Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Nowozelandczycy i Polacy są podobni. Tylko te piękne kobiety...

07.05.2014
Autor: rozmawiał Krzysztof Samociuk
Źródło: inf. prasowa

Skąd w Szczecinie wzięli się Nowozelandczycy? Z Niemiec. Przyjechali wcześniej, bo chcieli nauczyć się kilku słów, w tym niecenzuralnych. Zwiedzają miasto i podziwiają... piękne kobiety. Przylecieli na zawody Pucharu Świata w strzelectwie osób niepełnosprawnych (5-12 maja). Pokonali w tym celu 18 tys. kilometrów. To bardzo daleko, ale ważniejszy jest chyba inny dystans - do siebie.

 

Krzysztof Samociuk: Panowie, treningi Pucharu Świata zaczęły się we wtorek, a sam turniej zaczyna się w czwartek. Dlaczego przyjechaliście do Szczecina jako pierwsi?

Michael Johnson: Wie pan, z Nowej Zelandii w te okolice leci się około 36 godzin. To 18 tysięcy kilometrów. Wcześniej byliśmy w Niemczech, więc chcieliśmy tu być jak najszybciej, żeby zobaczyć, jak wygląda Szczecin i trochę pozwiedzać.

Greg Reid: No i musimy nauczyć się mówić co najmniej trzy słowa po polsku: dzień dobry, do widzenia, smacznego. Kilku innych też się chętnie nauczymy - tych niecenzuralnych. Oczywiście, jeśli zupełnie przypadkowo zdarzy się je usłyszeć.

W Nowej Zelandii strzelectwo wśród osób z niepełnosprawnością jest popularne?
 
M.J.: Strzela około 500 osób. Nie wiem, czy to dużo ludzi, czy mało. To nie jest chyba wielka liczba. U nas wszyscy grają w rugby albo non stop chodzą do kina. Strzelają raczej w domu i na końcu świata.

G.R.: W strzelaniu trzeba być skoncentrowanym, myśleć, nie denerwować się, czyli mieć mocną głowę i spokojnie podchodzić do sprawy. A nerwusów u nas więcej niż... Australijczyków.

Siedzący na wózku w stroju strzeleckim Michael Johnson i nachylony nad nim sędzia.
Nowolezandczycy przyjechali na zawody do Szczecina jako pierwsi. Z prawej: Michael Johnson, fot. Krzysztof Samociuk
 
W Szczecinie walczycie o zwycięstwo?

M.J.: Zawsze walczę o zwycięstwo. Byłem już na trzech Igrzyskach Paraolimpijskich: w Atenach, Pekinie i Londynie (zdobył na igrzyskach trzy medale, w tym złoty w Atenach - przyp. red.). Teraz pojadę do Rio de Janeiro. Czy Szczecin i Polska, czy Rio i Brazylia - trzeba chcieć być pierwszym.

G.R.: Warto się uczyć od Michaela. Trzeba być upartym na treningach i zawsze strzelać w dziesiątkę.

Często trenujecie w Nowej Zelandii?

M.J. i G.R.: Codziennie od 4 do 6 godzin. Nie ma znaczenia, czy to święta, czy sobota i niedziela, czy coś boli, czy człowiek smutny i zapłakany, czy radosny i zakochany.

Czy można porównać Nową Zelandię i Polskę? Widzicie jakieś podobieństwa i różnice?
 
M.J. i G.R.: Wydaje nam się, że Nowozelandczycy i Polacy są do siebie podobni, jeśli chodzi o humor. Są albo weseli, albo smutni. Nie można o nas powiedzieć, że mamy humor trochę taki i trochę taki. Wesołość i smutek u nas się nie łączą. A jeśli chodzi o różnice... Już zauważyliśmy dwie sprawy. W Nowej Zelandii na ulicy jest o wiele mniej płasko, wszędzie wchodzi się pod górę lub z niej schodzi. No i jeszcze jedna sprawa... Nie wiemy czy o tym mówić... No dobrze. Powiemy, ale delikatnie. W Polsce jest tyle pięknych kobiet, że nie da się ich policzyć. W Nowej Zelandii też są, ale policzyć je, to nie problem.

Dziękuję za rozmowę. Życzę znakomitego strzelania.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas