Szabla Kilińskiego. Z sukcesami i przygodami
Jubileuszowa, dwudziesta edycja Pucharu Świata w Szermierce na Wózkach „Szabli Kilińskiego” dla wielu sportowców okazała się pierwszą od ponad roku okazją do rywalizacji na arenie międzynarodowej. Federacje z całego świata próbowały pokonać koronawirusowe obostrzenia i sprawdzić swój poziom po długim okresie treningów we własnym gronie, a nawet on-line.
- Przygód rzeczywiście nam nie brakowało. Brazylia jest na liście państw oznaczonych czerwonym kolorem. Nasze podróże są pełne wyzwań, ale podjęliśmy to ryzyko, bo od dawna nie mieliśmy okazji rywalizować, a i nasze treningi nie wyglądały tak jak bym sobie życzył. Ze względu na COVID, nie mogliśmy się zebrać w jednym miejscu, więc gdy pojawiła się możliwość wyjazdu zrobiliśmy wszystko, co było możliwe. Wszyscy jesteśmy zaszczepieni, mamy negatywne testy. Podczas przesiadki w Europie, musieliśmy pokazywać zaproszenie od organizatora. Inaczej czekałaby nas kwarantanna, a i tak niewiele brakowało, żebyśmy nie dolecieli, bo nasz lot z Brazylii został odwołany z powodu złej pogody. Przed powrotem znowu musimy zrobić testy. To jedna wielka przygoda, ale warto było – przekonywał nas trener reprezentacji Brazylii Ivan Schwantes, którego zawodnicy byli rozczarowani wynikami i niechętnie rozmawiali o zbliżających się igrzyskach paraolimpijskich.
Ivan Schwantes
Przygotować się jeszcze lepiej
Do Warszawy przyjechał również trener Japończyków, który na co dzień mieszka w Londynie.
- Cieszę się, że nie miałem tu daleko i mogłem przywieźć ze sobą swoją zawodniczkę. Przez ponad 18 miesięcy nie braliśmy udziału w żadnych zawodach. To dla szermierzy naprawdę długo. Jestem bardzo zadowolony, że organizatorom Szabli Kilińskiego udało się przezwyciężyć wszystkie przeszkody i doprowadzić do skutku te zawody. Niedługo czekają nas igrzyska, więc chciałem wykorzystać tę możliwość, by się jeszcze lepiej przygotować – powiedział Yamamoto Kenichi, który pytany przez nas o ocenę sytuacji w Japonii, zdecydowanie odmówił komentarza.
- Nie chcę o tym mówić. Jesteśmy sportowcami, trenerami. Jeśli igrzyska się odbywają, to my po prostu musimy tam być i dać z siebie wszystko. Reszta jest poza naszą kontrolą – dodał japoński trener.
Szczęście dopisało
Długa przerwa w rywalizacji spowodowała, że nie wszyscy byli zadowoleni ze swoich wyników, ale Polacy nie mieli powodów do narzekania. Jako pierwszy po Szablę Kilińskiego sięgnął Michał Dąbrowski. Niewiele brakowało, żeby zawodnik Stowarzyszenia Szermierka Wołomin przegrał swoją walkę półfinałową. W pewnym momencie Maxim Velet miał nad nim 4 punkty przewagi. Dąbrowski musiał nadrabiać wynik pod presją. Spokój odzyskał w walce finałowej, w której spotkał się z niezwykle opanowanym, aktualnym mistrzem świata Aleksandrem Kurzynem. Polak wygrał tę potyczkę wynikiem 15:8, na jego twarzy nie było jednak zadowolenia.
Michał Dąbrowski
- Nie spodziewałem się wygranej. Dopisało mi szczęście. Miałem spokojniejszą głowę niż w półfinale, a wiadomo, że tak naprawdę o wszystkim decyduje głowa. Teraz czuję tylko zmęczenie – mówił po walce Michał Dąbrowski.
Po wygraną, pokonując Ukrainkę Natalię Morkwicz 15:8, sięgnęła także Kinga Dróżdż.
- Początek walki miałam zaplanowany. Wiedziałam, co chcę zrobić i to się sprawdziło, chociaż uspokoiłam się dopiero, gdy udało mi się zdobyć parę trafień. To mój pierwszy puchar świata w Warszawie, na swoim podwórku. Jestem naprawdę szczęśliwa i mam nadzieję, że to potwierdzenie dobrej formy w międzynarodowym gronie, jest jakimś prognostykiem przed Tokio – mówiła zawodniczka.
Kinga Dróżdż
Polacy stawali również na najniższym stopniu podium: Marta Fidrych w szpadzie A, Patrycja Haręza w szabli i Patryk Banach w szpadzie.
Po prawej Marta Fidrych
Patrycja Haręza
Udany debiut
Zanim rozpoczęła się Szabla Kilińskiego, przez dwa dni odbywały się w tym samym miejscu mistrzostwa świata w szermierce na wózku kat. C, która nie będzie reprezentowana na igrzyskach paraolimpijskich. Wicemistrzynią świata została Izabela Sopalska-Rybak, do niedawna odnosząca sukcesy rugbistka, która na imprezie tej rangi debiutowała.
Izabela Sopalska-Rybak
- Od dawna ją do tego namawiałem. Uważałem, że to jest dla niej dobra dyscyplina. Ona widziała to inaczej, ale w końcu dała się przekonać i widać, że miałem rację – mówił Tadeusz Nowicki, trener i założyciel IKS-AWF Warszawa.
- Oj, było to męczące. Trenuję dopiero pół roku i to był właściwie pierwszy raz, kiedy mogłam się sprawdzić z zawodniczkami z innych krajów i sprawdzić, gdzie jestem z formą. W Polsce też jestem jedyną kobietą w tej kategorii i dopiero teraz mogłam ocenić, jak wypadam. Wniosek mam taki, że muszę jeszcze popracować – mówiła wicemistrzyni świata Iza Sopalska-Rybak.
W zawodach wzięli udział zawodnicy z 19 państw. Zmagania były dostępne dla publiczności wyłącznie on-line.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz