Czy księżniczka Anna pomoże chorym kobietom?
Księżniczka Anna, jedyna córka Elżbiety II, która w środę przyleci do Warszawy, nada skwerowi na Ochocie imię Sue Ryder - założycielki kilkudziesięciu domów dla niepełnosprawnych w Polsce. Tymczasem z jednego z takich domów właśnie wyrzucane są jego ostatnie schorowane pacjentki
To druga wizyta w Polsce księżniczki znanej z zamiłowania do
jazdy konnej (brytyjska sportsmenka roku 1971) i działalności
charytatywnej (od 1970 r. kieruje fundacją pomocy dzieciom Save the
Children).
Księżniczka Anna (Anne Elisabeth Alice Louise) przylatuje na trzy
dni. W środę i czwartek spotka się z prezydentem Lechem Kaczyńskim
i złoży kwiaty na Grobie Nieznanego Żołnierza, odwiedzi Muzeum
Powstania Warszawskiego, Fundację Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym
"Hipoterapia". Jednym z punktów programu jej wizyty jest uroczyste
nadanie imienia Sue Ryder skwerowi pomiędzy ulicami Reja,
Krzyckiego i Dantyszka na Ochocie.
Sue Ryder założyła w Polsce kilkadziesiąt domów dla
niepełnosprawnych i chorych, budowała je, wyposażała i oddawała
Ministerstwu Zdrowia. Do dziś działa 17.
W jednym z nich - w Konstancinie - jest teraz oddział rehabilitacji
reumatologicznej. Mieszka w nim już tylko sześć z kilkudziesięciu
kobiet, które wprowadziły się tam jako kilku- czy kilkunastoletnie
dziewczynki w latach 70. i 80. Są chore na reumatoidalne zapalenie
stawów, przeszły po kilkanaście różnych operacji stawów, nerek,
oczu, wątroby, mózgu. Niektóre nie mogą samodzielnie się poruszać,
mają problemy z chwytaniem przedmiotów.
O "dziewczynkach" Sue Ryder, jak są nazywane, zrobiło się głośno,
kiedy w listopadzie okazało się, że NFZ nie ma na nie pieniędzy, a
Instytut nie chce dokładać do ich utrzymania. Schorowane, samotne,
niesamodzielne mają się wyprowadzić do końca lutego, choć niepisana
umowa pomiędzy Sue Ryder a ministerstwem mówiła, że "dziewczynki"
będą w domach mieszkać, jak długo będzie trzeba. O tym skandalu
"Gazeta" napisała w listopadzie 2005 r.
- Pani Ryder dla nas to wybudowała i tu jest nasz dom. Jesteśmy
zrozpaczone, bo został nam miesiąc - mówi Michalina Szustakiewicz,
jedna z pacjentek.
O wizycie księżniczki w Polsce słyszały. Razem z nią przyjadą córka
i syn Sue Ryder, którzy odwiedzą dom w Konstancinie.
Pacjentki z Konstancina na uroczystość nadania imienia skwerowi nie
pojadą, bo to za daleka wyprawa, a w takie mrozy nawet te, które
się poruszają, w ogóle nie wychodzą z budynku.
Małgorzata Śmierzycka z biura prasowego ambasady Wielkiej Brytanii
wie od Fundacji Sue Ryder, że mają problemy. - Ja tę sprawę u nas
naświetlę - zapewnia "Gazetę".
Odsiecz
dla "dziewczynek" Sue Ryder
Autor: Aleksandra Krzyżaniak-Gumowska
Źródło: gazeta.pl, 31 stycznia 2006
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Rusza głosowanie na najlepszego i najpopularniejszego sportowca 2024 roku – tegoroczne #Guttmanny nadchodzą
- Seniorzy w artystycznym żywiole
- Wspólna lekcja wrażliwości. Premiera spektaklu „Brzydkie Kacząko”
- Jak muzyka pomaga przebodźcowanym dzieciom? Ciekawe wyniki badań z polskich przedszkoli
- Nawet 30 kilometrów do ginekologa? Nierówny dostęp do ginekologów w Polsce - jak miejsce zamieszkania łączy się z jakością życia Polek?
Dodaj komentarz