Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Limitowane metody SPECJALNE

18.09.2006
Autor: Krzysztof Schechtel
Źródło: Magazyn „Integracja”, 4/2006

Wypadek - ułamek sekundy, który zmienia całe życie. Potem sala operacyjna, chirurdzy, pielęgniarki, zmartwiona rodzina - wszystko dzieje się tak szybko. Nie ma czasu na myślenie - trzeba zaufać lekarzowi. Wierzyć, że ma niezbędne kompetencje, aby pomóc.

Kiedy stan zdrowia poprawia się, przychodzi rehabilitant, który ćwiczy mięśnie, uczy, o ile jest to możliwe, stawiać pierwsze kroki. Później nadchodzi czas na właściwą, intensywną rehabilitację. Mniej więcej wtedy pacjent wypisywany jest ze szpitala i częstokroć pozostawiany samemu sobie.


Zdjęcie: archiwum Ośrodka Rehabilitacji Narządu Ruchu "Krzeszowice"

Procedura, czyli przeszkody
Skierowanie do rehabilitanta wypisuje lekarz pierwszego kontaktu, który nie zawsze, niestety, okazuje się kompetentny.

- Kiedyś trafił do nas pacjent, który miał porażoną prawą rękę. Lekarz pierwszego kontaktu w ramach rehabilitacji kazał mu ściskać wieczorami gąbczastą piłeczkę - opowiada Marcin Bobek, rehabilitant na oddziale neurologii szpitala im. Gabriela Narutowicza w Krakowie.

Tradycyjna rehabilitacja opiera się na pobudzaniu chorej kończyny, stawu czy mięśnia poprzez szereg powtarzających się ćwiczeń. Może być to podnoszenie odważników lub ruchy gimnastyczne. Istnieją i inne metody, bardziej skuteczne, jak PNF (Proprioccptiv Neuromuscular Facilitation), NDT Bobath, czyli rehabilitacja dla pacjentów po przebytym udarze mózgu lub innych urazach mózgowo-czaszkowych, którą stosuje się jeszcze podczas pobytu w szpitalu (jest szczególnie skuteczna w leczeniu dzieci), metoda Vojty, opierająca się na mobilizacji układu nerwowego, dzięki czemu dochodzi do torowania prawidłowego ruchu (stosuje się ją m.in. przy dziecięcym porażeniu mózgowym), czy Funkcjonalna Analiza Ruchu. Rehabilitacja za pomocą jednej z tych metod daje zdecydowanie lepsze efekty niż ćwiczenia tradycyjne. Jednak, aby być leczonym za pomocą tych technik, trzeba dostać się do wyspecjalizowanego ośrodka. I tutaj zaczyna się problem. - Kolejki do nielicznych w naszym kraju publicznych zakładów rehabilitacyjnych są tak długie, że pacjent czeka na pomoc kilka miesięcy, a to jest okres stracony -  wyjaśnia mgr Bobek. Powodem takiego stanu rzeczy jest brak wykwalifikowanych terapeutów - koszt jednego kursu metody PNF wynosi około 2,5 tys. zł. Jest to niemała kwota, tym bardziej że musi ją zapłacić rehabilitant.
Nawet, gdyby terapeutów było więcej, i tak brakuje etatów, żeby ich zatrudnić - zauważa rehabilitant.

A kiedy już dostaje się etat, to zapisywanych jest tak wielu pacjentów, że nie można pozwolić sobie na stosowanie czasochłonnych metod jak np. PNF. Zdarza się,  że  na jednego  terapeutę przypada nawet dziesięciu pacjentów. Tymczasem żadne zajęcia grupowe nie zastąpią ćwiczeń indywidualnych.

- Osoba nierehabilitowana lub rehabilitowana nieskutecznie, poprzez tradycyjne ćwiczenia bierne (kiedy kończyną porusza rehabilitant, a nie sam pacjent - przyp. K.S.) lub przy użyciu obciążenia, nie tylko nie ma wielkich postępów w pokonywaniu choroby, ale może utrwalać złe wzorce ruchowe. Brak rehabilitacji natomiast może powodować przykurcze mięśniowe - wyjaśnia Agnieszka Bogunia, pracownik Kliniki Rehabilitacji Wydziału Ochrony Zdrowia Collegium Medicum UJ. - Obecnie pracuję z pacjentką, która przez długi czas nie była rehabilitowana. Jej obecny stan jest tak ciężki, a przykurcze mięśniowe tak rozlegle, że jedyne, co mogę zrobić, to nie pozwolić tym objawom postępować - opowiada pani Agnieszka.
Takich przypadków jest bardzo dużo. Dlaczego tak się dzieje?
-Jednym z powodów jest brak współpracy pomiędzy rehabilitantami a lekarzami - stwierdza Agnieszka Bogunia.

Ofiarą takiego zagmatwanego systemu była pani Iwona Mazur, której historię opisywaliśmy we wrześniowym numerze „Integracji". Wiemy, że po bardzo ciężkim wypadku, dzięki własnej determinacji i troskliwej opiece lekarzy wróciła do normalnego oraz pełnego sukcesów życia. Jest jednak i druga strona - pani Iwona ma poważne kłopoty z poruszaniem się, a mogło być zupełnie inaczej.
- Gdybym zaraz po wypadku została poddana rehabilitacji skutecznymi metodami, dziś poruszałabym się zupełnie normalnie - przekonuje pani Iwona.
Niestety, pani Mazur dowiedziała się o tym 10 lat za późno. Nie traci jednak nadziei, gdyż pacjenci rehabilitowani tymi metodami osiągnęli bardzo wiele.

NDT BOBATH - DLA NAJMŁODSZYCH
Metoda ta powstała w latach 40. XX w. jako odpowiedź na zaburzenia ośrodkowego układu nerwowego u dzieci, szczególnie z dziecięcym porażeniem mózgowym. Jej autorzy zauważyli, że rozwój takich osób jest odmienny, przede wszystkim dzieci nieprawidłowo odczuwają własne ciało. Zaburzenia w napięciu mięśni i niewłaściwe ich rozłożenie powodują powstawanie odmiennych wzorców ruchowych. Dlatego terapeuci wykorzystujący tę metodę ćwiczą z dziećmi od pierwszych miesięcy życia, korygując niewłaściwe odruchy, uczą odruchów najbardziej jak to możliwe zbliżonych do prawidłowych oraz wpływają na napięcie mięśni. Ostatecznym celem jest wykorzystywanie i utrwalanie zdobytych umiejętności ruchowych w codziennych czynnościach. Niestety, kursy tej metody są jeszcze droższe niż PNF, a ceny wahają się w granicach 1300-2500 euro.
Źródło: www.ndt-bobath.pl/index.php?plD=1907 .
Dane za:
www.fizjoterapia.pl

PNF - ZASKAKUJĄCE EFEKTY
Beata Stach, mgr rehabilitacji w Ośrodku Rehabilitacji Narządu Ruchu „Krzeszowice” w Krzeszowicach:
Proprioceptiv Neuromuscular Facilitation, czyli PNF, powstał w 1946 r. w Stanach Zjednoczonych. Od kilkudziesięciu lat jest z powodzeniem stosowany w Europie Zachodniej. W Polsce zyskał popularność dopiero w połowie lat 90. Metoda ta opiera się przede wszystkim na indywidualnej pracy z pacjentem. Rehabilitant staje się poniekąd terapeutą i psychologiem w jednej osobie. Od pierwszego spotkania pyta chorego.
jaki ma problem, co chciałby zmienić, co chciałby dzięki ćwiczeniom osiągnąć, jakich utraconych funkcji życiowych najbardziej potrzebuje. Ważną rzeczą w PNF jest dotyk. Rehabilitant „kładzie ręce” na pacjencie, pokazuje ruch, kieruje nim, niejako uczy pacjenta danej czynności. Potem terapeuta zdejmuje ręce z chorego i każe mu te same ruchy wykonywać samodzielnie. Często wykorzystuje do tego tzw. mechanizm irradiacji, czyli przekazania napięcia do innej części ciała, wykorzystując opór. Ostatecznym celem rehabilitacji jest odzyskanie utraconej funkcji życiowej lub zastąpienie jej inną. Umożliwia to powrót do normalności nawet najciężej poszkodowanym pacjentom.

PNF i jego efekty
Pan Rafał najpierw miał nigdy nie wybudzić się ze śpiączki. Później nigdy nie wstać zwózka. Stało się inaczej. Od momentu zakończenia leczenia minęły dwa łata. Obecnie porusza się o kulach i prowadzi samodzielnie samochód.

Pani Bożena cierpi na SLA, czyli stwardnienie zanikowe boczne. Od kilku lat powinna jeździć na wózku, gdyż w przypadku tej choroby medycyna nie daje nadziei na poprawę. Mimo to ona chodzi i prowadzi samochód -jak sama mówi: „Choroba postępuje, a ja czuję się coraz lepiej".

Pani Magda od 8. roku życia przeszła trzy zabiegi operacyjne, wielokrotnie miała zakładany gips. Nie było poprawy - nie mogła szybko chodzić, nic mówiąc już o uprawianiu sportu. Od tamtej pory minęło dziewięć lat - obecnie nie tylko prowadzi aktywne życie sportowe, ale nawet została modelką.

Co łączy te trzy przypadki? Każda z osób zetknęła się w pewnym momencie swojego życia z metodą PNF, czyli torowaniem nerwowo-mięśniowym.
Można ją stosować w zasadzie przy każdym schorzeniu neurologicznym, wadach postawy lub urazie ortopedycznym - opisuje Agnieszka Bogunia. - Nawet najciężej chorym można w jakiś sposób pomóc. W wypadku częściowego uszkodzenia rdzenia kręgowego dzięki natychmiastowej rehabilitacji możemy doprowadzić do tego, że pacjent, tak jak pan Rafał, będzie chodził samodzielnie; przy całkowitym uszkodzeniu możemy ułatwić pewne czynności związane z aktywnością dnia codziennego.

Czym nowoczesna rehabilitacja różni się od tej, z jaką mamy do czynienia w wielu publicznych placówkach? Przede wszystkim koncentruje się na indywidualnej pracy z pacjentem tak, aby terapeuta poświęcał swojemu podopiecznemu maksimum uwagi.

- Nasza praca jest jak przykręcanie śrubki wieloma kluczami. Wybieramy dla pacjenta optymalną formę pomocy. Może to być metoda PNF, może być tzw. metoda NDT Bobath albo metody terapii manualnej, jednak najważniejsze jest samo podejście do pacjenta - wyjaśnia pan Andrzej, który niegdyś pracował jako rehabilitant w krakowskim szpitalu, a obecnie prowadzi prywatny gabinet rehabilitacyjny.

Dlaczego jest to tak ważne? Organizm człowieka niedługo po wystąpieniu schorzenia wykształca mechanizmy kompensacyjne. Innymi słowy stara się zastąpić naturalne odruchy, jak np. chód, innymi, które nie będą powodowały bólu lub nie będą wykorzystywały tych partii mięśniowych, które uległy uszkodzeniu. Im dłużej nie przeciwdziała się tej negatywnej kompensacji i nie wskazuje pozytywnej, która jest istotą metody PNF, tym trudniej jest zmienić nowe przyzwyczajenia ruchowe.
Taki problem wystąpił w wypadku pani Iwony - opowiada pan Krzysztof, współpracownik pana Andrzeja. - Nauczyła się innego sposobu stawiania stóp, innego rytmu chodzenia, teraz bardzo trudno jest to zmienić.

ILE TO KOSZTUJE?
Średni koszt rehabilitacji opisywanymi metodami w gabinecie prywatnym to 70 zł za godzinę, jeżeli jednak dochodzą do tego zajęcia dodatkowe, jak np. praca z logopedą, cena wzrasta. W wypadku poważnych uszkodzeń neurologicznych trzeba przychodzić do rehabilitanta codziennie, innymi słowy, chcąc ominąć publiczną służbę zdrowia, musimy wydać tygodniowo około 700 zł.

POPULARNOŚĆ PNF
mgr Katarzyna Siata, dyrektor Ośrodka Rehabilitacji Narządu Ruchu „Krzeszowice”
w Krzeszowicach:
W naszym szpitalu stosuje się tylko elementy PNF, chociaż bardzo chciałabym, żebyśmy mogli leczyć tą metodą pacjentów od początku do końca. Niestety, nie jest to możliwe. Tylko w tym roku (od stycznia do maja) skierowanie na leczenie w naszym Ośrodku złożyły już 984 osoby, a zostaną przyjęte po około 18 miesiącach oczekiwania (wyjątki robi się dla osób najciężej poszkodowanych). W całym 2005 r. z rehabilitacji w naszej placówce skorzystało 3335 pacjentów. W takich warunkach nie ma możliwości, żeby rehabilitant mógł poświęcić każdemu tyle czasu, ile wymaga metoda PNF. Szkoda, ponieważ daje ona doskonałe efekty. Staram się poprzez refundowanie części kosztów wspierać rehabilitantów, którzy chcą się rozwijać i szkolić, poznawać nowoczesne metody leczenia. Często moi pracownicy chcą uczyć się właśnie PNF.


Recepta na skuteczność
Dlaczego pacjenci mają tak małą szansę na rehabilitację metodami uznanymi na Zachodzie od lat? Odpowiedzi na to pytanie należy szukać nie tylko w braku etatów i wyspecjalizowanych placówek. Wystarczy zrobić proste wyliczenie:
- Szpital otrzymuje 6 zł od Narodowego Funduszu Zdrowia na jednego pacjenta. Gdyby pracownik poświęcał każdemu pół godziny, to placówka nie byłaby w stanie sfinansować rehabilitacji. Dlatego organizuje się duże grupy pacjentów, którzy wykonują ćwiczenia podobne jak na lekcji WF - opisuje pan Andrzej.

Tymczasem dobry kontakt z pacjentem i poświęcanie mu dużej ilości czasu jest podstawą każdej skutecznej koncepcji rehabilitacyjnej. Jak zwykle problemem są więc pieniądze, ale warto zastanowić się nad zdaniem, które zawsze przy takich okazjach powtarza pani Iwona Mazur:
- Czy nie bardziej opłaca się zainwestować w pacjenta, żeby go wyleczyć, niż potem przez całe życie płacić mu rentę?

Po raz kolejny widzimy, jak daleko jesteśmy od cywilizowanego świata. PNF. o którym jeszcze w połowie lat 90. wiedziało niewielu polskich lekarzy, obchodzi w tym roku 60. rocznicę powstania. Tradycyjne ćwiczenia prowadzone w naszych przychodniach i szpitalach - takie jak ćwiczenia bierne czy z obciążnikami, tam w zasadzie nie są już stosowane. Biorąc jednak pod uwagę polskie realia, aby móc skorzystać z nowoczesnych metod rehabilitacji, musimy dostać się do profesjonalnego ośrodka rehabilitacyjnego. Jak to zrobić?

Po pierwsze: nalegajmy na jak najszybsze rozpoczęcie rehabilitacji - im szybciej ją zaczniemy, tym lepiej. Po drugie: zbierzmy jak najwięcej informacji o tzw. metodach specjalnych, które są stosowane w szpitalach i ośrodkach rehabilitacyjnych. Do metod specjalnych zalicza się również PNF. Trzeba porozmawiać z lekarzem pierwszego kontaktu o takiej metodzie, o możliwościach, które ona daje i szansach na rehabilitację. Kiedy pacjent przebywa w szpitalu i nie jest w stanie samodzielnie załatwić wszystkich formalności, niezwykle ważna jest rola rodziny. Jeśli jeszcze w tym okresie zapisze się go do ośrodka rehabilitacyjnego, to możliwe, że trafi tam prosto ze szpitala, a to gwarantuje zachowanie ciągłości ćwiczeń. W obecnych warunkach tylko od naszej determinacji zależy, czy zostaniemy poddani profesjonalnej rehabilitacji, czy będziemy siedzieć w domu. czekając na poprawę, która sama nie nadejdzie.

W artykule wykorzystano informacje ze strony: www.fizjoterapia.pl

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas