Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Pomagać i zarabiać

31.01.2013
Autor: Damian Szymczak
Źródło: Integracja 6/2012

Przez większość zawodowego życia zajmowała się rehabilitacją osób z niepełnosprawnością. Niemal z dnia na dzień musiała jednak wrócić do rodzinnej wioski położonej z dala od dużych miast i tam z czegoś żyć. Postanowiła więc połączyć przyjemne z pożytecznym i pomagać, tym razem na własny rachunek.

Beata Spychaj pochodzi z Bieńkowa. Jeśli ktoś nie zna tej nazwy, to nic dziwnego. Wioska ma bowiem zaledwie dziewięć numerów. Znajduje się w małej gminie Grębocice w powiecie polkowickim.

- Mój ojciec był tu leśniczym, nasz dom znajduje się na skraju wsi – opowiada pani Beata. – To świetne miejsce dla dzieci, dookoła pola i lasy. Gdy było ciepło, ganiałam tam po całych dniach. Najchętniej na koniach. Co prawda moi rodzice ich nie mieli, lecz sąsiedzi tak i chętnie pożyczali, abym mogła pjeździć.

Na tyle kochała wieś i konie, że po ukończeniu szkoły podstawowej kontynuowała naukę w technikum rolniczym. Później przez kilka lat pracowała w pobliskim PGR, aż do jego rozwiązania na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Przeniosła się do Polkowic, gdzie zatrudniona została w biurze. Okazało się jednak, że siedzenie za biurkiem  nie jest dla pani Beaty. Pewnego dnia znalazła ogłoszenie o pracy dla terapeutów, tyle że w ośrodku Zabajka pod Złotowem koło Piły. A to 300 kilometrów od Polkowic. Nie wahała się długo i wysłała podanie, do którego dołączyła kopie uprawnień do wykonywania zawodu terapeuty. Ukończyła bowiem stosowne kursy. Wkrótce przyszła pozytywna odpowiedź.

Inne poczucie estetyki

Pod Złotowem pani Beata spędziła ponad 10 lat. Jednoznacznie stwierdza, że były to dla niej piękne czasy, dlatego o Zabajce mówi wyłącznie dobrze. Mogła by tam zostać do emerytury, los jednak zdecydował inaczej. Zachorowali jej rodzice w Bieńkowie. Pani Beata ma dwoje rodzeństwa, ale siostra mieszka w Kanadzie, a brat na drugim końcu Polski. Po naradzie zdecydowali, że to ona wróci, by opiekować się mamą i tatą. I tak w 2008 roku po 20 latach nieobecności znów zamieszkała w rodzinnym domu.

Terapia na świeżym powietrzu
Dzieci bardzo chętnie korzystają z terapii na świeżym powietrzu, fot.: Damian Szymczak

Wtedy trzeba było zadać sobie pytanie, co dalej? O pracę w tych okolicach trudno, a żyć z czegoś trzeba. Postanowiła założyć własną działalność gospodarczą. Najpierw zarejestrowała się jako bezrobotna. Później przeszła szkolenie organizowane przez Powiatowy Urząd Pracy w Polkowicach i dostała dotację na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Był rok 2009.

– Postanowiłam działać na kilku polach jednocześnie – wspomina. – Przede wszystkim chciałam założyć hotel dla psów, dlatego przerobiłam część pomieszczeń, w których dawno temu hodowano świnki.

Jeśli chodzi o takie hotele, to nie ma jakichś szczególnych wymogów sanitarnych. Po prostu ma być sucho, czysto i schludnie. Pani Beata dodatkowo zbudowała pięć boksów na świeżym powietrzu, obok domu. Psiaki przebywają tu w ciepłe, pogodne dni. – Z reguły jest z nimi bardzo wesoło, przy czym właściciele czasem zapominają, że one mają inne poczucie estetyki niż ludzie – stwierdza pani Beata. – Kiedyś przyjechał do mnie luksusowym samochodem bardzo bogaty pan z psem, który całe życie spędzał na kanapach. Tymczasem u mnie zastali boksy wyłożone sianem. Ten pan zesztywniał na taki widok, ale psiak był przeszczęśliwy, dosłownie w nie zanurkował, tarzając się na wszystkie strony. Gdy właściciel to zobaczył, tylko machnął ręką i odjechał, zostawiając nam swego wypieszczonego pupila.

Szybko przekonała się, że hotel dla psów to działalność sezonowa, bowiem poza okresem wakacji w zasadzie nikt ich nie przywozi. W trosce o dzieci Cały rok natomiast odbywają się zajęcia rehabilitacyjne. Przy domu paniBeaty jest kawałek ziemi, który od razu w 2009 roku ogrodziła, tworząc wybieg dla koni, które kupiła. Ma młodą klaczkę Zośkę i źrebaka Zeuska. Na razie zajęcia prowadzić może z Zośką, a źrebak musi podrosnąć.

– Mam już sporą grupę klientów, którzy chętnie przyjeżdżają – cieszy się pani Beata. – Nie ma przy tym znaczenia, że większość z nich ma do Bieńkowa dość daleko. Myślę, że są zadowoleni z zajęć, które prowadzę z ich dziećmi.

Bo też najczęściej przyjeżdżają tu rodzice z dziećmi, jak chyba do większości podobnych ośrodków. W sezonie Zośce nie brakuje „pracy”, ale działalność rehabilitacyjna pani Beaty na tym się nie kończy. Ma także dwa psy rasy golden retriever, z którymi prowadzi dogoterapię. I na te zajęcia chętnie przyjeżdżają mali pacjenci, by pobawić się na świeżym powietrzu z wesołymi i spokojnymi psiakami. Jeśli zachodzi potrzeba, to pani Beata wyjeżdża też z
dziećmi, by poprowadzić zajęcia.

Niepotrzebne obawy

Poza zajęciami indywidualnymi pani Beata pracuje w dwóch ośrodkach. Jeden z nich mieści się w centrum Głogowa, przy kolegiacie, drugi na wsi, kilkanaście kilometrów od Bieńkowa. Do obu dojeżdża raz, czasem dwa razy w tygodniu, to zależy od tego, ile akurat jest chętnych osób do rehabilitacji. W sumie zajęć jej
nie brakuje, i dobrze, bo w Bieńkowie zamierza zostać. Między innymi dlatego, że ułożyła sobie życie.

Wybieg dla koni
Wybieg dla koni, fot.: Damian Szymczak

– Kiedyś, jeszcze w Polkowicach byłam mężatką, lecz rozwiodłam się pod koniec lat dziewięćdziesiątych – wspomina. – W Zabajce mieszkałam z córkami, które dziś są już dorosłe i mieszkają jedna w Polkowicach, a druga w Poznaniu. Krótko po powrocie do Bieńkowa poznałam Pawła, mojego przyjaciela.

Pan Paweł prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą – firmę ogólnobudowlaną, potrafi zrobić niemal wszystko. To bardzo dobrze się składa, bo oprócz innych zalet ma też i tę, że w razie czego może wykonać większość prac, na przykład przy boksach dla psów czy wybiegu dla koni. Dzięki temu pani Beata nie
musi wynajmować fachowców, a więc wydawać pieniędzy.

– Gdy musiałam tu wrócić, bałam się, jak sobie poradzę – przyznaje się pani Beata. – Przede wszystkim z czego będę żyć. Na szczęście udało mi się ułożyć życie nie tylko zawodowe, ale i osobiste. Nie zarabiam dużo, ale na utrzymanie mi wystarczy, a poza tym robię to, co lubię, i mam satysfakcję, że pomagam innym, ale też sobie.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas