Dosłyszeć problemy
Szacuje się, że w samej Warszawie aż 200 tys. osób ma niedosłuch. Z tych osób tylko jedna na 20 używa aparatu słuchowego. Reszta udaje, że wszystko jest w porządku i potrzebuje średnio 7 lat na psychiczne przygotowanie się do noszenia aparatu. Niedosłuch nie dotyczy jednak tylko osób starszych. Okazuje się, że niedosłyszą coraz młodsi.
Polskie Stowarzyszenie Protetyków Słuchu w ramach kampanii „Usłyszeć świat” zadbało, aby informacje te dosłyszały media. 20 grudnia 2006 r. odbyła się konferencja w Centrum Prasowym PAP w Warszawie.
- Niepokojące jest, że coraz młodsi ludzie mają nabyte uszkodzenia słuchu z powodu ekspozycji na hałas – mówiła dr Marzanna Radziszewska-Konopka, laryngolog z Centrum Zdrowia Dziecka. – Ekspozycji, którą często sami sobie serwujemy, słuchając bardzo głośnej muzyki z coraz modniejszych odtwarzaczy, gdzie słuchawki wkładamy do ucha czy na ucho. Zresztą nie ma to znaczenia – ważne są poziomy ciśnienia dźwięku, które te słuchawki mogą wytworzyć. Skutkuje to nieodwracalnym uszkodzeniem słuchu. Osoba z ubytkiem słuchu, spowodowanym urazem akustycznym, będzie miała trudności z porozumiewaniem się w hałasie, a także tam, gdzie będzie rozmawiać więcej osób. Do tego, jeśli nie nosimy aparatu, a mamy uszkodzenie słuchu, to postępuje coś, co się nazywa deprywacją słuchową, czyli zachodzą wtórne zmiany słuchu, które powodują, że mózg przystosowuje się tego, że słabiej słyszy. Potem trudno jest takiej osobie pomóc.
Na świecie niedosłyszy pół miliarda osób. To wynik stylu życia, przebywania w ciągłym hałasie. Tymczasem przewlekły uraz akustyczny powstaje na skutek długotrwałego narażenia na hałas nieprzekraczający progu bólu, zwykle o natężeniu 90-95 dB lub niewiele wyższym. Coraz bardziej popularne odtwarzacze mp3 są w stanie wytworzyć dźwięk o natężeniu nawet ponad 100 dB, co równe jest hałasowi wytwarzanemu przez młot pneumatyczny słyszany z odległości 5 m. Około 15 proc. naszego społeczeństwa w wieku powyżej 16 roku życia odczuwa szumy uszne, natomiast nadwrażliwość słuchową obserwuje u siebie co dziesiąty Polak.
Problemy ze słuchem ma również wiele znanych osób, szczególnie muzyków. Niechętnie się jednak do tego przyznają, a szczególnie do noszenia aparatu słuchowego. Nieco inaczej jest za granicą. Kłopoty ze słuchem mają m.in. Phil Collins, Neil Young, Paul McCartney czy Sting. Moby zawsze ma przy sobie zatyczki do uszu, by zabezpieczyć się przed nadmiernym hałasem podczas koncertu. Podobnie Chris Martin z grupy Coldplay i James Hetfield z Metalliki. Zatyczki stosuje też coraz więcej DJ-ów. Według badań brytyjskich przeprowadzonych na grupie ludzi w wieku 16-34 lat, kłopoty ze słuchem deklaruje 62 proc. osób regularnie chodzących do klubów (narażeni są na hałas na poziomie 100-110 dB) i aż 72 procent uczestników koncertów.
Kampania „Usłyszeć świat” zwraca uwagę nie tylko na przyczyny pojawiania się niedosłuchu, ale chce także przełamywać barierę wstydu wobec metod jego rehabilitacji – aparatów słuchowych czy urządzeń wspomagających słyszenie. Organizatorzy kampanii uważają, że mamy tu do czynienia z sytuacją analogiczną do tematu okularów w latach 50. i 60., kiedy noszenie ich było wstydem. Także na początku XXI wieku ludzie wolą męczyć się, udając, że słyszą, zamiast zastosować wspomagające słuch urządzenie wielkości spinacza biurowego. Miniaturyzacja takiego sprzętu wiąże się oczywiście z wyższa ceną, na którą niestety może nie starczyć refundacja przewidziana przez NFZ.
Więcej na temat kampanii:
www.slyszymy.pl
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Rusza głosowanie na najlepszego i najpopularniejszego sportowca 2024 roku – tegoroczne #Guttmanny nadchodzą
- Seniorzy w artystycznym żywiole
- Wspólna lekcja wrażliwości. Premiera spektaklu „Brzydkie Kacząko”
- Jak muzyka pomaga przebodźcowanym dzieciom? Ciekawe wyniki badań z polskich przedszkoli
- Nawet 30 kilometrów do ginekologa? Nierówny dostęp do ginekologów w Polsce - jak miejsce zamieszkania łączy się z jakością życia Polek?
Dodaj komentarz