Czy uczniowie z autyzmem są zagrożeni? Minister Paweł Wdówik odpowiada na apel i mówi o celach reformy orzekania
Ogromna grupa badaczy, terapeutów, specjalistów, nauczycieli i samych osób autystycznych podpisało się pod apelem do Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, Pawła Wdówika, w sprawie uwzględnienia potrzeb osób ze spektrum autyzmu w planowanych zmianach w systemie orzekania o niepełnosprawności i specjalnych potrzebach edukacyjnych. Specjalnie dla nas Pełnomocnik odnosi się do treści apelu i tłumaczy plany związane ze zmianami w orzecznictwie.
Apel jest inicjatywą pracowników Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego i odnosi się do słów Pawła Wdówika o rzekomej nadreprezentacji uczniów w spektrum autyzm, zwłaszcza z diagnozą zespołu Aspergera, wśród uczniów ze specjalnymi potrzebami i związanymi z tym ogromnymi kosztami.
Autyzm niepoliczony
Autorzy apelu zwracają uwagę, że w Polsce nie przeprowadzono dotychczas badań, które pozwalałyby na rzetelne oszacowanie liczby osób z zespołem Aspergera (a także z innymi całościowymi zaburzeniami rozwoju, w tym autyzmem dziecięcym). Także System Informacji Oświatowej nie pozwala ich zdaniem na określenie liczby uczniów z zespołem Aspergera, ponieważ występuje w nim jedynie zbiorcza kategoria „uczniów z autyzmem lub zespołem Aspergera”.
Autorzy apelu wskazują, że wzrost liczby diagnoz może wynikać m.in. z większej świadomości na temat spektrum autyzmu. Również nasza redakcja zajmowała się tym tematem. Analizę można znaleźć w artykule „Dlaczego diagnoz autyzmu jest coraz więcej?”.
Zdaniem autorów i sygnatariuszy apelu, system orzecznictwa powinien uwzględniać potrzeby osób ze spektrum autyzmu w jak największym stopniu, a oszczędności wynikające z ograniczenia wsparcia w okresie dzieciństwa mogą generować wielokrotnie wyższe koszty w wieku dorosłym. Stąd też obawy, że zapowiadane przez Pełnomocnika zmiany mogą mieć daleko idące negatywne skutki dla sytuacji życiowej wielu osób ze spektrum autyzmu i ich rodzin.
Co na to sam Pełnomocnik?
Paweł Wdówik: spotkam się z sygnaturiaszami apelu
- Zapoznałem się z apelem i rozmawiałem już o nim z prof. Ewą Pisulą, jego inicjatorką i pierwszą sygnatariuszką – poinformował nas minister Paweł Wdówik. – Zwróciłem się do pani profesor z propozycją spotkania. Odbędzie się ono w najbliższy piątek [29 stycznia – przyp. red.]. Wezmą w nim udział przedstawiciele sygnatariuszy. Będziemy rozmawiać o sytuacji osób z zespołem Aspergera, problemach, z jakimi się zmagają, a także o reformie orzecznictwa.
Pełnomocnik Rządu zwrócił uwagę, że apel odnosi się do jego wypowiedzi z posiedzenia senackiej Komisji Ustawodawczej we wrześniu 2020.
- Przyznam, że użyte przeze mnie sformułowanie o ogromnej nadreprezentacji uczniów z zespołem Aspergera było niefortunne i mogło stworzyć poczucie, że rząd będzie chciał tę liczbę redukować – stwierdził. – Pragnę zapewnić, że nic takiego nie będzie miało miejsca.
Różne orzecznictwa, różne dane
- Intencją mojej wypowiedzi było pokazanie, że mamy rozbieżność między systemami orzeczniczymi – podkreślił Paweł Wdówik. – Powiatowy, podlegający naszemu resortowi, system orzeczniczy wskazuje inną liczbę osób z całościowym zaburzeniem rozwojowym, czyli w dużej mierze osób z autyzmem, niż wynika to z danych Ministerstwa Edukacji. W systemie orzecznictwa powiatowego rok do roku liczba osób z autyzmem przyrasta o 10 procent. A z kontroli przeprowadzonej przez NIK wynika, że między 2016 a 2018 liczba uczniów ze spektrum autyzmu wzrosła aż o 40 procent. Świadczy to przede wszystkim o tym, że niezbędny jest intensywny rozwój narzędzi diagnostycznych, których nam bardzo brakuje. Wymienione powyżej różnice między danymi z systemu orzecznictwa powiatowego a tymi z systemu edukacji są tak duże, że nie sposób obronić się przed wnioskiem, że któryś z tych systemów może się mylić.
Wsparcie dopasowane do osoby
Minister Wdówik odniósł się też do planowanej reformy orzekania.
