gdy człowiek zsiada z roweru zmęczony, wdrapuje się na trzecie piętro, nogi odmawiają posłuszeństwa, ale jednocześnie jest się niesamowicie szczęśliwym i pełnym pozytywnej energii.
A jak zachęciłby Pan inne osoby niewidome, by wsiadły na tandemy?
Po pierwsze, to jedna z niewielu form ruchu, które są dla nas w pełni dostępne. Druga rzecz to relacja z pilotem, który często już po kilku przejechanych wspólnie kilometrach przeradza się w przyjaźń. Właśnie ta integracja, wejście w środowisko osób widzących, możliwość robienia czegoś razem to są te naprawdę wielkie plusy. A po trzecie, jeżdżąc na rowerze, niejako pozbywamy się poczucia zależności - ja i pilot stajemy równorzędnymi partnerami: razem wybieramy trasę, razem ją planujemy i razem w nią jedziemy. Na początku trzeba tylko pokonać lęk i zaufać siedzącemu z przodu pilotowi, potem można już czerpać czystą przyjemność.
A jak stał się Pan popularyzatorem sportu tandemowego?
Kilka lat po tym, gdy zacząłem jeździć na tandemie, odwiedziła mnie koleżanka i zaproponowała, byśmy wspólnie wybrali się w dłuższą trasę. Wtedy na jednym z forów środowiskowych zamieściłem pytanie, czy takim wyjazdem nie byłyby zainteresowane inne osoby. Ta koncepcja formowała się przez jakiś czas. Potem pojawił się pomysł rajdu wzdłuż Wisły. Spotkało się to ze sporym entuzjazmem ze strony środowiska – aż dwadzieścia siedem osób niewidomych chciało wziąć udział w naszym przedsięwzięciu. Pojawił się jednak problem: brak widzących pilotów. No i pytanie: skąd ich wziąć?
Uczestnicy rajdu "Wisła", fot.: Stanisław Świerszcz, niedowidzący
uczestnik rajdu
Czy wtedy pojawił się pomysł stworzenia grupy "Niewidomi na Tandemach"?
Właśnie podczas zorganizowanego przeze mnie rajdu od źródeł
Wisły do jej ujścia (był to pierwszy w historii Polski rajd
rowerowy organizowany przez osobę niewidomą), który odbył się w
czerwcu 2013 roku, doszliśmy do wniosku, że to świetna sprawa, ale
co dalej? Wśród rajdowiczów były osoby z całej Polski i nikomu nie
chciało się przez wiele miesięcy czekać na następny rajd czy
wyprawę, by móc jeździć na tandemach.
Po tygodniu jazdy właśnie wpadł nam do głowy pomysł stworzenia bazy
tandemistów - zarówno osób niewidomych, jak i widzących pilotów.
Pierwotnie baza miała funkcjonować przy piśmie "Rowertour"; potem
doszliśmy do wniosku, że potrzebujemy samodzielnej bazy. Po
powrocie do domu zaczęliśmy pisać do mediów związanych z turystyką
rowerową, a także rozpowszechniać pomysł w środowisku osób
niewidomych. Idea przedsięwzięcia była taka, by nie musieć czekać
na rajdy czy inne tego typu wydarzenia, tylko skontaktować się z
osobą widzącą, która mieszka w naszej okolicy, i umówić się na
przejażdżkę, kiedy tylko mamy na to ochotę.
A jak w tej chwili wygląda Wasza działalność?
Sam projekt ogranicza się zasadniczo do dwóch kwestii. Pierwsza to szukanie widzących pilotów wolontariuszy. Jeżeli zgłosi się do nas osoba niewidoma z jakiejś miejscowości, my - np. poprzez ogłoszenie w prasie lokalnej - staramy się skontaktować ją z widzącym rowerzystą, który zechciałby podzielić się przyjemnością jazdy na rowerze z osobą niewidomą.
Drugą formą działania jest promocja wszelkich inicjatyw zgłaszanych przez osoby umieszczone w bazie. Jeśli ktoś wpadnie na pomysł zorganizowania wyjazdu i chciałby zaprosić do udziału w nim innych tandemistów, to my staramy się to wypromować. Gdy np. grupa tandemistów wybiera się z Warszawy do Krakowa i szuka chętnych do wspólnej wyprawy, my umieszczamy ogłoszenie na stronie, a informację przesyłamy do osób z naszej bazy. Dzięki temu integrujemy środowisko niewidomych rowerzystów i popularyzujemy tę formę aktywności.
Jakie są plany "Niewidomych na Tandemach"?
Ostatnio w Krakowie zorganizowaliśmy zbiórkę starych rowerów, które w miarę możliwości będą cięte i spawane, by przerobić je na tandemy. Mamy nadzieję, że dzięki temu w Krakowie pojawi się nawet kilkadziesiąt nowych tandemów. Również z Krakowa rusza w tym miesiącu tandemowa pielgrzymka do Częstochowy. Cały czas zbieramy jakieś pomysły, ale raczej nie narzucamy nikomu naszych pomysłów, tylko wspieramy inicjatywy oddolne.
Co Pan myśli o trasach rowerowych w Polsce - czy są one dostępne dla osób z niepełnosprawnością? Czy w Malborku i okolicy można znaleźć dostosowane trasy?
Jazda tandemem po ścieżkach rowerowych to bardzo często duże wyzwanie. Tandem prowadzi się ciężej - jest dłuższa droga hamowania i większy promień skrętu. Także piesi, którzy spacerują po ścieżce, i parkujące samochody są wyzwaniem dla pilota. Osobiście wolę unikać scieżek rowerowych; na zwyczajnej szosie czuję się bezpieczniej.
W Malborku mamy ścieżki rowerowe, ale jest ich niewiele. Jeśli wybieramy się na wycieczkę, musimy też pamiętać, że szlaki rowerowe nie zawsze są przejezdne dla tandemu. Tam, gdzie przejedziemy zwykłym rowerem, nie zawsze damy radę przejechać tandemem.
A jakie jest Pana największe marzenie związane z tandemami?
Na pewno chciałbym odbyć jakiś ekstremalny rajd – może objechać Saharę albo wjechać na jakiś szczyt - tak, by na własnej skórze poczuć prawdziwe zmęczenie i prawdziwe emocje.
I tego Panu życzymy. Dziękuję za rozmowę.
Pan Waldemar - mimo przeciwności losu - wciąż realizuje życiową pasję. Nie wszystkie miejsca są dostępne dla tandemów, dlatego na kolejne wycieczki szuka tras alternatywnych.
Jeżeli znasz ciekawe trasy i ścieżki rowerowe na Mazowszu, które są dostępne dla osób z niepełnosprawnością, podziel się swoją wiedzą, biorąc udział w konkursie „Rowerownik Bez Barier”!
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Spotkanie z redakcją i pisarką o 17.00 w Międzypokoleniowej
- X Ogólnopolskie Zawody Pływackie
- „Sprawdź, czy jesteś HER2-low” w Gdańsku – bezpłatne konsultacje z onkologiem dla pacjentek z rakiem piersi
- Wrocław: bezpłatne szkolenia w ramach projektu „Artysta bez granic”
- Polki z awansem do ćwierćfinału MŚ! Bezapelacyjne zwycięstwo z Brazylią
Dodaj komentarz