Depresja leczona skalpelem
Jak doniosło „Neurosurgery Clinics of North America”, ciężką i oporną na działanie leków depresję daje się leczyć za pomocą operacji chirurgicznych. Najnowsze wyniki tego rodzaju terapii są obiecujące.
Takim zabiegom chirurgicznym poddano jedenaścioro osób, które przez wiele lat miały zaburzenia psychiczne. Ośmioro z nich zmagało się z ciężką depresją oporną zarówno na leki, jak i psychoterapię. Pozostałe osoby cierpiały z powodu omamów i urojeń. Wszystkim pacjentom, wewnątrz czaszki, w precyzyjny sposób uszkodzono dwie struktury mózgu – wzgórze i gałkę bladą. Lekarze przecięli pewne połączenia nerwowe, które – ich zdaniem – były odpowiedzialne za powstanie zaburzeń psychicznych.
Wyniki zabiegów były zaskakująco pozytywne, poprawę można było zaobserwować już bezpośrednio po operacji. U sześciu chorych smutek, przygnębienie i apatia ustąpiły całkowicie, u pozostałych dwóch osób odnotowano częściową poprawę – pacjentów obserwowano przez trzy lata po zabiegu. Równie dobre wyniki lekarze uzyskali w przypadku chorych cierpiących na omamy i urojenia.
Obecnie istnieje ok. 30 leków antydepresyjnych, ale nie skutkują one u co piątej osoby, dlatego wyniki badań wydają się obiecujące. Przewlekła depresja bowiem nie tylko obniża jakość życia, ale może także prowadzić do samobójstwa.
Z najnowszego raportu Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że co roku na świecie blisko 900 tys. osób popełnia samobójstwo, a 70 do 90 proc. samobójców stanowią osoby cierpiące na choroby psychiczne, głównie na depresję.
W Polsce na zaburzenia nastroju cierpi blisko 16 proc. społeczeństwa, a co miesiąc kilkaset osób popełnia samobójstwo, a głównym powodem jest depresja.
Operacje chirurgiczne w historii psychiatrii są znane, ale do niedawna stosowano je niezwykle rzadko ze względu na duże ryzyko. W pierwszej połowie XX w. szwedzki lekarz Lars Leksell wykonał ponad sto takich operacji, niestety poprawa nastąpiła tylko u 40 proc. pacjentów. U wielu z nich doszło nawet do zaburzeń osobowości, pojawiły się problemy z pamięcią lub objawy neurologiczne, cześć osób umierała w czasie lub w wkrótce po zabiegu. Wiązało się to z małą znajomością funkcji mózgu i niedoskonałymi narzędziami.
Wszystko to powodowało niechęć do operacji neurochirurgicznych,
a kiedy na rynku pojawiła się nowa generacja leków
przeciwdepresyjnych (np. prozac), operacyjne sposoby leczenia
chorób psychicznych odeszły do lamusa.
Zaczęło się to zmieniać w latach 90. wraz z pojawieniem się
nowoczesnych urządzeń, dzięki którym zwiększyła się liczba operacji
oraz ich skuteczność. Rozwinęła się także neurochirurgia
funkcjonalna oparta na stymulacji lub uszkodzeniu odpowiedniej
struktury anatomicznej mózgu, w niektórych ośrodkach do takich
zabiegów wykorzystuje się roboty.
W naszym kraju nowoczesne operacje neurochirurgiczne, choć znane naszym neurochirurgom, są rzadko wykonywane w leczeniu zaburzeń psychicznych z powodu wysokich kosztów i braku sprzętu nauronawigacyjnego (ma go zaledwie 7 szpitali w Polsce). Leczy się np. chorobę Parkinsona poprzez tzw. głęboką stymulację śródmózgowi lub łagodzi ból poprzez wszczepienie stymulatora do rdzenia kręgowego. Być może więc w przyszłości także osoby z depresją będą mogły być leczone metodami neurochirurgicznymi.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz