Park Śląski w Chorzowie: wielkie święto osób niepełnosprawnych
Hala Wystaw Kapelusz w Parku Śląskim w Chorzowie, 2200 m kw., a człowiek ma wrażenie, że szpilki już tu nie wciśnie. 1300 osób przyjechało z ponad 40 ośrodków z całego województwa śląskiego: Sosnowca, Kamieńca, Gliwic, Gorzyc, Żor, Zabrza, Katowic, Siemianowic, Częstochowy... Przez 6 godzin Kapelusz należy do nich - niepełnosprawnych somatycznie, intelektualnie, osób z wadami wzroku, słuchu, chorych. Bo 19 września to ich dzień – na III Śląski Piknik Integracyjny Osób Niepełnosprawnych czekali rok.
Arek, blond jeżyk, lat chyba 10. „Chyba”, bo twierdzi, że nie wolno mu mówić , ile ma lat i z jakiego jest ośrodka. Przyjechał ze Zbrosławic razem z niepełnosprawnym kolegą (o trzy głowy wyższy i jakieś 40 kg cięższy brunet). To jego pierwszy piknik, bo do Ośrodka Leczniczo-Rehabilitacyjnego chodzi od kilku miesięcy. W szkole na akademiach nie występuje, ale w Kapeluszu zaśpiewał przed ponadtysięczną publicznością: „Czarny chleb i czarna kawa, opętani samotnością. Myślą swą szukają szczęścia, które zwie się wolnością”. Spodnie moro, ciemne okulary, peruka. Kiedy skończył, w hali huknęły brawa.
Tak było po każdym występie: gdy na scenie skakały seniorki w strojach balerin, czarownice w powłóczystych sukniach i spiczastych kapeluszach i gdy występował zespół Tolerancja. Za każdym razem prawdziwy entuzjazm.
Oni tańczą dla nas
Pierwsza na liście piknikowych przebojów znalazła się… A właściwie zgadnijcie sami. Zagrano ją chyba 7 razy. Za każdym razem fragment: „Ja uwielbiam ją, ona tu jest i tańczy dla mnie” śpiewała cała sala. Do tego klaskanie, kołysanie, pląsanie, podskoki. Prawdziwa dyskoteka.
– Niepełnosprawni również mają prawo do imprez, godnego życia i traktowania. Chcemy pokazać, że osoby niepełnosprawne niczym nie różnią się od nas – tłumaczy Barbara Daniel, dyrektor Wydziału Zdrowia i Polityki Społecznej Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego. To ten wydział jest pomysłodawcą i gospodarzem pikniku. – Trzy lata temu nasza inicjatywa spotkała się z ogromnym zainteresowaniem. Z roku na rok uczestników jest coraz więcej. Ogromnie mnie to cieszy – przyznaje dyrektor.
Z malucha tygrysek
Jacek, 21 lat, przystojny blondyn, chyba niewysoki. „Chyba”, bo
rok temu miał wypadek na motocyklu. Teraz jeździ na wózku. Jacek
nie pierwszy raz poczuł blisko siebie śmierć. Kiedyś, jeszcze przed
osiemnastką, grał w zespole. Mieli marzenia, chcieli być najlepsi,
znani. Ale jeden z nich zmarł na białaczkę, zespół się rozpadł.
Teraz Jacek gra w unihokeja. Niedawno był w Dąbrowie Górniczej,
wcześniej w Pradze. Jeździ po świecie, ale na takiej imprezie jest
pierwszy raz.
Przygląda się, jak maluchy siadają na krzesełku i wystawiają buzie
do malowania, a potem wstają jako małe tygryski. Jak starsi rzucają
piłkami w ustawione w piramidy pudełka.
Obok stoją stragany z dziełami uczestników warsztatów terapii
zajęciowej: ceramiczne, szklane, filcowe, roślinne cudeńka, obrazy.
Można też coś przekąsić (są pomidory, ziemniaki i ciasteczka) i
obejrzeć książki dla osób niesłyszących.
Niedawno piknikowa ekipa wróciła z przejażdżki rowerem pod
przewodnictwem Włodka i Franciszka z Parkowej Akademii
Wolontariatu. 10 km bez odpoczynku, nikt nie zrezygnował. Na rowery
czeka już następna grupa.
Pierwsze na liście sportowych przebojów pikniku są kijki. Edward z Parkowej Akademii Wolontariatu cierpliwie tłumaczy, jak stawiać stopy, co robić z rękami. Ledwo starcza mu czasu na małe co nieco, bo kolejka chętnych nie maleje.
– Każdy z nas chce dobrze funkcjonować, spełniać się. Dziś niepełnosprawni mają okazję pokazać swoje możliwości, zamiłowania i hobby – mówi Jan Zieliński, pełnomocnik marszałka woj. śląskiego ds. osób niepełnosprawnych. dodaje: - Park Śląski traktuje niepełnosprawnych jak normalnych klientów. Tak powinno być.
Jak kabriolet
Józek, 62 lata, chyba brunet. „Chyba”, bo włosy dawno się wytarły. Nie tańczy, nie śpiewa, bo się wstydzi. Ale kocha pikniki w Parku. Kilka dni wcześniej był na podobnej, ale mniejszej imprezie i na tym koniec. Bo za udział w większości trzeba płacić, a tu występy, tańce, zajęcia ruchowe, przejazd kolejką Elką, ciufcią, jedzenie – wszystko za darmo. Czeka na to cały rok.
Pierwszy na liście stołówkowych przebojów? Bigos, kanapki, ciasto, picie, znaczy wszystko.
Jak się jechało ciufcią? – Jak kabrioletem – mówi Krzysztof. A nowo otwartą Elką? – To było duże przeżycie. Do tego uprzejma obsługa i wagoniki, do których można wjechać na wózku – zachwyca się Anna.
Fundacja „Park Śląski”, której powierzono organizację pikniku, zaprosiła też do Kapelusza specjalistów, którzy udzielali porad: prawnika, dietetyka, rehabilitanta, doradcę zawodowego, seksuologa.
Arek (ten od „Więziennego songu”) do niepełnosprawnego kolegi: - I co? Warto było na to czekać cały rok.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Rusza głosowanie na najlepszego i najpopularniejszego sportowca 2024 roku – tegoroczne #Guttmanny nadchodzą
- Seniorzy w artystycznym żywiole
- Wspólna lekcja wrażliwości. Premiera spektaklu „Brzydkie Kacząko”
- Jak muzyka pomaga przebodźcowanym dzieciom? Ciekawe wyniki badań z polskich przedszkoli
- Nawet 30 kilometrów do ginekologa? Nierówny dostęp do ginekologów w Polsce - jak miejsce zamieszkania łączy się z jakością życia Polek?
Dodaj komentarz