- Ponadto dalej uważam, że stosowanie jednej wagi do przyznawania subwencji dla ucznia z autyzmem, który nie mówi i potrzebuje metod alternatywnej komunikacji, i dla ucznia z wysokim ilorazem inteligencji i diagnozą zespołu Aspergera jest nieuzasadnione – zwłaszcza, że kwota tej subwencji jest kilkukrotnie wyższa niż w przypadku innych niepełnosprawności, takich jak głuchota, niewidzenie, mózgowe porażenie dziecięce – zaznaczył Pełnomocnik. – Podam taki przykład: uczeń głuchy, który potrzebuje wsparcia tłumacza języka migowego, ma prawie trzykrotnie niższą subwencję niż ten z zespołem Aspergera. I to nie jest tak, że rząd szykuje cięcia w wydatkach na edukację osób z autyzmem. Reforma orzecznictwa ma służyć temu, by lepiej określać, jakie potrzeby ma dana osoba i kierować do niej adekwatną pomoc. Nie chodzi o to, by jakiejś grupie odebrać wsparcie, ale o to, by wyważyć wydatki i realne potrzeby konkretnych osób.
Komentarze
-
Różnica w orzecznictwie
05.02.2021, 21:03Może żeby stwierdzić kto się często myli wystarczy sięgnąć po wyroki sądu po odwołaniu od decyzji komisji wojewódzkich? Komisje uzdrawiają szczególnie chętnie dzieci z autyzmem (czy dlatego, ze nie makonkretnego badania, które w jasny sposób pokaze ze dziecko ma autyzm?)odpowiedz na komentarz -
Ewelina S
30.01.2021, 11:30Orzeczenie o KS to nie to samo co o niepełnosprawności. Jeżeli jest osobą z Aspergerem to nie oznacza automatycznie że ma orzeczenie o niepełnosprawności. To dwa różne papiery, orzeczenia, instytucje, możliwości ale i ograniczenia. NIE KAŻDY W SPEKTRUM AUTYZMU MUSI MIEĆ ORZECZENIE O Niepełnosprawności! Wybitny mi ister tego nie wie jeszcze?!?odpowiedz na komentarz -
KS a niepełnosprawność
29.01.2021, 14:10Nie wiem czy ktoś tu wziął pod uwagę, że w systemie oświaty ważne jest czy dziecko posiada potrzebę kształcenia specjalnego czy nie, natomiast np. ZUS interesuje orzeczenie o niepełnosprawności. Mam syna, który ma orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego, dzięki czemu może mieć w przedszkolu nauczyciela wspomagającego, który zajmie się nim, gdy emocje czy przebodźcowanie nie pozwalają mu funkcjonować oraz zajęcia z innymi specjalistami. Nie składaliśmy za to wniosku o niepełnosprawność, bo nic nam to nie wniesie. Z tego, co się orientuję nie jesteśmy jedynymi rodzicami, którzy mając KS nie starają się o niepełnosprawność. Stąd rozbieżność między systemami. Może gdyby wszyscy musieli mieć i jedno i drugie, to statystyki by się zgadzały i nikt by się nie czepiał?odpowiedz na komentarz -
Zgadzam się z rozróżnieniem potrzeb. Kończyłem szkoły mimo spektrum bez kłopotów (i bez jakiegokolwiek wsparcia). Kłopoty pojawiły się podczas szukania pracy. Aktualnie, gdybym miał się jeszcze uczyć w wyremontowanych szkołach, by mnie ciągle karnie usuwano, nawet ze szkół specjalnych, za ciągłe dewastacje i niszczenie mienia. Nowoczesne szkoły jako budynki są dla mnie niedostępne.odpowiedz na komentarz
-
Ten Pan chyba powinien iść na rok popracować sobie z dziećmi z ZA jako nauczyciel wspomagający, wtedy będzie miał jasny obraz sytuacji, jak wygląda edukacja takich dzieci. Dla mojego syna edukacja bez nauczyciela wspomagającego byłaby koszmarem (myślę, że dla dzieci w klasie i nauczycieli też). Jeśli zmniejszą dotację, to nie wiem, czy dzieci z ZA będą miały takowych NW. Co z tego, że syn mówi, jak jego zasoby kompetencji społecznych i możliwość koncentracji na lekcji są mocno ograniczone.odpowiedz na komentarz
-
Cytuję: ". Reforma orzecznictwa ma służyć temu, by lepiej określać, jakie potrzeby ma dana osoba i kierować do niej adekwatną pomoc. Nie chodzi o to, by jakiejś grupie odebrać wsparcie, ale o to, by wyważyć wydatki i realne potrzeby konkretnych osób." oraz "Ponadto dalej uważam, że stosowanie jednej wagi do przyznawania subwencji dla ucznia z autyzmem, który nie mówi i potrzebuje metod alternatywnej komunikacji, i dla ucznia z wysokim ilorazem inteligencji i diagnozą zespołu Aspergera jest nieuzasadnione" Myślę, myślę i wymyśliłem. Proszę o spotkanie z panem Wdówikiem, bo mam rozwiązanie jego kłopotów! Wystarczy, by uczeń niemówiący z autyzmem otrzymał stopień znaczny, a ten inteligentny umiarkowany. No i za wysokością grupy idzie dofinansowanie. Niestety tak prosto się nie da, trzeba mieszać kombinować lat 10 i kasę kasować. A wystarczyłoby tylko zweryfikować, czy właściwie są wydawane stopnie, czy nie naciąga się ich czasami.odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz