Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Pogotowie i policja miały mu pomóc. Dlaczego Piotr umarł?

05.03.2013
Autor: Piotr Żytnicki
Źródło: Gazeta.pl

Tajemniczy zgon na poznańskim Grunwaldzie po przyjeździe policji i pogotowia. Na nadgarstkach zmarłego stwierdzono ślady po kajdankach, siniaki na nogach, złamany kręgosłup. Rusza śledztwo, które ma wyjaśnić, jak powstały te obrażenia.

Piotr H., 46-letni elektryk, mieszkał z żoną i dwiema córkami (sześcioletnią i siedmiomiesięczną) w wieżowcu na poznańskim Grunwaldzie. Leczył się u neurologa, bo miewał ataki padaczki.

Jeszcze w sobotę, półtora tygodnia temu, nic nie zapowiadało tragedii: prowadził samochód, był z rodziną na zakupach, bawił się z dziećmi. W nocy z soboty na niedzielę miał atak padaczki. W niedzielę rano kolejny.

Żona widzi, jak mąż przewraca się na podłodze w kuchni. Rani twarz. - Był zamroczony, wezwałam pogotowie - mówi nam Elżbieta. - Przyjechało pogotowie, sanitariusze posadzili męża na kanapie, ale nie dał sobie zrobić opatrunku. Zaczął być agresywny. Podniósł się, upadł. Wtedy przewrócili go na brzuch, wyciągnęli na klatkę schodową i wezwali policję. Tam ponoć go reanimowali.

Po godzinie mężczyzna już nie żył. Wezwano zakład pogrzebowy. Co się stało?

Przeczytaj cały tekst

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas